DAWAJCIE ODPÓR DIABŁU

"Gniewajcie się, a nie grzeszcie; słońce niech nie zachodzi na rozgniewanie wasze. Nie dawajcie miejsca diabłu." - Do Efezów 4:26, 27. (P '35, 158.)

    TEN tekst był błędnie tłumaczony i bardzo powszechnie źle zrozumiany. Powszechna idea tego, co stanowi stan świętości jest życie, w którym długa cierpliwość i spokojność są prawie jedynymi zaletami. Powyższy tekst, między innymi, ma podobno popierać stan ospałej obojętności, często błędnie nazwanej długocierpliwością. Ci, którzy są takich poglądów odnośnie stanu świętości, mierzą swój stan chrześcijański swoją zdolnością nie przejmowania się żadnym przedmiotem. Dla takich, "zwyciężenie" znaczy okiełzanie swych języków i uczuć - czyli aby nigdy nie rozgniewać się. Protestujemy przeciwko temu, jako jeszcze jednemu kojącemu lekarstwu od przeciwnika, w celu wprowadzenia świętych w stan snu, gdy oni nie powinni spać, ale być trzeźwymi i czuwać. Nie jest to takim zwycięstwem, o jakiem Pismo Św. mówi, i ci, co tak myślą, oszukują samych siebie i potrzebują być przebudzeni. Nie zrozumiejcie nas błędnie. My uznajemy długo-cierpliwość jako jedną ze zalet chrześcijańskich - jako chwalebną zaletę, lecz ona nie jest jedną z głównych zalet; nie jest rządzącą, lub kontrolu-jącą zaletą. I przestaje być zaletą zupełnie, gdy jest używana w złem i w niesprawiedliwości. Tak, braterska dobroć, pobożność i miłość są wszystkie wyższe od niej, i jako takie powinny ją kontrolować (1 Kor. 13:13). Paweł wymienia trzy z głównych zalet, mówiąc: "Teraz zostaje wiara, nadzieja, miłość, lecz z nich największa jest miłość."

    Tak, miłość jest główną zaletą i powinna kontrolować wszystkich, którzy są Chrystusowymi. To zgadza się ze słowami Jezusa. "Nowe przykazanie daje wam, abyście się wzajemnie miłowali." A w tłumaczeniu, co jest wypeł-nieniem zakonu, On wyjaśnił: Miłość do Boga i do bliźniego. Przeto niechaj zaleta Miłości rządzi, ponieważ "Ten, który nie miłuje, nie zna Boga; albowiem Bóg jest miłość." Lecz znowu, Miłość, wzięta pod uwagę według Pisma Św., nie jest swobodną obojętnością, która, gdy komuś idzie dobrze, jedynie mówi: "Ja nie życzę tobie nic złego i mam nadzieję, że tobie powiedzie się według twego upodobania" - która nazywa każdego bratem i siostrą i ma przyjemność w tym, gdy drudzy myślą o nim, jako o wielkim i wolnomyślnym na wszystkie przedmioty. Nie, miłość według Pisma Św. jest o wiele mniej ogólnego charakteru niż to: Mniej tego ogólnego życzenia "dobrego szczęścia" (dobrego powodzenia), a okazania więcej tej szczegółowej i troskliwej dobrej woli. Jezus i Apostołowie uznawali zaletę miłości jako specjalną rzecz. Jezus miłował cały rodzaj ludzki - nie w znaczeniu nie życzenia im nic złego, ale do tego stopnia, że On "skosztował śmierci za każdego." Lecz z pomiędzy ludzi miał on takich, których specjalnie miłował. "Jezus miłował Martę i siostrę jej i Łazarza". (Ew. Jana 11:5.) A z pomiędzy uczni było dwóch: "On uczeń, którego miłował Jezus (specjalnie.)" (Ew. Jana 21:7) i "diabeł", czyli przeciwnik, Judasz, którego mniej miłował - Ew. Jana 6:70.

    Wszyscy, którzy badają nauki Jezusa i Apostołów powinni dawać baczenie, żeby miłość w nich była kontrolującą zasadą: Najpierw, miłość do Boga i Jezusa; potem, miłość do Kościoła; potem, miłość do drugich. Miłość Jezusa do Faryzeuszy nie powstrzymała Go od wyjawienia ich prawdziwego charakteru, ponieważ On miłował więcej Prawdę i szczerych pokornych prawdziwych Izraelitów, którzy szukali Prawdy. Dlatego też ostro strofował nominalny Żydowski Kościół i zaślepionych błędem uczonych w Piśmie za jego dni, których nauki zwodziły lud. Jezus strofował ich tymi słowy: "Wy ślepi wodzowie, "obłudnicy", "rodzaju (żmijowy) jaszczurczy", itd. Nie ma wątpliwości, iż były one uważane, jako niemiłościwe, srogie i gniewliwe wyrażenia, lecz możemy widzieć, że miłość była tą zasadą, która kontrolowała i pobudziła Go do wypowiedzenia tego - miłość do Prawdy i do szukających Prawdy, do prawdziwych Izraelitów. Jednego razu Paweł (łagodnie?) powiedział do pewnego, "O pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej prze-wrotności, synu diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości, nie przestaniesz że podwracać prostych dróg Pańskich?" (Dz. Ap. 13:10.) Ktośby powiedział, iż Paweł utracił swoją długo-cierpliwość i zgrzeszył i że on pozwolił swej miłości dać miejsce gniewowi, dlatego, że ktoś przekręcił jego naukę, itp. Lecz my twierdzimy, że prawdziwa miłość była powodem tego gniewu - miłość do Prawdy, miłość do Boga, Którego on był ambasadorem i miłość do ludu, który był zwiedziony błędem. Ten pogląd jest poparty przez poprzedni wiersz, który mówi, że Paweł był napełniony Duchem Św., gdy się wyraził tymi ostrymi strofującymi słowami. Zauważcie także inne podobne wyrażenia Jezusowe i Apostołów: Mat. 23:13-16:23. Do Gal. 2:11; Do Fil. 3:18; 2 Piotra 2:1-22; 2 Jana 7, 10, 11; 3 Jana 9, 10.

    "Niech słońce nie zachodzi na rozgniewanie wasze", tj. niech wasz gniew nie trwa tak długo, ażby się stał gorzkością, złością, nienawiścią, ale niech będzie tylko taki, który jest kontrolowany miłością. "Nie dawajcie miejsca diabłu. Niech Prawda nie upada na ulicy, a błąd niech nie triumfuje nad nią. Każdy wierny żołnierz powinien podnieść wysoko królewski sztandar Prawdy i słuszności i walecznie go bronić. Czy to jest świadectwem świętości, aby nigdy nie być rozgniewanym? Jest to raczej znakiem braku rozumu i leniwej niedbałości, ponieważ nikt nie może żyć w teraźniejszym wieku, w którym książę świata tego (Szatan) ma kontrole, bez znalezienia słusznego powodu, któryby wzbudził w nim słuszny gniew. Prawdziwe dzieci Boże powinny się gniewać na niesprawiedliwość i zło i powinny je strofować. Jeżeli, przechodząc ulicą, widzimy, że ktoś niesłusznie znęca się nad zwierzęciem, powinniśmy, jeżeli posiadamy ducha sprawiedliwości, rozgniewać się. Jak mamy postąpić zależy od okoliczności. Jeżeli jesteśmy zdolni właściwie strofować winowajcę, to powinno to być uczynione. Byłoby grzechem tego nie uczynić; byłoby to dawaniem miejsca diabłu.

    Jeżeli jest właściwym gniewać się z powodu niesprawiedliwości, wyrządzonej zwierzęciu, o ile więcej grzesznym jest dać miejsce diabłu przez pozwolenie, ażeby niesprawiedliwość lub złość była wyrządzona bliźnim naszym, szczególnie, gdy oni są ludem Bożym! A jeżeli nasza miłość pobudza nas do obrony tych, o ile więcej powinna Miłość do Boga pobudzić nas do bojowania gorliwie o Prawdę i do strofowania błędu, szczególnie takich błędów i przekręceń Jego słowa, któreby mogły wywrócić wiarę dzieci Bożych! Lecz strzeżcie się! Zauważcie przestrogę: "Gniewajcie się, a nie grzeszcie." Gniew wzbudzony przez miłość powinien być kontrolowany miłością. Taki gniew powinien nie zaznać złości, lub gorzkości, ku osobie, która zawiniła. Słuszny gniew lub złość, chociaż będzie ostro i mocno "naprawiać" i strofować", będzie ubolewać i tęsknić, z opamiętaniem się i żalem winowajcy. Niebezpieczeństwo znajdujemy w skrajnościach. Niektórzy rozgniewają się do gorzkości i osobistej nienawiści. Przestroga nam jest dana przeciw tej grzesznej skrajności, jak również przeciw tej drugiej grzesznej skrajności dawania miejsca diabłu i pozwalania osobistej dogodności, lub pomyślnej okazji, lub niedbalstwu, aby przeszkodzić nam w szlachetnym bronieniu Prawdy i słuszności.

GNIEW BOŻY

    Powinniśmy zauważyć, że gniew, chociaż zawsze mający to samo znaczenie, tj., nieprzyjemności i przeciwieństwa, poprowadzi do rozmaitych czynów, zależąc od charakteru osoby, posługującej się nim. Gdy mówimy o gniewliwym zwierzęciu, to ono nasuwa nam na myśl dzikość i szkodliwą, bezrozumną wściekłość. Natomiast, gdy mówimy o gniewliwym człowieku, to wrażenie o skutku gniewu będzie zależało od stopnia upadłości tego człowieka. Doskonały człowiek mógłby się gniewać na zło, lub niesprawiedliwość i jego gniew byłby kontrolowany rozsądkiem, sprawiedliwością i miłością. Czym więcej upadły człowiek, tym więcej nierozumny i niesprawiedliwy będzie jego gniew i wyrażenie go. Jeżeli myślimy o chrześcijaninie, jako o kimś napełnionym Duchem Św. i miłością do Prawdy i do tego co jest właściwe i pod kontrolą przykładu i nauk Chrystusowych, jeżeli myślimy o nim jako o zagniewanym, to od razu wywnioskujemy, że jego gniew jest podobny gniewowi Bożemu i że on stawia opozycją złemu błędowi i że ten gniew jest spowodowany jak również kontrolowany miłością.

    Przeto, gdy pomyślimy o Bogu, jako gniewającym się, to przyglądamy się jego ogólnemu charakterowi i naturze, ażeby nauczyć się, co za skutek gniew miałby na Niego i jak On by postąpił z tymi, na których się gniewa. Gdy poznajemy charakter Jehowy - że On jest miłością, bardzo litościwy i czułego miłosierdzia i że sprawiedliwość jest gruntem Jego stolicy - to nasza znajomość Jego charakteru zapewnia nas, że wszystkie Jego czynności muszą być zgodne z tymi elementami Jego charakteru. Przeto widzimy, że chociaż Pismo Św. często powtarza, "Bóg się gniewa na niezbożników", to jednak Jego gniew nie jest gniewem niesprawiedliwości, lub złości, jakoby upadłych ludzi i diabłów, lecz gniewem, nieprzyjemnością, lub przeciwieństwem pobudzonym miłością do Prawdy i słuszności i miłością do stworzenia, które jest pokrzywdzone błędem i grzechem. Gniew Boży musi także być kontrolowany Jego sprawiedliwością i miłością. Kara za grzech musi być, ani więcej, ani mniej niż sprawiedliwość wymaga.

DAWAJCIE ODPÓR DIABŁU

    Rzućmy teraz prędko okiem na obejście się Boga z naszym pierwszym ojcem, Adamem. Bóg postawił go na próbę z bardzo prostym zarządzeniem, że, jeżeli będzie żył w harmonii i posłuszeństwie z Jego Stwórcą, to będzie mógł żyć na wieki, a jeżeli będzie nieposłusznym to umrze utraci swoje życie i prawo do niego. Jak sprawiedliwe jest to zarządzenie! Bóg dał mu życie, i rozumie się miał nie tylko moc, lecz i prawo odebrać życie i pozwolić człowiekowi być wygłodzonym - "jakby go nie było", jeżeli warunek, ciągłości życia został zgwałcony. To byłoby słuszną karą, ale też i wielką stratą, jak to Adam się dowiedział, gdy po skosztowaniu życia na pewien czas, przez stopniowe umieranie w końcu je utracił. Miłość mogła się zgodzić na ten wyrok sprawiedliwości, ponieważ życie, nie będące w harmonii z Bogiem, musi przynieść coraz to większy kłopot człowiekowi i jego potomkom. Miłość Boża i sprawiedliwość przeto zgodziły się na tę karę - odcinając od życia buntownika, który inaczej byłby powiększył swoją własną niedolę; jednak jest widocznym dla wszystkich, że zawziętość, lub gorzkość ku Jego stworzeniom nie jest okazana. Ani też mógł by Bóg tak uczynić, gdyż Jego charakterem jest miłość. Wykazaliśmy na innym miejscu, że po sprawiedliwym osądzeniu człowieka na śmierć wzięciu mu wszystkiego prawa do życia - Bóg w miłości wyznaczył plan, przez który ktokolwiek zechce może znowu otrzymać życie przez zmartwychwstanie z umarłych. Ten plan, jak już było wskazane, nie usuwa na bok słuszności Bożej do przeciwności i nieprzyjemności i wyroku śmierci na grzesznika, lecz Jego sprawiedliwość i miłość usprawiedliwia przez pozwolenie Barankowi Bożemu zgładzić grzech świata, przez danie Swego życia jako okup (równoważną cenę, stosowną cenę) za wszystkich.

    Jak okropnie charakter Jehowy był przedstawiony i Jego gniew zrozumiany jako zawziętość i gorzkość przez prawie wszystkie nominalne kościoły dnia dzisiejszego! Ogólnie wszyscy, oprócz Kalwinistów, zgadzają się, że Jehowa miał tylko dobre zamiary odnośnie Swego ludzkiego syna Adama, gdy On stworzył człowieka doskonałym i rzetelnym i umieścił go w Edenie. Gdy Adam zgrzeszył, wszyscy się zgadzają, że Bóg się gniewał, był niezadowolony, lub przeciwny Swym stworzeniom. Ale i ponadto, twierdzą, że Jego gniew i nienawiść ściga ich nawet poza grobem, i że, gdy oni umarli to Jehowa użył specjalnej władzy i przedłużył ich życie w jakimś innym miejscu, zwykle nazwanym "jeziorem ognistym" (przez tych, co nie rozumieją tego wyrażenia w Księdze Symbolów - ks. Objawienia.) Twierdzone jest, że Adam był trzymany w torturach przez więcej niż pięć tysięcy lat.

    Wszyscy zgodzą się na to, że żadna istota nie mogłaby się palić tak długo bez spalenia się; lecz jest twierdzone, że Bóg tak się rozgniewał z powodu tego grzechu, że będzie trzymał Adama żywego na zawsze, ażeby go męczyć. Nikt nie może przypuszczać, że Sprawiedliwość wymagałaby takiej kary za przestępstwo Adamowe, a przecież miłość nie znajduje miejsca w takim obejściu się. Nie, takie obejście się, jak to wszyscy, którzy mogą i rozumują, muszą przyznać, byłoby wielką niesprawiedliwością i, gdyby było prawdą, to zaprzeczałoby każdemu wyrażeniu miłości i sprawiedliwości Bożej w Piśmie św. Lecz wszystko to jest czarnym snem, sporządzonym w ciemnych wiekach przez księży papieskich i bez podstawy natchnionych słów. Co za błogosławioną jest ulgą przebudzić się teraz w porannym brzasku i widzieć, tak jak my teraz widzimy, sprawiedliwość i miłość, okazaną w gniewie Pańskim - jak wszyscy ludzie byli sprawiedliwie skazani do stanu śmierci (sheol i hades czyli grób, zwykle przetł. piekło w Biblii) i to dlatego, że miłość odkupiła wszystkich, przeto wszyscy powrócą znowu do życia. (Do Rzym. 5:18, 19.) Jak błogo myśleć o takim Bogu, którego sprawiedliwość i miłość były przedstawione w naszym pojęciu i odkupieniu! Naśladujmy więc naszego Ojca: "Gniewajcie się, a nie grzeszcie; niechaj słońce nie zachodzi na rozgniewanie wasze. Nie dawajcie miejsca diabłu", - jako wielkim grzesznikom i błądzicielom.

TP ’37, 50-52.

Wróć do Archiwum