NASZA PAMIĄTKA WIELKANOCY - 13-go KWIETNIA
(P. 37, 18)
OBCHODZENIE śmierci naszego Odkupiciela każdego roku zdaje się być pełniejszym znaczenia i większe wywołuje wrażenie. Sam fakt, że data się zmienia i musi być obliczana według rachuby księżycowej, powiększa to wrażenie i odświeża w naszych umysłach rozmaite szczegóły figuralnej Wielkanocy i ich wypełnienie się przez śmierć Baranka Bożego - "Chrystus, Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest." (1 Kor. 5:7) Ciężka niewola Izraela pod Faraonem, bogiem, czyli królem Egiptu, nasuwa na myśl niewolę skażenia, w której "wszystko stworzenie wzdycha", będąc uciemiężone pod panowaniem Grzechu i Śmierci; a Faraon stosownie figurował Szatana, "boga tego świata." We wyprowadzeniu wszystkich z Izraela pod przewodnictwem Mojżesza widzimy wyprowadzenie, uwolnienie wszystkich, którzy wielbią Boga i jego prawa pod przewodnictwem tego Większego niż Mojżesz, Chrystusa, Głowy i Ciała, podczas Tysiąclecia. W porażeniu Faraona i jego wojska widzimy figurę zniszczenia Szatana i wszystkich, którzy idą jego drogą przez Wtórą Śmierć. Te pozaobrazowe błogosławieństwa są tymi zobrazowanymi skutkami pozaobrazowej Wielkanocy, w której Chrystus jest główną figurą. Pismo, które odnosi się do naszego Pana, jako Baranka zabitego przed założeniem świata, wskazuje nam, że wszystkie szczegóły Wielkanocy były w umyśle i planie Bożym, nie tylko od czasu upadku Adama pod wyrok śmierci, lecz od dawna przed stworzeniem Adama. Ten ustęp przeto zapewnia nas, że chociaż tylko sprawiedliwość Boża była objawiana podczas wielu stuleci, chociaż Miłość Boża nie była "objawiona" aż dopiero przy pierwszym przyjściu Jezusa, to jednak Miłość była w sercu Bożym ku Jego stworzeniom od początku, tylko oczekując sposobności, aby działać, gdy sprawiedliwość będzie zadowolona.
Tak jak wyswobodzenie w tę Wielkanoc reprezentowało błogosławieństwa Tysiąclecia, tak też ta Wielkanoc reprezentowała obecny Wiek Ewangelii, w którym wszyscy, którzy ufają Bogu oczekują Jego zbawienia, w którym całe "domownictwo wiary" karmi się niekwaszonym chlebem Prawdy, spożywanym z gorzkimi ziołami prób i doświadczeń, oczekując Poranku, w którym Kościół "z pierworodnych", pod protekcją "krwi Barankowej" dozna przejścia z potępienia do usprawiedliwienia, z śmierci do żywota. Ach! teraz widzimy! Z tego powodu wciąż obchodzimy ucztę radości w Panu, karmiąc się naszym Barankiem i niekwaszonym chlebem i ziołami. Z tego powodu także obchodzimy roczną Pamiątkę tego wszystkiego, "albowiem Chrystus, Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest, przeto obchodźmy święto." (1 Kor. 5:7.) To jest właśnie, co nasz Mistrz nakazał wszystkim Swoim uczniom, mówiąc, "Ilekroć byście to czynili, (gdy rok po roku będziecie przed Moim wtórem przyjściem to czynili) czyńcie to na pamiątkę Moją, " a już więcej nie na pamiątkę figuralnego baranka i figuralnego przejścia nad figuralnymi pierworodnymi figuralnego Izraela. Przez wiele stuleci Przeciwnik zaślepił lud Pański odnośnie tego prostego zwyczaju w pierwotnym Kościele, wmawiając im przede wszystkim, że rzymska Msza jest tym samym zwyczajem, a później, że kwartalne, miesięczne i tygodniowe obchodzenia Protestantów również wystarczą. Jak bardzo byliśmy stratni pod tymi złudzeniami nigdy nie wiedzieliśmy, aż łaskawie byliśmy przyprowadzeni do prawdy odnośnie "Chrystusa, Baranka naszego ofiarowanego za nas, " z powodu którego my, "pierworodni, " święcimy.
Nie będziemy już więcej pozbawieni tych błogosławieństw zamierzonych dla nas od Pana. Będziemy "obchodzili święto." A tak pewnie jak poświęceni wierzący tego wieku są "Kościołem pierworodnych, " tak pewnie będzie wybawienie później wszystkich domowników pod przewodnictwem pierworodnego (Chrystusa), tak jak to figura wskazywała. A ci narodzeni po pierworodnych, których Mojżesz wyswobodził, ostatecznie będą się składali tylko z posłusznych, Apostoł wyraźnie wskazuje. (Dz. Ap. 3:23.) Ile więcej wzruszające i ożywiające jest obchodzenie ważnej sprawy w dzień jej rocznicy; przypomnienie sobie czynów, słów i wyglądów i postawienie siebie obok tych wielkich aktorów w tym największym z wszystkich dramatów, który przeszło dziewiętnaście stuleci temu zakończył się na Kalwarii. To nawet wzmacnia naszą ogólną wiarę w Boską opatrzność, gdy widzimy, że ten akuratny dzień, i tą akuratną godzinę, jak również rok tej tragedii Bóg z góry postanowił, tak, iż chociaż poprzednio Żydzi starali się Go uchwycić i zabić, to "żaden Go nie pojmał; bo jeszcze była nie przyszła godzina Jego." Akuratny czas na ten wielki wypadek nie tylko był zobrazowany przez wiele stuleci z ostrożną ścisłością, co się tyczy akuratnego dnia, ale nasz Pan z taką samą akuratnością powiedział "Przyszła godzina Moja"; a kiedy ustanawiał z chlebem i winem pamiątkę Swej własnej śmierci, jako pozafiguralnego baranka, to czekał, a gdy przyszła godzina, usiadł za stół ze Swymi uczniami, ażeby jeść Wieczerzę Wielkanocną, mówiąc, "Żądając żądałem tego baranka jeść z wami pierwej niżbym cierpiał." (Łuk. 22:15.)
Obchodźmy to święto, tę Pamiątkę Jego śmierci z taką samą ostrożnością jaką okazał nasz Pan i Jego apostołowie, tak jak On rozkazał nie w którymkolwiek czasie, rano, w południe lub w nocy, lecz jako Wieczerzę - nie którego bądź dnia, ale tylko w dzień rocznicy, jeżeli chcemy obchodzić według słów "to czyńcie, " raczej niż obchodzić coś innego w inną datę. Tego roku, środa 13-go kwietnia będzie równała się dniowi, którego nasz Pan był ukrzyżowany, od 9-ej rano do 3-ej po południu, kiedy On umarł, zawoławszy, "Wykonało się." On był położony w nowym grobie Józefa przed 6-tą wieczorem, a następny dzień (zaczynając od tej godziny) był pierwszym dniem Święta Przejścia obchodzonego przez Żydów i równa się w tym roku czwartkowi 14-go kwietnia. Nie mamy nic wspólnego z obchodzeniem naszych żydowskich przyjaciół, lecz udajemy się do daty księżycowej w celu wskazania nam daty w którą nasz Pan umarł i obchodził Wieczerzę jako Pamiątkę Jego śmierci poprzedniego wieczora. Wieczerzę, którą nasz Pan polecił swoim uczniom obchodzić na pamiątkę, ustanowił po 6 - tej wieczorem przed Jego ukrzyżowaniem, "tej nocy, której był wydan." To było 14-go Nisan, jak to już wykazaliśmy poprzednio, to jest tego samego dnia, którego On umarł, według rachuby, jaką Bóg dostarczył Żydom, tj., liczenia swoich dni od 6-tej wieczorem do 6-tej wieczorem, od zachodu słońca do zachodu słońca.
Jezus i Jego uczniowie, będąc Żydami, byli zobowiązani obchodzić żydowską wieczerzę wielkanocną, i jedli wspólnie literalnego baranka, z ziołami i niekwaszonym chlebem i winem; lecz my już nie interesujemy się tymi figuralnymi sprawami, które na zawsze przeminęły, mając swoje wypełnienie w Chrystusie. Było to po obchodzeniu żydowskiej wieczerzy wielkanocnej, gdy nasz Pan ustanowił nową pamiątkową wieczerzę, na pamiątkę Jego własnej ofiary za pierworodnych i na pamiątkę ich współofiary z Nim, co też wykażemy. Czy umycie nóg swoim uczniom przez naszego Pana było podczas Wieczerzy Wielkanocnej, czy przed nowo ustanowioną Wieczerzą, lub po tej pierwszej nie możemy z pewnością powiedzieć, lecz widocznie było to podczas poprzedniej (Mat. 26:26); i to było uczynione w intencji dania przykładu pokory i lekcji Apostołom, którzy jeszcze zdawali się mieć ducha współzawodnictwa o pierwszeństwo. Lecz pod żadnym względem to umycie nóg nie było częścią Pamiątki, ani też nie rozumiemy, żeby ten zwyczaj był przykazany uczniom naszego Pana, chociaż nie kłócilibyśmy się z tymi, którzy myślą inaczej i obierają sobie wzajemnie literalne mycie nóg. Według naszego wyrozumienia, to było lekcją dla naśladowców naszego Pana, żeby nie unikali żadnej służby, nie robi różnicy jak niskiej, przez którą mogliby być pomocą i pociechą jeden drugiemu. Obchodzenie pamiątki umycia nóg dzisiaj jest daleko od sprawiania wygody tym, co to praktykują i którzy często opuszczają się w innych usługach, które sprawiają wygodę.
"TO JEST CIAŁO MOJE"
Widocznie było to zaraz po skończeniu się zwyczajnej żydowskiej wieczerzy wielkanocnej, kiedy nasz Pan wziął z pozostałego chleba niekwaszonego, pobłogosławił go, połamał na kawałki i dał go Swoim uczniom mówiąc, "Bierzcie, jedzcie; to jest ciało Moje, które się za was daje: to czyńcie na pamiątkę Moją." (Mat. 26:26; Marek 14:22; Łuk. 22:19) Słowa "To jest ciało Moje" stały się powodem nieskończonych sporów przez wiele stuleci wśród ludu Bożego. Podstawą sporu jest rzymskokatolicka nauka o mszy, która twierdzi, że gdy ksiądz błogosławi chleb, to on zmienia się w rzeczywiste ciało Jezusa, które wtedy ksiądz uwielbia i łamie (świeżą ofiarę) za grzechy tych, za których msza jest odprawiana. Ażeby temu odprawianiu dać pozór tego, co nasz Pan uczynił, wielki nacisk jest dawany na słowa, "To jest ciało Moje, " aby tym udowodnić, że ciało jest w chlebie i możliwość jego ofiary. Lecz cała sprawa jest bardzo szybko załatwiona, gdy pamiętamy, że nasz Pan jeszcze nie był wtedy umarł, gdy On wypowiedział te słowa. Przeto On musiał mieć na myśli, "Ten chleb reprezentuje Moje ciało, " gdyż którekolwiek inne wytłumaczenie, lub znaczenie byłoby nieprawdziwe; ponieważ On jeszcze był ciałem, Jego przemiana jeszcze nie nastąpiła w żadnym znaczeniu. Biorąc słowa naszego Pana w ich prostym widocznym znaczeniu, jak piękna jest ich lekcja. Niekwaszony (czysty) chleb odtąd przy obchodzeniu tej Pamiątki miał reprezentować naszego Pana, chleb z nieba, który możemy spożywać i mieć żywot wieczny. Następną myślą jest, że ten z nieba dostarczony "chleb" musi być "złamany" ażeby mógł być spożywany. Przeto widzimy, że to było koniecznym nie tylko, ażeby nasz Pan przyszedł z nieba jako ten "chleb"; lecz koniecznym również, żeby On był złamany w śmierci - ofiarowany za nasze grzechy - zanim moglibyśmy przyswoić sobie wiarą Jego zasługę i cieszyć się życiem wiecznym, które wraz z Jego zasługą jest nam przypisane przez wiarę.
Następnie "owoc z winnej macicy" był użyty jako część tej Pamiątki ofiary naszego Pana z miłości. On wytłumaczył, że ona reprezentowała Jego krew - "Krew Nowego Przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów." (Mat. 26:28.) Jaka to jest pamiątka ceny okupowej koniecznej i zapłaconej za grzechy świata! Złamany chleb dostarczył części tej lekcji, a "kielich" nauczył nas jej reszty. My nie tylko potrzebujemy posilenia, siły i pomocy, aby powrócić do Boga i Jego łaski, ale potrzebujemy drogocennej krwi - życia naszego Pana, jako ceny naszego odkupienia z potępienia do Sprawiedliwości. Uczniowie naszego Pana muszą wiarą spożywać (przyswajać) ten "chleb" i ten "kielich", bo inaczej nie mogą być w jedności z Nim. Więcej niż to: Apostoł wskazuje, że jest jeszcze jeden pogląd na tę Pamiątkę. My, którzy w ten sposób spożywamy i pijemy - którzy tym sposobem korzystamy ze zasługi Zbawcy - jesteśmy uważani z Nim jako Jego "członkowie", jako Jego "ciało", będąc łamane: a życie nasze ofiarowane w Jego służbie pod Jego kierownictwem jest uważane jako część Jego ofiary. Słowa Apostoła są: "Kielich błogosławienia, który błogosławimy, izali nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Bochenek który łamiemy, izali nie jest zwykłą jednością ciała Chrystusowego? Albowiem jednym bochenkiem, jednym ciałem wiele nas jest; bo wszyscy bochenka jednego (Chrystusa) jesteśmy uczestnikami" (1 Kor. 10:16, 17).
Ach, tak! Jak głębokie są lekcje naszego Pana! a im głębiej patrzymy tym więcej piękności widzimy. Nasze oczy wyrozumienia otwierają się coraz to więcej, gdy oceniamy i jesteśmy serdecznie posłuszni. "Obchodźmy to święto" przeto w obydwóch znaczeniach: (1) w przyswajaniu i ucztowaniu z tej wielkiej pracy dokonanej dla nas przez naszego Odkupiciela i z bogactw łaski udzielonej nam przez Niego; i (2) w ocenieniu naszego przywileju współuczestnictwa w ofierze z naszym Odkupicielem - kładąc nasze życie ofiarą w Jego służbie, za braci, itd., i tym sposobem "dopełniając ostatków ucisków Chrystusowych." (Do Kol. 1:24). Ostatki ucisków są nie dlatego, że nasz Pan nie mógł dosyć ucierpieć za wszystkich, ani dlatego, że Jego cierpienia nie wystarczyły za wszystkich, ale ponieważ On życzył sobie mieć nas jako uczestników Swej natury i Swej chwały, a tylko przez cierpienie z Nim i jako Jego członkowie mogłoby być nam dane uczestnictwo w Jego chwale, czci i nieśmiertelności.
Napominamy wszystkich braci Pańskich wszędzie, aby przyłączyli się do nas w obchodzeniu Wieczerzy Pańskiej, w jej właściwą rocznicę, jak to powyżej wskazano. Zgromadźcie się z tylu braćmi ile wyznaje wiarę i poświęcenie, innych nie zachęcajcie. Zgromadźmy się w dwoje, lub troje, lub większe grupy na ile to sposobność pozwala. Poświęćmy dzień lub dwa, jeżeli konieczne, ażeby zgromadzić się z braćmi najbliższymi do nas. Niech koszta pieniężne nie decydują wszystkiego. Jedna duchowa uczta z Panem i z tymi, którzy obchodzą Jego Pamiątkę w szczerości jest nam warta więcej niż kilkurazowe jedzenie naturalnego pokarmu. Nie samym ziemskim chlebem będzie żył człowiek, ale szczególnie chlebem z nieba. Nawet ci, co są na odosobnieniu i sami, którzy nie mogą zgromadzić się nawet z jedną osobą więcej, powinni obchodzić. Niekwaszony chleb będzie odpowiedni, lub jeżeli mieszkacie blisko rodziny żydowskiej, oni wam sprzedadzą niekwaszony bochenek (macy) za parę groszy. A co się tyczy owocu z winnej macicy, to dobrze jest, gdy się butelkę soku z winogron zostawi co lato; lecz jeżeli ktoś nie ma żadnego, to może ugotować rodzynków i użyć sok z nich, a to będzie prawdziwie "owocem z winnej macicy" jak i inne. Żydzi używali takiego podczas ich Wielkanocy.
Lecz nie pozwólmy przygotowaniom na tę Pamiątkę tak napełnić nasze umysły, żeby prawdziwe znaczenie tych rzeczy było zapomniane. Lecz przeciwnie, poświęćmy tyle dni poprzedzających tę Pamiątkę i następujących po niej, ile tylko możliwe na modlitwę, i rozmyślanie o tych zdumiewających wypadkach, których pamiątkę obchodzimy, i karmijmy się tym Żywym Chlebem w sercach naszych z dziękczynną radością. Znowu radzimy, ażeby po spożywaniu symbolicznego chleba i wina, wszystkie zebrania zakończyły się tak, jak w tym w którym nasz Pan przewodniczył jako wzorowe. "Zaśpiewawszy pieśń, wyszli." Uczyńmy tak samo. Zaniechajmy zwykłe pozdrowienia, itd., a niech nasze myśli będą o Panu w ogrodzie getsemańskim, W pałacu Arcykapłana, przed Piłatem, przed Herodem, znowu przed Piłatem - gdy był ubiczowany, skazany na śmierć, gdy niósł Swój krzyż i gdy był ukrzyżowany za nasze grzechy. Te myśli na pewno przyczynią się do naszego większego ocenienia naszego Pana a większego nienawidzenia grzechu, a tym sposobem dopomogą nam lepiej zrozumieć "jakimiż my mamy być w świętych obcowaniach i pobożnościach." Chcielibyśmy otrzymać pocztówkę od każdej małej grupy, obchodzącej w ten sposób, podając liczbę obecnych i uczestniczących. Prosimy, abyście naznaczyli kogoś do wykonania tego, ponieważ, co się zostawi dla wszystkich do uczynienia, to zwykle nie jest uczynione właściwie. Lecz prosimy naznaczyć kogoś do tego z tydzień, lub więcej przedtem, ażeby nie zakłócać właściwego zakończenia zebrania Wieczerzy. Prosimy, ażeby ci, co będą obchodzili samotnie także przysłali nam swoje sprawozdania. Niech Pan pobłogosławi Wasze przygotowanie się doń, uczestniczenie weń, i doświadczenia po tej Pamiątce! Amen. To da wszystkim nowy początek na jeszcze jeden rok łaski i błogosławieństwa Bożego.
TP ’38, 18-20.