NIEKTÓRE ZARYSY STATUTU ZBORÓW C. KASPRZYKOWSKIEGO

    Nasi czytelnicy przypomną sobie, że krótko po opuszczeniu ruchu Epifanicznego, C. K. starał się zorganizować wszystkich ludzi w Prawdzie, którzy nie należeli do Towarzystwa, w jedną grupę. Bracia i siostry w Prawdzie Epifanii, z wyjątkiem niektórych przesianych, i Stahnowici odrzucili jego propozycję otwarcie. Brzaskowcy przyjęli tę propozycję na chwilę - widocznie tak długo, aż im się udało pozyskać tyle jego członków, ile mogli, co też im się poszczęściło uczynić w Warszawie, Łodzi i Bydgoszczy. Brzask odrzucił go zupełnie jako swego przedstawiciela, a p. Radkego z Łodzi obrali za przedstawiciela Brzasku na Polskę. Zbór łódzki nawet odmówił C. K. posłuchu. Rozdzielenie nastąpiło pomiędzy Brzaskiem i Kasprzykowskim w Bydgoszczy i Warszawie i widocznie wszyscy, którzy nas opuścili z C. K. w r. 1936 w Łodzi, teraz opuścili go i zostali z Brzaskiem, gdy go Brzask odrzucił, a uczynił p. Radkego za swego przedstawiciela na Polskę. C. K. ogłasza swoich kilku, jako Stowarzyszenie Badaczy Pisma św. Grupa II, co jest prawie nazwą, która należy do braci Epifanii, którzy mają tę samą nazwę, tylko mają dodane słowo "Epifanii".

    C. K. przygotował statut dla swoich zborów, który ma kilka paragrafów, które wskazują, że te zbory uznają go i niektórych jego poruczników, jako centralną organizację. Z tego widzimy, że drzewo było ścięte w celu przygotowania go na nowy słup. C. K. przykazał swoim zwolennikom, żeby nie pozwolili jego statutowi dla zborów wpaść w nasze ręce, co dowodzi, iż wiedział, że są słabości w nim, i nie chciał, żebyśmy się o nich dowiedzieli, wiedząc, że bylibyśmy je wyjawili, gdyby dostały się do naszej wiadomości. Jednak kopia tegoż dostała się do nas i będziemy cytowali w streszczeniu i komentowali na niektóre z jego zarysów.

    Według 2-go warunku parag. 4-go, pod nagłówkiem SKŁAD ZBORU, jest pokazane, że ma w swoich zborach dwojakich członków: (1) takich, co są poświęceni, których nazywa "członkami rzeczywistymi" i (2) sympatyków, których nazywa "próbnymi członkami". Zdanie, omawiające próbnych członków brzmi jak następuje: "Członkiem próbnym, czyli sympatykiem, może być każdy bez różnicy płci, który sympatyzuje z celem zboru, lecz który nie poświęca się Bogu na specjalną służbę i nie przyjmuje symbolu chrztu".

    W pierwszym zdaniu parag. 11. daje tym sympatykom prawo głosować we wszystkich sprawach z wyjątkiem wyborów członków do zarządu, co można zauważyć z tego zdania, które brzmi: "Tylko ci, którzy przyjęli symbol chrztu - brat czy siostra - mają prawo głosować przy wyborach do zarządu. We wszystkich innych sprawach mają prawo głosować i sympatycy.

    Według następnego zdania 11. parag. ci, co nie mogą przyjść na zebranie częściej niż dwa razy na miesiąc, nie mogą głosować w wyborach do zarządu. To jest pokazane w zdaniu, które brzmi: "Członek zboru, który nie może przychodzić na zebranie częściej niż 2 razy w miesiącu, nie ma prawa głosować przy wyborach do zarządu". Pozwalać niepoświęconym głosować w zborze jest zupełnie niewłaściwym. Również jest zupełnie niewłaściwym zabraniać głosować na starszych i diakonów tym, którzy nie mogą przyjść na zebrania częściej niż dwa razy w miesiącu.

    Czwarty warunek parag. 11. brzmi: "Członek zboru, który przez 6 miesięcy nie uczęszcza na zebrania, bez należytego wytłumaczenia się przestaje być członkiem zboru i gdy chce być przyjęty z powrotem, zbór to musi przegłosować". To jest nadzwyczajne postąpienie - wykluczyć kogoś ze zboru za nie uczęszczanie na zebrania przez sześć miesięcy - jest znakiem wtrącania się w czyjeś sprawy, wbrew celowi Pańskiemu, który wystawia każdego na osobistą próbę.

    Według 3. warunku w parag. 8 zarząd zboru wybiera przewodniczącego, sekretarza, skarbnika i księgarza i ich zastępców i przedstawia ich zborowi do przyjęcia, zbór mając prawo zmienić tą decyzję. To jest sztuczka klerykalizmu. Zbór powinien nominować i obrać przewodniczącego, sekretarza, skarbnika, księgarza i ich zastępców, a nie tylko przyjąć wybór tych przez zarząd. Zarząd, jako taki, nie ma mieć nic do czynienia z nominacją i wyborem tych, tylko, jako jednostki zboru. Warunek 3. parag. 8 brzmi: "... Zarząd zboru wybiera z pośród siebie przewodniczącego, sekretarza, skarbnika, księgarza, oraz ich zastępców i przedstawia zborowi do zatwierdzenia. Zbór ma prawo zmieniać decyzje podziału urzędów, dokonanych przez zarząd".

    5-ty warunek w parag. 8 brzmi: "... wszelkie sprawy powinien najpierw rozpatrzyć zarząd zboru i gotowe sprawy przedstawić zborowi do zatwierdzenia". To jest jeszcze jednym klerykalnym przywłaszczeniem praw zborowych; ponieważ którykolwiek członek zboru ma prawo przedstawić sprawę gospodarczą zborowi, bez względu na to, czy ta sprawa była wpierw rozpatrywana przez zarząd, czy nie. Ten warunek nie pozwala, żeby co było przedstawione zborowi oprócz tego, co zarząd potwierdzi.

    7-my warunek parag. 8 brzmi: "Wszystkie sprawy przedstawia zborowi przewodniczący, lub jego zastępca". To znowu jest klerykalizmem; ponieważ to znaczy, że czegokolwiek przewodniczący, lub jego zastępca nie chce przedstawić zborowi, to nie będzie mu przedstawione, bez względu na to, czy zarząd chce to mieć przedstawione, czy też jeden, lub więcej członków. Ten paragraf 8 - my jest dosyć przesiąknięty klerykalizmem.

    2-gi przepis parag. 9 brzmi: "Każdy członek zboru, gdy przychodzi do zboru w niedzielę, stosownie do 1 Kor. 16:2, według swej możności, niech da składkę. Składka nie powinna być mniejsza niż 25 gr. na tydzień, czyli 1 zł. miesięcznie. Zbór lub zarząd może zwolnić od składki zupełnie, jeżeli mu warunki płacić nie pozwalają. - 2 Kor. 9:6, 7." Tu jest jeden z przepisów statutu, który zdradza miłość do pieniędzy. żaden zbór, ani jednostka nie ma prawa powiedzieć komuś ile najmniej musi ofiarować; ani też żaden zarząd, lub zbór nie ma prawa domagać się wytłumaczenia od kogoś dlaczego on nie daje przynajmniej 25 gr. na tydzień, lub 1 zł. miesięcznie. Tylko klerykalista, któremu się rozchodzi o wełnę owiec, a nie o ich dobro, podałby taki przepis dla zboru.

    3-ci przepis parag. 9 brzmi: "Przy załatwianiu spraw stanu cywilnego każdy ponosi opłaty, jakie zbór uchwali. W zasadzie nie mogą być niższe niż 5 zł. od ślubu i 50 gr od świadectwa urodzenia. Opłaty przyjmuje skarbnik, lub jego zastępca i wydaje kwit, który przedstawiony, jako dowód, przewodniczącemu pozwala załatwić sprawę". Tutaj C. K. stawia przepis na swoją korzyść; ponieważ on jedyny w jego grupie może załatwiać śluby, i tu on żąda przynajmniej 5 zł. za załatwienie ślubu, żądanie 50 gr. za świadectwo urodzenia jest jeszcze jedną rzeczą zupełnie klerykalną, tak jak jego żądanie 5 zł. za ślub jest klerykalnym. Czy on, tak jak niektórzy inni klerykaliści, zażąda zapłaty za chrzest i za pogrzeb? Redaktor niniejszego pisma nigdy nie przyjmuje pieniędzy za załatwienie ślubu, pogrzebu, lub jakiej innej służby braciom. Od takiego miłośnika pieniędzy, jakim jest C. K.. którego bezwstydny klerykalizm i miłość pieniędzy jest jawna W przepisach tego statutu, można spodziewać się wymagań, jakie są podane w tym przepisie parag. 9.

    Przepis 4-ty, parag. 9 brzmi: "... Składane ofiary nie polegają zwrotowi" Są pewne warunki, według których powinno się domagać zwrotu ofiary. Jeżeli ofiara jest dana w pewnym celu, a zbór, lub taki zarząd C. K.'go obróci ją na inny cel, to ofiarodawca ma zupełne prawo żądać, żeby mu była zwrócona; i ona powinna być zwrócona, ponieważ te pieniądze były otrzymane pod fałszywą reprezentacją i z tego powodu takie nie oddanie pieniędzy byłoby oszukaństwem, podlegającym karze według kryminalnego kodeksu karnego. Tylko taki miłośnik pieniędzy, jakim jest C. K. podałby taki przepis: "Składane ofiary nie podlegają zwrotowi."

    Pierwszy przepis parag. 10 brzmi: "Zbór ma obowiązek zwracać podróż pielgrzymom, oraz udzielać im pomocy, gdy tego zachodzi potrzeba." Tu znowu mamy sztuczkę ustawodawstwa gatunku miłośniczo-pieniężnego. Pielgrzym, który przyjeżdża z ramienia centralnej organizacji, nie powinien żądać, żeby jego koszta opłacił zbór odwiedzony. Te powinno być opłacone z kasy centralnego zarządu, ze składek, które zarząd otrzymuje od jednostek i zborów. Cokolwiek zbory chcą ofiarować do tego centralnego funduszu, mogą ofiarować przez pielgrzymów, lub posłać wprost do zarządu; lecz nie powinno się żądać od zboru odwiedzonego, żeby opłacił koszta pielgrzyma. Są zbory, które mogą ofiarować więcej niż wynoszą koszta pielgrzyma. Z tego powodu te koszta powinny być opłacane przez zarząd, który go wysyła i nie powinno się wymagać, żeby który zbór opłacił koszta pielgrzyma; ponieważ gdzie duch Pański jest w braciach, oni złożą ofiarę, bez ustanawiania przepisu na to, do funduszu, który opłaca koszta, pielgrzymów. Ani też powinno się wymagać, żeby zbór dawał na utrzymanie pielgrzyma, jak to przepis powyższy nakazuje. Na to, gdy zachodzi potrzeba, powinien dawać fundusz Zarządu, lub Domu Biblijnego, który wysyła danego pielgrzyma.

    Ażeby wyścielić swe własne gniazdo, C. K. przez drugą część tego przepisu w parag. 10 ustanawia prawo dla zborów, żeby dostało mu się finansowe poparcie od zborów. Lecz zbory powinny mu przypomnieć że posiada gospodarstwo na którym może zarobić na życie swymi rękami, gdyby pracował. Ma tak mało zborów, że mógłby je dostatecznie obsłużyć w niedziele i święta, a na życie mógłby zapracować przez pracowanie na swoim gospodarstwie, które jest o wiele lepiej przyrządzone niż większość gospodarstw, jakie bracia mają. O ile wiemy C. K. ma tylko od 5 do 7 zborów - 5, jeżeli jego zwolennicy w Lipinach, Starym Siole i Oleszycach zgromadzają się razem jako jeden zbór, 7, jeżeli jego zwolennicy w każdym z tych miejsc zgromadzają się osobno jako odrębne zbory. Większość jego zborów jest małej liczby. Więc jest widoczne, że ten przepis jest zamierzony w celu napchania jego kieszeni pieniędzmi, które jego dusza tak bardzo miłuje.

    2-gi przepis parag. 10-go brzmi: Wobec rozmnażania się fałszywych braci, oszustów i tym podobnych, którzy żerują na dobrym sercu braci, zbór nie powinien pozwolić przemawiać u siebie ludziom nieznanym, za wyjątkiem, że byliby poleceni przez Stowarzyszenie B. P. św. Grupy II-ej, lub mieliby odpowiednie dokumenty". Słowa tego przepisu dowodzą, że znajduje się centralna władza nad zborami C. K., a tą władzą, rozumie się, jest C. K. sam pomimo jego pozoru, że drudzy są połączeni z nim w zarządzaniu ogólnej pracy.

    Przepis 1. parag. 14-go brzmi: "Zbór uznaje za konieczność utrzymania łączności z bratnimi zborami na całym świecie. W tym celu urządza zjazdy, na których usługują wykładami kaznodzieje - pielgrzymi - z ramienia Stowarzyszenia; wysyła delegatów do wyboru zarządu Stowarzyszenia, który ma zadanie uzgodnienie współpracy zborów i wzajemną ich pomoc duchową i materialną." Jest to komiczną rzeczą usłyszeć coś takiego od kogoś, który ma w swoim stowarzyszeniu od pięciu do siedmiu zborów, o utrzymaniu łączności z bratnimi zborami na całym świecie. Ten przepis także pokazuje, że chociaż zbór może urządzić konwencję, to jednak ta konwencja i jej mówcy są rządzeni przez Stowarzyszenie, co znaczy przez C. K., pomimo jego starań aby ukryć ten fakt przez danie do zrozumienia, że komitet pracuje z nim. Że organizacja C. K. jest słupem w procesie przygotowania, jest widocznym z faktu, że zbory są zobowiązane wysłać delegatów na obranie zarządu Stowarzyszenia i celem tego Stowarzyszenia jest utrzymywanie łączności w pracy między zborami, co znów pokazuje klerykalną skłonność organizacji C. K.

    Przepis 2-gi parag. 14 brzmi: "Każdy zbór powinien przeto przyczynić się pewną częścią swoich dochodów do utrzymania powyższej organizacji w łączności i wzajemnej współpracy miedzy bratnimi zborami". Tutaj zbory są zobowiązane ofiarować część swojego dochodu ku utrzymaniu powyższej organizacji, co znaczy utrzymanie szczególnie C. K.; i jest wskazane, że ta organizacja ma za swoją pracę utrzymanie w łączności pracy braci w bratnich zborach. To dalej dowodzi, że słup jest w procesie przygotowania przez C. K. Ten fakt, że jego przepis wymaga od jego zborów poparcia finansowego dla jego centralnej organizacji, jest dowodem, że, gdy on żąda w innym przepisie, żeby zbory płaciły koszta pielgrzymów i dawały im poparcie finansowe, to stara się o swoje własne finansowe interesy; ponieważ, jeżeli ofiary są dane w celu opłacania kosztów pielgrzymów, jak również innych kosztów - zatem jego żądanie, żeby koszta pielgrzymów były opłacane przez każdy zbór i żeby każdy zbór dawał pielgrzymom finansową pomoc, jaką oni mogą potrzebować - pokazuje, że C. K. stara się o swoje finansowe interesy w dodatku do tego, żeby pieniądze wpływały do jego centralnej organizacji.

    W parag. 16, który odnosi się do tych, co mają być uczynieni pielgrzymami, on mówi: "Kaznodzieja może być ten: (1) który odpowiada warunkom, jakie są wymagane od starszych zboru. W tym celu powinien dobrze odpowiedzieć przed komisją egzaminacyjną na zadawane pytania; (2) ma znajomość Prawdy głównych nauk; (3) ma pokorę; uznaje prawo zboru ponad swoje; ma zdolność przedstawić Słowo Boże". Ten przepis zdaje się znaczyć, że egzaminujący komitet, który daje pielgrzymom upoważniające zaświadczenie, jest albo generalnym zarządem egzaminacyjnym, albo tymi z egzaminacyjnego zarządu, którzy są naznaczeni doń przez niego; i ten przepis pokazuje, że ten centralny zarząd daje upoważniające zaświadczenie pielgrzymowi, a to zdawałoby się znaczyć, że on kieruje egzaminacjami kandydatów na pielgrzymów, co jest jeszcze jednym dowodem, że organizacja C. K. jest słupem w przygotowaniu. Tylko klerykalista i taki miłośnik pieniędzy, jakim jest C. K. sformowałby statut, zawierający takie przepisy, jak te zacytowane powyżej. Przecież nie jest wcale zgodny z nauką VI-go Tomu o Organizacji Zboru. Nasz pastor nigdy nie zalecał statutu dla zborów, ani też istniały takowe za jego czasów.

    Zaraz po odprawieniu C. K. jako pielgrzyma i przedstawiciela Epifanicznego Domu Biblijnego na Polskę, on ostrzegł nas, że to, co uczyniliśmy, zniszczy nasz wpływ w Polsce. Teraz upłynęło blisko trzy lata od czasu, kiedy został odprawiony, jako pielgrzym i przedstawiciel Badaczy Pisma św. Grupy II-ej, i całkowita suma jego pracy przesiewnej jest od 5 do 7 zborów, tylko jeden, z których, jeżeli ich jest siedem, ma więcej niż 20 członków. To jest dowodem, że nie zrujnowaliśmy pracy Epifanicznej w Polsce przez odprawienie go, lecz on nie tylko zrujnował siebie, ale zmniejszył swój wpływ między ludem w Prawdzie do tego stopnia, że prawie nic nie znaczy, mając jako zwolenników, prawie wyłącznie samych przesianych. Nie wątpimy, że są z nim niektórzy prawdziwie poświęceni bracia i siostry, których on swoimi fałszami oszukał; lecz w swoim czasie, jeżeli ich serca zostały właściwie usposobione, Pan ich wyrwie od tego klerykalisty i miłośnika pieniędzy. Dowiaduje się i coraz to więcej dowie się, że Pan jest przeciwko niemu. Zamiast popełnić błąd przez nasze odprawienie go, jak to on twierdził, on jest właśnie tym. który popełnił wielki błąd przez takie postępowanie, że musieliśmy go odprawić, jako pielgrzyma i przedstawiciela Epifanicznego Domu Biblijnego, Badaczy Pisma św. Grupy II.

TP ’39, 15-16.

Wróć do Archiwum