INTERESUJĄCE PYTANIA
Pytanie: Chcielibyśmy wiedzieć jak można pogodzić naukę, że nie wybrani z umarłych wyłączeni w tym życiu ze sposobności uzyskania zbawienia z wyboru powstaną podczas Tysiąclecia, z Obj. 20:4, 5, gdzie po opisaniu Pierwszego Zmartwychwstania jest powiedziane: "A insi z umarłych nie ożyli, ażby się skończyło tysiąc lat"?
Odpowiedź: Należy zauważyć, że ten ustęp nie mówi iż reszta z umarłych nie była obudzona, aż się skończyło tysiąc lat, lecz mówi, że nie ożyli ponownie, aż się skończyło tysiąc lat. Można by się zapytać, jaka jest w tym różnica? Odpowiadamy, że cała różnica polega na harmonii i sprzeczności w rzeczach Biblijnych. Kilka uwag to wyjaśni. Ludzkość, która kiedyś żyła była doskonałą w ojcu Adamie, lecz z powodu klątwy Bóg zalicza całą ludzkość do umarłych bez względu na to, czy ktoś jest w procesie umierania czy też w stanie śmierci (Mat. 8:22; Jana 5:24, 25; 2 Kor. 5:14; Rzym. 5:12, 15, 17; Efez. 2:1, 5; Obj. 20:12, 13). Bóg liczy ludzkość jako umarłą dlatego, że wyrok śmierci jest na wszystkich oraz - o ile chodzi o tych, którzy znajdują się w procesie umierania - że jest on na nich wykonywany. Podobnie można powiedzieć o skazańcu znajdującym się na krześle elektrycznym w chwili włączenia prądu elektrycznego - on już jest umarłym, ponieważ znajduje się pod wyrokiem śmierci, który jest już na nim wykonywany, chociaż jego wykonywanie jeszcze się nie skończyło. Z tego stanowiska proces umierania nazywamy śmiercią poczytalną, a stan śmierci - śmiercią aktualną. Tych zaś wszystkich, którzy są wolni od wyroku śmierci, Bóg nazywa żywymi bez względu na to, czy są oni poczytalnie doskonałymi, czy też doskonałymi aktualnie (Jana 3:36; 5:24, 25; 1 Jana 5:12; Rzym. 5:12; Jana 1:4; Obj. 21:3-5). Pierwszych nazywamy poczytalnie żywymi, a drugich aktualnie żywymi. Te punkty widzenia umożliwiają nam uzgodnienie naszej nauki, że reszta z umarłych (nie wybrani zmarli) powstanie ze śmierci w ciągu Tysiąclecia, z twierdzeniem, że nie ożyją, aż przy końcu owego Wieku. Ale nie będą ożywieni" jeszcze - aktualnie doskonali - po obudzeniu ze snu śmierci. Procesy Restytucji będą potrzebować tysiąca lat na doprowadzenie ich do istotnej doskonałości, by uczynić ich żywymi, tak jak Bóg z aktualnego punktu widzenia patrzy na życie; albowiem jak długo jest w nich jakiś ślad niedoskonałości Adama, będą z Boskiego punktu widzenia umarłymi (1 Kor. 15:24-26). Lecz skoro tylko staną się rzeczywiście doskonałymi - ożyją, to się w końcu stanie i to pozwala przypuszczać, że będą oni obudzeni w ciągu Tysiąclecia. Obecnie Bóg przez naszą wiarę usprawiedliwiającą, zalicza nas do żywych z Boskiego punktu widzenia; wiara ta przydaje nam doskonałość, która zupełne procesy Restytucji stopniowo wyrobią w posłusznych przy końcu Tysiąclecia. Tak więc uzgadniamy pozorną sprzeczność uważając obie nauki jako rozumne i oparte na Piśmie Świętym, ponieważ będzie potrzeba tysiąca lat, aby przywrócić niedoskonałych do doskonałości, uczynić ich żywymi w ten sposób jak Bóg widzi życie, choć wcześnie w Tysiącleciu będą obudzeni. Zatem reszta z umarłych, która nie ożyła ponownie, nie stanie się znowu doskonała jak była nią już raz w Adamie, aż do czasu, gdy ukończy się tysiąc lat. (H.E. 1951, 23)
Pytanie: Jeżeli starszy ma życzenie prowadzić bereańskie badanie Biblii zgodnie z zarządzeniami Parousii i Epifanii danymi przez br. br. Russella i Johnsona, lecz zbór po dłuższej dyskusji przegłosuje większością głosów, że nie chce aby starszy prowadził badania metodą bereańską, co starszy ma uczynić? Czy ma się zwolnić? Czy ma prowadzić badania sprzeciwiające się metodom bereańskim. zgodnie z życzeniami zboru? A jeśliby tak czynił jak to wpłynęłoby na jego stanowisko w Świeckim Ruchu Misyjnym "Epifania", jeżeli brat ten jest jednym z pielgrzymów, posiłkowych piel-grzymów lub ewangelistów?
Odpowiedź: Każdy kościół jest kierownikiem swoich własnych spraw, lecz to nie znaczy, że nie ma "trzymać się Głowy" (Kol. 2:19), albowiem "Chrystus jest Głową Kościoła" (Efez. 5:23) i dlatego "Kościół jest poddany Chrystusowi" (Efez. 5:24). Głos większości nie zawsze jest wyrażeniem umysłu Chrystusowego, który jest w harmonii z Prawdą i jej zarządzeniami; jeżeliby tak było to zamiast odłączenia się od rzymsko - katolików, protestanci zostaliby z większością; także i my dzisiaj nie opuścilibyśmy Babilonu, lecz zostalibyśmy z większością, uważając że ma ona rację. I teraz jeszcze jest możliwym dla ludu Bożego "być odpornym wyrokom Bożym, a radą Najwyższego pogardzać" (Ps. 107:11), jak to czynili niektórzy dawniej, np. Towarzystwo pod. J.F. Rutherfordem, przyjaciele z P.B.I. i Brzasku (Dawn) pod ich wodzami, itd. Taka pogarda może być okazana przez zbór w jego większości, gdy decyduje on przeciw użyciu metod bereańskich, które są częścią zarządzeń Pańskich na Parousję i Epifanię. Lecz mamy mieć na uwadze, że zbór może to czynić nieświadomie lub z powodu braku doświadczenia z metodami bereańskimi więcej, aniżeli z powodu swawolnej opozycji do nich.
Miejscowy zbór ma prawo naznaczyć czas, miejsce i rodzaj zebrań (E. tom 7, 287), oraz ma prawo w ogólny sposób regulować to, co ma być nauczane lub głoszone w zgromadzeniu przez miejscowych starszych (E. tom 7, 288), zapobiegając tym sposobem krzewieniu między sobą obcych doktryn. Lecz zbór nie ma prawa wymagać, aby starszy gwałcił swe sumienie przed Bogiem przez nauczanie błędu (np. o ewolucji, o wiecznym uniwersalnym zbawieniu, o tym że drzwi do Wysokiego Powołania są jeszcze otwarte, o Małym Stadku, iż jest jeszcze w ciele, podczas gdy pozafiguralny Zachariasz uzupełnił swą część w ofierze za grzech, itp.), lub odsunięcie zarządzeń Pańskich (np. przez polecenie, aby używał Biblii jako podręcznika zamiast jej przedmiotowego badania, lub zaniechał używania pytań bereańskich, czy też praktykował klerykalizm zamiast eklezjastycyzmu, itd.). Jeżeli miejscowy zbór tym sposobem buntowałby się przeciw poleceniom Pańskim, lub gardziłby nimi, miejscowy starszy powinien wiernie, powoli, powściągliwie i z miłością napomnieć braci z wielką miarą cierpliwości i doktryny (2 Tym. 4:2), aby nie postępowali w tym kierunku. Był on bowiem na to obrany, aby miejscowemu kościołowi służył w imieniu Pańskim, Pan obiecał jemu i drugim specjalne błogosławieństwo w wypadku wierności w służbie. Lecz pamiętajmy, że starszy nie jest panem dziedzictwa Bożego, lecz pomocnikiem w ich wierze, nadziei, miłości i posłuszeństwie; z drugiej zaś strony, kościół nie jest panem starszego.
MOŻLIWE ZARZUTY W ODNIESIENIU DO METOD BEREAŃSKICH
Różne przyczyny mogą skłonić miejscowy zbór do głosowania przeciwko badaniom Biblijnym prowadzonym według metod bereańskich: (1) Może nigdy bracia nie zaznajomili się z tymi korzystnymi metodami, przez wypróbowanie ich na zebraniach. (2) Może starszy nieodpowiednio stosował metody bereańskie, zrażając tym sposobem zbór do używania ich. Na przykład starszy, w nieświadomy sposób, wprawiał braci w niepotrzebne zakłopotanie prosząc do odpowiedzi ciągle jedną i tę samą osobę, zamiast prosić do odpowiedzi na każde pytanie dwie lub trzy osoby, udzielając potem głosu całemu zgromadzeniu celem udzielenia odpowiedzi ochotniczych przed tym, nim on na końcu podsumuje odpowiedź (T.P. '24, str. 61). (3) Możliwym jest, że pycha i przesadne pochwały w zgromadzeniu powodują to i dlatego niektórzy nie życzą sobie aby ich powoływano z nazwiska, bo nie znają odpowiedzi a nie chcą aby drudzy dowiedzieli się o ich braku znajomości. (4) Możliwym jest lenistwo ze strony zboru i brak chęci do pilnego badania lekcji przed zebraniami. (5) Możliwym jest umysłowe znużenie i chęć odpoczynku w Syonie (Amos 6:1) raczej, niż staranie się. aby doświadczonym stawić się Bogu robotnikiem (2 Tym. 2:15).
Bez względu na to co byłoby przyczyną, starszy powinien z miłością i taktem zwrócić uwagę braci na to, że br. Russell ustanowił metody bereańskie do badań zborowych oraz, że on jak i br. Johnson, zalecają takie badania. Starszy powinien również uważnie zbadać te metody ponownie, aby dowiedzieć się, czy stosował je właściwie i czy był zdolny je stosować. Te metody są najjaśniej podane w przedrukach Strażnic str. 1866-1868, 1900, 4009, 4562, 4589, 4717, 4886, 5069, 5070, 5143, 5705, Książce Pytań i Odpowiedzi, str. str. 775, 776, 785; 6 tom, str. str. 395-397; P '39, 142, 143; P '45, 62; T. P. 1924, str. 58-62. Ostatni odnośnik zawiera najpełniejszą dyskusję na ten temat spośród wszystkich wyżej podanych. Bracia powinni osobiście, uważnie i z modlitwą zbadać te odnośniki, czyniąc ze szczerą chęcią starania by uczyć się woli Bożej a nie własnej. Oni nie są w stanie przez głos większości wyrazić opinii podobającej się Bogu odnośnie woli Bożej na ten lub inny temat (Książka Pytań i Odpowiedzi, str. 728), jeżeli pilnie nie uprzytomnia sobie jaką jest Jego wola. Starszy jednak powinien być bardzo cierpliwy i użyć dużo taktu wskazując im drogę i prowadząc ich zgodnie z wolą Bożą.
Jak br. Russell podaje w przedruku Strażnicy na stronie 5143, "powinniśmy być dobrze zrównoważonymi. Chociaż zbory powinny mieć pełną kontrolę własnych spraw, to nie znaczy to jednak, że mają kiedykolwiek myśleć lub wyrażać się poniżające o tych, których wybrali pod Boskim jak uważają - prowadzeniem na starszych czyli wodzów. Pamiętajmy słowa Apostoła: "Bądźcie posłuszni wodzom waszym, i bądźcie im poddani; albowiem oni czują nad duszami waszymi, jako ci, którzy liczbę oddać mają" (Żyd. 13:17). Wierny wódz, który nie pragnie wyrwać kontroli z rąk zboru, może być i powinien być godny zaufania. Jego praca jest pracą miłości a nie dla sprośnego zysku; dlatego miłość całego zboru powinna być jemu oddawana jako częściowa nagroda za jego wierność w służbie. Nie znaczy to, że kontrola powinna pozostać w rękach jednego starszego, lub że starszy powinien obrażać się, gdy inni bracia są awansowani, mimo tego iż on może być najzdolniejszym ze wszystkich. Starsi bracia jako wodzowie powinni czuwać, aby pomagać, zachęcać i nauczać wszystkich młodszych braci, w ten sposób przygotowując ich do pracy diakonów a później starszych".
Co się tyczy starszego, to powinien on uważnie zastanawiać się nad interesami trzody, nad którą Pan, przez jej chęć wyrażenia Jego woli podniesieniem rąk, uczynił go nadzorcą. Powinien się obchodzić z braćmi łagodnie i uprzejmie pamiętając, że Pan miał wielką cierpliwość i powściągliwość dla nas wszystkich, łącznie z naszym brakiem postępu; a więc i my powinniśmy być cierpliwi i powściągliwi jedni ku drugim. On podaje przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, jest powolny do gniewu i szczodrobliwy w miłosierdziu, oraz bardzo hojny ku wszystkim, którzy dają dowód chęci czynienia Jego woli. Na pewno nie jesteśmy upoważnieni by czynić mniej w imieniu Pańskim i jako Jego przedstawiciele. Raczej nasza świadomość własnej dawnej tępoty, powinna czynić nas bardzo sympatycznymi dla drugich, którzy są powolni w widzeniu, powolni w słyszeniu czy też w wyrozumieniu.
Po tym gdy starszy poda sugestię aby bracia uważnie przestudiowali powyższe odnośniki, a zwłaszcza dokładną dyskusie pt. "Metody bereańskie" podaną w T.P. 1924, str. 58-62 i gdy zbór uważnie zbadał jaka jest wola Pańska w tym względzie, a jednak w dalszym ciągu byłby w opozycji do metod bereańskich, starszy mógłby poprosić o przywilej prowadzenia zebrań przez okres kilku miesięcy według tych metod. Zbór mógłby się przekonać w ten sposób czy te metody w aktualnej praktyce, nie są godne przyjęcia i czy nie wypływają z nich dodatkowe błogosławieństwa. Starszy powinien dokładnie postępować według metod podanych w powyższym cytacie, stosując pytania odpowiednio do różnych zdolności członków zboru i dając je wielu braciom a nie tylko jednej osobie, a następnie ogółowi; dzięki temu nikt nie będzie odczuwał zniechęcenia lub zakłopotania. Także zgodnie z doradą Posłanników Parousii i Epifanii (P '39, 142), starszy mógłby zachęcić zbór do zaproszenia jednego z odwiedzających pielgrzymów lub ewangelistów jako gościa, do przewodniczenia w próbnym przeprowadzeniu badania metodą bereańską.
Badania bereańskie nie są prowadzone w tym celu, by wykazać jak dużo wie starszy lub inny brat, albo jak mało wiedzą drudzy, lecz w tym celu, aby wszyscy brali czynny udział, uczyli się wspólnie i budowali w najświętszej wierze. Jeżeli sprawa będzie przeprowadzona właściwie, to nie mamy wątpliwości, że wszystkie zbory oświecone Epifanią poznają i będą pragnęły otrzymać korzyści wypływające z bereańskich metod zborowego studiowania Biblii.
Jeżeli po powyżej opisanym postępowaniu, zbór jeszcze głosowałby przeciwko metodom bereańskim w prowadzeniu badań zborowych, wtedy starszy powinien zwolnić się z urzędu miejscowego starszego w tym zborze, nie przyłączając się do rewolucyjnych czynności zgro-madzenia, bo gdyby dobrowolnie trwał w tych czynnościach, to rozumie się, że nie przyniosłoby mu to pochwały Pańskiej ale Jego niełaskę. Gdyby taki starszy oprócz tego miał naznaczenie Ś.R.M.E., to jego rezygnacja ze starszeństwa zborowego nie wpłynęłaby w takich okolicznościach na jego stanowisko w Ś.R.M.E., ani nie byłby usunięty z niego przez Pana. Stałoby się to wtedy, gdyby przyłączył się do rewolucyjnej działalności i uporczywie w niej trwał. Ś.R.M.E. nigdy nie zwalniał i nie odbierał stanowiska tym braciom, którzy wiernie trwali przy Prawdzie Parousji i Epifanii oraz jej zarządzeniach, chociaż usuwał i będzie to w dalszym ciągu czynił tych, którzy okażą się niewiernymi w tych rzeczach, po wielkiej cierpliwości i nieskorzystaniu z właściwych napomnień. (P '53, 74).
Pytanie: Dlaczego Jezus określając "wszystką krew sprawiedliwą, wylaną na ziemi" (Mat. 23:35) powiedział: "od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza", zamiast włączyć innych, którzy ponieśli śmierć męczeńską później, aż do Jana Chrzciciela?
Odpowiedź: Gdy zrozumiemy jaki jest właściwie porządek ksiąg Starego Testamentu, to nie będziemy mieli wiele trudności w zrozumieniu, dlaczego Jezus wymienił Zachariasza jako ostatniego z męczenników a nie włączył drugich, którzy żyli w okresie od niego aż do Jana Chrzciciela. W E. tomie 12, str. 8 jest podane, że nasz Pan rozróżnił według Łukasza 24:44 trzy podziały hebrajskiego Starego Testamentu: "zakon Mojżeszowy, proroki i psalmy" (pierwsza księga trzeciego podziału przedstawia wszystkie księgi tego podziału). Żydzi nazywali je: Torah (zakon), Nebiim (proroki) i Kethubim (pisma). W Bibliach angielskich i polskich (E. tom 12, 11) istnieje niepożądany podział Starego Testamentu na cztery części: (1) Prawną, (2) Historyczną, (3) Nabożno-Pouczającą i (4) Proroczą. Porządek w naszych Bibliach i w hebrajskich oryginałach jest ten sam aż do drugiej Królewskiej (E. tom 12, 11). Lecz odtąd porządek w oryginale (do którego Pan odnosił się w Ew. Łuk. 24:44 jako do właściwego) jest inny. Podczas, gdy w naszych Bibliach ostatnią księgą Starego Testamentu jest proroctwo Malachiasza, to hebrajska Biblia kończy się 1 i 2 Księgą Kronik (zob. E. tom 12, 12 oraz tłumaczenia Leesera i Żydowskiego Towarzystwa Wydawniczego).
W liście do Rzym. 15:4 mamy napisane, że "cokolwiek przedtem napisano, ku naszej nauce napisano". Rzeczy te "przedtem napisane" składały się z ksiąg Starego Testamentu. Opis pierwszego męczennika w Starym Testamencie znajduje się w pierwszej a ostatniego w ostatniej księdze (1 Moj. 4:8 - Abel; 2 Kron. 24:20, 21 - Zachariasz). A więc gdy Jezus (Mat. 23:35) chciał włączyć wszystkich męczenników zapisanych w Starym Testamencie aby przedstawić całe Małe Stadko, mówił o wszystkich od Abla (pierwszego) do Zachariasza (ostatniego). W T.P. 1951, str. 12, 46, 47 pozafigura Zachariasza jest szczegółowo wytłumaczona. Zatem Pan w Ew. Mat. 23:35 podaje jasno, że br. Johnson (jako pozafiguralny Zachariasz) jest ostatnim członkiem klasy Chrystusa. Nie ma żadnej niezgody ani sprzeczności między figurą a pozafigurą. Bracia, którzy teraz (po zabraniu pozafiguralnego Zachariasza przez Pana) roszczą sobie pretensje, że są Kapłanami i że Pan celowo pozostawił ich na ziemi nie mogą tego dostatecznie wytłumaczyć. Nie podali dotąd ani jednego dowodu Pisma Św. na poparcie ich pretensji, w związku z czym niektórzy szukają gdzie tylko mogą za wadami i wymówkami usiłując znaleźć wyjście z logicznej konkluzji, iż ci wszyscy, którzy pozostali po śmierci pozafiguralnego Zachariasza są Lewitami. Nie wahają się nawet odrzucać różne zarysy Prawdy, jak np., że br. Johnson był pozafiguralnym Zachariaszem, że pozafiguralny Józef przeżył pozafiguralnego Jakuba, itd. Ale walcząc przeciwko Prawdzie biją tylko swymi głowami o mur. Głęboko współczujemy z nimi w ich zawodzie, zachęcając ich, by ponownie mogli znaleźć i otrzymać swe odpocznienie w Panu. "Gdy tak Pan mawiał: Zastanówcie się na drogach, a spojrzyjcie i pytajcie się o ścieżkach starych która by była drogą dobrą, a chodźcie nią, a znajdziecie odpocznienie duszy waszej; tedy odpowiedzieli: Nie będziemy chodzili" (Jer. 6:16, 17). Obyśmy tego ostatniego bracia nie uczynili! Usłuchajmy raczej zaproszenia Jezusa: "Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpocznienie. Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie, żem ja cichy i pokornego serca; a znajdziecie odpocznienie duszom waszym" (Mat. 11:28, 29). "Nawróć się duszo moja! do odpocznienia swego; albowiem ci Pan dobrze uczynił. Bo wyrwał duszę moją od śmierci, oczy moje od płaczu, a nogę moją od upadku" (Psalm 116:7, 8). (P '51, 41).
TP ’60, 21-24.