BOSKIE UZNANIE OKAZANE PRZEZ PRZESIEWANIA

(P '53, 50)

    PAROUSJA i Epifania nie tylko były okresami wielkiego duchowego oświecenia i odświeżenia dla ludu Bożego, ale również okresami srogich prób i przesiewań dla tej samej klasy. Zatem całkiem rozsądną rzeczą jest po takich przesiewaniach spodziewać się, że nastąpią odpowiednio wielkie błogosławieństwa; albowiem gdzie dano dużo światła tam też jest i duża odpowiedzialność. Było to także prawdą w Żniwie Wieku Żydowskiego: błogosławieństwom nowej dyspensacji i światłu obecności Pańskiej (przedstawianemu następnie przez Jego Apostołów) towarzyszyły doświadczenia, próby i przesiewania, stosownie do błogosławieństw jakimi się wtedy cieszono.

    Pan udzielił nam bardzo jasnej znajomości o Boskim chwalebnym charakterze i planie oraz dał wgląd we wspaniałą harmonię i piękność Słowa Jego Łaski, zarówno w łasce Uciechy, którą dzięki Niemu, Jego Posłannik Parousji właściwie dzielił ("porąbał"), czyli dobrze rozbierał dla nas słowo Prawdy parousyjnej, jak i w łasce Związujących - stosownych Prawdach epifanicznych dla rozwoju Wielkiego Grona i klasy Młodocianych Godnych, którą dzięki Niemu, Jego Posłannik Epifanii dzielił właściwie ("porąbał"), czyli dobrze rozbierał dla nas słowo Prawdy epifanicznej (Zach. 11:7-14; E. tom 5, 264, 265; E. tom 6, 173, 174, 634-638; T.P. 1926, 19). Z tego względu jest rozsądną rzeczą, że Pan będzie chciał widzieć ducha Prawdy w tych, którzy byli błogosławieni tak jasnym ocenieniem jej litery.

    Sądząc z tego punktu widzenia rzeczy "jakimiż wy macie być w świętych obcowaniach [życiu] i pobożnościach?" Nic dziwnego, iż Pan doświadcza Swój lud coraz to srożej od czasu, gdy Prawda Żniwa zaczęła rozwijać się w roku 1874, dozwalając na rozpowszechnianie i wzrost błędów przesiewania w subtelny i zwodniczy sposób pomimo coraz jaśniejszego świecenia Prawdy rozdzielającej tym sposobem nie tylko klasę Wtórej Śmierci od wiernych Nowych Stworzeń i pszenicę od kąkolu, lecz także w danym wypadku czyniąc rozdział pomiędzy Małym Stadkiem a Wielkim Gronem. Rozdział ten jest fizycznym odłączeniem kapłańskiego albo epifanicznego ruchu od ruchów lewickich w każdym wypadku, oprócz wypadku dobrych Lewitów, którzy jako klasa pozostawali zespoleni z Kapłanami w Prawdzie epifanicznej aż do przejścia ostatniego Kapłana poza zasłonę (E. tom 10, 644-646); On nie był odłączony od tej grupy Wielkiego Grona fizycznie przed Swą śmiercią, lecz jak wskazał na siebie "jako członek Małego Stadka był on w poświęceniu nazarejstwa odłączony od Wielkiego Grona" (1 Moj. 49:26; E. tom 10, 663) co ma się rozumieć obejmowało i dobrych Lewitów, którzy nie porzucili Prawdy epifanicznej.

    Doświadczenie pokazuje, że te subtelne przesiewania szczególnie imają się tych, którzy pozostają w Prawdzie od dłuższego czasu i odwrotnie nie imają się łatwo początkujących, aczkolwiek gdy korzeń gorzkości albo stronniczości rozrośnie się, to jego skażony wpływ może również objąć początkujących. Zdawałoby się, że umysły światowe osiągnęły pewien poziom co do prowadzenia się w życiu, który jest im użyteczny i że tym bardziej poziom zupełnie rozwiniętych dzieci Bożych oświeconych Pańskim Słowem, powinien być jeszcze wyższy a mianowicie "doskonałym prawem wolności". Jeżeli jednak zaawansowany chrześcijanin nie rozwinął ducha miłości, który jest prawdziwą esencją Prawdy, albo jeżeli rozwinąwszy następnie utracił go, to pod pewnymi względami znajduje się w gorszym stanie niż ci, którzy nigdy nie wglądnęli w doskonałe prawo wolności; albowiem przez utratę pierwiastka bojaźni i stosunkowo nie rozwijając ducha mocy, miłości i zdrowego zmysłu (2 Tym. 1:7), jest on o wiele więcej skłonny uciekać się do krańcowości niekonsekwencji aniżeli ci, którzy cieszyli się łaską Boskiej Prawdy w mniejszym stopniu. Stąd, chociaż znajomość jest wielkim błogosławieństwem i wielką mocą, całkiem zasadniczą dla ludu Bożego aby umożliwić mu ostanie się w obecnym czasie, to niemniej stanowi ona o wielkiej odpowiedzialności.

    Boskim celem w udzielaniu Swemu ludowi teraźniejszej prawdy oraz wszelkiej prawdy, jest rozwinięcie go w wierze i we wszystkich innych owocach Ducha jednoczących się pod nazwą miłość. Ktokolwiek przeto jest błogosławiony znajomością Prawdy a omieszkuje uprawiać w sobie owoc Ducha - miłość (F 223, 500), ten omieszkuje ostatecznie wypełnić Pański zamiar w powołaniu i przyprowadzeniu go do światła obecnej Prawdy. Nasz Mistrz streścił tę całą sprawę co do zamiaru udzielenia Prawdy w Swojej modlitwie do Ojca: "Poświęćże je w prawdzie twojej" (Jana 17:17). Tam gdzie Prawda została przyjęta i była trzymana w niesprawiedliwości (Rzym. 1:18) nie powodując uświęcenia życia, została przyjęta nadaremno; a zatem jedynej rzeczy, jakiej się można spodziewać od Pana będzie to, że po rozsądnej próbie, On odrzuci takich od postępującego światła, od teraźniejszej prawdy, od społeczności tych wszystkich, którzy są w świetle (2 Piotra 3:17). Odrzuci tych którzy mają innego ducha niż ducha Prawdy - zupełnego poświęcenia się Bogu z miłości, wierności, posłuszeństwa ducha, prawa i głównej sprężyny nowości życia otrzymanego przez Chrystusa. "Jeśli kto ducha Chrystusowego nie ma [ducha miłości], ten nie jest jego" (Rzym. 8:9).

    Apostoł Paweł wzmiankuje właśnie taki stan, jaki przeważał w Kościele w Koryncie oraz towarzyszące temu przesiewanie. On najpierw zwraca uwagę braciom w Koryncie (1 Kor. 1:10), że nie powinno być między nimi rozerwania, ale że powinni być "spojeni jednakim umysłem i jednakim zdaniem". Jest tylko jeden sposób sądzenia jaki powinien rządzić wszystkimi posiadającymi Słowo i Ducha Pańskiego, a mianowicie litera i duch Prawdy. Wszyscy powinni być zaznajomieni z naukami Słowa Bożego, albo przynajmniej pojętni i ulegli Słowu Bożemu; a ci wszyscy, którzy posiadają ducha miłości i ducha Prawdy w gruncie rzeczy takimi będą. Tacy, chociaż będą poważnie walczyli o wiarę raz świętym podaną, to jednak nie będą kłótliwymi pod innymi względami, lecz okażą się długo znoszącymi, pobłażliwymi i cichymi - nie będą zazdrośni, gwałtowni, dumni, chełpliwi, obmowni albo oczerniający.

    Apostoł stopniowo prowadzi swych czytelników naprzód i zwraca im uwagę na ich niski stan ducha (1 Kor. 1:11-13; 3:3, 4) wykazany przez fakty, które on przytacza mówiąc: "między wami jest zazdrość i swary i rozterki" (stronniczy albo sekciarski duch; dzielą się sami pod ludzkim kierownictwem według swych własnych mianowań albo upodobań oraz według swych własnych pragnień serca, zamiast raczej usiłować utrzymać jedność ducha w związce pokoju, pod Chrystusem prawdziwą i jedyną Głową). Zauważmy starannie, że Apostoł nie oskarża tu Kościoła w Koryncie o ciężkie światowe grzechy, takie jak: morderstwo, kradzież, bluźnierstwo itd., lecz o więcej wyrafinowane dowody złego stanu serca, takie jak brak ducha miłości. Jak to nasz Pan pokazuje (Mat. 5:21, 22; 1 Jana 3:10-17), gniew, nienawiść i złośliwość są morderstwem popełnionym w sercu. Idąc dalej Apostoł pokazuje, że nie wszyscy z nich lecz tylko część, znajduje się w tym poważnie złym stanie serca. I dlatego dodaje (11:18, 19): "Słyszę, iż rozerwania bywają między wami; i poniekąd wierzę. Boć muszą być kacerstwa między wami, aby ci, którzy są doświadczeni, byli jawnymi między wami [aby ci, którzy są prawdziwi wśród was mogli być rozpoznani - R.S.V.]".

ZASTOSOWANIE NA PAROUSJĘ I EPIFANIĘ

    Podobnie przesiewania w Żniwie oraz ich równoległe przesiewania w Epifanii miały nie tylko oddzielić tych, których Pan potępił, lecz również miały objawić tych, których Pan uznaje, bez względu czy te różnice okazane tym sposobem były pomiędzy Jego pszenicą a kąkolem, pomiędzy jego wiernymi, a klasą przesiewaczy i przesiewek Wtórej Śmierci, pomiędzy Kapłanami a 60 grupami Lewitów, albo jak teraz, pomiędzy dobrymi Lewitami, którzy wiernie trzymają się Prawdy parousyjnej i epifanicznej oraz jej ducha a tymi, którzy buntują się przeciwko niej. Próby i przesiewania są srogie w stosunku do poprzednio otrzymanych błogosławieństw - stąd nie bądźmy zdziwieni ani zmieszani subtelnością i srogością epifanicznej szemrzącej kontradykcji przesiewającej pod jej trzema wodzami (pp. Zielińskim, Caterem i Shuttleworthem) będącymi równoległością wodzom odpowiedniego przesiewania w Parousji (pp. Williamsonowi, Mc Phailowi w Henningesowi). O tym epifanicznym przesiewaniu Posłannik Epifanii powiedział (P. '50, 91, par. 1): "Wierzymy, iż będzie to najsroższa próba, która spowoduje duchową śmierć wielkiej liczby". Nasz jedyny pewny bieg jest w tym, by się trzymać zupełnie i wiernie Słowa Bożego tak jak ono jest rozwinięte przez Posłannika Parousji oraz Posłannika Epifanii, w zgodzie z wypełnionymi faktami i postępować ostrożnie zgodnie z zasadami Prawdy i sprawiedliwości.

    Nalegamy przeto na wszystkich drogich z ludu Pańskiego, gdziekolwiek się znajdują, aby przyprowadzili swoje własne serce do porządku, oczyszczając się z wielkiego kwasu pychy, złośliwości, zazdrości, walki, nienawiści, obmowy (początkującego morderstwa), samolubstwa oraz światowości, a wypełnili natomiast każdy zakątek i szczelinę swego serca na tyle na ile jest to możliwe, Duchem Pańskim, Duchem Prawdy - miłością; oraz by wśród wszelkich prób i przesiewań, wielkich czy małych, mogli strzec się by nie zostali zwiedzeni przez Przeciwnika, albo przez któregokolwiek z jego posłańców, którzy często ukazują się w odzieniu owcy, dają pozory dobrych i szczerych zamiarów, wyznają wielką pokorę i całkowitą niewinność, a którzy jednak zawsze, świadomie lub nieświadomie przedstawiają ciemność za światłość nie wahając się zazwyczaj przed przekręcaniem, podsuwaniem zła, nieuczciwością, pochlebstwem, osobistym odwoływaniem się do rzeczy cielesnych, oczernianiem, obmową itd., aby zyskać lub otrzymać posłuch. Tacy w swojej przesiewawczej działalności zazwyczaj odchodzą od społeczności wiernych (1 Jana 2:19) oraz ćwiczą się w mówieniu "rzeczy przewrotnych, aby za sobą pociągnęli uczniów" (Dz. Ap. 20:30).

    Próba objawiająca wśród nas, którzy mają uznanie od Boga a którzy nie, zawsze odnosi się do wierności Prawdzie (która zawsze jest w zgodzie z Pismem Św., rozumem i faktami) oraz wierności Świętemu Duchowi Bożemu. Jedynie ci, którzy starannie i wiernie pilnują siebie i doktryny, do zbawienia przywodzą siebie i drugich (1 Tym. 4:16). Obowiązkiem wiernych w każdym wypadku jest to samo: podtrzymać światło - aby okazać Ducha Prawdy i nie pozwolić na tolerowanie zła - zbić je Słowem Pańskim w duchu miłości i uprzejmej stanowczości, z wyjątkiem gdy dozorca trzody musi postąpić ostro z objawionymi wilkami, by powstrzymać ich od pożarcia Pańskich owiec. Im prędzej wszyscy ci, którzy miłują zło, t.j. złośliwość, nienawiść, nieuczciwość, zwodzenie kacerstwo itd. - odejdą sobie od tych, którzy rozkoszują się Prawdą i jej duchem, tym będzie lepiej. Niechaj wszyscy miłujący Prawdę i posiadający jej ducha nie odchodzą od niej; tak samo niechaj nie zapominają wspólnie zgromadzać się i to coraz więcej w miarę jak widzą, że dzień się przybliża.

    To co powiedzieliśmy dotąd nie powinno być zrozumiane jako rada dokonania rozłamu, albo jako niedbalstwo wobec tych co mogliby się potknąć. Całkiem przeciwnie, prawdziwa miłość do braci oznacza długie znoszenie, szlachetność, uprzejmość, gotowość ustąpienia im i przystosowania się do nich we wszystkim, co nie jest zasadnicze, we wszystkim, co nie sprzeciwia się literze, albo duchowi Prawdy, którą nigdy nie powinniśmy pogwałcić w żadnych okolicznościach. Miłość i wierność do samego Boga zawsze ma pierwszeństwo nad miłością i wiernością do braci; a czysta miłość i prawdziwa wierność do braci, jest zawsze w zgodzie z zupełną nabożnością do Boga i nigdy nie będzie się jej sprzeciwiała, chociaż często sprzeciwiać się będzie pragnieniom błądzących braci, jak i braciom słabym, którzy nie są w zupełnej zgodzie z Boską Prawdą oraz Boskimi zasadami sprawiedliwości. Przeto każdy powinien nie tylko ofiarować swoje własne pierwszeństwo, nie będące zasadniczym pierwszeństwem, dla zachowania jedności Ducha w związce pokoju, ale co więcej: właściwa miara braterskiej miłości zawiera w sobie gotowość, aby "kłaść duszę za braci" (1 Jana 3:16).

    A zatem dopiero po uczynieniu wszystkiego, co było w naszej mocy, aby zachować jedność zgodnie z Pismem Świętym i jeżeli pomimo tego rozłam jest nieunikniony, możemy uważać go wtedy, jako przesiewanie dozwolone przez Opatrzność, z którego wyniknie dobro. Każdy powinien uprzednio starannie i z modlitwą zbadać swoje własne serce i postępowanie, aby upewnić się, że miłość (a nie samolubstwo i chełpliwość) rządzi nim. Gdy zaś nastąpi rozłam, każdy powinien być staranny w tym, ażeby unikać wszelkich nieprzyzwoitych słów, czynów lub spojrzeń, które później mogłyby być zaporami przeszkadzającymi powrotowi tych, którzy zauważywszy błąd w swoim postępowaniu, w następstwie tego zapragnęliby wrócić do świętej społeczności. Takich wracających braci winniśmy przyjąć z radością i jak najserdeczniej "z ognia ich wyrywając", itd. (Judy 23). "Ale wy najmilsi, budując się na najświętszej wierze waszej, i modląc się w Duchu Świętym, samych siebie w miłości Bożej zachowajcie, oczekując miłosierdzia Pana naszego Chrystusa ku żywotowi wiecznemu" (Judy 20, 21).

T.P. 1954, 81; TP ’62, 74-76.

Wróć do Archiwum