PAMIĄTKOWA WIECZERZA 6 KWIETNIA

    CZAS Wielkanocny przybliża się. Zainteresowanie chrześcijan skupia się szczególnie na zabiciu baranka, które poprzedzało Święto Wielkanocy; przeto święto chrześcijan właściwie zaczyna się wieczorem 6 kwietnia. Wielce jednak ubolewamy, że chociaż miliony chrześcijan i Żydów obchodzić będą w formalnych ceremoniach i w sposób powierzchowny to wielkie wydarzenie historii, to jednak niewielu członków tych wyznań rozumie prawdziwe znaczenie tego święta. Gdyby oni całkiem przebudzili się umysłowo względem prawdziwego znaczenia tego święta, to powstałoby takie religijne odrodzenie, jakiego świat jeszcze nigdy nie zaznał. Lecz niestety! Apostoł Paweł mówi, że bóg świata tego zaślepił umysły wielu; on nawet określa niektórych, mających oczy zrozumienia częściowo otwarte jako ślepych i nie widzących daleko, czyli obchodzących święto a nie rozumiejących głębokich rzeczy Bożych zawartych w tych ceremoniach, które są już obchodzone ponad 3500 lat.

    Ogólnie rzecz biorąc nawet wyżsi krytycy i agnostycy zmuszeni są uznać, że wydarzenie tak wybitnie zaznaczone i przez tak długi czas jakże szeroko obchodzone, musi opierać się na fakcie. Musiało więc takie wydarzenie mieć miejsce w Egipcie: pierworodni z Egiptu musieli zginąć w dziesiątej pladze, a pierworodni z Izraela - wszyscy z nich, którzy zastosowali się do przepisu odnośnie pozostawania pod krwią - musieli być zachowani od tej plagi, bo inaczej to szeroko obchodzone święto pozostałoby niewyjaśnione.

    Nie potrzebujemy przypominać o szczegółach związanych z ustanowieniem Święta Przejścia - że Izraelici byli trzymani w niewoli przez Egipcjan i że gdy w opatrzności Pańskiej przyszedł czas na ich wyzwolenie, to panowie egipscy w swoim samolubstwie starali się utrzymać ich w tej niewoli i nie chcieli puścić ich do ziemi Chananejskiej. W ciągu roku Bóg zesłał na lud egipski dziewięć odmiennych plag jedna po drugiej, uwalniając go jednak od nich za każdym razem, gdy król Egiptu błagał o miłosierdzie i czynił obietnice uwolnienia Izraela, które następnie łamał. W końcu sługa Pański, Mojżesz, ogłosił ostateczną wielką klęskę - że pierworodny w każdej rodzinie egipskiej umrze podczas jednej nocy i że zarówno w domu najskromniejszego chłopa jak i w domu królewskim będzie opłakiwanie, które doprowadzi ich do tego, że wreszcie z zadowoleniem ustąpią i pozwolą Izraelitom odejść - a nawet zachęcać ich będą i przynaglać do wyjścia z Egiptu w obawie, aby Pan ostatecznie nie wytracił wszystek lud, gdyby ich król nadal zatwardzał swoje serce i stawiał opór Boskiemu nakazowi.

    Pierwsze trzy plagi były powszechne w całym Egipcie, włączając obszar, który zamieszkiwali Izraelici; sześć następnych plag nie objęło obszaru zajmowanego przez Izraelitów. O dziesiątej, ostatniej pladze powiedziane jest, że objęła ona cały Egipt, włączając nawet ziemię zamieszkiwaną przez Izraelitów z tym wyjątkiem, że Izraelici mieli okazać wiarę i posłuszeństwo przez postaranie się o baranka ofiarnego, którego krwią miały być pokropione odrzwia i nadproża ich domów, a mięso jego miało być jedzone przez nich tej samej nocy z gorzkimi ziołami i przaśnym chlebem w postawie stojącej z laską w ręku, przepasanych i gotowych do podróży - w pełnym oczekiwaniu, iż Pan zabije pierworodne egipskie i sprawi, że Egipcjanie chętnie wypuszczą Izraelitów. Oni także mieli wierzyć, że gdyby nie krew na odrzwiach i nadprożach, to też doznaliby klęski spadającej na Egipcjan (2 Moj. 12:22, 23).

    Izraelici mieli nakazane obchodzić to jako pierwszy zarys Prawa Żydowskiego i jako jedną z największych pamiątek narodowych. W rzeczywistości dowiadujemy się, że w pewnej mierze Święto Przejścia obchodzone jest przez Żydów we wszystkich częściach świata - nawet przez tych, którzy twierdzą, że są agnostykami i niewierzącymi. Oni jeszcze posiadają pewną miarę poszanowania dla tego święta jako dla starodawnego zwyczaju. Ale czy nie należy się dziwić, że nasi przyjaciele żydowscy, z których wielu posiada bystre umysły, nie pomyśleli, że warto by było dowiedzieć się o głębszym znaczeniu tego święta? Dlaczego baranek był zabijany i jedzony? Dlaczego krwią jego kropiono odrzwia i nadproża domów? Dlatego, że tak Bóg rozkazał; ale co za powód, pobudka, cel lub lekcja kryły się za tym Boskim rozkazem? Naprawdę rozsądny Bóg daje rozsądne rozkazy. W słusznym czasie On sprawi, że jego wierny lud zrozumie znaczenie każdego wymagania. Dlaczego Żydzi są obojętni na ten przedmiot? Dlaczego uprzedzenie trzyma się ich umysłów? Na to niech oni sami odpowiedzą, a odpowiadając, niech zdobędą światło i radość wypływające ze znajomości.

    Chociaż chrześcijanie mają odpowiedź na to pytanie, to jednak żałujemy, że większość spośród nich z powodu niedbalstwa nie byłaby w stanie dać podstawy i uzasadnienia dla jakichkolwiek nadziei w związku z tą sprawą. Jeżeli Żyd może zrozumieć, że Sabat jest figurą albo cieniem mającej nastąpić epoki wypoczynku, błogosławieństwa i uwolnienia od znoju, smutku i śmierci, to dlaczego nie może on zrozumieć, że podobnie wszystkie inne zarysy instytucji Prawa Mojżeszowego były zamierzone przez Pana, aby przedstawiały różne błogosławieństwa, które w słusznym czasie będą udzielone? Dlaczego wszyscy nie mogą zrozumieć, że baranek Wielkanocny jest figurą przedstawiającą Baranka Bożego? Że jego śmierć przedstawia śmierć Jezusa, Sprawiedliwego za niesprawiedliwych i że zastosowanie jego krwi symbolizuje i przedstawia zastosowanie zasługi śmierci Jezusa dla wszystkich domowników wiary?

    Błogosławieni są ci, których oczy widzą, że Jezus był naprawdę "Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata", że skasowanie grzechów świata dokonane zostało przez zapłacenie za karę ludzką, że cały świat stracił łaskę Bożą i dostał się pod Boski wyrok śmierci wraz z jego towarzyszącym smutkiem i bólem, że zanim wyrok przekleństwa mógł być usunięty, niezbędnym było zadośćuczynić sprawiedliwości Bożej, i że jak Apostoł oświadcza: Chrystus umarł za grzechy nasze - Sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby mógł nas z powrotem przyprowadzić do Boga. W ten sposób Chrystus otworzył nową i żywą drogę - nową drogę do żywota wiecznego.

    Ci, którzy są zapoznani z Biblią zauważyli, że Kościół Chrystusowy jest w niej nazwany Kościołem Pierworodnych i pierwiastkami stworzenia Bożego (Żyd. 12:23; Jak. 1:18). To ostatecznie obejmie innych z rodziny Bożej, którzy narodzili się później; to obejmuje owoc zrodzony po pierwiastkach. Zdaje się, że co się tyczy zastosowania tych ustępów Pisma Św., to chrześcijanie je przeoczyli i ogólnie rzecz biorąc przyszli do przekonania, że tylko ci, którzy są pierwiastkami będą na zawsze zbawieni lecz nikt więcej po nich. Przypatrzmy się więc figurze Święta Przejścia. Zauważmy, że zamiarem Boga było zbawić wszystkich Izraelitów i że jako naród przedstawiali oni tych wszystkich z rodzaju ludzkiego, którzy przyjdą na zawsze do harmonii z Bogiem i otrzymają żywot wieczny. Zauważmy także, iż były dwa przejścia: wielkie przejście było wtedy, gdy cały naród mocą Bożą wyzwolony był przez Pana od Egipcjan i przeprowadzony po ławicy piasku poprzez kanał Morza Czerwonego, szczególnie przygotowanego dla tego celu przez wzmożone wiatry i odpływy morskie. Ten obraz albo typ pokazuje ostateczne wyzwolenie spod mocy grzechu i Szatana wszystkich stworzeń, które ostatecznie przyjdą do zgody z Panem i zechcą oddać Mu cześć - żaden Izraelita nie był opuszczony.

    Jednak to przejście przez Morze Czerwone nie jest tym, które tutaj szczególnie omawiamy; ono nie jest tym, które nas właśnie obecnie dotyczy. Wydarzeniem obecnie wzbudzającym nasze zainteresowanie, było po prostu przejście, czyli zachowanie pierworodnych z Izraela. Tylko pierworodni byli wtedy zagrożeni, chociaż wyzwolenie wszystkich zależało od zbawienia pierworodnych. Stosując to w zgodzie z całym Pismem Św. widzimy, że Małe Stadko i Wielkie Grono razem stanowiące "kościół pierworodnych" (Żyd. 12:23), są zachowane, przeszły z śmierci do żywota podczas Wieku Ewangelii pod warunkiem, że pozostaną pod pokropieniem krwi. Widzimy, iż pozostały rodzaj ludzki, który zechce zapewnić sobie pomoc wielkiego pozafiguralnego Mojżesza i pójdzie za Nim, gdy On ostatecznie wyprowadzi lud z niewoli grzechu i śmierci, nie jest obecnie narażony na niebezpieczeństwo lecz tylko pierworodni są narażeni, tak jak to pokazuje Biblia.

KOŚCIÓŁ PIERWORODNYCH

    Pierworodni - Kościół Pierworodnych - są to ci z rodzaju ludzkiego, którzy już mają oczy zrozumienia otwarte na ich rzeczywisty stan niewoli. Oni widzą potrzebę wyzwolenia z niej i widzą również Boską gotowość wypełnienia wobec nich Jego łaskawych obietnic, podczas gdy pozostała ludzkość tego nie widzi. Co więcej oni odpowiedzieli na łaskę Bożą, poświęcili się Jemu i oddali się na Jego służbę, a w zamian za to zostali spłodzeni z Ducha Świętego.

    Dla pierworodnych to czy pozostaną wśród domowników wiary zabezpieczeni pokropieniem krwi, czy też nie, jest sprawą życia lub śmierci. Wyjście z domu wiary oznaczałoby dla nich pogardzenie miłosierdziem Bożym. Byłby to znak, że zlekceważyli dobroć Bożą i że skorzystawszy z udziału w miłosierdziu Bożym, które jest przedstawione we krwi Barankowej, nie oceniają go. Dla takich, jak Pismo Św. oświadcza: "nie pozostawałaby już ofiara za [ich] grzechy". Oni powinni być uważani za wrogów Boga, których los przedstawiony był w zniszczeniu pierworodnych Egiptu.

    Nie chcemy przez to powiedzieć, że pierworodni z Egiptu, którzy pomarli owej nocy i ci z pierworodnych Izraela, którzy umarli z powodu opuszczenia domów w przeciwieństwie do rozkazania Pańskiego, poszli na Wtórą Śmierć. Wprost przeciwnie; rozumiemy, że wszystkie te sprawy były typami, figurami, ilustracjami i cieniami rzeczy mającymi się stać na wyższym poziomie i że rzeczywistość tego odnosi się do Kościoła Chrystusowego podczas Wieku Ewangelii począwszy od Zielonych Świątek.

    Jeżeli grzeszymy dobrowolnie po otrzymaniu znajomości Prawdy, po usprawiedliwieniu i skosztowaniu dobrego Słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, po staniu się uczestnikami Ducha Świętego a przez to członkami Kościoła Pierworodnych - to gdybyśmy odpadli, niemożliwym by było ponowne odnowienie się ku pokucie. Bóg już nic by dla nas nie miał; nasze zlekceważenie Jego miłosierdzia oznaczałoby, że umrzemy Wtórą Śmiercią. W ten sposób patrząc Kościół Pierworodnych z powodu spłodzenia z Ducha Świętego, większej znajomości i przywilejów, jakimi się wszędzie cieszy, ponosi większą odpowiedzialność aniżeli świat, albowiem obecnie tylko pierworodni narażeni są na Wtórą Śmierć (Żyd. 6:4-8; 10:26-31). Taka jest nauka figury i ona stosuje się tylko do chrześcijan.

    Noc wkrótce przeminie a nastąpi chwalebny poranek wyzwolenia. Wówczas Chrystus, jako pozafiguralny Mojżesz wyprowadzi czyli wyzwoli całego Izraela - wszystek lud Boży, wszystkich, którzy po poznaniu Boga będą z zadowoleniem poważali Go, czcili oraz będą posłuszni Jego woli. Tym dniem wyzwolenia będzie Wiek Tysiąclecia, pod koniec, którego wszelkie zło i złoczyńcy, przedstawieni przez zastępy egipskie zostaną całkowicie zniszczeni we Wtórej Śmierci.

NASZ BARANEK WIELKANOCNY

    Apostoł Paweł i Jan Chrzciciel jasno i stanowczo utożsamiają baranka wielkanocnego z naszym Panem Jezusem: "Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest, Chrystus. A tak obchodźmy święto..." "Oto Baranek Boży" (1 Kor. 5:7, 8; Jana 1:29, 36). Dowiadujemy się, że wszyscy potrzebujemy pokropienia krwią, ale nie naszych domów lecz naszych serc (Żyd. 12:24; 1 Piotra 1:2). Musimy spożywać przaśny chleb Prawdy, jeżeli chcemy być mocni i przygotowani na wyzwolenie mające nastąpić w poranku nowej dyspensacji. Musimy również spożywać Baranka, czyli przyswajać sobie Chrystusa, Jego zasługę - wartość, która była w Nim. W ten sposób przyodziewamy się w Chrystusa nie tylko przez wiarę - ale także w miarę naszych zdolności coraz więcej przyoblekamy Jego charakter i z każdym dniem przemieniamy się w naszych sercach na Jego chwalebne podobieństwo.

    Musimy się Nim karmić tak jak Żydzi karmili się literalnym barankiem. Zamiast gorzkich ziół zaostrzających i zasilających ich apetyt my mamy przykre doświadczenia i próby, które Pan zsyła na nas, a które dopomagają nam w odrywaniu naszych uczuć od rzeczy ziemskich i przyczyniają się do zaostrzenia apetytu w spożywaniu Baranka i przaśnego chleba Prawdy. Tak samo powinniśmy pamiętać, że tu na ziemi nie posiadamy stałego miasta, ale że znajdujemy się w drodze, jako pielgrzymi, podróżnicy i cudzoziemcy z laską w ręku, mając biodra przepasane do podróży tak, abyśmy w końcu mogli dojść do niebiańskiego Chanaanu i do wszystkich chwalebnych rzeczy, jakie Bóg ma dla wiernych z Kościoła Pierworodnych będących w społeczności z Odkupicielem.

    Nasz Pan całkowicie utożsamiał siebie z barankiem wielkanocnym. Jezus tej samej nocy, której był zdradzony, przed Jego ukrzyżowaniem zgromadził Swoich uczniów do górnego pokoju mówiąc do nich: "Żądając żądałem tego baranka jeść z wami, pierwej niżbym cierpiał" (Łuk. 22:15). Dla uczniów, jako Żydów koniecznym było, aby obchodzili Wieczerzę Wielkanocną w tę noc - w noc rocznicy wyzwolenia figuralnych pierworodnych od figuralnego księcia tego świata. Ale skoro tylko wymagania typu zostały wypełnione, nasz Pan ustanowił nową Pamiątkę na starej podstawie mówiąc: Ilekroćbyście to czynili (obchodzili doroczną Wielkanoc), czyńcie to (nowe ustanowienie) na pamiątkę moją (1 Kor. 11:24, 25); Wasi żydowscy bliźni, których oczy zrozumienia nie są otwarte, nie ocenią tej rzeczy w jej prawdziwym pozafiguralnym znaczeniu; lecz wy - którzy uznajecie Mnie za Baranka Bożego zabitego w Boskim zamiarze od założenia świata i którzy uznajecie, że mam właśnie złożyć Moje życie jako cenę na odkupienie świata - zwrócicie szczególną i świętą uwagę na znaczenie tej Wielkanocy w sposób zupełnie różniący się od wszystkich innych ludzi. Odtąd nie będziecie upamiętniali figury, ale będziecie obchodzili pozafigurę; albowiem Ja wnet umrę jako Baranek i tym sposobem dostarczę krwi pokropienia dla Kościoła Pierworodnych oraz prawdziwego pokarmu dla wszystkich domowników wiary.

    Że uczniowie Pana nie mieli więcej zbierać się - tak jak to czynili Żydzi poprzednio - na jedzenie literalnego baranka jako pamiątki wyzwolenia z Egiptu, pokazuje nam to Pan przez ustanowienie nowych symboli: przaśnego chleba i owocu winnej macicy, które przedstawiają Go jako Baranka. Od tego czasu uczniowie Jezusa w zgodzie z Jego nakazem obchodzili śmierć Pana jako Baranka wielkanocnego każdego roku aż do czasu, gdy po śmierci Apostołów wielkie odstępstwo wprowadziło do wiary nominalnego chrześcijaństwa zamieszanie i wytworzyło okres znany jako ciemne wieki.

    Nauczanie, że Chrystus jest pozafiguralnym Barankiem wielkanocnym trwało nawet podczas wieków ciemnoty, choć zarzucono obchodzenie Jego śmierci podczas Wieczerzy Wielkanocnej, którą usta-nowił Jezus. Wieczerza Pańska została przywalona najstraszniejszym bluźnierstwem, które oszukało i wprowadziło w zamieszanie miliony chrześcijan. Tym bluźnierstwem jest msza wprowadzona przez Rzymski Katolicyzm. Z powodu mszy papiestwo nazwane jest w Piśmie Św. "obrzydliwością spustoszenia"; msza wywiera zgubny wpływ na wiarę i praktykę ludu Bożego. Chociaż protestanci w ogólności odrzucili mszę jako całkiem sprzeciwiającą się naukom Chrystusa i Apostołów, niemniej jednak ich praktyki są w dużej mierze pod wpływem tego strasznego błędu, z którego oni tylko częściowo się uwolnili, tak jak to ich praktyka pokazuje.

MSZA NIE JEST WIECZERZĄ PAŃSKĄ

    Liczni protestanci niewinnie pytają się: Czy msza nie jest po prostu Wieczerzą Pańską, Eucharystią, pod inną nazwą? O nie! Odpowiadamy, że jest to całkiem inna rzecz. W Wieczerzy Pańskiej obchodzimy dokonaną śmierć Chrystusa na Kalwarii; msza natomiast przedstawia nową ofiarę czynioną za popełnione grzechy, za każdym razem gdy jest odprawiana. Nasi przyjaciele rzymsko-katolicy wierzą, że gdy ksiądz błogosławi opłatek, to wtedy opłatek staje się rzeczywistym ciałem Chrystusa w celu ponownego ofiarowania go.

    Rzymsko-katolicy twierdzą, że wierzą w zasługę ofiary Chrystusowej złożonej na Kalwarii i że ona pokrywa grzech pierworodny oraz grzechy ogólne popełnione w przeszłości przed chrztem. Jednak oni także twierdzą, że codzienne grzechy popełnione potem, niedociągnięcia i przewinienia każdej osoby wymagają od czasu do czasu oczyszczenia przez nowe ofiary Chrystusa. Zatem z punktu widzenia katolickiego przedstawionego we mszy, tak jak to praktykują rzymsko-katolicy, greko-katolicy i anglikanie wyższego Kościoła, Chrystus ofiarowany jest na nowo każdego dnia w całym świecie. To jest obrzydliwością w oczach Bożych, ponieważ msza lekceważy i ma za nic oświadczenia Pisma Św., że Chrystus więcej nie umiera i że przez jedną ofiarę doskonałymi uczynił na wieki wszystkich, którzy przychodzą do Ojca przez Niego (Rzym. 6:9; Żyd. 10:14, Jana 14:6).

    Można łatwo zauważyć, że powtarzane ofiary przedstawione w mszy miałyby ogólny skutek bagatelizowania i unieważniania ceny wielkiej ofiary złożonej na Kalwarii, a przedstawionej w Święcie Przejścia i jego Pamiątkowej Wieczerzy. Jak mogą ci, którzy patrzą szczególnie na mszę, jako gładzącą ich grzechy, spodziewać się, oglądać z głębokim zastanowieniem, wielką oceną i innymi uczuciami pozafiguralnego Baranka? Chociaż obchodzenie Wielkiego Piątku trwa w dalszym ciągu, to jednak obchodzenie Wieczerzy Pańskiej, które poprzedzało Jego śmierć zarzucono już dawno.

PAMIĄTKA POWINNA BYĆ OBCHODZONA KAŻDEGO ROKU

    Protestanci odrzucający dogmat o mszy jako całkowicie sprzeczny z Pismem Św. powrócili do obchodzenia Wieczerzy Pańskiej. Będąc jednak w międzyczasie przyzwyczajeni do częstego odprawiania mszy, nie zwrócili uwagi na to jak często należy obchodzić Wieczerzę Pańską, lecz po prostu uważają to za rzecz dowolną. Stąd znajdujemy, że niektórzy obchodzą ją co cztery miesiące, drudzy co trzy miesiące, inni co miesiąc, a jeszcze inni co niedzielę.

    To ogólne niedbalstwo i uchybienie, aby przyjść do wspólnej zasadniczej zgodności, zależy od dwóch rzeczy: (1) Chrześcijanie w ogólności przeoczyli fakt, że śmierć naszego Pana była śmiercią pozafiguralnego Baranka Wielkanocnego i że obchodzenie jej stanowi doroczne obchodzenie Wieczerzy Pańskiej. (2) Oni źle zrozumieli słowa naszego Pana: "Ilekroćbyście to czynili", jakoby znaczyły: czyńcie to tak często jak się wam podoba. Natomiast słowa te w rzeczywistości oznaczają: tak często jak obchodzić będziecie jako moi uczniowie (wszyscy z nich jako Żydzi przyzwyczajeni byli do przestrzegania Święta Przejścia) tę figuralną Wieczerzę, obchodźcie pozafiguralną Wieczerzę Wielkanocną na pamiątkę moją - nie na pamiątkę literalnego baranka, figuralnego wyzwolenia z figuralnego Egiptu i jego niewoli przez zachowanie figuralnych pierworodnych z Izraela.

    Ci, którzy co tydzień obchodzą Wieczerzę Pańską myślą, iż mają biblijną podstawę na to, ponieważ czytamy w Piśmie Św., że pierwotny Kościół zbierał się pierwszego dnia w tygodniu i przy tych sposobnościach "łamali chleb". Jest to jednak wielkim błędem mieszać takie łamanie chleba z Wieczerzą Pańską, ponieważ to łamanie chleba było zwyczajnym posiłkiem. Nie mamy nic podane w zapiskach, aby to inaczej miało być zrozumiane. Wino, czyli owoc winnej macicy, nie jest wspomniane w związku z tym łamaniem chleba i nigdzie nie mamy podane, aby chleb w tym wypadku miał przedstawiać złamane ciało naszego Pana. Był to radosny towarzyski zwyczaj w pierwotnym Kościele w celu obchodzenia zmartwychwstania naszego Pana w pierwszy dzień tygodnia. Ten zwykły towarzyski zwyczaj przyczyniał się również do większego zacieśnienia związków braterstwa i społeczności. W wielu miejscach zwyczaj ten lud Pański naśladuje jeszcze i dzisiaj. Zbór w Philadelphii ma na przykład takie łamanie chleba w każdą niedzielę pomiędzy popołudniowymi i wieczornymi zebraniami. Jest to wygoda dla tych, którzy biorą udział w zebraniach a nie chcą wracać do domów na czas między zebraniami oraz jest to szczególnie pożądaną sposobnością do rozszerzania społeczności pomiędzy ludem Pańskim.

KTO MOŻE BRAĆ UDZIAŁ W WIECZERZY PAŃSKIEJ?

    Jak Mojżesz i Aaron dali przepisy cielesnemu Izraelowi, nakazujące kto ma a kto nie ma jeść z corocznego baranka (2 Moj. 12:43-49), tak Jezus i Małe Stadko nauczali, kto może a kto nie może brać udziału w corocznej Wieczerzy Pańskiej. Ogólna ustawa dla nie biorących udziału jest podana w wierszu 43, gdzie słowo "obcy" [w hebrajskim dwa słowa ben nechar] znaczy cudzoziemiec. Przeto żaden cudzoziemiec nie mógł brać udziału w corocznym baranku. Ustawa dla uczestników podana w w. 47, jest wyrażona: "wszystko zgromadzenie izraelskie". Wiersz 45 podaje szczegóły względem tych, którzy nie mieli jeść z corocznego baranka - "przychodzień" raczej powinno być (obcy) osadnik [w hebrajskim słowo toshaw znaczy (obcy) osadnik lub kolonista, nie ben nechar, ani nie ger] i "najemnik". Wiersze 44, 48 i 49 podają szczegóły względem tych, którzy mogli brać udział w corocznym baranku: (1) obrzezany kupiony sługa, (2) przychodzień, który jest gościem (w hebrajskim ger znaczy obcy, który nie jest cudzoziemcem) i (3) urodzony Izraelita.

    Wiersz 48 podaje opis negatywnie wyjaśniający, kogo należy rozumieć pod nazwą obcy osadnik i najęty sługa (w. 45) a mianowicie, iż to są nie obrzezani czyli cudzoziemcy. Ponieważ obrzezanie przedstawia poświęcenie (Rzym. 2:29; Kol. 2:11-13), to obrzezani przedstawiają wszystkich poświęconych, którzy w w. 44, 48 i 49 są podani w trzech klasach. Zgodnie z tym rozumiemy, że obrzezany kupiony sługa przedstawia oczyszczonych członków Wielkiego Grona, gdyż ich oczyszczenie jest ponownym poświęceniem, czyli symboliczną obrzezką (epifaniczne zastosowanie 4 Moj. 8:5-22); obrzezany przychodzień (ger, w. 48, 49) reprezentuje poświęconych, którzy nie są spłodzeni z Ducha Świętego, a urodzeni w ziemi, tj. naturalni Izraelici przedstawiają Małe Stadko.

    Wyrażenie w w. 44 przetłumaczone: "sługę za pieniądze kupionego", stosuje się w pozafigurze do Wielkiego Grona, które oczyściło swoje poplamione szaty przez okupową zasługę Chrystusa (Judy 23; Obj. 7:14; 4 Moj. 8:12,21 - Lewici epifaniczni). Cudzoziemcy, jak wykazano powyżej należą do dwóch klas: do cudzoziemskich osadników i najętych sług. Ci znów są określeni jako nie obrzezani (w. 48). Łatwo można zauważyć, którzy stanowią te dwie nie poświęcone klasy, mieszkające pomiędzy pozafiguralnym Izraelem - usprawiedliwieni [najemnik] i nieusprawiedliwieni, znajdujący się między chrześcijanami z imienia [osadnik z obcego kraju]. Innymi słowy, te dwie klasy są przedstawione na rysunku w Planie Wieków w tych częściach piramidy, które spoczywają (1) na poziomie usprawiedliwienia, na linii N i (2) poniżej poziomu usprawiedliwienia, pokazane przez p oraz q.

    Tym sposobem mamy tu podaną ogólną zasadę. Lecz tam są jeszcze inne rzeczy połączone z myślą, że Wielkie Grono po swym oczyszczeniu jest przedstawione przez sługę kupionego za pieniądze. To znaczy, że póki ono jest w stanie nieoczyszczonym - niepokutującym - nie powinno obchodzić corocznej Wieczerzy Pańskiej. I z tej to przyczyny bracia oświeceni Epifanią nie powinni obchodzić z takimi Wieczerzy Pańskiej, ani zapraszać ich na swoje obchodzenie tej Pamiątki. To również znaczy, że ci, z którymi zerwano społeczność z powodu ich złych postępków, nie powinni obchodzić tej Pamiątki dopóki nie naprawią zła; ani ci, którzy zerwali społeczność z nimi, nie powinni zezwalać by nieoczyszczeni Lewici obchodzili z nimi Pamiątkę, dopóki nie pojednają się ze zborem. W końcu to znaczy, że klasa Wtórej Śmierci i wszyscy inni, zapierający się Okupu i ofiary za grzech nie powinni obchodzić Pamiątki, ani wierni nie powinni tego czynić z nimi.

    W figurze był dany rozkaz (w. 46), ażeby każda rodzina izraelska, albo dwie małe rodziny działające jako jedna (w. 4), spożywały baranka w jednym domu. To wyobraża, że pozafiguralny Izrael jest jedną rodziną Bożą (każdy dom w figurze przedstawia całą rodzinę Bożą) a jako taka ma ona uczestniczyć w Chrystusie, naszym Baranku. Zakaz wychodzenia z domu (w. 46) przedstawia, że nie mamy opuszczać klasy pokropionej krwią tj. rodziny Bożej, ani nie mamy działać przeciwko niej, jak to czynią zapierający się Okupu i odszczepieńcy, którzy przez to opuszczają rodzinę Bożą. Wynoszenie mięsa baranka z domu, przedstawiałoby przyjmowanie innego poglądu od poglądu Prawdy o Okupie. Złamanie kości baranka byłoby pogwałceniem rozporządzenia Pańskiego, a to stanowiłoby figurę na ponowne krzyżowanie Syna Bożego (Żyd. 6:4-8).

    Wiersz 47 daje rozkaz, iż całe zgromadzenie izraelskie miało obchodzić coroczną wieczerzę, a to nasuwa myśl, że wszyscy z pozafiguralnego Izraela - Małe Stadko, oczyszczone Wielkie Grono i poświęceni ale nie spłodzeni z Ducha - mają uczestniczyć w corocznej Pamiątce. Tak jak każdy obrzezany obcy miał te same przywileje odnośnie jedzenia baranka, jak urodzeni Izraelici (w. 49), tak i poświęceni, którzy nie są spłodzeni z Ducha, mają te same przywileje, jakie ma Małe Stadko w przyswajaniu sobie naszego Baranka. Jest tak dlatego, iż oni też przyswajają sobie przebaczenie, sprawiedliwość Chrystusową i społeczność z Bogiem, jednak ich usprawiedliwienie jest tymczasowe a nie ożywione, ponieważ nie są Nowymi Stworzeniami. Figura nie pokazuje tu różnicy względem tego jak Bóg i Chrystus działają w takim usprawiedliwieniu - tymczasowo czy dożywotnie.

"AŻBY PRZYSZEDŁ"

    Ale ktoś mógłby zapytać: Dlaczego obchodzimy jeszcze Wieczerzę Pańską, skoro już żyjemy w czasie Wtórej Obecności naszego Pana i skoro powiedziane mamy w 1 Kor. 11:26, aby w ten sposób śmierć Jego opowiadać, "ażby przyszedł"? Odpowiadamy, że słowo "przyjść" jest często używane na oznaczenie okresów Wtórego Przyjścia naszego Pana, wynikających z Jego przybycia we Wtórym Przyjściu. Mat. 25:31 mówi nam, że Pan przyjdzie ze wszystkimi świętymi aniołami (posłannikami) - z Małym Stadkiem. Juda w w. 14 mówi, że On przyjdzie z świętymi tysiącami Swoimi. Widzimy z tych dwóch przytoczonych ustępów, że słowo "przyjść" odnosi się do późniejszego czasu Jego przybycia; albowiem święci nie byli z Nim w Jego przybyciu.

    Wyrażenie "przyjdzie" podane u Mat. 16:27 obejmuje cały okres Tysiąclecia. Ponieważ w tym wierszu jest powiedziane, że praca Tysiąclecia będzie stanowiła Jego działalność gdy On przyjdzie, a nie po Jego przyjściu, stąd twierdzimy, że Jego Wtóre Przyjście obejmuje całe Tysiąclecie. To samo znaczenie ma słowo "idący" w Ew. Mat. 16:28, co jest widoczne z faktu, że oświadczenie to znajduje swoje wypełnienie w wizji Królestwa (Mat. 17:1-9; 2 Piotra 1:16, 17). Podobnie rozumiemy znaczenie słowa "przyszedł" zawarte w 1 Kor. 11:26, jako obejmujące czas po wtórym przybyciu Jezusa. Ono obejmuje cały okres Parousji i większą część, jeśli nie cały okres Epifanii albo Apokalipsy. Tak długo jak poświęceni naśladowcy Pana pozostają na ziemi, tak długo będzie właściwym dla nich, obchodzić Jego śmierć w Wieczerzy Pańskiej. Wszelkie powody, które usprawiedliwiały obchodzenie Wieczerzy Pańskiej przez poświęconych naśladowców Pana przed Jego przybyciem we Wtórym Przyjściu, usprawiedliwiają tak samo obecne obchodzenie tej Pamiątki przez Jego poświęconych naśladowców. A zatem tekst ten zaleca - on nie zabrania - ażeby obecnie też obchodzić Wieczerzę Pańską. Prawdopodobnie Wieczerza Pańska jako symbol śmierci Chrystusa i wiary w nią będzie w dalszym ciągu obchodzona przez całe Tysiąclecie (zob. P 1961, 31, 32).

ZBADAJMY SAMYCH SIEBIE

    Zasadniczą rzeczą dla nas jest, aby zachować czyste serce. Dobrze zrobimy, gdy zbadamy samych siebie w miarę tego, jak zbliżamy się do obchodzenia Wieczerzy Pańskiej. Przypomnijmy sobie napomnienie Apostoła Pawła: "Niechże tedy człowiek samego siebie doświadczy, a tak niech je z chleba tego, i z kielicha tego niechaj pije". "Azaż nie wiecie, iż trochę kwasu wszystko zaczynienie zakwasza? Wyczyścież tedy stary kwas, abyście byli nowym zaczynieniem, jako przaśnymi jesteście; albowiem Baranek nasz wielkanocny za nas ofiarowany jest, Chrystus. A tak obchodźmy święto nie w starym kwasie, ani w kwasie złości i rozpusty, ale w przaśnikach szczerości i prawdy" (1 Kor. 11:28; 5:6-8; por. z 2 Kor. 13:5). Złośliwość jest złą wolą, nienawiść - złym stanem serca. One powinny być usunięte. Każdy uczeń powinien dopilnować po zbadaniu samego siebie, czy ma czyste ręce i serce. "Oczyszczajmy samych siebie od wszelakiej zmazy ciała i ducha, wykonywując poświęcenie w bojaźni [czci] Bożej" (2 Kor. 7:1).

    Gdyby ktoś z ludu Pańskiego miał ducha chwytania za władzę, samowywyższenia, klerykalizmu (Nikolaityzmu), albo gdyby była jakaś uraza między braćmi, to pora wielkanocna powinna być szczególnym czasem na wyczyszczenie takiego kwasu. Często się zdarza, że niektórzy pragną być więcej czczeni niż drudzy, jak np. stało się to podczas Pierwszego Przyjścia Jezusa: "A wszczął się też spór między nimi o tym, kto by się z nich zdał być większy. Ale on im rzekł: Królowie narodów panują nad nimi, a którzy nad nimi moc mają, dobrodziejami nazywani bywają. Lecz wy nie tak: owszem kto największy jest między wami, niech będzie jako najmniejszy, a kto jest wodzem będzie jako ten, co służy" (Łuk. 22:24-26).

    Jeśli uważamy, że była nam wyrządzona niesprawiedliwość, albo że nie doznaliśmy tylu przychylności w zborze ile, w naszym mniemaniu, powinniśmy doznać; jeśli uważamy, że powinniśmy być więcej czczeni to pamiętajmy, że z naleganiem na to, co uważamy jako nasze prawo, jest związane niebezpieczeństwo. Pamiętajmy również, że jest to wielkim przywilejem poddać się w pokorze woli Pańskiej. Żadne doświadczenie nie może nas spotkać bez Pańskiego zezwolenia. Doświadczenia zaś, które nas najbardziej ranią, prawdopodobnie dozwolone są w celu wypróbowania naszej wiary i miłości. "Z miłości służcie jedni drugim" (Gal. 5:13). Szczęśliwi jesteśmy, jeżeli we wszystkich próbujących nas doświadczeniach widzimy dowody, iż Pan się nadal nami zajmuje. Obyśmy mogli ocenić przywilej zwyciężania w nich i okazania naszej niesamolubnej miłości dla braci, a zatem dla Pana i Jego sprawy, służąc pokornie i w miłości w tym miejscu, w jakim nas Pan postawi.

    Naszą główną radością powinno być zawsze czynienie woli Bożej. Wszystkie inne rzeczy powinny przyczyniać się do tego. Pamiętajmy, baranka jadło się z gorzkimi ziołami, które zaostrzały apetyt i pobudzały do jedzenia większej ilości mięsa w celu pozbycia się gorzkiego smaku. To dobrze ilustruje jak przykre doświadczenia i próby, które przychodzą na nas, jeśli właściwie się w nich rozwijamy, przyciągają nas do Mistrza, abyśmy mogli więcej korzystać z Jego zasługi i serdecznej uprzejmości. Karmienie się cennymi obietnicami danymi przez Boga i widokami, iż wkrótce będziemy z Mistrzem w Królestwie, doprowadzi nas do tego, że zapomnimy o gorzkich doświadczeniach, a cieszyć się będziemy wielką radością. Składajmy dziękczynienie, że możemy przechodzić przez takie doświadczenia, które osładzają jeszcze więcej nasze radości.

    Ktoś jednak może zapytać się: "Czy nie mam brać udziału w Wieczerzy Pańskiej z powodu powstania trudności między mną a pewnym bratem"? Naszą odpowiedzią jest: Jeżeli to jest możliwe staraj się dojść do pojednania przez usunięcie tych różnic w duchu miłości. Staraj się doprowadzić do pojednania o ile to jest możliwe, a jeżeli nie możesz do tego dojść, to zbadaj własne serce czy nie ma w nim zawziętości. Jeżeli zostałeś pokrzywdzony, to staraj się chętnie wybaczyć tak, jak Pan nam wybacza nasze winy. A potem idź i obchodź Wieczerzę Pańską. Wszyscy, którzy zupełnie poświęcili się Panu, powinni obchodzić Wieczerzę Pańską, jak to wyjaśniono powyżej. Jeżeli niektórzy poświęcili się a nie pokazali tego przez symbol zanurzenia w wodzie, to tacy powinni to uczynić przy pierwszej nadarzającej się sposobności. Jednak sam takt, że ktoś nie wziął chrztu od chwili swego poświęcenia, nie powinien go powstrzymać od brania udziału w Wieczerzy Pańskiej.

    Miejmy wszyscy w pamięci, że "wszystkiemuć się koniec przybliża, przeto trzeźwymi bądźcie i czułymi ku modlitwom" (1 Piotra 4:7, 8). Jak wielce powinno to radować nasze serca, że dochodzimy do końca tej ciemnej nocy i że wkrótce światło Pańskie napełni całą ziemię! Zwracajmy także uwagę na dalsze napomnienie Św. Piotra (w. 8): "a nade wszystko miejcie uprzejmą miłość jedni ku drugim; albowiem miłość zakryje mnóstwo grzechów". Mając tę miłość, zakrywać będziemy wady jedni drugich; a błogosławiona nadzieja Królestwa postawiona przed nami, jeśli szczerze i właściwie jesteśmy do niej przywiązani, pozwoli nam osiągnąć i utrzymać tę miłość we wszelkich okolicznościach. Niechaj Bóg błogosławi nas wszystkich bogato i obficie w obchodzeniu tej Pamiątki, i niechaj błogosławieństwo wypływające z niej przyciąga nas bliżej Boga i Chrystusa oraz niech wiąże nas wzajemnie związkami chrześcijańskiej miłości!

TP ’63, 18-24.

Wróć do Archiwum