CHRYSTUS - JEGO WĄSKA ŚCIEŻKA

(E. tom 15, rozdz. 2)

(Ciąg dalszy z T.P. 1963, 93)

    JEGO WYGLĄD i sposób obejścia musiały być wiecznym błogosławieństwem dla wrażliwych dusz widzących Go. Dobroć ta nie tylko przejawiała się w sposób aktywny w Jego życiu, lecz również w sposób pasywny, jak to widzimy w Jego reakcjach na niewiarę ludu, niezrozumienie, błędy i winy Jego uczniów oraz w czasie mąk ukrzyżowania, gdy modlił się za Swych dręczycieli, jak również w pocieszę udzielonej skruszonemu złodziejowi i w trosce o przyszłość Swej matki. Zadowolenie było także łaską trzeciorzędną, przejawianą przez Jezusa w Jego Świętym Duchu. Nigdy nie słyszymy nawet najmniejszej skargi z Jego ust na ciężki los. Nie skarży się na tych, którzy Go tak ciężko skrzywdzili. Nawet w Jego sercu nie było najmniejszego niezadowolenia lub skargi; był On zadowolony ze Swego losu pomimo ciężkich i smutnych przeżyć, pomimo strat, rozczarowań, udręki, głodu, zimna, braków, trudności, bólów, cierpień i prześladowań jak również końcowych mąk i znieważania. On nie chciałby aby było inaczej niż to miało miejsce, chyba jedynie wtedy gdyby Jego Ojciec tak chciał. Nawet gdy się lękał, czy wytrzyma w sposób doskonały w Swym Świętym Duchu wstyd, zniewagi i cierpienia Swych ostatecznych doświadczeń, nie pragnął ich uniknąć z wyjątkiem, gdyby było to zgodne z wolą Ojca. A gdy Ojciec wskazał Mu, że chciał aby prze-szedł przez te doświadczenia, Jezus z zadowoleniem w sercu czekał na nie; a przechodząc przez takowe znosił ostateczne męki z zadowoleniem w sercu, które sprawiało, iż zachowywał największy spokój.

    Łagodność, również jako łaska trzeciorzędna, była stałą cechą charakteru naszego Pana zarówno jako człowieka jak i Nowego Stworzenia. Zaleta ta jest widoczna, gdy miał do czynienia z dziećmi, które "pociągał" Swą łagodnością, bo gdyby jej nie miał nie przy szły by one do Niego. Przejawiała się ona w Jego zachowaniu się względem kobiety oskarżonej o cudzołóstwo i jej oskarżycieli. Jak łagodnym był On w Swych strofowaniach i poprawianiu tych, którzy przez słabość albo ignorancję, lub z obydwóch powodów zeszli z prawej drogi! Z jaką łagodnością dokonywał cudów! Jak łagodnie pocieszał znajdujących się w żałobie, np. Marię i Martę! "Trzciny nadłamanej nie dołamał, ani lnu kurzącego się nie dogasił" (Iz. 42:3). Ten duch łagodności był błogosławieństwem dla pokutujących, opuszczonych i nieszczęśliwych. Gdyby nie miał ducha łagodności, kobiety nie byłyby ostatnimi u stóp krzyża i pierwszymi przy Jego grobie. Niewątpliwie łagodność Jego była czynnikiem pociągającym takich ludzi jak Józef z Arymatyi należący do Sanhedrynu i Nikodem; ona też musiała sprawić, iż setnik zawołał z przekonaniem: "Prawdziwieć ten był Synem Bożym!" Również rezygnacja była łaską trzeciorzędną w Jego Duchu Świętym, którą stosował we wszystkich odpowiednich okolicznościach. Łaska ta objawiała się, gdy z całą stanowczością skierował się do Jerozolimy wiedząc, że przecież oczekiwało Go tam ukrzyżowanie połączone ze strasznym męczeństwem. Odczuł rezygnację, gdy zapłakał nad zaślepieniem ludności Jerozolimy i zbliżającym się jej zniszczeniem. Okazał rezygnację, gdy dowiedział się, iż ma być zdradzony przez jednego z Dwunastu przez Siebie wybranych. Okazał rezygnację, gdy ukazał Mu się cień krzyża w całej potworności, a widząc ten cień zawołał: "Terazci dusza moja zatrwożona jest; i cóż rzekę? Ojcze! zachowaj mię od tej godziny; alemci dlatego przyszedł na tę godzinę. Ojcze! uwięlbij imię twoje". (Jana 12:27, 28). Zwróćmy uwagę na myśl zawartą w powyższych słowach. Dusza Jego doznaje obaw i udręczeń na myśl w przeczuciu ostatecznych doświadczeń; przez chwilę nie wie co ma powiedzieć. Wtedy Jego biedne człowieczeństwo, poświęcone na ofiarę, drżąc przed przyszłością, pragnie być zwolnione z przechodzenia tych fatalnych przeżyć i dlatego woła: "Ojcze! zachowaj mię od tej godziny"; ale natychmiast Jego Nowe Stworzenie objawia się z mocą: "alemci dlatego [aby dać ofiarę za grzechy] przyszedł na tę godzinę". Następnie Nowe Stworzenie w pełni rezygnacji obejmuje pełną kontrolę nad sytuacją pragnąc, by bez względu na cenę dla Niego Bóg był uwielbiony: "Ojcze! uwięlbij imię twoje". Ta sama rezygnacja przejawiała się czynnie w krwawym poceniu się w Ogrójcu, w pojmaniu Go, w niesprawiedliwym oskarżaniu i sądzeniu Go przez władze religijne i świeckie, w czasie szyderstw, biczowania, niesienia krzyża, w ukrzyżowaniu, w agonii i śmierci!

    Umiarkowanie jest także łaską trzeciorzędną znamionującą Go. Łaska ta sprawiała, iż przybierał konserwatywne, mądre poglądy dotyczące zasad, osób i rzeczy, działając zgodnie z tą łaską. Był On gorliwym, ale nie zagorzalcem, hojnym ale nie rozrzutnikiem, skromnym bez poniżenia się, łagodnym ale nie słabym, łaskawym dla upadłych bez pochlebiania im. W niczym też nie posuwał się do ostateczności, bo wiedział dobrze jak kierować się Złotą Regułą. Gdy chodziło o zasady, umiarkowanie Jego nie wymagało kompromisów; albowiem dzięki Swej głębokiej znajomości ludzi, zasad i spraw wiedział w każdym wypadku jak patrzeć na wszystko z wszechobejmującego punktu widzenia. Dlatego też umiał On zawsze wziąć pod uwagę ludzką słabość i ignorancję na różnych szczeblach ludzkiej nieprawości; dlatego też brał pod uwagę różnice pod względem temperamentu pomiędzy Swymi uczniami i powstrzymywał Swych wrogów od zastosowania ostatecznych środków względem Siebie aż do czasu wyznaczonego przez Boga. Umiarkowanym był On w Swych uczuciach i naukach, jak na to wskazuje ich lektura, np. w Swym kazaniu na górze oraz w Swym ostatnim przemówieniu, które miało miejsce w wieczerniku. Uderzające jest Jego umiarkowanie, wyrażające się w sposobie obejścia się i w słowach odnoszących się do niewiasty oskarżonej o cudzołóstwo oraz jej oskarżycieli. Był On umiarkowany pod względem stroju, posiłków i schronienia. Nawet w gniewie, walcząc z opozycją ukazywał łaskę umiarkowania. Zaprawdę, łaska ta przejawiała się w Nim w sposób doskonały. Także objawiał bezstronność jako łaskę trzeciorzędną. Ani bogactwo, ani ranga, ani stanowisko, talent czy wpływy, reputacja czy też fizyczne zalety nie wpływały na Jego sąd o ludziach.

    (Ciąg dalszy nastąpi)

TP ’64, 15-16.

Wróć do Archiwum