UCZNIOWIE JEZUSA - CI, CO NIOSĄ KRZYŻ

"Tedy rzekł Jezus do uczniów swoich: Jeśli kto chce iść za mną, niechajże samego siebie zaprze, a weźmie krzyż swój i naśladuje mię!" (Mat. 16:24).

    TEKST ten w okresie Wieczerzy Pańskiej na pewno dostarcza nam dużo obfitego pokarmu dla umysłowego przyswojenia. Zaproszenie naszego Pana, aby wszystko opuścić i iść za Nim, przedstawione jest w zupełnie innym języku od tego, jakim zazwyczaj obecnie czynione są zaproszenia w Jego imieniu - myśl, uczucie całkiem się różni. Ogólny dzisiejszy pogląd wśród wyznających chrześcijan w związku z zaproszeniem: "Chodź do Jezusa", można by wyrazić następująco: "Zapraszamy Was, nalegamy na Was, abyście uniknęli wiecznych tortur i nędzy przez przyjęcie Jezusa, jako Zbawiciela. Jest to kwestia wiecznej szczęśliwości lub wiecznej niedoli, a zatem w praktyce nie macie alternatywy, musicie więc przyjąć Jezusa jako Zbawiciela".

    Jak wielce od tego różni się przedstawienie tej sprawy przez naszego Pana w rozważanym tekście! On nic nie mówi, że nie ma żadnego wyboru i że wieczna niedola czeka tych, którzy nie są wybrani, aby stali się Jego naśladowcami. Słowa Jego oznaczają, że jest to sprawą wyboru, a nie sprawą zmuszania kogoś w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa.

    Tekst nasz nie zawiera żadnego przymuszania, błagania czy nalegania, które pokazywałoby, że nie ma żadnej alternatywy. Przeciwnie, przedstawia on umysłowi przeszkody, jakie muszą być przezwyciężone przez tych, którzy stają się uczniami Jezusa - oni muszą spodziewać się krzyża i samozaparcia. W taki to sposób tekst nasz zaprasza ich do starannego rozważenia, co mają uczynić zanim przedsięwezmą odpowiednie kroki. Zaproszenie nie zawiera wrzasku, ani błagania, lecz w każdym znaczeniu tego słowa jest logiczne, rozsądne i tak przedstawione, aby uniknąć wszelkiego możliwego nieporozumienia.

    Pod tym względem zaproszenie to zgadza się z innymi wypowiedziami naszego Pana na ten temat, np. gdy dał przypowieść o człowieku, który postanowił zbudować wieżę i założyć fundamenty, ale potem nie był w stanie dokończyć budowy. Jezus użył tej przypowieści, aby pokazać, że uczniowie Jego powinni obliczyć koszty uczęszczania do szkoły Chrystusowej w ten sam zimny, metodyczny i wyrachowany sposób, w jaki obliczyliby koszty rzeczywistej budowy oraz powinni upewnić się, że dostatecznie pragną wyniku i że okażą wytrwałość a także inne wymagania w celu wykonania warunków niezbędnych do osiągnięcia celu. Oto słowa naszego Pana: "Ktokolwiek nie niesie krzyża swego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim". To także oznacza - jak wyjaśnia On - że kto nie miłuje Pana więcej niż swego ojca, matkę, żonę, dzieci, braci i siostry - nawet więcej niż własne życie, nie może być Jego uczniem (Łuk. 14:26-30).

    Co więcej, powinniśmy zauważyć do jakiej klasy ludzi zwraca się Pan z tymi wygórowanymi wymaganiami szkoły Chrystusowej. On nie zwraca się do nędznych grzeszników ani do obcych, przybyszów, cudzoziemców co się tyczy przymierzy i błogosławieństw Bożych, ale do tych, którzy już byli odbiorcami tychże - do Izraelitów. Kontekst naszego tekstu pokazuje, że Jego zaproszenie było skierowane do tych, którzy już byli przynajmniej w pewnym znaczeniu tego słowa "uczniami" Pańskimi - wierzącymi w Pana i w pewnej mierze już współpracowali z Nim.

    Tak więc rozumiemy te słowa jako nie stosujące się do grzeszników, ale do tych, którzy przyjęli łaskę Bożą w Chrystusie celem uzyskania przebaczenia grzechów. Pan poszukuje całkiem specjalną klasę naśladowców, odłączoną nie tylko od świata w ogólności, ale także odłączoną i różniącą się od zwyczajnej klasy Jego naśladowców lub uczniów. Nasz tekst - bez wyszczególnienia jakiejkolwiek szkody dla ogólnego dobra świata (błogosławienia, które nastąpi w słusznym czasie) i tych ze zwykłych uczniów lub wierzących (którzy doznają niektórych błogosławieństw i łask większych od świata) - wskazuje na warunki tego najwyższego poziomu uczelni, zupełnego poświęcenia, nagrody, którą będzie przebywanie z Mistrzem, oglądanie Go takim jakim jest i branie udziału w panowaniu z Nim w Królestwie, które obiecał Mu Ojciec przy pomocy tej władzy Królestwa wszyscy zwykli uczniowie i świat w ogólności będą błogosławieni (1 Moj. 12:3; Gal. 3:8, 16, 29).

    Pan widocznie chciał zaznaczyć wyraźną różnicę pomiędzy innymi klasami a tymi naśladowcami, którzy będą kroczyć Jego śladami, niosąc swój krzyż za Nim. O tej właśnie klasie Pan mówi: "Żaden, który by przyłożył rękę swoje do pługa, a oglądałby się nazad, nie jest sposobny do królestwa Bożego" (Łuk. 9:62). Ta specjalna klasa musi być całkowicie przesiąknięta miłującą gorliwością dla Boga i sprawiedliwości, musi zdobyć pewne rozsądne pojęcia o dobrych rzeczach, które Bóg ma zachowane dla niej i musi mieć pewną ocenę przywilejów Królestwa, bo inaczej nie okaże się dość wytrwałą i gorliwą w "bojowaniu dobrego boju wiary" aż do końca i przezwyciężeniu ducha światowego przy wspierającej łasce Pańskiej.

    Klasa ta będzie potrzebowała takich zalet serca w dodatku do łaski, miłosierdzia i siły obiecanej przez Pana, w celu umożliwienia jej podjęcia krzyża i kroczenia wytrwale za Panem po wąskiej ścieżce ofiarowania samego siebie. Pan nie tylko okazał uprzejmość w tym, że wyjaśnił wyraźnie warunki ofiary, ale także okazał rozsądek, ponieważ nie kusił nikogo do podjęcia tego biegu wbrew prawdziwej gorliwości serca. Było całkiem słuszną rzeczą ze strony naszego Pana, że przedstawił tę sprawę tak, jak właśnie to uczynił. Jako Jego naśladowcy i mówcze narzędzia, my również powinniśmy przedstawiać ten przedmiot sobie i wszystkim, którzy zamierzają stać się całkowicie Jego uczniami w ten sam prosty sposób.

ZŁE SKUTKI NAUCZANIA BŁĘDU

    Niektórzy mogą skłaniać się do myślenia, że zachęcanie drugich do przyjęcia Pana i usiłowanie uczynienia ich Jego naśladowcami rozumiejąc, że każdy inny bieg oznaczałby dla nich wieczne męki, może być uważane za oszukanie, które sprowadziłoby korzyść oszukanym - oszukanie, które spowodowałoby raczej dobro a nie zło. Zaprzeczamy temu. Przeciwnie, utrzymujemy, że to błędne nauczanie spowodowało wielką szkodę w różnych kierunkach.

    (1) Przekręcanie Boskich metod i zarządzeń przez to nauczanie, doprowadziło wielu do wątpienia nie tylko w miłość Boga, ale także w Jego mądrość, sprawiedliwość i moc.

    (2) Chociaż ludzie teoretycznie twierdzą, że tylko ci, którzy ściśle kroczą śladami Jezusa - którzy biorą krzyż swój i idą za Jezusem w ofiarowaniu samego siebie - będą zbawieni, a reszta ludzkości pójdzie na wieczne męki, to jednak niewielu wierzy w to. Mało ludzi postępuje według tej wiary i mało czynią wysiłków w celu stania się Pańskimi naśladowcami, jeśli w to wierzą; a jeszcze mniej ludzi z tych, którzy nie starają się brać krzyża i iść za Panem, okazuje jakąś bojaźń przed wiecznymi mękami z powodu zaniedbania słów Pańskich.

    (3) Jako następstwo takiego nauczania, powstał nominalny kościół wyznających naśladowców Chrystusa, z których bardzo mało jest uczniów w znaczeniu zrozumianym przez Pana w naszym tekście.

    (4) W wyniku tego, nominalny Chrystianizm i nominalni uczniowie zapełnili prawdziwy stan uczniów, który nasz Pan wyszczególnił jako niezbędny do osiągnięcia udziału w panowaniu w Królestwie. Uważamy, że prawie wszystkie kazania, religijne wysiłki i inne usługi zdążają w całkiem innym kierunku - w celu wytworzenia tylko usprawiedliwionych wierzących, a nie w celu wytworzenia poświęconych naśladowców opisanych przez Pana.

    (5) W następstwie tego, religijne warunki, nauki itd. stały się bardzo nieprzychylne do rozwoju właśnie tej klasy, dla której Wiek Ewangelii był przeznaczony, tj. aby wybrać i udoskonalić ją, żeby otrzymała panowanie z Panem w Królestwie.

NADCHODZĄCE ŚWIATŁO ROZPRASZA CIEMNOŚĆ

    Ponieważ pod Pańską opatrznością mroki Ciemnych Wieków rozpraszają się a światło poranku Tysiąclecia się wkrada, mamy przywilej widzieć sprzeczności i fałsz ludzkich tradycji, które zaciemniały natchnione zapiski; dlatego doprowadzeni jesteśmy do tego, że pytamy się o "ścieżki stare" i nie słuchamy zamieszanej wieży błędu, lecz jasnych słów wielkiego Pasterza trzody i Jego natchnionych przedstawicieli - Apostołów. Słuchanie Ich - słuchanie głosu Bożego przez Nich - sprawia, że natchniony plan Boży staje się dla nas jasnym i przejrzystym, a jego każdy zarys rozsądnym, harmonijnym i pięknym.

    Z tego punktu widzenia jesteśmy w stanie rozpatrywać nasz tekst z przyjemnością; a widząc wspaniałe cele naszego Wszechmocnego Ojca możemy się radować, że jesteśmy uznani za godnych przez zasługę naszego Odkupiciela do skorzystania z zaproszenia, by kroczyć Jego śladami i nieść krzyż oraz iść za Nim tak w dobrej jak i złej sławie. Jeżeli w taki sposób będziemy wytrwale kroczyć za Nim aż do końca, to możemy być zapewnieni o Jego podtrzymującej łasce, ostatecznym zwycięstwie i wzięciu udziału z Nim w panowaniu w Królestwie.

    Słowa "jeśli kto chce iść za mną" oznaczają: czy ktoś pragnie stać się uczniem Moim, czy pragnie kroczyć Moimi śladami w posłuszeństwie woli Ojca i czy pragnie mieć udział ze Mną w nagrodzie Ojca? Tacy powinni wiedzieć, że cena tego stanu uczniów polega na noszeniu krzyża. Noszenie zaś krzyża oznacza wytrwałość w doświadczeniach, trudnościach, zawodach i cierpieniach - krzyżowanie ludzkiej woli i upodobań przez okoliczności i warunki dozwolone od Ojca. Wola naszego Pana była całkowicie poddana Bogu tak, że rozkoszą dla Niego było czynienie woli Ojca. Taka sama musi być nasza postawa, od której powinniśmy zacząć. Jednak po uczynieniu poświęcenia przychodzi doświadczenie i próba.

    Gdybyśmy byli w niebie, gdzie wszystko jest w zupełnej zgodzie z wolą Bożą, to nie mielibyśmy krzyża; ponieważ w niebie nie istnieje żadna niesprawiedliwość, a mając wolę w zgodzie z wolą Ojca i ze wszelką sprawiedliwością, bylibyśmy w zgodzie ze wszystkim, a wszystko byłoby w zgodzie z naszym niedawno poświęconym umysłem.

    Nasz krzyż pochodzi stąd, że żyjemy w "teraźniejszym wieku złym", gdzie duch świata jest przeciwny Panu i Jego Duchowi sprawiedliwości i słuszności oraz Przeciwnik Szatan, stara się ustawicznie nas usidlić i spowodować nasz upadek; dodatkowo nasza nowa wola jest otoczona, doznaje szkody i opozycji ze strony pragnień naszego naturalnego ciała, które są mniej lub więcej w zgodzie z rzeczami obecnego czasu, Jego warunkami, celami i uczuciami, przy czym nowa wola stara się używać ciała w sposób i w służbie, które pod obecnymi złymi warunkami stale sprawiają mu przykrość i cierpienia. Te rzeczy muszą być brane pod rozwagę jako cena stania się uczniem Jezusa - cena za udział panowania w Królestwie celem pomagania w błogosławieniu reszty rodzaju ludzkiego.

    Jest szczęściem dla nas, że na początku nie możemy i nie szacujemy ani oceniamy całkowitego znaczenia słów ofiara, noszenie krzyża itd. Gdybyśmy mogli spojrzeć w przyszłość i zobaczyć na samym początku różne doświadczenia i trudności, jakie będziemy napotykać na naszej wąskiej ścieżce, to bez wątpienia mało z nas miałoby odwagę poświęcić się i rozpocząć bieg. Nie uczynilibyśmy także poświęcenia, gdybyśmy nie widzieli lub nie oceniali naprzód nagrody i błogosławieństw, które pod Boską opatrznością otrzymujemy w związku z każdym doświadczeniem, a które są więcej niż kompensatą za każde ziemskie samozaparcie i cierpienie. Nie możemy też naprzód ocenić, jak Pan pragnie doświadczyć naszą gorliwość i wiarę pozwalając nam przyjść do krzyży życia i nieść jeden na raz oraz pozwalając nam widzieć ich ciężar - zakrywając przed nami wspierającą rękę, którą On, skoro chwytamy krzyż i dokładamy wysiłków, podnosi prawdziwy jego ciężar tak, że nie mamy na raz więcej ciężaru niż moglibyśmy znieść. Pan tak jest staranny o wszystkich, którzy w ten sposób stają się Jego naśladowcami i nosicielami krzyża, że nie dozwoli na to, by byli kuszeni nad ich możność, ale "uczyni z pokuszeniem i wyjście" (1 Kor. 10:13).

SAMOZAPARCIE POPRZEDZA NOSZENIE KRZYŻA

    Pierwszy krok w postępowaniu za Panem pokazany jest w Piśmie Świętym jako samozaparcie; lecz to nie stanowi podjęcia krzyża. Gdy oddajemy naszą wolę, gdy poddajemy się zupełnie Bogu, oznacza to, że oddajemy się całkowicie Bogu, aby Jego wola mogła wykonywać się we wszystkich naszych sprawach. Samozaparcie ze strony poświęconego oznacza odmówienie zaspokojenia właściwych naturalnych uczuć ludzkich względem siebie i świata zawsze wtedy, gdy pobłażanie im przeszkadza w poświęcaniu się sprawie Bożej. Wola jest osobą, jaźnią, która trzyma władzę, panowanie, nad naszym czasem, wpływem, zdolnościami i każdym talentem. Stąd poddanie naszej woli Bogu, oznacza oddanie Mu tych wszystkich rzeczy. Wszelkie wynikające samozaparcia, które możemy uczynić w służbie Bożej, są objęte i przedstawione przez to początkowe zrezygnowanie z własnej woli.

    Jeżeli jakieś poświęcone dziecko Boże wycofuje się, przestaje być posłuszne Bogu, przestaje być poddane Jego zarządzeniom, to wtedy Bóg nie ma w nim przyjemności (Żyd. 10:38). Ale jeżeli nadal pozostaje wierne Bogu, pragnąc służyć Jemu i Jego sprawie, to chociaż służba ta i noszenie krzyża nie będą wykonane całkiem wiernie, jednak Pan takie dziecko zachowa, a przez chłosty i naprawy w sprawiedliwości tacy ostatecznie zostaną "zbawieni wszakże tak jako przez ogień" (1 Kor. 3:15) - przez ucisk (Obj. 7:14).

    Jest to esencją doktryny o "cierpliwości [wytrwałości] świętych" (Obj. 14:12). Tak długo jak pozostaną oni w stanie poświęcenia - mając swoją wolę uświęconą wobec Pana - są Jego dziećmi, choćby nawet z powodu braku dostatecznej gorliwości omieszkali zdobyć nagrodę Wysokiego Powołania, ofiarowaną gorliwym "zwycięzcom", a nawet "więcej niż zwycięzcom" (Obj. 3:21; Rzym. 8:37 - zob. poprawne tłumaczenie tekstu do Rzymian w innych przekładach). W miarę jak będą pozostawali wierni Panu, dźwignięci i uniesieni wiarą i ufnością wobec zbliżających się krzyży, nie tylko łaska Pańska będzie dla nich wystarczająca, ale także będzie im udzielona Jego pociecha i pomoc na tej trudnej drodze, tak aby jej doświadczenia i trudności mogły być uważane jako "króciuchny i lekki ucisk" (2 Kor. 4:16-18).

    Oświadczenie, że oddanie swojej woli przy poświęceniu - wyrzeczenie się jej - aby w jej miejsce przyjąć wolę Bożą, nie jest jednym z krzyży do których noszenia jesteśmy powołani, potrzebuje dalszego wyjaśnienia. Oddanie naszej woli, aby zupełnie podobać się Panu, me powinno być dla nas krzyżem; pragnienie oddania naszej woli a przyjęcie woli Bożej powinno być nam radością i przyjemnością. Nasza wola ma być złożona w ofierze chętnie, bo inaczej ofiara nie będzie przyjemna Panu i nie będziemy mieli z Nim udziału. Wszelkie następujące samozaparcia lub noszenie krzyża będą bez znaczenia dla jakiegokolwiek naszego pożytku, chyba że wola nasza podda się z radością woli Pańskiej. Wypowiedź Mistrza odnosząca się do oddania Jego woli, ofiary, aby czynić wolę Ojca, objaśnia tę sprawę w zupełności. Należy zauważyć z Jego mowy, że krzyż nie był z tym związany.

    Uczucia naszego Pana były wyrażone proroczo jak następuje: "Pragnę, abym czynił wolę twoją, Boże mój! albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich" (Psalm 40:9). Tak samo wszyscy, którzy chcieliby być Jego uczniami, muszą nie tylko obliczyć koszty noszenia krzyża z powodu opozycji świata, ciała i diabła, ale także muszą mieć ducha podobnego do ducha naszego Pana w związku z oddaniem swojej woli; oni także muszą mieć upodobanie w czynieniu woli Bożej - upodobanie do wyrzeczenia się lub oddania swojej woli. Przyjrzyjmy się bliżej, czy nie brakuje coś w oddaniu naszej woli; zwróćmy na to naszą szczególną uwagę. Ten kto zupełnie poddał swoją wolę woli Pańskiej, odniósł na samym początku zwycięstwo, które przyczyni się do tego, że cała jego pozostała trudna droga stanie się stosunkowo łatwą. Natomiast ten, kto tylko wynajął swoją wolę i okaleczył ją zamiast całkowicie zabić, napotka dodatkowe trudności na każdym kroku swojej podróży i nigdy nie odniesie zwycięstwa aż ukończy samozaparcie, które rozpoczął w sposób niedoskonały.

NA CZYM POLEGA NOSZENIE KRZYŻA?

    Noszenie krzyża przez Mistrza nie polegało na zwalczaniu słabości ciała, albowiem nie miał On żadnych słabości; ani też słabości naszego ciała nie są krzyżem. Ponieważ wszystkie słabości naszego ciała są całkowicie przykryte zasługą ofiary naszego Pana, więc zajmujemy przed Bogiem stanowisko, jako Jego usprawiedliwieni synowie, a nie, jako niedoskonałe cieleśnie stworzenia - niedoskonałości dała, które są przeciwne naszej woli i sprzeciwiają się jej, są cał-kowicie zakryte przed obliczem Bożym (Rzym. 8:1).

    Noszenie krzyża przez naszego Pana polegało na czynieniu woli Ojca wśród nieprzychylnych warunków. To postępowanie sprowadziło na Pana zazdrość, nienawiść, złośliwość, walkę, prześladowanie itd. ze strony tych, którzy uważali się za lud Boży, lecz nasz Pan czytając ich serca powiedział o nich, że są z ojca diabła. My nie jesteśmy w stanie czytać serc tych, którzy nas otaczają, a którzy uważają się za lud Boży. Jednak możemy być pewni, że jest jeszcze wiele wyznających imię Boga (i Chrystusa), którzy nie posiadają Jego Ducha i nie są Jego dziećmi, ale są dziećmi Przeciwnika - spłodzonymi z ducha złego.

    Ponieważ kroczymy tą samą trudną drogą, którą szedł nasz Mistrz, więc możemy się słusznie spodziewać, że nasz krzyż będzie podobny do Jego krzyża - będziemy doznawali opozycji w czynieniu woli Ojca Niebiańskiego - opozycji w służeniu Jego sprawie i w przyświecaniu światłem, tak jak nasz Mistrz i Wódz zarządził. Czynienie woli Ojca sprawia nam przyjemność - nie ma w tym żadnego krzyża. Nie tylko mamy radość w poświęceniu naszej woli, ale Pańskie prawo sprawiedliwości działa w naszym sercu do tego stopnia, że mamy także przyjemność służyć Prawdzie i słuszności.

    Noszenie naszego krzyża następuje gdy widzimy, że Prawda tak piękna i zachwycająca dla nas - jest nienawidzona przez drugich; ona więc sprowadza na nas ich zazdrość, gniew, złośliwość, nienawiść, walkę i prześladowanie. Te same prawdy sprowadziły na naszego Mistrza tę samą opozycję. Nasza wierność w noszeniu krzyża polega na naszej gotowości stania w obronie Prawdy i każdej zasady sprawiedliwości - cicho i pokornie, a jednak stanowczo, mówiąc prawdę w miłości bez względu na koszty zerwanych węzłów przyjaźni, rozpalonych uczuć wrogości lub złych słów i wypowiedzianych kłamstw przeciwko nam z powodu Prawdy.

    Nasz Mistrz przestrzegał nas przed tymi właśnie doświadczeniami, gdy mówił o naszych krzyżach w postępowaniu za Nim. On wyjaśnił tę sprawę obszerniej, gdy powiedział: "Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, żeć mię pierwej, niżeli was, miał w nienawiści. Byście byli t świata, świat co jest jego, miłowałby; lecz iż nie jesteście z świata, alem ja was wybrał z świata, przełóż was świat nienawidzi" (Jana 15:18, 19). Jeśli Mistrza nazwano Belzebubem - księciem diabłów - to niech nie będzie rzeczą dziwną, jeśli świat też będzie przypisywał Jego naśladowcom złą sławę (Mat. 10:25). Tak, Pan ostrzegł nas, gdy powiedział: "I mówić będą wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie" (Mat. 5:11).

    On zapewnił nas, iż niektórzy z nich będą naprawdę myśleli, że Bogu przysługę czynili (Jana 16:2). I czy nie oddają oni Bogu i nam przysługi w tym znaczeniu, że Szatan w obecnym czasie służy celom Bożym, prześladując lud Boży - sprawiając, że ścieżka ludu Bożego staje się "wąską" i napełnioną trudnościami, że w ten sposób wierni Pańscy nosiciele krzyża mogą być doświadczeni i wypróbowani, i że przez to Pan może wybrać i oczyścić dla Siebie szczególny lud, gorliwy w dobrych uczynkach i w Prawdzie.

NOSICIELE KRZYŻA MUSZĄ TAKŻE ZWALCZAĆ CIAŁO

    Chociaż wykazaliśmy powyżej, że noszenie krzyża całkiem się różni od zwalczania słabości ciała, to jednak ktokolwiek ma umysł Chrystusowy, ktokolwiek stara się być nosicielem krzyża i chce stać się przedstawicielem Pana i Prawdy wśród bezbożnego i przewrotnego pokolenia, jako ambasador Boży musi niewątpliwie zdać sobie sprawę, że nie może stać się przyjemnym ambasadorem i nie może twierdzić, że jego wola jest poddana woli Pańskiej, jeżeli nie walczył przeciwko swoim słabościom i niedoskonałościom oraz nie stał wszędzie w obronie ogólnych zasad sprawiedliwości i prawdy.

    Apostoł Jan niewątpliwie podał tę myśl w swoim oświadczeniu: "Kto mówi, że w nim mieszka, powinien, jako on chodził, i sam także chodzić" (1 Jana 2:6). On powinien chodzić jako chodził nasz Pan, w swojej ogólnej postawie i pokrewieństwie do wszystkiego co jest dobre i odpowiednio unikać wszystkiego co jest złe. Powinien chodzić śladami Jezusa tak ściśle jak tylko to jest możliwe. Nie znaczy to jednak, żeby w niedoskonałym ciele mógł on całkowicie chodzić według doskonałości Pana, który nawet w ciele był doskonały. Lecz oznacza raczej, że powinniśmy chodzić jak On chodził - tą samą drogą, w tym samym kierunku, mając ten sam cel i wzór, który On uznał i ustalił.

    Apostoł Paweł pod tym względem podaje nam bardzo pożyteczną myśl, gdy jest właściwie zrozumiana: "Aby sprawiedliwość zakonu była wypełniona w nas, którzy nie według ciała chodzimy, ale według Ducha" (Rzym. 8:4). Chodzić według ciała znaczy chodzić według grzechu - świadomie, rozmyślnie i chętnie, czyli czynić rzeczy, które uznajemy jako przeciwne woli Bożej, choć byśmy nawet nie posunęli się do krańcowej słabości. Tak samo, chodzić według Ducha nie znaczy chodzić według zupełnego wzoru duchowego. To byłoby dla nas niemożliwe, ponieważ jesteśmy urodzeni w grzechu, poczęci w nieprawości, a zatem według ciała jesteśmy splamieni grzechem. Nowe serce, umysł i wola żyją w ziemskim przybytku, który jest niedoskonały; "mamy ten skarb w naczyniu glinianym" (2 Kor. 4:7). Tak długo jak będziemy pod tym względem ograniczeni, nie będziemy mogli czynić wszystkiego, co byśmy chcieli. Nowe serce, umysł i wola chcą czynić doskonale. Pragniemy, aby każda myśl, słowo i czyn w obliczu naszego Niebiańskiego Ojca były doskonałe - tak doskonałe jak myśli, słowa i czyny naszego drogiego Odkupiciela. Jednak z Pisma Świętego i doświadczenia dowiadujemy się, że jest to niemożliwe. Jesteśmy więc zadowoleni, że Pan podobnie do oświadczenia Apostoła pokazuje nam, iż On wymaga od nas, by chodzić według Ducha - lecz że nie wymaga On od nas doskonałego chodzenia według Ducha, albowiem jest to dla nas rzeczą niemożliwą.

    Ponieważ nie możemy chodzić całkowicie według Ducha, według doskonałego wzoru Boskich wymagań, dlatego Bóg w Swoim miłosierdziu dostarczył dla nas zarządzenia łaski. Ci, którzy przez tę łaskę jako poświęcone dzieci Boże rozpoczynają chodzić śladami Jezusa - chodząc odtąd nie według ciała, ale przeciwnie według Ducha i o ile możliwe według wymagań Ducha - mają swoje braki uzupełnione zasługą ofiary Odkupiciela.

    Boskie zarządzenie pod tym względem jest jedyne w swoim rodzaju, w różnych warunkach i okolicznościach stosuje się ono do każdego z osobna i do wszystkich razem powołanych do kroczenia po wąskiej ścieżce. Jeżeli ktoś z powodu lepszego urodzenia i lepszego otoczenia posiada bardziej zrównoważone i wyposażone śmiertelne ciało, w którym nowy umysł może z większą swobodą się rozwijać - i jeżeli z powodu tych korzyści jest on w stanie kroczyć bliżej wzoru duchowego od mniej uprzywilejowanego brata, którego jednak wola jest tak samo wierna Panu, to Boskie zarządzenie każdemu z nich przypisuje wystarczającą łaskę - tak aby obaj mogli być uważani za doskonałych - poczytani jako całkowicie chodzący według wymagań Ducha.

    Ta rzecz stanie się jaśniejszą dla nas, jeżeli wyobrazimy sobie skalę oznaczoną liczbami od 0 do 100 - podziałkę, na której, przypuśćmy, będą mierzone siły moralne; liczba sto przedstawia zupełny, całkowity charakter wymagany przez Boga. Wyobraźmy sobie na tej skali pięciu braci o różniących się stopniach fizycznej niedoskonałości, wszyscy jednak poświęceni Panu na służbę i usiłujący stosownie do ich najlepszych zdolności "chodzić nie według ciała, ale według Ducha" - możliwie jak najbliżej doskonałego wzoru (cyfry 100). Powiedzmy, że pierwszy brat ma dziesięć procent charakteru, drugi dwadzieścia, trzeci trzydzieści, czwarty czterdzieści, a piąty pięćdziesiąt. Ponieważ wszyscy ufają w Chrystusa i kroczą Jego drogą oraz usiłują czynić Jego wolę, dlatego z Boskiego punktu widzenia wszyscy są uważani jakoby doszli do doskonałego wzoru, do cyfry 100 - wszyscy są przyjemni Bogu - tak najsłabszy jak i najsilniejszy z nich. To cudowne Boskie zarządzenie dla potrzeb człowieka okazuje mądrość Boga jak również Jego miłosierdzie i miłość. Któż inny byłby w stanie wymyślić tak sprawiedliwy plan, na podstawie którego ktokolwiek przychodzi do Ojca przez Odkupiciela w zupełnym poświęceniu serca, woli i całkowitym zamiarze życia jest przyjęty - pomimo że Bóg nic niedoskonałego nie przyjmuje.

    Z tego więc powodu mamy powiedziane, że jesteśmy usprawiedliwieni w sposób przypisany - "usprawiedliwieni z wiary". Zauważmy teraz słowa Apostoła: "Gdzie się grzech rozmnożył, tam łaska tym więcej obfitowała" (Rzym. 5:20). Apostoł wyjaśnia tu ogólną zasadę Boskiego zarządzenia. Ci, którzy w obecnym czasie słyszą zaproszenie i pragną przyjąć łaskę Bożą i powołanie, są więc postawieni wszyscy na równej stopie: ten, kto posiada trochę charakteru a wiele słabości i niedoskonałości, proporcjonalnie do tego ma przypisaną łaskę i zasługę Pańską; natomiast ten, kto z natury posiada więcej charakteru i potrzebuje mniej łaski, otrzymuje stosownie do swoich potrzeb. Zauważmy jednak jasno, że nie ma "sprawiedliwego ani jednego" - nikt nie potrafi dorównać Boskiemu wzorowi. Wszyscy potrzebują przypisanej zasługi Pańskiej, dlatego zarządzenie to Bóg uczynił dla wszystkich, którzy chcieliby przybliżyć się do Niego i powrócić do społeczności z Nim. Oni mogą dopiero wtedy mieć w tym udział, gdy uznają swoją niedoskonałość i przyjmą przypisaną zasługę Odkupiciela, "w którym mamy odkupienie przez krew jego" (Efez. 1:7).

    Wszyscy z ludu Pańskiego - nie wszyscy z nominalnego kościoła ani zwykli nominalni uczniowie, lecz prawdziwi naśladowcy wymienieni w naszym tekście - nie tylko kroczą tą samą ścieżką, ale także wszyscy dowiadują się, ze ścieżka ta jest wąska i trudna. Podobnie wszyscy na tej ścieżce mają tego samego ducha, umysł lub usposobienie - aby czynić wolę Ojca i służyć Jego sprawie. Jest to Duch Chrystusowy, przez którego wszyscy powinni zdobyć znajomość o Jego uczniach. Oni podobnie do Chrystusa będą wierni zasadom sprawiedliwości i prawdy. Będą oni także chętnie znosić opozycję i prześladowanie z powodu prawdy i sprawiedliwości, aby tylko z Chrystusem stać się nosicielem krzyża.

    Apostoł Paweł wykazuje tę myśl, gdy pisząc do Koryntian o Tytusie pyta się: "Izaliśmy nie jednym duchem postępowali? Izali nie jednymi stopami?" (2 Kor. 12:18). Na pewno Paweł i Tytus musieli chodzić w tym samym duchu i tymi samymi stopami, jeżeli obaj w duchu Mistrza chodzili Jego stopami - podejmując krzyż życia i postępując za Nim. A to drodzy poświęceni bracia będzie prawdą o wszystkich nas razem i o każdym z osobna. Chociaż każdy z nas posiada szczególne cechy i różni się w temperamencie, warunkach, otoczeniu, sposobnościach itd., to jednak można zauważyć tego samego ducha i te same stopy u wszystkich, którzy są naśladowcami Baranka. "Jeśli kto Ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest jego" (Rzym. 8:9). Jeżeli ktoś nie kroczy śladami Jezusa (1 Piotra 2:21), to nie jest jednym z Jego naśladowców w tym szczególnym znaczeniu, które wykazuje nasz tekst, a zatem nie będzie miał udziału w panowaniu w Królestwie. Lecz pamiętajmy o zapewnieniu Pańskim, iż Jego łaska jest wystarczająca dla nas, że moc Jego wykonywa się w naszej słabości i że to jest zwycięstwo. które zwyciężyło świat - wiara nasza.

    Ci wierzący chrześcijanie, którzy przyjęli zaproszenie Jezusa aby iść za Nim i zaparli samych siebie oraz codziennie podejmują swój krzyż i idą za Jezusem, nie powinni zaniedbywać obchodzenia co roku Jego śmierci poniesionej za nich. Wieczerza Pańska nie jest dla świata ani dla zwykłych nominalnych wierzących, lecz tylko dla tych, którzy są usprawiedliwieni z wiary w Panu i którzy są poświęceni Jemu i Jego służbie. Jest to czas na specjalne zbadanie samego siebie i na wyczyszczenie wszelkiego kwasu (1 Kor. 5:7, 8; 11:28; 2 Kor. 13:5). Odnówmy śluby naszego poświecenia wobec Pana, szczególnie w tym czasie.

    Zalecamy drogim braciom staranne zbadanie wykładu "Wielkanoc Nowego Stworzenia" w 6 tomie i jednego lub dwu artykułów Teraźniejszej Prawdy na ten temat. Zbór w Filadelfii, jeśli Bóg dozwoli, będzie obchodził Pamiątkową Wieczerzę w kaplicy Domu Biblijnego 26 marca o godzinie 8 wieczorem, tj. we właściwą rocznicę śmierci naszego Pana poniesioną za nas. Wierzący poświęceni, którzy pragną wziąć udział z nami w Wieczerzy Pańskiej, będą mile widziani. Jednak nie zalecamy, by ktoś opuszczał swój lokalny zbór w celu obchodzenia tego święta z nami. Wielce ocenimy szybkie przysłanie nam sprawozdań od zborów i jednostek z liczbami uczestników i otrzymanymi błogosławieństwami w Wieczerzy Pańskiej. Niechaj Bóg szczególnie w tym czasie błogosławi nam wszystkim razem i każdemu z osobna!

    (P. 1964, 18; T. P. Marzec - Kwiecień 1964)

TP ’64, 34-39.

Wróć do Archiwum