CHRYSTUS - JEGO WĄSKA ŚCIEŻKA

(Ciąg dalszy z T.P. 1964, 16)

    NAWET uprzejmość okazywana Mu przez kogoś nie wpływała na zmianę Jego sądu i traktowania ludzi, które podlegały zasadom Prawdy, sprawiedliwości i świętości. Myśl Boska kontrolowała Jego postawę i postępowanie względem wszystkich.

    Nie znaczy to bynajmniej, by traktował wszystkich tak samo; z pewnością czynił On różnice pomiędzy tymi, którzy byli Jego uczniami a tymi, którzy nimi nie byli. Pomiędzy uczniami również czynił różnicę, bo niektórych z nich uczynił apostołami, innych ewangelistami, a innym nie dał żadnego urzędu, lecz we wszystkich tych postanowieniach kierował się wyżej wymienionymi zasadami. Wyróżnianie przez Niego Jana, Piotra i Jakuba i stawianie ich wyżej od innych z Dwunastu Apostołów nie wynikało ze stronniczości, lecz było rezultatem taktu, gdyż ich cechy charakterystyczne widziane z punktu widzenia Jego zasad, tego wymagały; Również postawienie Jana na pierwszym miejscu, Piotra na drugim a Jakuba na trzecim wynikało z tychże zasad. Fakt, że używał On więcej Piotra niż innych w służbie, wynikał z większego zapału tego ostatniego i jego agresywności. Bezstronność Jezusa sprawiła, że modlił się On przez całą noc przed dokonaniem wyboru Dwunastu, aby poznać wolę Bożą w tej sprawie. Tak więc w całym Swym postępowaniu kierował się zasadą, która decydowała o wyborze i odrzuceniu, o daniu urzędu lub odebraniu go, o łasce i niełasce.

    Obecnie przechodzimy, do ostatniej trzeciorzędnej łaski wierności, którą również przejawiał nasz Pan w Swym Duchu Świętym. Był On przede wszystkim wierny względem Boga; a przez Swą wierność okazał, że Bóg mógł polegać na Nim we wszelkich okolicznościach oraz że będzie po stronie Boskiej niezależnie od tego jak wielki nacisk byłby skierowany na Niego, by złamać tę wierność. Bóg był dla Niego wszystkim. On żył dla Boga, pracował dla Boga, cierpiał dla Boga, i umarł dla Boga. Każda Jego myśl, każdy motyw, słowo czy czyn były wypełnione lojalnością względem Boga. Łaska wierności przenikała Go na wskroś we wszystkim czym był i co czynił dla Boga. Był On wiemy względem Boga w wyrzeczeniu się samego Siebie i świata, w Swych badaniach, głoszeniu i praktykowaniu Słowa Bożego, w czuwaniu, modlitwie i wytrwałości według Słowa Bożego.

    Nasz Pan był wierny w Swym urzędzie, jako Najwyższy Kapłan, Prorok, Odkupiciel, Usprawiedliwiający, Uświęcający i Wybawiciel, gdy był jeszcze w ciele ludzkim jak i potem gdy stał się duchem. Był On wierny wobec apostołów i ewangelistów oraz wszystkich innych Swych uczniów. Był wierny wobec zgubionej owcy domu Izraelskiego. Był wierny wobec kilku pogan z którymi miał kontakt. A gdy zawołał: "Wykonało się!" wśród innych rzeczy wskazywał na to, iż dopełnił okazywania Swej wierności, a przez to dopełnił pewności Swego powołania i wyboru. Mówimy zaś to, bo wierność jest ostateczną i uniwersalną łaską, przenikającą każde działanie Jego zdolności postrzeżeniowych, pamięciowych, wyobrażeniowych i rozumowych, każde uczucie Jego serca, każde postanowienie Jego woli i każde działanie wszystkich Jego łask. Właśnie wierność Jezusa w całym Jego postępowaniu doprowadziła Go do skrystalizowania najlepszego i największego charakteru spośród wszystkich Synów Bożych. Jakże promieniujący w piękności i świętości był i jest Jego charakter, najprawdziwszy Obraz chwały Ojca w doskonałej mądrości, mocy, sprawiedliwości i miłości, z każdą z tych łask doskonałą w niej samej, każdą doskonale zrównoważoną ze wszystkimi innymi i w tej równowadze dominującą wobec wszystkich innych fizycznych, umysłowych, moralnych i religijnych zalet aż do stanu całkowitej krystalizacji! Godny zaprawdę jest ten Baranek, który wiernie w całej doskonałości przedsięwziął każdy z siedmiu kroków na wąskiej ścieżce, idąc nią aż do końca!

    W dodatku do tych czterech kroków postępowania po wąskiej ścieżce, którą szedł Chrystus, a które rozważyliśmy dotychczas, były Mu w tym wielką pomocą dwie inne rzeczy, czujność i modlitwa zgodne ze Słowem Bożym, będące piątym i szóstym krokiem na wąskiej ścieżce. Krótkie rozważanie tych czterech kroków a mianowicie: wyrzeczenia się Siebie i świata, badania, głoszenia i praktykowania Słowa Bożego, przeprowadzonych w sposób doskonały i bez usterek, winno przekonać nas, że musiał praktykować czujność i modlitwę, aby dopełnić tych czterech kroków na wąskiej ścieżce w sposób doskonały. Najmniejsze bowiem odchylenie od doskonałości w którymkolwiek lub też we wszystkich czterech krokach zniszczyłoby Go i wykonanie Planu Bożego. Dlatego też musiał być bardzo ostrożny odnośnie sposobu w jaki miał kroki te podejmować i często udawać się przed Tron Łaski, prosząc o pomoc w dopełnieniu ich w doskonały sposób i bez szwanku. Te zaś dwie aktywności bardzo Go wspomagały w przedsięwzięciu tych kroków, bo oczywiście czujność i modlitwa były jednocześnie piątym i szóstym krokiem na wąskiej ścieżce. Jego przyszłe życie i służba oraz wykonanie Planu Bożego, obejmującego cechy wyboru Małego Stadka, Wielkiego Grona, Starożytnych i Młodocianych Godnych, a także cechy odnoszące się do wolnej łaski względem klasy restytucyjnej, składającej się z Żydów związanych prawem Zakonu, usprawiedliwionych z wiary Żydów i pogan oraz niewierzących Żydów i pogan - zależały od przedsięwzięcia wszystkich kroków na wąskiej ścieżce przez, Chrystusa ku zupełnemu zadowoleniu Bożemu. Te zaś dwa kroki były Mu również wielką pomocą w przedsięwzięciu siódmego i zarazem ostatniego kroku na wąskiej ścieżce - znoszenia zła w lojalności i zgodnie ze Słowem Bożym. Wszystko to wskazuje na wielkie znaczenie dopełniania przez Niego w sposób doskonały czujności i modlitwy. Teraz będziemy studiować te dwa kroki pielgrzymki Jezusa po wąskiej ścieżce, przede wszystkim zajmując się czujnością, która w sposób naturalny poprzedza modlitwę. Czujność jest myślowym, moralnym i religijnym badaniem i strzeżeniem własnych skłonności, myśli, zamiarów, słów, czynów, otoczeń i wpływów. Zgodnie z tym Jezus był czujny w tych wszystkich kierunkach, które na Niego oddziaływały. Jeśli chodzi o Jego dyspozycję czy skłonność, była ona doskonała, to znaczy, że ją dokładnie badał aby nic grzesznego, błędnego, samolubnego i światowego nie znalazło w niej miejsca i aby mądrość, moc, sprawiedliwość i miłość, jako Jego dominujące łaski władały w niej. Jeśli chodzi o Jego myśli znaczyło to, że je ostrożnie studiował po to, by wszelka grzeszna, błędna, samolubna i światowa myśl, którą Szatan, świat albo ciało Mu sugerowało mogła być prędko rozpoznana i zabroniona a następnie odrzucona z Jego umysłu. On również dokładnie badał prawdziwe, sprawiedliwe i święte myśli, które wypełniały Jego umysł, aby móc je rozpoznać jako takie i zatrzymać w Swoim umyśle. Jeśli chodzi o Jego motywy czy zamiary, znaczy to, że badał je w świetle prawdy, sprawiedliwości i świętości, a jeśli znalazł jakiś motyw sprzeczny z którąś z tych zasad, prędko go odsuwał i strzegł się przed nim, tak aby tylko odpowiednie motywy, uczucia i łaski, które w sposób doskonały przyczyniały się do chwały Bożej, do wypełnienia Jego uświęcenia, do uszczęśliwienia ludzi i zwalczania zła, mogły wpływać na Jego postępowanie. Jeśli chodzi o Jego słowa i czyny, znaczyło to, że badał je i strzegł, aby były one wolne od zła a pełne dobra. Co do Jego otoczenia znaczyło to, że badał je i strzegł się, ażeby wśród niego mógł czuć, mówić i działać zgodnie z zasadami mądrości, sprawiedliwości, mocy i miłości, które Nim kierowały i działały zgodnie z tymi zasadami. Dobre, złe i obojętne wpływy działały na Niego zewsząd. On musiał je badać i strzec się przed tymi wpływami, a poddawać się dobrym, wymaganym przez wyższe pierwszorzędne łaski, aby działać w tych warunkach. Wynika z tego, że Jego czujność była działalnością pełną ostrożności, zataczającą daleki obręb, która zawsze Go charakteryzowała.

    Obraz wiernego strażnika stojącego na warcie Jest dobrą ilustracją działalności Jezusa w Jego czujności. Ażeby pozycja mogła być zawsze pod strażą, strażnikowi nie wolno zasnąć, tak też i Jezus nie mógł pozwolić sobie na sen duchowy, w którym oczy Jego wyrozumienia nie widziałyby spraw Bożych, uszy Jego wiary traciłyby posłuch na przedmioty wiary, Jego duchowy węch przestałby oceniać sprawy Boże, a smak duchowy zaprzestałby rozkoszować się w słodyczy Boga, Jego Ducha, Prawdy itd., oraz Jego duchowy dotyk przestałby reagować na rzeczy Boże; w tym uśpieniu duchowym Jego ręce duchowe przestałyby pracować dla Boga, Prawdy, braci i innych ludzi, Jego nogi duchowe przestałyby postępować siedmioma krokami po wąskiej ścieżce, a Jego duchowa wyobraźnia byłaby czynna w różnych spekulacjach i fantazjach. Wprost przeciwnie, tak jak strażnik musi pozostawać w stanie czuwania na swej placówce, tak i Jezus musiał czuwać na Swym stanowisku, mając oczy wiary otwarte aby mógł spostrzec, uszy wyrozumienia otwarte, aby mógł usłyszeć, duchowy węch, aby mógł ocenić, duchowy smak, aby mógł zachwycać się Bogiem, a duchowy dotyk w pełnej sympatii z Bogiem, Jego Prawdą i Duchem. Tak samo musiał mieć duchowe ręce aktywne, duchowe stopy szybkobieżne, a duchowy umysł zajęty Słowem Bożym i Jego dziełem. Tak jak stojący na warcie musi zawezwać każdego do wykazania czy ma prawo wchodzenia lub wychodzenia z obozu, tak i Jezus musiał zbadać każdą myśl i motyw, który by wchodził czy wychodził z obozu Jego umysłu, serca i woli, a także każde słowo, czyn, otoczenie czy wpływ, które były pod nadzorem Jego umysłu, serca i woli. Tak jak strażnik musi zapytać każdego o hasło, kto chciałby wyjść lub wejść do obozu koło jego placówki, tak i Jezus musiał badać każdy wpływ, myśl i motyw, które wchodziły w Jego umysł, serce i wolę oraz każde słowo i czyn, które je opuszczały. Strażnik musi być sceptykiem i nie dowierzać nikomu, bo chociaż wszyscy na pytanie: "kto idzie?" odpowiadają - "przyjaciel", jednak niektórzy z nich mogą być szpiegami, dezerterami lub żołnierzami nie mającymi pozwolenia wejścia lub wyjścia z obozu. Podobnie i Jezus postępował wiedząc, że diabeł, świat i ciało pragną z ukrycia podsunąć złe wpływy, myśli i motywy, a wydostać z Jego umysłu, serca i woli złe słowa i czyny; Jezus również wiedział, że Bóg chce by wchodziły do Jego umysłu, serca i woli dobre wpływy, myśli i pobudki oraz pragnie wydobyć z nich dobre słowa i czyny, dlatego był baczny na to, co wchodziło i wychodziło z Jego umysłu, serca i woli wiedząc, że niektóre rzeczy mogły dostać się tam na podobieństwo szpiegów i dezerterów, jak również wchodzących i wychodzących z obozu bez pozwolenia.

    Tak jak strażnik pytający się o znak mówi: "Zbliż się przyjacielu i okaż znak!" i z karabinem w ręku gotów bronić się przed zdradzieckim atakiem ze strony nieprzyjaciela, przysłuchuje się uważnie tym, którzy mówią, że mają prawo wejścia lub opuszczenia obozu, tak i Jezus musiał się domagać od każdego wpływu, motywu i myśli, które wchodziły w Jego umysł, serce i wolę, i od każdego słowa i czynu, które je opuszczały, aby dały dowód, że mają prawo wejścia lub opuszczenia Jego umysłu, serca i woli. Tym symbolicznym znakiem była nieobecność grzechu, błędu, samolubstwa i światowości w danym wpływie, myśli, motywie, słowie i czynie oraz poddanie wpływu, myśli, motywu, słowa i czynu pod wyższe pierwszorzędne łaski, zmieszane i dominujące. Tak jak strażnik przysłuchuje się uważnie dźwiękowi podanego hasła, tak i nasz Pan bardzo uważnie badał Swe otoczenie, Swoją dyspozycję, wpływy, myśli, motywy, słowa i czyny aby wykryć czy nie jest w nich obecny grzech, błąd, samolubstwo i światowość i czy nastąpiło poddanie się Jego dyspozycji, danych wpływów, myśli, motywów, słów i czynów wyższym pierwszorzędnym łaskom, zmieszanym i dominującym. Tak jak strażnik w rezultacie swego badania decyduje, czy dana jednostka okazała czy nie okazała żądany znak, tak i Jezus w rezultacie Swego badania decydował czy dana Jego dyspozycja, wpływ, myśl, motyw, słowo i czyn posiadały symboliczny znak. Podobnie jak strażnik pozwala na wejście lub wyjście z obozu zależnie od wypadku tym, którzy podali odpowiednie hasło, tak i Jezus czynił z każdą Swą dyspozycją, wpływem, myślą, motywem, słowem czy czynem, dozwalając im na wejście lub opuszczenie Swego umysłu, serca i woli, jak tego wymagała dana sytuacja. Podobnie znowu jak strażnik, który odmawia wstępu lub wyjścia zależnie od okoliczności, gdy ktoś nie okazał odpowiedniego znaku, tak i Jezus nie dopuszczał wstępu lub wyjścia zależnie od okoliczności wszelkiemu wpływowi, myśli, motywowi, słowu czy czynowi, gdy te nie godziły się z Jego wyższymi pierwszorzędnymi łaskami, zmieszanymi i dominującymi. I tak jak strażnik, gdy ma powody do podejrzewania, że dany człowiek jest szpiegiem lub dezerterem, zatrzymuje go, poddając badaniu wyższej władzy i przykładnemu ukaraniu, tak i Jezus starał się pozbyć wszelkiego niewłaściwego wpływu, myśli, motywu, słowa i czynu, które w chwili pokusy próbowały wejść w Jego umysł serce lub wolę, albo wyjść z Jego umysłu, serca i woli. I dlatego był On w tym wszystkim prawdziwym strażnikiem.

    Dobry strażnik przegląda całe pole widzenia czujnym swym okiem, badając teren między nim a obozem oraz poza nim i poza obozem, patrząc uważnie, by się nikt nie zbliżył do placówki bez zatrzymania się i okazania swego znaku zanim pozwoli mu przejść. Nawet jeżeli ktoś chcący przejść jest mu dobrze znany, nawet chociażby, to był jego najbliższy przyjaciel, to i wtedy nie dozwoli mu przejść bez okazania znaku. To zaś ilustruje różne sprawy w związku z czujnością Jezusa. Po pierwsze, nic w Nim nie uszło Jego czujności. Obejmowała ona całą Jego dyspozycję, każdą Jego myśl, motyw, słowo, czyn, otoczenie oraz każdy wpływ na Niego i to w ich całym obrębie. Oznacza to, że badał On zarówno Swój ludzki umysł, serce i wolę, jak i umysł, serce i wolę Swego Nowego Stworzenia we wszystkich ich szczegółach, czyniąc je podległymi władzy zrównoważonej i dominującej mądrości, mocy, sprawiedliwości i miłości. On nie tylko badał i poddawał władzy Swych wyższych pierwszorzędnych łask, dominujących i zrównoważonych pewne rysy Swej dyspozycji, myśli, motywów, słów, czynów, otoczenia i wpływów działających ną Niego; lecz czynił to względem nich w ich całości. Bez względu na to, jak pociągające mogło być dla Jego ludzkiej natury jakieś uczucie samolubne czy społeczne własne czy innych, poddawał On je temu samemu dokładnemu badaniu i odrzuceniu, jak tego wymagały Jego zrównoważone i dominujące wyższe łaski pierwszorzędne. Zaprawdę czujność Jego była całkowita i wszechobejmująca, nie okazująca lęku czy też łaskawości czemukolwiek grzesznemu, błędnemu, samolubnemu lub światowemu; ale całkowicie poddawał się pod władzę Swej woli wypływającej z Nowego Stworzenia w Swej czujności.

    Inne porównanie. Prawdziwy strażnik pozostaje na warcie, aż do chwili, gdy zostanie zluzowany. Bez względu na to, jak długie są godziny warty, czy zmiana przyjdzie czy nie przyjdzie w oznaczonym czasie, bez względu na to jaka jest pogoda, czy jest gorąco czy zimno, czy deszcz, czy słońce świeci, on stoi na warcie doglądając wszystkiego aż do zmiany warty. Tak też było z naszym Panem; czuwał On przez 3 1/2 roku Swej służby. Nie czynił On tego tylko przez krótki czas i zmęczywszy się porzucał wartę, lecz pełnił tę straż we wszystkich momentach, miejscach i okolicznościach, w każdym doświadczeniu i w związku z każdym otoczeniem i wpływem. Tak więc stał On na straży stale i wszędzie, w kontakcie z różnymi kategoriami osób, w każdej działalności i bierności Swych doświadczeń, a czynił tak aż wypełnił całkowicie to, co Ojciec kazał Mu czynić, znosić i cierpieć. Podobnie jak strażnik, który gdy widzi zbliżającą się armię nieprzyjaciół lub bunt we własnych szeregach podnosi alarm, armię całą pobudzając do przygotowania się, by stawić czoło niespodziewanemu atakowi i zaatakować zbliżającego się wroga lub buntowników, w celu odparcia ataku, tak i Jezus czuwając, gdy widział diabła, świat lub ciało przez grzech, błąd, samolubstwo lub światowość przygotowujące się do ataku, natychmiast podnosił alarm, który pobudzał myśli, motywy, uczucia, łaski i wolę Swego Nowego Stworzenia, by odeprzeć atak lub też zaatakować zbliżającego się wroga. A jeśli Jego naturalne samolubstwo lub światowość starały się uniknąć wyrzeczenia się samego siebie i świata kosztem Jego Nowego Stworzenia i w ten sposób wywołać w Nim bunt, natychmiast je uśmierzał, jak widzimy, że czynił to w czasie trzech wielkich pokuszeń na puszczy (Mateusz 4:3-10), w czasie pokus w Jerozolimie w obliczu krzyża (Jana 12:27, 28) oraz na krzyżu, tak jak to jest opisane w Psalmie 22:2-19, gdzie są przedstawione reakcje Jego doskonałej ludzkiej natury w czasie doświadczeń ukrzyżowania, bo te wiersze opisują Jego ludzkie próby.

    Jezus nie tylko czuwał w sposób ogólny we wszystkich Swych doświadczeniach lecz czuwał ze szczegółową ostrożnością, kiedy był specjalnie kuszony, bo w czasie pokus istniała tym większa potrzeba czujności, albowiem czas pokuszenia był niebezpieczny, jako czas próby, Jezus był kuszony pod każdym względem, Jeśli chodzi o Jego charakter. Kuszenia Go, jak i pokusy wszystkich innych ludzi były apelującymi sugestiami; to znaczy takimi sugestiami, które znajdują w człowieku coś, do czego w nim apelują z wielką siłą. Nie był On kuszony do grzechu (Żydów 4:15), bo grzech nie znajdował w Nim nic do czego by mógł apelować. Jego pokusy, wynikały ż Jego naturalnego samolubstwa i społecznych uczuć. Tak więc na puszczy pod wpływem, apelów głodu poczuł chęć do jedzenia, co właśnie było podstawą do kuszenia Go, by w sposób samolubny zaspokoił Swój głód, używając do tego Swej zdolności czynienia cudów, danej Mu, by pomagał innym a nie Sobie. Tak więc Jego chęć zaspokojenia duchowego głodu w skutecznej służbie ("Mamci ja pokarm ku jedzeniu, o którym wy nie wiecie") stała się podstawą do kuszenia Go, by użył metod fakirów dla zwrócenia na Siebie uwagi tłumów; apel w tym wypadku odnosił się do Jego niższego duchowego uczucia, by w nieodpowiedni sposób użyć Swych władz służby, co oczywiście było przeciwne duchowi zdrowego rozsądku. Tak więc Jego ludzka miłość życia i Jego ludzkie pragnienie, by być wolnym od ludzkich cierpień stały się podstawą kuszenia Go, że Królestwa, które Bóg obiecał Mu dać, jeśli będzie wiernie służyć i cierpieć aż do śmierci, może otrzymać bez cierpień, będąc poddanym Szatanowi. To pokuszenie odwoływało się także do Jego ludzkiej natury. Wszystkie te trzy pokusy dzięki Jezusowemu czuwaniu w świetle Słowa Bożego stały gołe przed Nim jako sugestie, tak iż pomimo ich silnych apelów do Jego niższych samolubnych uczuć, On im nie ustąpił, bo gdyby to uczynił okazałby się niewiernym Swym ślubom poświęcenia, w których miał być martwym dla Siebie i świata, a żywym względem Boga. Dlatego też Jego czujność, ogłaszając alarm, że wróg zbliżał się do ataku, pobudzała przez Słowo Boże Jego umysł, serce i wolę, jako Nowego Stworzenia do walki, która stoczona wiernie w zbroi Bożej, przyniosła Mu zwycięstwo. Liczne inne pokusy Jezusa podane w Biblii będą tu pokrótce rozważone. W Ew. Jana 12:27, 28, jest podany opis, że Jezus lękał się śmierci na krzyżu i miłował Swe ludzkie życie i wygodę. Była to pokusa, apelująca sugestia, która łączyła się z Jego ludzkim umiłowaniem bezpieczeństwa, wygody i życia; i to było właśnie podstawą pokusy, jaką Szatan zaofiarował dla uniknięcia krzyża. Powyższy tekst pokazuje, jak Jego Nowe Stworzenie czyli nowy umysł przypominający Mu o Jego misji wymagającej ukrzyżowania, zwyciężył Jego zamiłowanie ludzkie, zamiłowanie do bezpieczeństwa, wygody i życia. Było to pełne chwały, i ciężko zdobyte zwycięstwo.

    W Getsemanie przyszła pokusa, czy ma pić ten kielich, nie tylko kielich śmierci, lecz szczególnego rodzaju śmierci, przez publiczne ukrzyżowanie połączone z hańbą i niełaską ekskomuniki i wyjęcia spod prawa, była podstawą nie obawy o Swoje człowieczeństwo, ale obawy o Swoje Nowe Stworzenie, tzn. że niższa pierwszorzędna łaska duchowej ostrożności byłą podstawą pokusy; Jezus bowiem lękał się, że dotychczas nie przeprowadził wszystkiego w sposób doskonały i że nie będzie zdolny znieść w sposób doskonały prób mających nastąpić po Getsemanie, lękając się, że cały plan w razie niepowodzenia, którego się obawiał, może nie być doprowadzony do skutku i że On nie powróci z martwych. Dlatego też zmagał się w czasie godziny, chcąc by kielich hańby i niesławy łączący się ze śmiercią na krzyżu wyklętego i wyjętego z prawa został zmieniony, o ile Bóg się na to zgodzi; jednak w czasie godziny zmagania się z rezygnacją poddawał się woli Bożej, mówiąc: "Nie moja wola, lecz twoja niech się stanie". Tak więc lęk niepowodzenia, co do zachowania wszystkiego w doskonałości, a także lęk, by plan nie został zniweczony, a w następstwie tego by nie utracił wiecznej egzystencji, były podstawą pokusy w Getsemanie. Lecz On czuwał i modlił się w czasie pokuszenia. Bóg dał Mu zapewnienie Swojej pomocy. Wola Jego Nowego Stworzenia przezwyciężyła wysiłki Jego niższej pierwszorzędnej łaski duchowej ostrożności, chcącej kontrolować Jego nową wolę i w ten sposób zwyciężył pokusę.

    (Ciąg dalszy nastąpi)

TP ’64, 45-48.

Wróć do Archiwum