NIŻSZE PIERWSZORZĘDNE ŁASKI BOSKIEGO CHARAKTERU

(Ciąg dalszy z T.P. 1965, 96)

    JEST TO widoczne w próbie dobrych aniołów, Adama i Ewy, Starożytnych Godnych, Maluczkiego Stadka, Wielkiego Grona i Młodocianych Godnych. Będzie to także widoczne w próbie upadłych aniołów i klasy restytucyjnej w Tysiącleciu, jak uwidoczniło się to podczas próby, w której upadli aniołowie znajdowali się podczas Wieku Ewangelii odnośnie nadawania się do otrzymania sposobności tysiącletniej próby do życia. Gdyby Bóg objawił lub chciał objawić dokładne powody każdego zarysu prób wspomnianych wyżej klas, zniweczyłby Swój zamysł postawienia próby. Dlatego praktykuje On skrytość względem tych szczegółów prób. Ponadto jeśliby Bóg chciał objawić jasno Swoje zamysły, to Szatan i źli ludzie skorzystaliby z takiej znajomości dla pokrzyżowania planu, a takie postępowanie pociągałoby za sobą z konieczności zmianę Boskich metod używanych przy wykonywaniu tego planu. W ostateczności nikt nie może pokrzyżować planu Wszechmogącemu, gdyż krzyżujące wysiłki wymagałyby zmian w oddziaływaniu na ten plan, które to zmiany nie byłyby korzystne tak jak te metody, jakich Bóg używał zgodnie ze Swoim zamysłem, ponieważ w wykonywaniu Swego planu On zawsze kierował się zasadą używania niewymuszonej woli Swoich stworzeń. Aby działać zgodnie z tą zasadą Bóg musi używać skrytości.

    Pismo Św. obfituje w dowody, że Bóg używa skrytości. Nie dał On zrozumieć Lucyferowi szczegółów jego próby, gdy powierzono mu dzieło aby był nakrywającym - opiekującym się - cherubinem w Edenie (Ezech. 28:14, 16). Również Adam i Ewa nie rozumieli szczegółów swojej próby. Kiedy Bóg przy orzekaniu wyroku na Szatana wygłaszał biadę nieprzyjaźni i konfliktu między nim a nasieniem niewiasty, przepowiadając prześladowanie i pocieranie nasienia ("potrze jego piętę") oraz zniszczenie go przez nasienie ("potrze głowę twoją"), to pozostawił w tej niejasnej mowie wiele rzeczy niewyjaśnionych. Rzeczywiście, różne zarysy Jego planu są zwane tajemnicami - tajemnicami nierozpoznawalnymi bez szczególnego oświecenia od Boga. To, że obiecany Zbawiciel miał być klasą a nie jednostką, że ta klasa miała mieć dwa przyjścia - pierwsze, aby ucierpieć za grzech a drugie, aby królować aż do wykorzenienia wszelkiego grzechu było tajemnicą, którą Bóg ukrył od wieków i rodzajów przed Wiekiem Ewangelii, a w tym ostatnim zakrywają nawet przed wszystkimi oprócz klas wybranych (Kol. 1:26, 27). To, że Izrael miał znajdować się w zaślepieniu aż do pozyskania zupełnego grona wybranych z pogan, było trzymane w tajemnicy, aż do czasów Św. Pawła (Rzym. 11:25-33). To, że Bóg użył Izraelitów za typy, aby wyobrażali zarysy Jego planu na Wiek Ewangelii i na Wiek Tysiąclecia było ukryte przed Izraelem i wszystkimi innymi, a nawet teraz oznajmia On te rzeczy tylko Swoim świętym (1 Kor. 10:6, 11; Kol. 2:16, 17). Bóg umieścił zarysy czasów w Swoim planie, lecz uczynił to w tak ukryty sposób, że przeciętni czytelnicy Biblii nie zwracają zupełnie uwagi na czasy i chwile wiecznej rady Bożej (1 Piotra 1:10-12).

    Bóg umieścił wszystkie tajemnice Swego planu w Biblii, ale wiedząc, że dostanie się ona w ręce złych aniołów i ludzi, jak również w ręce Jego wiernego ludu i że ci pierwsi będą strasznie nadużywać Biblię, zawarł w niej tajemnice w taki sposób, aby nikt nie mógł ich zrozumieć z wyjątkiem szczególnego aktu oświecenia łaską Bożą, którą wstrzymywał przed wszystkimi oprócz tych, którym chciał On objawić Samego Siebie - klasie wiary. Z tego powodu Biblia w większej części jest po prostu niezrozumiała dla każdego oprócz poświęconych i zasługujących na to. Św. Paweł wyjaśnia to dokładnie w 1 Kor. 2:7-14. Prawdziwie mógł on powiedzieć: "Mówimy mądrość Bożą w tajemnicy" - w tajemniczy sposób. Weźmy na przykład księgę Objawienia, która jest wielką tajemnicą. Jak bardzo zawiłą jest ta księga! Czy można się dziwić, dlaczego tyle sekt naucza nawzajem przeciwnych nauk wyznając równocześnie, że opierają je wszystkie na Piśmie Św.? Np. przedstawiono ponad 450 różnych tłumaczeń słów zawartych w liście do Galatów 3:20: "Lecz pośrednik nie jest jednego, ale Bóg jeden jest". Wyjaśnimy teraz ten dziwny fakt tak jawny dla obserwujących go osób w Chrześcijaństwie. Przeciętnemu człowiekowi Bóg celowo pomieszał nauki Pisma Św. w sposób bardziej zawiły, aniżeli można by pomieszać w jedno tysiąc chińskich zagadek. Dlaczego? Dlatego, że w czasie rozwijania zarysów Jego planu wyboru, Bóg chciał te zarysy ukryć przed złymi aniołami i ludźmi nie wybranymi, którzy nadużywaliby swego zrozumienia do pokrzyżowania tego planu, gdyby go rozumieli. Chociaż Słowo Boże jest światłością w ciemnym miejscu (2 Piotra 1:19) dla wiernych, to jednak jest ono także sidłem i pułapką dla bezbożnych, którzy w swojej pysze i niegodziwości są niejednokrotnie chwytani jego naukami, będącymi dla nich zawikłaniem (Iz. 28:13). Zostało celowo tak uczynione dla największego dobra każdego zainteresowanego. Skrytość Boża w Jego objawieniu jest także przeznaczona do wypróbowania zwłaszcza pokory, uczciwości, cichości, posłuszeństwa, wiary, wierności i cierpliwości Jego ludu. W nagrodę za wierność w odpowiedniej próbie, awansuje On każdego do coraz większej znajomości tak, jak niejednokrotnie powstrzymuje postępujące światło przed nimi, aż ostoją się pomyślnie w próbie ku zadowoleniu Ojca Niebiańskiego.

    Szatan i źli ludzie wygubiliby sprawiedliwych, gdyby Bóg nie używał Swojej skrytości dla ich dobra. Ukrył On sprawiedliwych w Swojej ochronie (Ps. 91:1), "w skrytości namiotu Swego", aby po prostu ochronić ich przed sidłem ptasznika, Szatana i powietrza najjadowitszego. Psalm 91 jest najpiękniejszym opisem tego, jak Bóg używa Swojej skrytości, by ochraniać ich przed wszystkimi szkodami i stworzyć dla nich przychylną sytuację. Toteż Bóg tak ułożył Pismo Św., że Szatan i źli ludzie mogą uczyć się zrozumiewać je tylko wtedy, gdy słuchają świętych podczas jego wykładania. Tę znajomość oni zawsze przekręcają i to z okrutnym zamiarem szkodzenia sprawiedliwym. Np. Szatan nie rozumiejąc planu zawartego w Piśmie Św. przysłuchiwał się, gdy Chrystus i Apostołowie go wykładali a tym sposobem dowiedział się on, jego ogólnych zarysów. Na podstawie tego co słyszał od nich, zrobił on w wyniku naśladownictwo w papiestwie. W tym podrobieniu ustanowił papieża jako głowę a jego hierarchię jako ciało, naśladując w ten sposób Jezusa jako Głowę i Kościół jako Jego Ciało. Każdą doktrynę biblijną, proroctwo, obietnicę i typ oraz praktycznie każdy przepis biblijny, historię i napomnienie podrobił on w papiestwie i podsuwał je światu jako od Boga. Podrobił on także w papiestwie zwyczaje biblijne, czasy i chwile. Tego naprawdę strasznego sfałszowania użył on dla zniewolenia poważnej części rodzaju ludzkiego do błędu i zabobonu oraz dla prześladowania z okrucieństwem w najwyższym stopniu świętych Boga żywego. Mając do czynienia iż tak pomysłowym wrogiem i wiedząc, że będzie on przekręcał usiłując pokrzyżować plan Boży, nic dziwnego, że Jehowa użył Swojej skrytości dla ochronienia Swego planu i ludu przed szkodą i dla zapewnienia im przyjaznych warunków.

    Pomyślne wykonanie wszystkich zarysów Jego planu w zgodzie z właściwymi z góry przeznaczonymi metodami, było wynikiem przejawiającej się skrytości Jehowy w objawieniu i wykonywaniu Jego planu. Z tego możemy również wnioskować, że przyszłe zarysy tego planu będą wykonane pomyślnie. Jego ukryte dzieło podczas panującego porządku rzeczy wśród ludzi przed potopem służyło do wypróbowania rodzaju ludzkiego w Adamie i aniołów stanowiących władzę a przez to udowodniło, że upadli aniołowie nie mogli podnieść rodzaju ludzkiego z jego upadłego stanu. W Wieku Patryarchów tajna działalność Boża wpłynęła na objawienie ważnego przymierza z Abrahamem i nasieniem Abrahama, a także na wybór działu Starożytnych Godnych. Jego skrytość umożliwiła Mu wybór narodu - cielesnego Izraela - do Swoich zamiarów i innych celów z pełnym sukcesem. Jego skrytość w najwyższym stopniu działała w pomyślnym pozyskaniu klasy Chrystusowej ze świata podczas Wieku Ewangelii i pozyska również zupełnie Wielkie Grono i Młodocianych Godnych w słusznym czasie. Potem w tysiącletniej działalności w stosunku do upadłych aniołów i ludzi okaże się częściowo pożytek, jaki Jego skrytość, przeprowadzając wyborcze zarysy Swego planu, osiągnie dzięki użyciu przez Boga czterech wybranych klas dla przyprowadzenia do Siebie upadłych aniołów i ludzi. Nawet w przyszłych Wiekach, Wiek za Wiekiem będzie opowiadał o cudownym wyniku tajemnego działania Jehowy w stosunku do czterech wybranych klas, albowiem te cztery klasy wraz z aniołami w ich różnych klasach będą przedstawicielami Jehowy w rozwijaniu różnych planet otaczających nas światów i napełnianiu każdej z nich nowymi szeregami istot. Będzie to więc ku chwale Bożej i Baranka - Bożej, częściowo dlatego, że Jego skrytość wykształtowała klasę Chrystusa i jej towarzyszki w zgodzie z tym cudownym celem, jaki miała na widoku.

    Dziewiątą niższą pierwszorzędną łaską charakteru Bożego jest opatrzność, która działa za pośrednictwem Jego zamiłowania do posiadania, tak pod względem zdobywania jak i zachowania. Przez Boski przymiot opatrzności rozumiemy tę zaletę, dzięki której Bóg zdobywa i zachowuje posiadłości, którymi zaopatruje Swoje przyszłe potrzeby odnoszące się do wszechświata i jego stworzeń i wykonuje swoje zamysły. O człowieku, który swoją pracą zdobywa i swoją oszczędnością zachowuje swoje posiadłości w porządku, aby użyć je dla swoich przyszłych potrzeb i celów, mówimy jako o człowieku opatrznym. W podobny sposób Bóg jest opatrzny. Gdy mówimy o Jego przyszłych potrzebach, nie mamy rozumieć osobistych potrzeb, bo On takowych nie ma. Przez Jego potrzeby rozumiemy potrzeby Jego planu i ludu. Jest wiele potrzeb, które Boski plan zawiera pod względem czynników, narzędzi, zarządzeń, sfer działania itd. Podobnie i Jego lud w stosunku do Boskiego planu ma wiele potrzeb - potrzebuje on miłosierdzia, przebaczenia, sprawiedliwości, nauki, uświęcenia, wyswobodzenia itd. Opatrzność jest to zaopatrująca Boska zaleta, która sprawia, że zdobywa On i zachowuje rzeczy potrzebne dla zaspokojenia takich potrzeb. To, że Bóg zaopatruje Swój lud, jest niewątpliwie myślą Pisma Św.: "Bóg mój napełni wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego [licznych posiadłości] chwalebnie w Chrystusie Jezusie" (Filip. 4:19). A to nas całkowicie przekonuje.

    Zauważmy, jak Bóg zdobywał i zaopatrywał się w te bogactwa. Prawdę, którą potrzebujemy do nauki, wydobył On ze źródła Swego własnego serca i umysłu umieszczając ją w Piśmie Św. dla naszego użytku. Sprawiedliwość, której zapasu potrzebujemy, zdobył On przez uczynienie człowiekiem Logosa - Słowo - i nakłonienie Go obietnicami otrzymania Boskiej natury do ofiarowania Jego doskonałego człowieczeństwa tak, żeby Jego ludzka sprawiedliwość mogła być dla nas dostępna przez przypisanie, którą złożył jako depozyt na naszą korzyść. Tym sposobem Boska opatrzność ma i używa to, czego potrzebujemy do zaspokojenia naszych potrzeb pod względem sprawiedliwości. W jaki sposób zdobył Bóg i utrzymał środki potrzebne do naszego poświęcenia? Środkami tymi są: Jego Słowo, Duch, nasze otoczenie, warunki itd. Toteż zarządził On w Swoim planie sposobność współcierpienia i współrządzenia z Chrystusem na rzecz tych, którzy wiarą poświęcą się Jemu pod powołaniem Wieku Ewangelii i którzy okażą się wiernymi aż do śmierci. Zawarł Bóg Swoje Słowo w Biblii tak, żeby stało się ono mocą Bożą działającą w nich (Rzym. 1:16). Wtedy, gdy byli oni gotowi, użył Swego Słowa aby dać im oświecenie i niezbędne podniecenie aby wywołać w nich poświęcającą wiarę i miłość, dzięki którym ofiarowali się Bogu bez zastrzeżeń. Przepoił On Słowo Swoim Duchem - mocą Bożą - którą także zachował do tego celu i dzięki której spłodził ich z Ducha: władzy ich serc i umysłów udzielił mocy duchowej przystosowując je do duchowych rzeczy, ponieważ przed spłodzeniem były one dostosowane do pewnych rzeczy tylko z naturalnego ludzkiego punktu zapatrywania. Tym sposobem zaczął On zaspokajać nasze potrzeby w uświęceniu. Jednak w uświęcaniu mamy więcej potrzeb. Do każdego nowego doświadczenia potrzebujemy postępującej Prawdy. Uczynił On to nakreśleniem Swojego planu, umieszczając go następnie w Piśmie Św., które jest spichlerzem dla wszelkiej potrzeby Prawdy i jej Ducha, nawet do końca pielgrzymki. Następnie potrzebujemy mocy, która umożliwi nam rozwinąć każdą cechę charakteru na podobieństwo Chrystusa. Tę moc zdobył On przez używanie Swojej mocy i włożył ją także w Swoje Słowo, przez które umożliwia nam wzrastanie w niebiańskich uczuciach i łaskach Chrystusowych. W różnych doświadczeniach naszego życia, wyjmuje On ze Swego skarbca takie części Słowa i Ducha jakich potrzebujemy, i udziela ich nam. Tym sposobem Jego opatrzność dostarcza nam tych rzeczy i zaspokaja naszą potrzebę.

    Potrzebujemy także sposobności okazania poświęcenia sprawie naszego Ojca Niebiańskiego. W tym kierunku uczynił On także zarządzenie. Przez dopuszczenie zła na świat, wytworzył On sytuację dla Swojej sprawy, która wymaga z naszej strony ofiar celem jej popierania. Te warunki zachował jako zapas, dając nam sposobność służby. Stawia On nas w takim położeniu, gdzie istnieje potrzeba opowiadania przez nas Jego Słowa światu lub braciom albo pomagania drugim w czynieniu tego. Niektóre z tych sposobności wymagają naszego osobistego opowiadania Prawdy ustnie, inne drukiem, jeszcze inne listownie, podczas gdy jeszcze inne wymagają, abyśmy te rzeczy czynili za pośrednictwem naszych braci. Tym sposobem Jego opatrzność przez dozwolenie na zło przygotowała dla naszych potrzeb sposobności do służby. O ile się je wykorzysta to dają nam one możliwość okazania poświęcenia dla sprawy Bożej. W przygotowaniu dla nas wybawienia, Bóg użył Swojej zalety opatrzności. Dokonał On tego przez dawanie nam sposobności w próbach, aby okazać wierność Jego charakterowi przejawianiem łask w warunkach próby. Postarał się On o takie warunki dopuszczając, abyśmy mieli upadłe ciało z samolubnymi, światowymi, grzesznymi i błędnymi skłonnościami. Ponadto dopuścił On upadłych aniołów i ludzi, aby byli w stanie i czynili rzeczy, które bardzo srodze doświadczają nasze poświecenie się charakterowi Bożemu, takiemu charakterowi, którego podobieństwo mamy osiągnąć. Stąd widzimy, że Bóg warunkami na jakie zezwolił nabył bogactwo rzeczy do próbowania charakteru w nas na podobieństwo Chrystusa, ażeby sprawić nam wybawienie, tj. zwycięstwo we wszystkich starciach cechujących walkę chrześcijanina i końcowe zwycięstwo jako wynik poszczególnych zwycięskich starć przez wybawienie nas od śmierci w chwalebnym pierwszym zmartwychwstaniu. Jak zadziwiające zamiłowanie Boga do zdobywania i zachowywania działało w stosunku do nas przez opatrzność, która nabywa i czyni zapasy na przyszłe potrzeby. Te same rzeczy w odmiennych warunkach będą okazywane światu w Tysiącleciu, podobnie jak były one okazywane innym trzem wybranym klasom, lecz nie będziemy ich dalej omawiać.

    Jest jeszcze inny godny uwagi sposób, w jaki okazało się zamiłowanie Boga do nabywania i czynienia zapasów dla przyszłych potrzeb nabywanie wszelkiego stworzenia za Swoje własne, szczególnie różnych rang aniołów, klasy Chrystusowej, pozostałych trzech wybranych klas oraz świata w Tysiącleciu i nie tylko to, lecz w przyszłych Wiekach udoskonalonych planet i ich doskonałych, przy stale powiększającej się liczbie, mieszkańców. Gdy patrzymy na różne zarysy Boskiego planu odnośnie Kościoła i świata, to widzimy, że kończą się one nabywaniem przez Boga synów na różnych poziomach życia. Ktoś może powiedzieć, że Bóg musi być bardzo chciwy, nabywając i zachowując to na tak kolosalną skalę. Odpowiadamy: Nie, ponieważ On całe to nabywanie i utrzymywanie czyni w celu błogosławienia. Bez wątpienia ma On przyjemność w takim nabywaniu i zachowywaniu, ale ta przyjemność nie jest samolubną lecz dobroczynną; bo jest ona całkowicie w tym celu, ażeby w zgodzie z dobrymi zasadami, mógł On błogosławić i uszczęśliwiać zawsze większe liczby istot. Jakże szlachetnie Bóg używa Swojej zdolności nabywania i zachowywania! Jak piękną i szlachetną jest ta łaska, którą Jego zdolność okazuje w opatrzności! Powinno nas to tym więcej pobudzić do miłości, uwielbienia i wychwalania Boga, oddając Mu szczególnie najwyższą formę uwielbienia w tej zalecie, mianowicie przez uprawianie podobnego rodzaju opatrzności - takiej, która zdobywa i zachowuje dobre rzeczy nie dla samowywyższenia, lecz dla błogosławienia i uszlachetnienia.

    Dotychczas zbadaliśmy dziewięć niższych pierwszorzędnych łask Boskiego charakteru. Łaski z tej klasy przymiotów Bożych dotychczas badanych należą do niższych samolubnych łask, jako odrębnych od niższych społecznych pierwszorzędnych łask charakteru. Wykazaliśmy, że człowiek ma dwanaście niższych pierwszorzędnych samolubnych uczuć - dziewięć z nich odpowiada dziewięciu uczuciom u Boga dotychczas badanym, trzy zaś następne są zamiłowaniem do pokarmu, zamiłowaniem do znajomości i zamiłowaniem do zgadzania się z drugimi. Bóg nie ma żadnego organu uczuciowego odpowiadającego zamiłowaniu do pokarmu, jak my używamy tego wyrażenia w dosłownym znaczeniu, ponieważ zamiłowanie do pokarmu naturalnego jest zaszczepione w istotach ziemskich, aby pobudzać je do spożywania pokarmu celem zastąpienia opróżnionych komórek ciała materią komórkową otrzymywaną z pokarmu naturalnego. Taki pokarm daje do zrozumienia, że spożywający go ma ciało skazitelne, którego zużyte komórki muszą być zastąpione innymi komórkami czerpanymi z pokarmu, który się trawi i przyswaja. Lecz Bóg ma ciało nieskazitelne i nieśmiertelne (Rzym. 1:23; 1 Tym. 1:17; 6:16). A więc nie ma żadnego zużywania się komórek w Jego ciele, stąd nie ma potrzeby pokarmu dostarczającego nowych komórek w miejsce zużytych.

    Rozmawiając o naszym spożywaniu Słowa Bożego, mówimy o tym w znaczeniu duchowym jako o naszym jedzeniu (Jer. 15:16; 1 Piotra 2:2; Żyd. 5:11-14; 6:5; Obj. 10:8-10). Jest to pokarm, którym nasze duchy - nowe stworzenia - żywią się. Z niego zdobywamy pożywienie dla naszych duchowych serc i umysłów, i dzięki niemu rośniemy duchowo i nabywamy siły. A zatem Słowo Boże uzupełnia nasze duchowe braki i zużycia. Lecz nie możemy mówić o Bogu, że używa On Swoich słów i myśli do uzupełniania duchowych ubytków lub braków, gdyż On ich nie doznaje. Nie ma więc w Bogu nic z tego co dotychczas wiemy, coby odpowiadało naszej potrzebie cielesnego i duchowego pokarmu. O ile możemy rozpoznać, to Bóg jest jedyną istotą we wszechświecie, która nie potrzebuje duchowego pokarmu, a to dzięki Jego wszechwiedzy. Chrystus teraz nie potrzebuje a Małe Stadko za zasłoną nie będzie potrzebowało w celu odzyskania utraconej znajomości lub w celu wzmocnienia w charakterze; albowiem oni nigdy nie zapomną czegokolwiek a ich charaktery będą wiecznie niezłomne. Będą oni jednak potrzebować objawień nowych rzeczy od Boga, aby wiedzieć co i jak działać w przyszłych dziełach stworzenia, gdy Wieki upływać będą w bezkresnym następstwie. Taka znajomość w stosunku do tysiącletnich zarządzeń jest częścią błogosławieństw zawartych w wyrażeniu "wieczerza wesela Barankowego" (Obj. 19:9). Tutaj spostrzegamy, że figura jedzenie zawarta jest w tym wyrażeniu wieczerzy weselnej, ale jedyny brak jaki będzie uzupełniony częściową znajomością, to będzie nowa wiadomość. Nie będzie tam żadnego braku charakteru ani zapomnianej wiadomości uzupełnionej tą wieczerzą. Boska intuicyjna i wszechogarniająca znajomość rzeczy wyłącza taki brak u Boga. Zatem nie możemy mówić o Bogu, że ma On łaknienie duchowego pokarmu i nie możemy omawiać apetytu, czyli pożądania pokarmu jako niższej pierwszorzędnej łaski w Bogu.

    Bóg posiada organy uczuciowe, w których znajduje się zamiłowanie do znajomości. Lecz On nie miłuje znajomości pragnąc jej, bo On jej nie pragnie, ponieważ ma, zawsze miał i zawsze będzie miał zupełną znajomość. Jego zapas znajomości jest nieograniczony. Nie może on być ani powiększony, ani zmniejszony. A Jego zamiłowanie do znajomości nie polega na pragnieniu i upodobaniu osiągnięcia jej, lecz na upodobaniu posiadania jej, jako wybornej, dobrej i wartościowej rzeczy w niej samej i w jej użyciach. Nie musi On studiować celem jej zdobycia. Cała znajomość jest, była i zawsze będzie Jego intuicyjną znajomością. Nasze zamiłowanie do znajomości pobudza nas do badawczości, a badawczość jest niższą pierwszorzędną łaską w nas; Bóg natomiast nie posiada tej zalety, gdyż On nie bada, nie potrzebuje badać z tego powodu, że bez badania tj. intuicyjnie znał, zna i będzie znał wszystkie rzeczy. Dlatego to powodu sklasyfikowaliśmy i ujęliśmy wszechwiedzę jako przymiot istoty Bożej (rozdz. 2). Zatem rozumiemy, że dwóch z naszych niższych pierwszorzędnych łask, apetytu i badawczości Bóg nie posiada; pierwszej z powodu nieskazitelności i nieśmiertelności Swojego ciała, a drugiej z powodu tego, że wszechwiedza w Bogu jest przymiotem istoty a nie charakteru. Jego zamiłowanie do prawdziwej znajomości - Prawdy - jest jednak działalnością Jego charakteru, albowiem jest to pierwszy zarys lub pierwiastek Jego bezinteresownej miłości a jako taką ujęliśmy ją podczas omawiania Jego miłości (rozdz. 3). Zatem nie możemy traktować badawczości jako niższego pierwszorzędnego przymiotu w Bogu.

    Przy wyliczaniu niższych samolubnych uczuć, jakie wymieniliśmy, jako jedenaste podaliśmy zamiłowanie do znajomości, które wytwarza inteligencję, niższą pierwszorzędną łaskę. Stąd powyższe uwagi o badawczości. Zamiłowanie do pracy nie posiada oddzielnego organu uczuciowego, przez który mogłoby działać. Powstaje ono częściowo z innych zalet opanowujących nasz organ uczuciowy umiłowania wygody i tłumiących jego usiłowania, aby nie miał on władzy nad nami a w wyniku tego wytwarza się drugorzędna łaska - pracowitość. Zatem jej tworzące się zalety nie muszą należeć do niższych organów uczuciowych. Działając właściwie, takie zalety zazwyczaj będą wyższymi pierwszorzędnymi łaskami. Widzimy więc, że zamiłowanie do pracy nie należy do listy samolubnych uczuć.

    Jest więc jeszcze jedno niższe samolubne uczucie w Bogu, które będziemy rozpatrywać - zamiłowanie do podobania się. Zamiłowanie do podobania się drugim częściowo skłania nas do sklasyfikowania go wśród niższych samolubnych uczuć. Nie chcielibyśmy natarczywie twierdzić jako rzecz nauki, że jest to niższe samolubne uczucie. Pod niektórymi względami, gdy działa ono właściwie, tj. zupełnie nie samolubne i jego miejsce w głowie nie sąsiaduje z jakimkolwiek samolubnym organem uczuciowym. Jest ono więcej ogólnym uczuciem aniżeli samolubnym uczuciem; ale ponieważ własne ja jest objęte w nim i używa ono samolubnych uczuć w działalności i tłumieniu prawdopodobnie więcej aniżeli jakiekolwiek inne uczucie i z innych także stosownych względów, umieściliśmy je wśród samolubnych uczuć, chociaż w swojej naturze nie jest uczuciem samolubnym. Nie możemy tego uczucia umieścić wśród wyższych uczuć ani wśród uczuć artystycznych, takich jak zamiłowanie do krasomówstwa, do działania piękna, wzniosłości i humoru; ani też nie możemy umieścić go wśród uczuć intelektualnych. Pod niektórymi względami pasuje ono bardzo dobrze wśród niższych społecznych uczuć, a pod innymi względami wśród niższych samolubnych uczuć. Omawiamy to uczucie przy końcu wszystkich niższych samolubnych łask, a przed niższymi społecznymi uczuciami celowo, gdyż ono bardzo jest związane z obydwoma. Należy je sklasyfikować, jako uczucie samo przez się samotne, albo jako należące tak do samolubnych jak i społecznych uczuć, z pewnym przechyleniem w stosunku do tych pierwszych - z tego względu podajemy taką naszą klasyfikację. Ale ktoś może przedstawiać sobie inaczej i umieścić to uczucie wśród uczuć społecznych, a my wcale nie będziemy usposobieni do sprzeczania się z nim o taką klasyfikację; albowiem wiele można powiedzieć na temat takiej klasyfikacji. Te fakty pobudzają niektórych do uważania je za ogólne uczucie samo przez się odosobnione i nie należące do żadnej grupy, lecz działające za pośrednictwem wszystkich innych uczuć. Ten pogląd ma prawdopodobnie więcej zwolenników od dwóch pozostałych i dla tej przyczyny będziemy traktować to uczucie jako obrazowy pomost między niższymi samolubnymi a niższymi społecznymi uczuciami. Jednak zagadnienie klasyfikacji nie jest bardzo ważne dla naszego zrozumienia jego natury, funkcji i skutków u Boga.

    Organ uczuciowy, za pośrednictwem którego działa zamiłowanie do podobania się drugim, przez swoją działalność rozwija zgodność jako niższą pierwszorzędną łaskę. Nie rozumiemy przez to zalety, która we wszystkim pobudza ludzi do zgadzania się z drugimi; bo taka cecha nie jest łaską, przynajmniej nie jest uważana za taką; raczej jest ona nie łaską. Pokazuje ona, że jej posiadaczowi brakuje niezależności myśli, uczucia i woli. Dowodzi ona, że jest on służalczym i niegodnym nazwy mężczyzny, brak mu jest odwagi i stanowczości, jak również niezależności. Uważamy takich za naśladowców drugich. W religii są oni pod władzą kapłanów, w polityce pod przywódcami partii, w pracy bywają zniewalani, w handlu są zerem, w państwie ograniczani, w rodzinie znajdują się pod pantoflem żony lub pod butem męża; jednym słowem są oni podobni wiernemu słudze Robinsona Kruzoe Piętaszkowi. Przez zgodność jako niższą pierwszorzędną łaskę rozumiemy zaletę, dzięki której ktoś podoba się drugim. Podobają się jego słowa, wejrzenia, czyny i zwyczaje. Jest on miły. Chętnie cieszy się życzliwością drugich. Uważają go za przyjemnego, miłego w towarzystwie i czują się przy nim zupełnie swobodnie. Z gotowością dadzą się jemu przekonać. Jego uprzejme zachowanie się uspokaja tych z którymi wchodzi on w styczność. Gdy inni drażnią, pobudzają do gniewu, doprowadzają do wściekłości, wywołują oburzenie i zasmucają, to on uspokaja, łagodzi, uśmierza, jedna i sprawia zadowolenie. Wie on czego unikać, co sprawiałoby nieprzyjemności, wie czego używać aby sprawić przyjemność. Zwycięża on tak szczególnie, że nawet zachwyca i przeciąga na swoją stronę przeciwników. Wie jak mówić, aby wyjąć docinek z nieprzyjemnych rzeczy, które musi czasem powiedzieć, często wywołuje miłość do złoczyńcy przyjemnym usposobieniem, jakim nakłada potrzebną karę. Jest on błogosławieństwem dla płaczących i skłopotanych i czyni lojalnych przyjaciół nawet z tych, którzy nie są usposobieni przyjaźnie. Zaleta, która działa w ten sposób nazwana jest zgodnością. Gdy jest ona kontrolowana przez wyższe pierwszorzędne łaski, to staje się jedną z najużyteczniejszych niższych pierwszorzędnych łask, zwłaszcza w styczności z towarzyszami, przyjaciółmi i sąsiadami.

    Bóg wyróżniająco posiada tę zaletę. Brak Mu jest tych cech, które pobudzają do niezgodności, a posiada w doskonałości te, które pobudzają do zgodności. Nie jest On kłótliwy. Gdzie w Piśmie Św. lub poza nim znajdujemy Go takim? Wszędzie wyraża On Swoje myśli długoznosząco i spokojnie. Nie lubi On spierać się. Szukamy daremnie w Piśmie Św. i w historii aby znaleźć, że On lubi się spierać. Bez spierania się przedstawia On rozumnie Swój zamysł co do przedmiotów, które On omawia. Nie traktuje On nigdy obelżywie Swoich przeciwników, chociaż czasem mówi o nich niepochlebne rzeczy; ale mówi On nieprzyjemne prawdy tak łagodnie jak tylko mogą być powiedziane. Czy sprzeciwiał się On Faraonowi? Było to bez gorzkości, śmieszności lub łajania. Czy posłał On Swych posłańców do obwieszczenia potopu za dni Noego, aniołów do wybawienia Lota i jego rodziny od zbliżającej się zagłady Sodomy, Mojżesza i Aarona do przepowiedzenia losu Egipcjan, anioła do wytracenia zastępu asyryjskiego, proroków i Jezusa do oznajmienia o upadku Jeruzalemu, jak również wiernych do obwieszczenia o zagładzie drugiego "złego" świata? Nie upoważnił On ich do łajania lub znęcania się nad kimś. Raczej podobnie jak On Sam używał powściągliwego języka przy prorokowaniu stosownych klęsk, tak upoważnił Swych posłańców, aby naśladowali Jego przykład. Jak stosownie postępował On z Abrahamem w Mamre, z Jakubem w Betel, z Mojżeszem na górze Horeb, z Jozuem przy Jordanie, z Gedeonem w Abiezer, z Samuelem w Sylo, z Dawidem w Betlejemie, z Salomonem w Gabaonie, z Eliaszem w Samarii, z Izajaszem i Jeremiaszem w Jeruzalemie, z Danielem w Babilonie, z Mardocheuszem, Ezdraszem i Nechemiaszem w Susan, z Jezusem w Nazarecie, z Piotrem w Cezarii Filipowej, z Pawłem w Damaszku i z Janem na wyspie Patmos. We wszystkich tych postępkach był On w insynuacyjny sposób pociągający. A gdy patrzymy na Jego postępowanie z Polikarpem, Ireneuszem, Tertulianem, Ariuszam, Klaudiuszem z Turynu, Berengarem z Tours, Piotrem Abelardem, Arnoldem z Brescji, Waldonem, Marsiglionem, Taulerem, Wyclifem, Husem, Weselem, Savonarolą, Lutrem, Zwinglim, Hubmaierem, Serwetusem, Cranmerem, Brownem, Foxem, Wesleyem, Stonem, Millerem, Russellem i z wszystkimi innymi świętymi, wprawdzie mniej znakomitymi od tych, ale jednak lojalnymi wobec Niego, to widzimy jak pociągająco działał On wobec nich.

    W naszych własnych doświadczeniach z Nim, uznaliśmy Go za szczyt zgodności. Udziela On hojnie i nie wymawia. Jak otwartym i łaskawym był On, gdy prowadził nas z grzechu do pokuty i wiary ku usprawiedliwieniu! Jak niewymownie pociągającym był On, gdy oświecając nas w naszej nieświadomości, dawał nam hojnie bez wymawiania i najłaskawiej Swoją wszechobejmującą, zadowalającą umysł i dającą pokój sercu Prawdę. Jak ujmująco zeswatał On nas, abyśmy się stali Oblubienicą Jezusa - "Słuchajże córko, a obacz i nakłoń ucha twego, a zapomnij narodu twego i domu ojca twego. A zakocha się król w piękności twojej, albowiem On jest Panem twoim; przetoż kłaniaj się przed Nim". Czy oferta małżeńska była kiedy przyobleczona w bardziej miłe i ujmujące wyrazy od tych? A więc namówił On nas do narzeczeństwa z Jezusem i na pewno prowadzi nas najprzyjemniej do przygotowywanego obecnie dla nas domu Oblubieńca. Jak przyjemnymi były Jego usposobienie, słowa, czyny i zachowanie, gdy dawał nam prezent narzeczeński - uszy ku słuchaniu, ręce do działania, ozdobną wolę i szatę weselną w ozdobie świętobliwości? Przyjemna naprawdę jest Jego postawa, przyjemne są Jego dzieła i czyny w stosunku do nas, gdy nas rozwija w każdym dobrym słowie i uczynku. Jak czarująco ponętne są Jego słowa, gdy jesteśmy zmęczeni i obciążeni: "Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpocznienie". Kiedy uciski jak wielka powódź chciałyby zalać i zatopić nas, najprzyjemniej mówi nam On: "Gdy pójdziesz przez wody będę z tobą, a jeśli przez rzeki nie zaleją cię". Podczas burzy On upewniające mówi nam: "Jamci to jest nie bójcie się". W naszych walkach z grzechem, błędem, samolubstwem i światowością, wzmacnia nas pociechą, że ta walka jest Pańska i że On pójdzie na przedzie z nami. W każdym doświadczeniu życiowym, czy będzie ono pomyślne lub przykre, lekkie lub ciężkie, przyjemne lub nieprzyjemne, radosne lub smutne, sprawiające zadowolenie lub bolesne, okazuje się nam On jako łaskawy, pociągający, przyjemny i miły Bóg. Okazuje, że jest On naszym Ojcem i naszym Pomocnikiem, naszym Miłośnikiem i naszym Przyjacielem, naszym Zachowawcą i naszym Żywicielem, naszym Nauczycielem i Trenerem, naszym Pocieszycielem i Tym, który nas zachęca, a w tym wszystkim, przez to wszystko i przy tym wszystkim, On zawsze pozostaje naszym wiecznie łaskawym i pociągającym Bogiem.

    Cóż w tym dziwnego, że tak miłosierna i miła istota jak Bóg, pozyskuje wielu i podtrzymuje ich nie fizycznymi węzłami, lecz węzłami umysłu i serca? Czy jest rzeczą dziwną, że teraz, gdy grzech ma przewagę najlepsze umysły i serca są niezłomnie pociągane do Niego? Cóż w tym dziwnego, że On jeszcze pozyska Sobie miliardy z upadłego rodzaju ludzkiego i miriady upadłych aniołów w wiecznych węzłach świętej lojalności? Utrzymywać stosunki z Nim we wzajemnym duchu, znaczy stać się pozyskanym przez Niego i dla Niego. Mieć społeczność z Nim, to znaczy zachwycać się Nim, cenić Go i trzymać się Go. Znać Go, to pragnąć być wiecznie połączonym z Nim. Odczuwać Jego łaskę, znać Jego szczodrobliwość, doznawać Jego łaskawości i cieszyć się Jego uśmiechem, to mieć niewymowną radość, pokój nie do pojęcia i niebo na ziemi. Jego zgodność oświeca nasze noce i upiększa nasze dni, zamienia nasze zimy w wiosnę i czyni nasze grudnie tak przyjemnymi jak maj. Zwyciężeni poczuciem Jego powabu, zapominamy o swoich smutkach, żegnamy się ze swoimi kłopotami, triumfujemy w naszych doświadczeniach i zwyciężamy w walkach życiowych. W Jego łasce, wyrażającej się w Jego zgodności, znajdujemy życie i zdrowie, pokój i radość, wiarę i wzrok, nadzieję i owoc, miłość i rozkosz, braterstwo i Ojcostwo! Pismo Św. przypisując Jemu najwyższego stopnia długie znoszenie, pobłażliwość, przebaczenie, szlachetność, wielkoduszność, szczodrobliwość, łagodność, miłość, pokój, radość i łaskawość, opowiada nam o Jego wyższości w zgodności. Chwalimy, czcimy i uwielbiamy Go za jeszcze jedną z Jego wspaniałych niższych pierwszorzędnych łask - za Jego zgodność. A nasza pochwała, cześć i uwielbienie dla Boga powinny być tak serdeczne, abyśmy pragnęli i codziennie usiłowali stawać się podobni Jemu w niższej pierwszorzędnej łasce zgodności, zalecie, która uczyni nas błogosławieństwem dla drugich, siłą dla nas samych, i czcią dla Boga.

    Tym omawianiem naszego tematu w poprzednich częściach tego rozdziału, skończyliśmy rozważanie nad samolubnymi niższymi pierwszorzędnymi łaskami charakteru Bożego, a w dalszej części tego rozdziału zaczynamy badanie społecznych niższych pierwszorzędnych przymiotów charakteru Bożego. Różnica między tymi dwoma szeregami pierwszorzędnych przymiotów charakteru polega na tym, że gdy samolubne niższe pierwszorzędne przymioty mają za swój cel własną osobę, to społeczne niższe pierwszorzędne przymioty mają swoje zainteresowanie w drugich. Toteż poczucie własnej godności, zamiłowanie do pochwały, pokój itd., pod pewnymi względami mają za swój cel zainteresowanie własną osobą, podczas gdy małżeńskość, przyjaźń, miłość rodzicielska itd., mają za swój cel zainteresowanie w drugich. Są pewne postacie łask społecznych, których Bóg nie posiada, np. miłości do przeciwnej płci, miłości do rodziców oraz miłości do braci i sióstr. Nie ma żadnej płci w Bogu, nie ma też w Nim miłości płciowej. Nie ma On rodziców, braci lub sióstr, a zatem nie ma On odpowiednich zalet - miłości do rodziców, braci i sióstr. A więc są pewne uczucia posiadane przez ludzi, których Bóg nie ma. A ponieważ są to takie uczucia, które opierają się na różnicach ich natur, więc pod pewnymi względami charakter Boży różni się od charakteru ludzkiego. Jednak oprócz zamiłowania do pokarmu i napoju, którego fizyczna budowa człowieka zawsze będzie wymagać, aby go posiadał, te różnice ustaną, gdy człowiek osiągnie zupełną doskonałość i skrystalizowany charakter. Albowiem wtedy w rodzaju ludzkim płeć przestanie istnieć (Łuk. 20:35-37), a węzły rodzinne będą wchłonięte w pokrewieństwo rodzinne Chrystusa i Kościoła, jako rodziców udoskonalonego rodzaju ludzkiego, którego wszyscy członkowie będą wtedy braćmi.

    Chociaż nie ma żadnej płci w Bogu i chociaż nie ma On żony w naszym znaczeniu tego słowa, niemniej jednak Boskie stosunki do przymierzy, dzięki którym rozwija On Swoje dzieci są według Pisma Świętego przedstawione, jako stosunki męża do żony. Z tego względu jest On przedstawiony, jako małżonek przymierza, które rozwija Małe Stadko (Iz. 54:1, 5; Gal. 4:26, 27). W tym stosunku Bóg jako Małżonek, jest wyobrażony przez Abrahama, którego małżonka Sara wyobraża to przymierze (Gal. 4:21-31), symboliczną małżonkę Boga. Boskimi przymierzami w ich pierwszorzędnym znaczeniu są obietnice (Efez. 2:12). Niektóre Jego przymierza są bezwarunkowe, a niektóre są obietnicami warunkowymi. W taki to sposób Boskie obietnice - przymierza uczynione Noemu, Abrahamowi i jego nasieniu są bezwarunkowe Iz. 54:9; Rzym. 11:29; Gal. 3:15-18; Żyd. 6:17, 18); podczas gdy Przymierze Zakonu i Nowe Przymierze są obietnicami warunkowymi - posłuszeństwo człowieka jest wymagane, jeśli chce on otrzymać obietnicę (Gal. 3:10-12; Ezech. 18:4-24).

    Wyraz "przymierze" w drugorzędnym znaczeniu jest używany w Piśmie Św. także w sensie wszystkich nauk, instytucji, zarządzeń itd., związanych z przymierzem w pierwszorzędnym znaczeniu tego słowa. Tak więc nauki, instytucje, zarządzenia itd., związane z przymierzem zawartym na Górze Synaj w podrzędnym znaczeniu są częścią Przymierza Zakonu. Gdy więc Bóg i Izrael zobowiązali się wzajemnie przymierzem w pierwszym znaczeniu tego słowa, przy Górze Synaj, to przymierze w podrzędnym znaczeniu tego słowa, poczęło być czynione z ustanowieniem Święta Przejścia z dniem, gdy Izrael opuszczał Egipt (Żyd. 8:9) i nie zostało dokonane, aż Mojżesz dokończył udzielać nauk przymierza itd. Izraelowi, krótko przed swoją śmiercią, kilka dni przed przekroczeniem Jordanu przez Izraela i około czterdzieści lat po opuszczeniu Egiptu (5 Moj. 33:1-29).

    Następnie, w trzecim znaczeniu słowo "przymierze" jest użyte w Piśmie Św. jako obejmujące swym zasięgiem w dwu poprzednich znaczeniach sług, którzy stosują obietnice i ich stosowne nauki, instytucje, zarządzenia itd. do tych, którzy są pod przymierzem. W trzecim znaczeniu tego słowa, które obejmuje w sobie pierwsze i drugie znaczenie jako części tegoż przymierza, nazwane jest ono w Piśmie Św. matką. Wniosek ten wyciągamy z Iz. 54:17 porównując z resztą tego rozdziału, gdzie jest mowa o Przymierzu Sary jako o małżonce Jehowy i matce Jego dzieci, podczas gdy przemawiający jest pokazany w w. 17 jako obejmujący swym zasięgiem sługi Boże. Porównaj także użycie przez Ap. Pawła Iz. 54:1 jako dowodu jego wyjaśnienia pozafigury Sary w Gal. 4:21-31. Jest to także widoczne z tego, co Św. Piotr mówił w Dz. Ap. 3:25, gdzie prorocy w charakterze usługiwania Kościołowi (1 Piotra 1:12) w różnych starannie opracowanych zarysach obietnic Sary są wraz z tymi obietnicami nazwani matką prawdziwych Izraelitów, którzy dopiero co przez wiarę działającą w ich sercach, wytworzoną w wyniku uprzedniej części mowy Św. Piotra, stali się Nowymi Stworzeniami. Gdy słowo "przymierze" jest używane w trzecim znaczeniu (które obejmuje w sobie dwa poprzednie wyjaśnione znaczenia), wówczas Bóg przedstawia to przymierze pod figurą niewiasty, która jest Jego małżonką. Jest to całkiem widoczne z faktu, że gdy Przymierze Sary było niepłodne (podczas Wieku Patryarchów i Wieku Żydowskiego), to wtedy jest o nim mowa u Iz. w rozdz. 54 jako o smutnym, płaczącym, strapionym, skłopotanym, opuszczonym itd. Wszystkie te wyrażenia opisujące strapienia charakteryzują to przymierze w trzecim znaczeniu, ponieważ prorocy, którzy byli częścią tego przymierza w owym znaczeniu mieli akurat takie doświadczenia wówczas, gdy "nam tym usługiwali, co wam teraz zwiastowano przez tych, którzy wam kazali Ewangelię przez Ducha Św. z nieba zesłanego" (1 Piotra 1:12). Jednak za ich czasów przymierze to było niepłodne, a dopiero przy Jordanie w naszym Panu i w Zielone Świątki w pierwszych przedstawicielach Kościoła zaczęło rodzić obiecane nasienie i przez cały Wiek Ewangelii rodziło to nasienie, które w jego ostatniej części będzie wkrótce uwielbione (artykuł ten napisany był w roku 1927).

    W Boskich stosunkach do Przymierza Zakonu a zwłaszcza do Przymierza Abrahamowego, szczególnie w jego zarysie Sary Bóg przejawiał społeczną niższą pierwszorzędną łaskę małżeństwa - mężowskość. To znaczy, że tak jak w przypadku wiernego ziemskiego małżonka, który żywi względem swej małżonki uczucia i postępuje godnie wobec niej, tak Bóg żywił uczucia do tego wielkiego przymierza i postępował godnie w stosunku do niego. W Boskich stosunkach do tych dwóch przymierzy, Bóg jest wyobrażony przez Abrahama, a te dwa przymierza przez Sarę i Agarę (Gal. 4:21-31). Właśnie tak jak Abraham za namową Sary, wziął Agarę tylko tymczasowo, a potem za namową Sary odprawił ją, tak podobnie Bóg za namową sług obietnic Abrahamowych wziął Przymierze Zakonu w trzecim znaczeniu tego słowa za swoją tymczasową żonę i za ich namową odprawił je. W obydwóch wypadkach z tymi drugimi postąpiono tak dopiero wtedy, gdy każda matka i syn okazali niewłaściwą postawę w stosunku do prawdziwego Nasienia obietnicy. Niemniej jednak Bóg spełniał Swoją mężowską część zobowiązań w stosunku do Przymierza Zakonu w trzecim znaczeniu tego słowa, przez cały Wiek Żydowski, aż przy jego końcu słudzy tego przymierza - kapłani, Lewici, nauczeni w Piśmie, faryzeusze itd., okazali swoją całkowitą niegodność. Wtedy Bóg odrzucił ich od Swojej łaski, wraz z obietnicami Zakonu, jego naukami, zarządzeniami, instytucjami itd. ze wszystkim co do nich należało.

    Zaleta Jehowy - mężowskość - objawia się bardziej w Boskich stosunkach z obraną żoną, pozaobrazową Sarą, a nie z opuszczoną odrzuconą, założnicą, pozaobrazową Agarą (Iz. 54:1). Albowiem Bóg postępuje jako wierny małżonek z pozaobrazową Sarą - z obietnicami związanymi przysięgą, z ich biblijnie opracowanymi naukami, instytucjami, zarządzeniami itd., oraz z ich sługami, którzy stosują je do wiernych Jego dzieci. Te obietnice, nauki, instytucje, zarządzenia itd. oraz słudzy są najwyższego rzędu i z tej racji wymagają Boskiej oceny i sympatii, których On hojnie udziela im jako Swojej małżonce. W najwyższym stylu i najczulszym sentymencie mówi Jehowa o Swoich uczuciach i działalności w stosunku do pozaobrazowej Sary. Ośmielamy się powiedzieć, że co do wzniosłości myśli, delikatności uczucia, zadowolenia ducha i jedności serca i umysłu, nigdzie w literaturze mężowskie uczucie i postępowanie nie występują w tak szlachetnych, pięknych i wzniosłych stosunkach, jak Boskie mężowskie uczucia i postępowanie wyrażają się do pozaobrazowej Sary w proroctwie Iz. 54 rozdz. Prosimy naszych czytelników, zwłaszcza tych wśród nich, którzy są mężami, aby uważnie przeczytali Iz. 54, a potem spróbowali go porównać z czymkolwiek w całej literaturze opisującej dobrych mężów. Zauważ w wierszu 1 triumfującą radość Męża ze Swojej żony długo bezdzietnej stającej się matką Jego dzieci. Zauważ, jak On zachęca ją w w. 2 do zbudowania odpowiedniego domu dla pomnażającej się rodziny nie szczędząc jej Swego zaopatrywania dla wszelkiej jej wygody i powiększenia. Zobacz, jak w w. 3 raduje się On wraz z nią w przyszłym powodzeniu ich umiłowanych i wspólnych dzieci. Zobacz, jak w w. 4 opisuje On pięknie jej chwalebną przyszłość i jak czule i sympatycznie pociesza ją wobec smutnej przeszłości. Zwróć starannie uwagę, jak w w. 5 wykazuje On jej najwyższy zaszczyt w tym, że jest ona umiłowaną żoną Najwyższej Istoty Świętego ludu Bożego i Boga Przymierza wszystkiej ziemi. Zauważ cudowne kontrasty w w. 6-8, jak każdy zaciera smutną przeszłość przez wesołą teraźniejszość i przyszłość. Zachowaj w pamięci wiersze 9 i 10, jak On przyrzeka wieczną wierność, najczulszą opiekę i pewną radość na przyszłość. Jak delikatnie w wierszach 11 i 12 przypomina jej On o smutnej przeszłości (o Wiekach Patryarchów i Żydowskim), w której była ona strapiona, burzą miotana i z pociechy ograbiona, upewniając ją, Swoją umiłowaną małżonkę, o wielkiej pomyślności, piękności i wartości jej wspaniałego pałacu, który będzie ona z Nim dzieliła! Jej małżeńskie serce jako matki Jego dzieci w w. 13 zostało pobudzone do bicia z radością przez Jego mężowskie zapewnienie, że On Sam będzie nauczycielem ich dzieci i będzie prowadził je do wielkiej pomyślności. Jak znamiennie Jego ufność w jej szlachetnym charakterze sprawiedliwości, miłosierdzia i odwagi jest przedstawiona w w. 14! Podczas gdy w w. 15 mówi On jej, że zazdrośni i życzący zła ludzie będą się naradzać przeciwko niej, On niemniej jednak zapewnia ją, że będzie jej bronił do końca, aby wyzwolić ją, a ich pokonać jako prawdziwy Małżonek broniąc żony Swego łona. Chociaż zapewnia On ją w w. 16, że jest to z Jego dozwolenia, iż ludzie o złych zamiarach będą działać, to jednak w w. 17 obiecuje jej - Swoim sługom - zupełne zwycięstwo nad wszelkim błędem i złem, jakie powstaną przeciwko niej i że On Sam zaopatrzy ją w sprawiedliwość, która będzie w Chrystusie. W tym rozdziale każda mężowska funkcja posiadana w najwyższym stopniu przez Jehowę, została poruszona. Mąż jest tu przedstawiony jako ten, który miłuje swoją żonę, kocha ją, szanuje, towarzyszy, ufa, zapewnia jej byt, otacza opieką i współdziała z nią w rodzeniu i wychowaniu dzieci. Czy jest jaka mężowska zaleta i czyn, których brakowałoby Jemu? I czy mówił kiedy małżonek piękniej, powabniej, czulej i bardziej zapewniająco od Jehowy - pozaobrazowego Abrahama - Małżonka Przymierza Sary? Ten rozdział, przez światło rzucone na niego przez Św. Pawła w Gal. 4:21-31, jest nieopisanie piękny i na pewno dowodzi, że Bóg posiada w najwyższym stopniu społeczną łaskę mężowskości. Wynikałoby to także z rozważania nad Jego mężowskimi stosunkami do Nowego Przymierza, ale wstrzymujemy się od podawania dalszych szczegółów.

    (Ciąg dalszy nastąpi)

TP ’66, 9-16.

Wróć do Archiwum