RELIGIA PODCZAS WCZASÓW

"Cokolwiek czynicie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie" (1 Kor. 10:31)

    NIEKTÓRZY z ludu Bożego nigdy nie zażywają wczasów, z wyjątkiem być może częściowego wypoczynku od pracy raz na tydzień - jeden dzień z siedmiu. Inni z ludu Bożego uważają jednak za możliwe, wskazane i korzystne, jeżeli nie za konieczne dla ich najwyższego dobra być czasami na wczasach przez tydzień lub dłużej w celu niezbędnego wypoczynku i odprężenia, zachowując w ten sposób swoje ciała w lepszym stanie do służby Pańskiej.

    We wszystkim jednak, czy jemy, czy pijemy, czy zażywamy wczasów, czy cokolwiek robimy, wszystko powinniśmy czynić ku chwale Bożej. Wczasy (albo urlop) często dają wyśmienite sposobności służenia naszemu Ojcu Niebieskiemu i naszemu drogiemu Panu i Zbawicielowi. Gdy korzystamy z niezbędnego odpoczynku i odzyskania sił, to nie powinniśmy zapomnieć, że w tym samym czasie jesteśmy sługami Bożymi i ambasadorami Chrystusowymi (2 Kor. 5:19, 20). Powinniśmy "mądrze chodzić przed obcymi, czas odkupując" (Kol. 4:5). Nasze poświęcenie i religijna działalność w odniesieniu do własnego rozwoju i błogosławienia drugich nie powinny nigdy być zapomniane. Powinniśmy więc zawsze znaleźć miejsce w naszym bagażu urlopowym na Biblię, na kilka dobrych książek o Prawdzie lub czasopism dla naszego zbudowania i kilka ulotek dla błogosławienia drugich.

CIEKAWY ARTYKUŁ WSTĘPNY

    W związku z tym przypominamy sobie artykuł wstępny, który ukazał się w The Indianapolis Sunday Star pod nagłówkiem: "Religia na urlopie". Artykuł ten był zaopatrzony przedmową opisującą turystę, który przejeżdżał samochodem przez pewne miasto w niedzielę. Pragnąc wziąć udział w nabożeństwie kościelnym, umieścił on swój samochód w miejscu postoju i podszedł do budynku kościoła, aby przeczytać tylko następujące zawiadomienie: "Podczas lipca i sierpnia kościół jest zamknięty z powodu wakacji". Będąc "żartobliwego przekonania prawosławnego" wyciągnął ołówek z kieszeni i dopisał poniżej następujące słowa: "Diabeł nigdy nie ma urlopu". Potem artykuł wstępny podaje, co następuje:

    "Zamknięcie kościoła z powodu wakacji jest dość godnym pożałowania dowodem tego, co w dużej mierze sporadycznie i sezonowo dzieje się pod imieniem religia. Ale jeszcze godniejszym pożałowania dowodem zbyt często dostarczanym jest to, że ci, którzy wyjeżdżają do rozrywkowych letnisk, nie tylko opuszczają swoje codzienne trudności pracy i troski zajęć, ale także wszelkie zainteresowania i nakazy należące do postawy i zachowania wiary w Boga. Religia, która nie jest pożądana podczas urlopu, nie ma wiele wartości w innym czasie. Jeżeli religia oznacza dla nas to, czym powinna być, to czas urlopu powinien być wyjątkowo dobrą sposobnością do jej uprawiania i korzystania z niej".

    "Jedną z najpoważniejszych i najniebezpieczniejszych faz długich okresów pracy do jakich wielu z nas jest zniewolonych jako do środków naszego utrzymania jest to, że mało czasu i energii pozostawiają one nam na poważne skupienie naszej uwagi na potrzeby życia duchowego. Nawet gdy unikamy "omamienia bogactw", to jednak "pieczołowanie świata tego" - którego nikt nie może uniknąć - oblega nas i zagraża zaduszeniem wewnątrz duszy wzrastającego żniwa wiary (Mar. 4:19). Ma się rozumieć, że jest rzeczą możliwą utrzymać religijną perspektywę i postawę w całym biegu naszego życia, w każdej działalności i zadaniu i to powinno być naszym celem gorąco pożądanym. Jednak osiągnięcie tego celu staje się prawie - jeśli nie całkowicie - niemożliwe, chyba że użyjemy naszego przypadkowego uwolnienia się od codziennych zajęć i obowiązków na szczególne i świadome pielęgnowanie duszy".

    "Na przykład, nie ma nic takiego, co moglibyśmy słusznie zrobić w poniedziałek, a co nie moglibyśmy właściwie zrobić w niedzielę, jednak jest wiele rzeczy, które możemy zrobić niemądrze. Niedziela daje sposobność nie tylko dla fizycznego i umysłowego wypoczynku i rozrywki, ale także dla takiego rozwoju ducha, który wzbogaci i wzmocni życie wiary. Spędzić niedzielę na inne cele aczkolwiek słuszne, które wyłączają duchowy rozwój, to znaczy stracić jej największą wartość. To co jest prawdą odnośnie tygodniowego dnia wypoczynku nie mniej jest prawdą odnośnie dorocznego dłuższego okresu wczasów. Spędzać takie wczasy w sposób, który wyklucza myśl religii, staranie o duszę, naukę i wzbogacenie wiary w Boga, to tracić wielką sposobność i czynić sobie krzywdę".

    "Rzeczy, które czynimy, mogą w sobie nie być złe, ale czynienie ich w takiej mierze i z takim opuszczeniem, iż nie pozostawiają one czasu lub miejsca na rzeczy o wiele ważniejsze jest złem. W taki to sposób to, co mogłoby być dobre, staje się złem. Jeżeli nasza religia oznacza dla nas to, co powinna oznaczać, to nie ulega wątpliwości, że poczynimy zarządzenia, aby ją zabrać ze sobą na wczasy. Ona będzie wtedy miała miejsce nie mniej ważne od tego, jakie dajemy przygotowaniom do łowienia ryb, do podróżowania, malowania, jeżdżenia samochodem lub jakimkolwiek innym rozrywkom, w których mamy upodobanie".

    "Istnieje np. pewien zakres działalności, w którym możemy poświęcić religii specjalną uwagę. Jakie książki włożysz do swojej walizki? Może "lekką lekturę letnią"? Bardzo dobrze. Jeżeli byłeś zajęty serią poważnych studiów i rozmyślań, jeżeli umysł twój pracował ciężko nad problemami zawodu lub handlu, to umysłowe odprężenie zabawną i korzystną książką jest pożądane. Jest także możliwe, że masz ulubiony przedmiot, na który zajęcie całoroczne pozostawia ci mało czasu. Bierzesz więc jedną lub dwie książki, w które z zadowoleniem pogrążasz się, podczas gdy leżysz na piasku lub w głębi cienistego lasku. Jest to wyśmienita rzecz. Ale co robisz z twoją Biblią? Czy włożyłeś ją do walizki? A co robisz z książką, która pobudzi twoje zainteresowanie do rzeczy, o których mówi Biblia - mówię o książce, która da ci nowe pojęcie o Mistrzu i bliższą społeczność z Nim?"

    "Wziąć religię ze sobą na wczasy, oznacza utrzymywać chrześcijańską postawę bezintere-sownego poważania dla drugich i okazać uprzejmą pomoc obcym, których spotkasz latem w obozie, w hotelu i na drodze. Będziesz miał sposobności przyjść z pomocą, żaden więc chrześcijanin nie ma prawa unikać obowiązku służenia tam, gdzie nadarza się sposobność".

    "Wziąć religię ze sobą na wczasy, oznacza utrzymywać sztandar powiewającej wiary. Prawdziwa religia nie potrzebuje być natrętna; ona nie potrzebuje ogłaszać swojej pobożności w uszy ludzkie; nie potrzebuje ona okazywać się swoim sztandarem w sposób walczący. Ale ona musi i będzie trzymać swój sztandar powiewający, jak gdyby była z niego dumna, a nie zawstydzona. Ona będzie nieść spokojnie i skromnie, ale niemniej skutecznie, myśl i sens wiary w Boga, gdziekolwiek ona pójdzie".

    "Pewna chrześcijańska matka, która spędza część swoich wczasów z dziećmi w letniej kolonii zajmujących ludzi, ma mały domek, w którym na ścianie zawieszony jest następujący tekst Pisma Św.: "Gruntu innego nikt nie może założyć, oprócz tego, który jest założony, który jest Jezus Chrystus".

    "Oto sztandar. Jest to ustawiczna przestroga dla niej i jej rodziny, a dla wszystkich gości ciche świadectwo. Przybijając w ten sposób sztandar, dopomaga to nam zachować właściwą postawę i prowadzić życie, którego prawdziwa religia wymaga od nas. Zabierajcie więc waszą religię z wami na wczasy, bo tak jak wy, będzie ona w lepszej formie do pracowitej walki życia, gdy powrócicie z wczasów".

B.S. `63, 60; TP ’67, 35-36.

Wróć do Archiwum