SPRAWOZDANIE Z PODRÓŻY BRATA R. E. ARMSTRONGA DO AFRYKI

(B.S. `67, 29-31)

    MÓJ DROGI bracie Jolly! Ślę miłe pozdrowienia od Twego "pielgrzyma do Afryki"! Składam to sprawozdanie z mojej wizyty do Ghany, Nigerii i Kamerunu z uczuciem głębokiej oceny za pomoc Pańską i udzieloną mi siłę w ciągu całej podróży.

    Podczas mojej wizyty w Afryce trzy lata temu, zdobyłem pewną znajomość warunków tam panujących i spotkałem licznych naszych braci. W obecnej podróży moje pierwsze spotkanie było z bratem Panford, naszym przedstawicielem na Ghanę, który powitał mnie w Kumasi i przedstawił mi listę naznaczonych miejsc do przemawiania w Kościołach Metodyskich, z których we dwóch służyłem już poprzednio. W ciągu dnia spotkałem liczne osoby i zostałem zaproszony do przemawiania w niedzielę wieczorem w Kościele Prezbiteriańskim, a wcześnie rano przemawiałem do studentów (390 młodych ludzi) w Kolegium Wesley'a. Ranny wykład wygłoszony w niedzielę w głównym Kościele Wesleyańskim był ogłoszony przez radio (było na nim 800 osób).

    W dodatku do usługiwania w 7 zebraniach na których było razem 2341 uczestników, odwiedziły mnie liczne osoby, które pragnęły dowiedzieć się coś więcej o naszych naukach i otrzymać naszą literaturę. Ich nazwiska i adresy zostały Tobie przekazane celem wysłania im dalszej literatury. Wszystkie zapasowe tomy Boski Plan Wieków zostały sprzedane na zebraniach (zapas ten wkrótce się wyczerpał). Tak samo inne książki, broszury i ulotki zostały rozdane.

    Gdy odwiedziłem przewodniczącego Kościoła Metodyskiego w Kumasi przed moim odjazdem, to byłem usilnie proszony o powrócenie. Jest około 100 braci w Ghanie, którzy są głęboko zainteresowani Prawdą, lecz są oni rozproszeni na wielkim obszarze. Zaleciłem bratu Panford, aby rozpoczął formować domowe zbory biblijne dla tych, którzy okazali zainteresowanie na skutek mojej wizyty i aby zachęcał rozproszonych braci do uczynienia tego samego.

    Wyjechałem z Kumasi do Akkry tydzień po moim przybyciu i jeszcze tego samego dnia przybyłem do Lagos, do Nigerii. Tutaj władze wojskowe były bardzo widoczne i wszystkie osoby oraz bagaże były całkowicie przeszukane. W ciągu mego pobytu w tym kraju byty częste "rewizje" dokonywane przez te władze, szczególnie w portach i na lotniskach. Jednak oprócz tego nie było większych zaburzeń. Zamieszanie w kraju ustało i sytuacja jest dobrze opanowana. Bliski wybuch wojny domowej dał sposobność naszej pracy publicznego świadczenia w Ibadan, gdzie br. Ledun, nasz przedstawiciel finansowy na tę okolicę, urządził wykład i zebranie modlitwy, które odbyły się na Stadionie Wolności. Potem w ciągu tygodnia miał być dany wykład w głównej sali miasta na temat "Pożądanie Wszystkich Narodów". W tym zebraniu anglikański biskup uprzejmie zgodził się przewodniczyć.

    Przebywałem w domu Amerykańskiego Korpusu Pokojowego i miałem długie dyskusje z jego członkami na tematy religijne. Oni byli tak dobrymi w uważaniu mnie za gościa, że odmówili przyjęcia zapłaty za moje stołowanie się. Dwóch z nich zażądało dalszej literatury. Miałem przywilej poświęcić nasze nowe zabudowania w Ibadan, gdzie nasza literatura będzie przechowywana i gdzie będą odbywały się zebrania. Przy tej sposobności zgromadziło się około 50 osób. Jednak wszyscy nie mogli się dostać do pokojów w tym samym czasie, ponieważ przestrzeń jest ograniczona, ale było to niewątpliwie dobrą sposobnością wydania świadectwa Prawdy. W tych nowych zabudowaniach dałem później w krótkości trzy wykłady z rysunku Planu Wieków na korzyść niektórych zainteresowanych przyjaciół.

    Brat Ledun podróżował ze mną do Lagos, gdzie nasze zebrania były o wiele większe. W sobotę wieczorem przemawiałem na zebraniu urządzonym na otwartym powietrzu, a zorganizowanym przez Kościół Cherubina i Serafina, na którym było prawdopodobnie 1500 osób. W niedzielę rano przemawiałem w ich katedrze, gdzie 1220 osób dorosłych było obecnych. Po nabożeństwie byłem zaproszony na dyskusje z przedstawicielami tego kościoła, którzy pragnęli dowiedzieć się, jak mogą rozpocząć badanie Biblii i jaką pomoc możemy im udzielić.

    Wieczorem zaś służyłem na małym zebraniu poważnych badaczy Biblii, które odbyło się około 10 mil od stolicy. Brat mający pieczę nie tylko przyrzekł, że rozpocznie badanie Biblii przy pomocy Boskiego Planu Wieków ale także zaofiarował swoje usługi celem prowadzenia tygodniowego badania dla przyjaciół Kościoła Cherubina i Serafina, a co z radością przyjęto. W pokoju mego hotelu dałem trzy wykłady z rysunku Planu Wieków na korzyść trzech pojedynczych gości. Biorąc pod uwagę, że 300 osób było na zebraniu wieczornym w sobotę jako liczbę w przybliżeniu istotnie osiągniętą, więc razem na 11 zebraniach urządzonych w Ibadan i okolicy Lagos było 1912 uczestników.

    Stamtąd udałem się do naszej głównej kwatery znajdującej się we wschodniej okolicy kraju, gdzie brat O. M. Akpan ma pieczę nad pracą. On przygotował dla mnie bardzo wypełnioną marszrutę i zebrania rozpoczęły się rano w dniu mego przybycia. Przez większą ilość dni służyłem trzy lub cztery razy dziennie, odwiedzając otaczające okolice i używając około trzydzieści różnych tematów. Ilość uczestników na zebraniach wahała się od 12 do 315. Na 79 zebraniach było razem 10 853 osoby i przebyto 2 510 mil. Większą część miejsc, które odwiedziłem, stanowiły kościoły, które okazały pewne zainteresowanie naszym Ruchem od mojej ostatniej wizyty. Okazano wielkie zainteresowanie dla poselstwa Prawdy i otrzymałem liczne prośby o literaturę i o wizyty naszych ewangelistów. Brat Akpan i inni przychodzili na te zebrania ze mną i byli zajęci jako tłumacze.

    Nie mogliśmy zadość uczynić licznym prośbom o usługi. Niektórzy chcieli, abyśmy pozostali tydzień lub dłużej celem obsłużenia różnych kościołów w ich okolicy. Niektórzy zaś byli zbyt gotowi przyłączyć się do naszego Ruchu i zachodziła często potrzeba wykazania naszych celów, zasad i metod, aby się upewnić, że ich zainteresowanie było w Prawdzie, a nie w "chlebach i rybach". Spędziliśmy jeden weekend (tzn. niedzielę oraz część soboty i ew. poniedziałku) w Enugu, gdzie spotkaliśmy doskonały zbór badaczy Pisma Św., z którym wielce cieszyliśmy się społecznością i z którym mieliśmy pożyteczne badania.

    Szczytem wizyty we wschodniej Nigerii była oczywiście czterodniowa Konwencja, która odbyła się w naszych własnych zabudowaniach głównej kwatery. Poproszono mnie abym był przewodniczącym i dano mi również bardzo wielką część w programie: prowadzenie zebrania błogosławienia dzieci, wykład do chrztu, zebranie pytań, ranne nabożeństwo i wygłoszenie ośmiu wykładów. Najwięcej uczestników obecnych było w sobotę, gdyż około 1500 osób.

    Pomiędzy wizytami w różnych zborach, odwiedzały mnie w głównej kwaterze liczne osoby, wszystkie przedstawiając swoje szczególne problemy. Dokonano również pewnych badań w sprawie pracy Ruchu z punktu widzenia transportu, finansów, zapasu literatury, ewangelistów, szkoły biblijnej, zabudowań i usług różnych pomocników. Praca na tym obszarze odbywa się w dużej mierze na wsi. Warunki w wielu wypadkach są bardzo prymitywne i nasi bracia mają bardzo mało z wygód życia. Pomimo tego czują się szczęśliwi, lubią słuchać poselstwa Słowa Bożego. Brat Akpan ma wielkie zadanie, aby podołać potrzebom prawie 200 zborów przyjmujących Prawdę. On musi także stawiać czoło opozycji pochodzącej z różnych kwater, walczyć musi w wielu wypadkach z sektą "Świadków Jehowy" i przechodzi srogie próby od fałszywych braci. Naprawdę, z powodu jego gorliwości dla Pana życie jego znajdowało się wiele razy w niebezpieczeństwie.

    Mój pobyt w okolicy naszej głównej kwatery, spowodował we mnie bardzo wielkie przywiązanie do naszych braci tam znajdujących się, a dzień mego wyjazdu z tego powodu był smutny. Brat Akpan i dwóch innych braci podróżowało ze mną do Calabar, gdzie zakończyłem moją wizytę we wschodniej Nigerii. Do Calabar dotarliśmy po wielkich trudnościach, włączając podróż okrętem i inną łodzią, a potem podróż na tylnym siodle motocykla. Tam przebywałem dwa dni i służyłem entuzjastycznej grupie około 70 braci. Miałem pożyteczne rozmowy z nauczycielem, niektórymi urzędnikami miasta i innymi osobami, które prosiły o literaturę Prawdy.

    Wreszcie pożegnałem się z braćmi i odleciałem samolotem do Tiko, do zachodniego Kamerunu. Po przybyciu tam powitał mnie nasz korespondent, brat Attan i kilku innych braci. Warunki w zachodnim Kamerunie są nawet trudniejsze niż we wschodniej Nigerii. Jednak znalazłem pomieszczenie w bardzo wygodnym hotelu znajdującym się w pewnej odległości od góry Buea, gdzie powietrze było chłodniejsze. Zebrania odbywały się w pobliskiej wsi. Pierwszego dnia było 20 osób obecnych i 5 z nich symbolizowało swoje poświęcenie przez zanurzenie w pobliskiej rzece. W następnych dniach miałem trzy wykłady z rysunku Planu Wieków, usługę błogosławienia dzieci dla 12 z nich i kilka wykładów - razem osiem zebrań. Trudność w znalezieniu środków transportowych nie pozwoliła nam odwiedzić dwie inne miejscowości, tak jak według planu było zamierzone i oczywiście nasi bracia byli bardzo zawiedzeni; jednak uczyniliśmy to, co było najlepsze, aby do nich dotrzeć. Jedna miejscowość znajduje się 12 mil od miasta na plantacji gumy, do której można dostać się tylko wąskotorową kolejką, a ponieważ była to sobota, więc robotnicy byli przywiezieni do miasta i odwiezieni z powrotem dopiero wieczorem. Jeden brat, jego żona i czworo małych dzieci podróżowali 100 mil, aby przyjść na zebranie. Bracia nie mają miejsca na urządzenie zebrań i muszą wynajmować na ten cel chatę. Chociaż liczby braci nie były wielkie, to jednak moja wizyta była bardzo oceniona i bracia byli skorzy do słuchania poselstwa Słowa Bożego.

    Z zachodniego Kamerunu udałem się z powrotem do Lagos, a następnego dnia do miasta Benin. Jest to prosperujące miasto i centrum wielkiej działalności związanej z produktami Nigerii. Dwu pastorów i kilku członków z ich kongregacji powitało mnie na lotnisku i tego samego wieczoru wspólne zebranie zostało urządzone w wynajętej szkole, gdzie dałem ogólne przedstawienie naszego Ruchu i jego niesekciarskiej pracy opartej na Reformacji i Żniwie Wieku Ewangelii.

    Następnego dnia odbyło się publiczne zebranie w parku, na którym mogłem przemawiać bezpośrednio po angielsku. Liczne nazwiska i adresy były mi doręczone spośród 200 obecnych osób. Następne zebranie odbyło się w domu jednego z pastorów, gdzie pokój był przygotowany na zebrania. Ponieważ obaj pastorowie badają sześć tomów, Wykłady Pisma Świętego, więc uważałem, że ostatecznie przyjmą oni zupełną Prawdę i zachęciłem ich do połączenia wspólnych sił i pracy w sposób niesekciarski na korzyść Królestwa Bożego. Podczas dnia zabrano mnie do odwiedzenia w mieście pewnej ilości osób. Niektórzy również odwiedzili mnie w hotelu. Byłem więc w stanie przekazać Tobie liczne nazwiska z adresami celem wysłania im literatury. Jest nadzieja, że jeden pastor otworzy księgarnię i będzie miał nasze książki na sprzedaż wraz ze składem towarów piśmiennych, itd.

    Odleciałem samolotem z Lagos do Londynu w sobotę wieczorem. Po czekaniu około czterech godzin na samolot z Benin do Lagos, poinformowano mnie, że samolot nie zatrzyma się w Benin i ze tego wieczoru nie będzie już samolotu. Po uczynieniu silnych zarzutów wobec urzędników i naleganiu na ich zapłacenie za taksówkę, (która kosztowała 20 funtów) ponieważ mój bilet upoważniał mnie do tego przelotu, więc wreszcie zostałem zabrany, gdy połączyli się z samolotem w powietrzu i ostatecznie zarządzili na jego lądowanie w Benin. Byłem więc w stanie otrzymać połączenie i przybyć do Anglii w niedzielę rano. W Londynie powitał mnie brat C. T. Stapleton, który niedawno odwiedził Amerykę i usłużył licznym braciom: w czasie czekania na samolot do Manchester wymieniliśmy sobie wzajemnie nasze wiadomości i doświadczenia z naszych poszczególnych podróży pielgrzymskich.

    Na lotnisku w Manchester oczekiwało na mnie gorące powitanie siostry Armstrong i innych przyjaciół. Było naprawdę przyjemną rzeczą być ponownie połączonymi. Na popołudniowym i wieczornym zebraniu w Hyde tego samego dnia opowiedziałem braciom moje doświadczenia i wyraziłem głęboką wdzięczność naszemu Ojcu Niebieskiemu za Jego miłą opiekę i uprzejmą opatrzność w ciągu całej mej podróży oraz podziękowanie za ten bardzo wielki przywilej służenia niektórym drogim braciom Mistrza w Afryce. Ogólna liczba zebrań w ciągu tej podróży wynosiła 109; uczestników na nich było 15 549; a mil przebytych 12 301. Niech Bóg udzieli Tobie mądrości pochodzącej z góry i pozwoli Ci rozwiązać liczne zagadnienia, które stoją przed nami w związku z pracą w Afryce i niechaj Bóg błogosławi swój lud w tych krajach wzrastającą znajomością Jego Prawdy.

    Twój wierny brat z łaski Pańskiej,

                            R. E. Armstrong

TP ’67, 89-91.

Wróć do Archiwum