ZACHOWANIE TOŻSAMOŚCI W ZMARTWYCHWSTANIU

Artykuł napisany przez doktora Jana Edgara ze Szkocji. Ponownie wydany z nieznacznymi poprawkami. B.S. '65, 26.

"Ale rzecze kto: Jakoż wzbudzeni bywają umarli, i w jakim ciele wychodzą? O głupi! To, co ty siejesz, nie bywać ożywione, jeśliby nie umarło. I co siejesz, nie siejesz ciała, które ma potem wyróść, ale gołe ziarno, jako się trafi, albo pszeniczne, albo jakiekolwiek inne. Ale Bóg daje mu ciało, jako chce, a każdemu nasieniu Jego własne ciało". (1 Kor. 15:35-38).

    GDY CZYTAMY powyższe słowa bez uprzedzenia, to widzimy, że Biblia zgadza się z nauką w twierdzeniu, iż ciało, które rozkłada się po śmierci, nie będzie wskrzeszone. Nigdzie Pismo Św. nie naucza o zmartwychwstaniu ciała osoby; a powyższy ustęp Pisma Św. temu wyraźnie zaprzecza: "O głupi!... nie siejesz ciała, które ma potem wyróść".

    Często stawiane jest pytanie: Jeżeli ciało nie będzie wskrzeszone, to jak tożsamość będzie zachowana w zmartwychwstaniu? Czy jakaś część dawnej osoby nie musi być zachowana w ciągu tej przerwy? Co jest tym nasieniem lub gołym ziarnem, o którym mówi Apostoł, że jest zasiane na śmierć, a które otrzyma ciało, jakie Bóg zechce mu dać? Czy nie jest to coś bezcielesnego, bez względu jakąkolwiek temu nazwę damy czy dusza, czy duch, który Bóg zachowuje i któremu On da nowe ciało w zmartwychwstaniu? Odpowiadamy: Dusza stanowi całą istotę czującą. Kiedy dusza lub istota umiera, to jej świadoma egzystencja ustaje. Bóg zachowuje pamięć i charakter osoby nie jako coś niematerialnego, ale tylko jako pamiątkę. W zmartwychwstaniu, tej pamięci i charakterowi Bóg udzieli nowe ciało, zachowując w ten sposób tożsamość osoby.

    Wielu mówi, że nie może zrozumieć, jak ludzkie charakterystyki umysłowe, moralne i religijne mogą być zachowane, chyba, że są one wcielone do jakiejś substancji materialnej lub duchowej. To jest właśnie stara trudność, która doprowadziła do pojęcia o naturalnej wrodzonej nieśmiertelności duszy i do teorii, że przy śmierci duchy pozbywają się ciała (oba te pojęcia są przeciwne Pismu Św.). Przyznajemy, że przedmiot ten jest trudny do pojęcia dla naszych ograniczonych umysłów. Nie możemy go zrozumieć zupełnie. W przyszłości, kiedy to co jest doskonałe nastąpi i kiedy poznamy, tak jak jesteśmy poznani, to niewątpliwie będziemy zdolni jasno zrozumieć ten przedmiot. Możemy jednak obecnie zrozumieć go w pewnej mierze.

ILUSTRACJA Z NAGRYWACZA PŁYT

    Bardzo zadowalającą ilustrację znajdujemy w nagrywaczu płyt, którą mamy podaną w tomie 5 Wykładów Pisma Świętego, str. 476, par. 4 i 5: "Ale ktoś wątpiący mógłby zawołać: jak Bóg może w zmartwychwstaniu przywrócić kompletnie miliony ludzi tak, że każdy pozna samego siebie i skorzysta przez pamięć obecnych doświadczeń życiowych? Odpowiadamy: przecież nawet człowiek potrafi utrwalić w fonografie [i na taśmie magnetofonowej] swój własny głos i słowa i każdej chwili może je powtórzyć. Tym bardziej Stwórca zdolny jest odtworzyć dla całego rodzaju ludzkiego takie organizmy i mózgi, że doskonale odtworzą każde uczucie, każdą myśl i doświadczenie przeszłości.

    Dawid odnosi się do tej Boskiej mocy w proroczy sposób, a słowa jego można zastosować do zmartwychwstania albo odpowiednio do pierwszego urodzenia. On mówi (według poprawniejszego przekładu): "Wysławiam Cię, bo jestem strasznie i dziwnie stworzony... Moja istota [organizm] nie zataiła się przed Tobą, gdy byłem uczyniony w skrytości i misternie złożony w niskościach ziemi. Niedoskonałą istotę moją widziały oczy Twoje; w księgi Twoje wszystkie członki moje wpisane są, i dni, w których [stopniowo] kształtowane byty, gdy jeszcze żadnego z nich nie było" (Psalm 139: 14-16)".

    Idąc do szczegółów ilustracji z nagrywacza płyt widzimy, że pusta płyta przedstawia nasz cały fizyczny organizm, szczególnie mózg.

    Siłą napędową nagrywacza płyt jest jego mechanizm, który przedstawia naszego ducha lub siłę życia. Jedynie gdy życie (czyli ruch) znajduje się w aparacie, to można dokonać nagrania, tak jak tylko podczas naszego życia możemy wypisać nasz charakter na naszym organizmie.

    Głos mówiący do instrumentu przedstawia nasze myśli, słowa i czyny; zaś drgania igły przedstawiają różne chemiczne i inne zmiany, które są niezbędne dla wytworzenia wrażeń na naszym organizmie.

    Gdy nagranie płyty jest skończone, to można zauważyć, że składa się ono z mniej lub więcej nieprzerwanego szeregu drobnych falistych odcisków wyrytych na powierzchni płyty. Te odciski odpowiadają wrażeniom wyrytym na naszym organizmie, szczególnie na naszym mózgu, a spowodowanym przez nasze myśli, słowa i czyny. Chociaż właściwe nagranie stadowi serię falistych odcisków, to jednak cała płyta jest też nazwana nagraniem. Tak podobnie jest z nami: nasza cała istota stanowi duszę, jednak właściwą duszą, główną częścią naszego jestestwa jest nasz charakter.

    Kiedy kładziemy płytę na gramofon, ożywiając instrument, czyli puszczając go w ruch, to mowa lub śpiew są odtworzone z dokładnością - te same słowa, ten sam dźwięk, ta sama odmiana, itd. - wszystko identyczne z tym, co było mówione lub śpiewane do aparatu.

    Przypuśćmy teraz, że płyta się rozbiła, żaden człowiek nie ma mocy odtworzyć podobną płytę pod każdym względem; ale chociaż człowiek nie ma takiej mocy, to jednak Wszechmogący Bóg ma ją. Dla Boga jest rzeczą możliwą zanotować i spamiętać cechy zaznaczone na oryginalnej płycie tak dokładnie, że lata lub nawet stulecia po jej zniszczeniu może On je odtworzyć na nowej płycie. Bóg może odtworzyć długość, szerokość, głębokość i kształt linii i ich wzajemny stosunek tak dokładnie, że gdy płyta ta jest założona na gramofon, to wszyscy, którzy ją będą słuchać powiedzą: "Przecież to jest oryginalna płyta!".

    To jest właśnie, co Bóg zamierza uczynić z każdą osobą tak Kościoła jak i świata. Każda osoba wypisuje własny charakter na swoim organizmie, szczególnie na swoim mózgu. Za każdym razem jak ona myśli, szczególnie za każdym razem jak mówi lub działa, to wywołuje wrażenie na swoim organizmie. Myśl wywiera słabe wrażenie, słowa wywierają głębsze wrażenie, a uczynki wywierają jeszcze głębsze wrażenie, ponieważ "uczynki głośniej mówią niż słowa". Wszystkie one wytwarzają charakter. Gdy myśl często się powtarza, to bardziej może się okazać przez słowo lub uczynek; im częściej myśli, słowa lub uczynki się powtarzają, tym głębsze stają się wynikające linie charakteru na naszym organizmie, szczególnie na naszym mózgu. Z biegiem czasu te wrażenia stają się tak głębokie, że nazywamy je przyzwyczajeniem.

PRZYZWYCZAJENIE STANOWI CHARAKTER

    Charakter człowieka może być określony jako suma jego przyzwyczajeń. Gdy tworzy się przyzwyczajenie, to wrażenia są wyryte nie tylko na mózgu, ale często też na całym organizmie. One ukazują się mniej lub więcej na jego twarzy, w jego chodzie, w dźwięku jego głosu i w uścisku jego dłoni. Gdy jesteśmy przedstawieni komuś, to mniej lub więcej świadomie wytwarzamy sobie pobieżną ocenę jego charakteru. Jeżeli człowiek ten ma otwarty i uczciwy wyraz oczu, całej twarzy i zachowania, jeżeli ma przyjemny dźwięk głosu, jeżeli serdecznie ściska dłoń, to uważamy, że spotkaliśmy kogoś, komu można zaufać. Z drugiej strony, jeżeli jego oczy są złośliwe i przebiegłe, jego uśmiech cyniczny, chód ukradkowy, a uścisk dłoni niesympatyczny, to odczuwamy, że powinniśmy mieć do czynienia z tym człowiekiem możliwie jak najmniej. Nie zachodzi potrzeba wchodzenia w dalsze szczegóły. Dosyć powiedzieliśmy, aby sobie przypomnieć, że charakter człowieka często objawia się do pewnego stopnia co najmniej przez jego ogólny wygląd.

    Jednak te zewnętrzne oznaki, chociaż głównie są dowodami odpowiednich zmian w mózgu, są też w pewnej mierze co najmniej wynikiem dziedziczności i otoczenia, i nie zawsze są pewną wskazówką tego, co dzieje się wewnątrz. Stąd nie możemy zawsze sądzić charakter człowieka po jego wyglądzie (1 Sam. 16:7); ponieważ Bóg nie patrzy tyle na zewnętrzny wygląd, ile na umysł i serce, na umysłowe i moralne charakterystyki, okazujące się przez zmiany w mózgu. Bóg bierze pod uwagę te zmiany, tak jak to prorok Malachiasz (3:16) poetycznie przedstawia mówiąc, że On je wszystkie zapisuje w Swoją "księgę pamiątki" - tzn., że gromadzi je w Swojej pamięci. Gdy więc czas nastąpi na wzbudzenie umarłych bez względu jak długą była przerwa, choćby nawet ona obejmowała wiele stuleci, to Bóg odtworzy lub odbije te charakterystyki na nowym ciele, tak jak odtworzyłby faliste odciski rozbitej płyty na nowej płycie. Nie ulega wątpliwości, że Bóg mógłby to uczynić wpierw bez naszej potrzeby formowania naszego charakteru, ale On woli współdziałać z nami jako wolnymi moralnie i inteligentnymi istotami.

    Tożsamość więc każdej osoby w świecie będzie zachowana w zmartwychwstaniu. Każdy będzie pamiętał swoje przeszłe życie, tak jak je obecnie pamięta; a jego zwyczaje dobre lub złe będą te same. Każde uczucie, myśl i doświadczenie będą doskonale odtworzone. Każdy więc rozpozna samego siebie. Jego przyjaciele również rozpoznają go, nie tyle po jego zewnętrznym wyglądzie ile po jego zwyczajach. Przypominacie sobie, jak uczniowie Jezusa omieszkali rozpoznać Go po Jego zmartwychwstaniu, aż dopiero Jezus objawił się przez ten lub inny Swój zwyczaj. Maria wzięła go za ogrodnika, aż dopiero Jezus mile w sposób tak dobrze jej znany powiedział: "Mario!" Wówczas natychmiast Go rozpoznała a odwracając się powiedziała: "Mistrzu!" Dwóch uczni, którzy szli z Nim do Emaus tego samego dnia, chociaż ich serca pałały w nich, gdy Jezus rozmawiał z nimi w drodze, też nie mogło rozpoznać Go po Jego wyglądzie i głosie; ale kiedy później "wziąwszy chleb, błogosławił, a łamiąc podawał im" to natychmiast rozpoznali Go; ale wtedy "On zniknął z oczu ich".

    Zarzuca się, że jest rzeczą degradującą dla Boga mówić, że On gromadzi w Swojej pamięci wszystkie złe czyny. Jest tu niewątpliwie złe pojęcie! Czy ten, kto czyni taki zarzut, uważa, iż Bóg zarazi się w jakikolwiek sposób? Pamięć o złem nie zaraża Boga. Wiemy, że to nie może nastąpić, ponieważ Bóg jest święty i nie może być kuszony do zła. Bóg jest Sędzią, a więc byłoby rzeczą niemożliwą dla Niego sprawiedliwie sądzić, jeżeliby nie znał dobra i zła i nie mógłby pamiętać charakteru tak sprawiedliwego jak i niesprawiedliwego. "Ponieważ każdy uczynek i każdą rzecz tajną, lub dobrą lub złą, Bóg na sąd przywiedzie" (Kaz. 12:14).

POCHODZENIE SŁOWA "CHARAKTER"

    Słowo "charakter" widziane z punktu jego pochodzenia jest bardzo stosowne. Jest to greckie słowo oznaczające według Liddella i Scotta: (1) instrument do znaczenia lub grawerowania; oznacza ono również osobę, grawera; (2) oznacza ono pospolicie znak wyryty lub odbity, odcisk lub stempel na monetach lub pieczęciach; a także znak lub odcisk odbity (niejako) na osobie lub rzeczy, za pomocą którego drudzy mogą ją poznać; wyróżniające znamię, charakterystykę, charakter.

ZNAKI NA MÓZGU

    Mózg składa się z dwóch półkul białej materii połączonej ze sobą u podstawy i pokrytej cienką warstwą szarej materii. Ponieważ powierzchnia mózgu dzieli się na płaty i zwoje zaznaczone płytkami lub głębokimi rowkami (szczelinami), więc wynikająca z tego powierzchnia szarej materii na powierzchni mózgu jest bardzo obszerna. Gdy niezmiernie małe kawałeczki tej szarej materii są badane pod potężnym mikroskopem, to znajdujemy mnóstwo niezliczonych drobnych ciałek zwanych neuronami lub komórkami nerwowymi. One są połączone ze sobą i ze wszystkimi różnymi częściami ciała delikatnymi nerwowymi włóknami; te więc nerwowe włókna stanowią białą materię mózgu. Fizjolodzy przypuszczają, że neurony rządzą naszymi myślami, słowami i czynami i że one są magazynem naszej pamięci. Być może, że komórki nerwowe, raczej zmiany, które w nich zachodzą, odpowiadają falistym odciskom wyrytym na powierzchni płyty gramofonowej.

    Jeżeli tak sprawa się przedstawia, to to co Bóg uczyni w zmartwychwstaniu, będzie tylko odtworzeniem podobnej serii komórek nerwowych w mózgu nowego ciała, a wynikiem tego będzie to, iż stare zwyczaje, myśli, słowa i czyny będą ponownie przywrócone.

"KAŻDEMU NASIENIU JEGO WŁASNE CIAŁO"

    Nasz Bóg jest nieskończenie miłujący i mądry. "Miłosierdzie jego nad wszystkimi sprawami jego" (Psalm 145:9). Bóg udzieli każdemu właściwego i sprawiedliwego pragnienia jego serca, jeżeli okaże się on tego godny. Nowe Stworzenia powinny wytrwale przywiązać swoje uczucie do rzeczy, które są w górze, a nie do rzeczy, które są na ziemi (Kol. 3:2); bo jeżeli to będą czynić, to otrzymają niebieskie lub duchowe ciało w zmartwychwstaniu podobne do tego, które ma drugi Adam, wielki Przewodnik i Pan niebieski. Ale są ziarna "jakiekolwiek inne" (1 Kor. 15:37). One również otrzymają swoje własne pragnienie, jeżeli okażą się godne.

    Jest wiele osób, które mówią o niebie; one mówią, że mają nadzieję dostania się do nieba, ale ich serca wcale tam się nie znajdują. Ich uczucia nie są duchowe, ale ziemskie. Takie osoby będą więcej niż zadowolone z przywróconego Raju. Raj ten daleko przewyższy najdroższe pragnienia ich serca lub ich najśmielsze marzenia wyobraźni.

    Droga siostra w Prawdzie, gdy czyniła zakupy pewnego dnia, podsłuchała część rozmowy pomiędzy duchownym a pewną panią, która stała tuż obok niej przy tej samej ladzie. Okazało się, że pani ta była bardzo chora, a duchowny okazywał jej współczucie. W toku rozmowy pani ta powiedziała: "Tak, naprawdę byłam niebezpiecznie chora i tylko dzięki miłosierdziu Bożemu, nie znajduję się dzisiaj w niebie". Widocznie nie pragnęła ona pójść do nieba. Jej uczucia były skupione na rzeczach ziemskich.

    Ci spośród rodzaju ludzkiego, którzy mają ziemskie, cielesne pragnienia, jeżeli będą posłuszni w Tysiącleciu wielkiemu Pośrednikowi, to będą przywróceni do podobieństwa pierwszego Adama, do doskonałości ludzkich istot z zupełnym panowaniem nad doskonałą ziemią. Gdy zostaną wzbudzeni z grobu lub ze stanu śmierci, to ich ciała będą nosiły odbicie dokładnie tego samego charakteru jaki posiadali w czasie ich śmierci, ponieważ "na każdym miejscu oczy Pańskie upatrują złe i dobre" (Przyp. 15:3) i Bóg bierze pod uwagę charakter każdej osoby, tak z Kościoła jak i ze świata. "Cobykolwiek siał człowiek, to też żąć będzie" (Gal. 6:7). W ten sposób tożsamość każdej osoby będzie zachowana w zmartwychwstaniu i każdy będzie odpowiedzialny za popełnione czyny w ciele.

    "Takci też napisano: Stał się pierwszy człowiek Adam w duszę żywą, ale pośledni Adam w Ducha ożywiającego. Wszakże nie jest pierwsze duchowe, ale cielesne, potem duchowe. Pierwszy człowiek z ziemi ziemski [ziemskiego pochodzenia]; wtóry człowiek sam Pan z nieba [niebieskiego lub duchowego pochodzenia]. Jaki jest ten ziemski, tacy też i ziemscy: a jaki jest niebieski, tacy też będą niebiescy. A jakośmy nosili wyobrażenie ziemskiego, tak będziemy nosili wyobrażenie niebieskiego. To jednak powiadam, bracia! iż ciało i krew królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą; ani skazitelność nie odziedziczy nieskazitelności" (1 Kor. 15:45-50, Diaglott).

    Nowe Stworzenia, które już nie są w ciele, ale w Duchu - ponieważ Duch Boży mieszka w nich - otrzymają duchowe lub niebieskie ciała w zmartwychwstaniu. "Ale cielesny człowiek [nie poświęcony Bogu] nie pojmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego" (1 Kor. 2:14). Jego umysł nie jest duchowy, ale ziemski, dlatego w zmartwychwstaniu otrzyma on ciało ziemskie podobne do tego, jakie miał pierwszy Adam (1 Kor. 15:47, 48). "Co się narodziło z ciała, ciało jest, a co się narodziło z Ducha, duch jest" (Jana 3:6).

    Co się tyczy Kościoła, to intencje serca i wysiłki uzyskane jako wynik tych intencji przedstawiają charakter Nowego Stworzenia. Niedoskonałe myśli, słowa i czyny, które nie są samowolne, ale które są wynikiem naszego niedoskonałego organizmu z powodu upadku, są przykryte przypisaną nam sprawiedliwością Chrystusową. W zmartwychwstaniu więc zmiany w komórkach nerwowych spowodowane niedoskonałością ciała nie będą odtworzone; ale tylko te, które są wynikiem intencji serca, będą wyryte na doskonałym ciele duchowym, które Bóg stworzy. W ten sposób tożsamość Nowego Stworzenia będzie zachowana, ale nie tożsamość starej natury ludzkiej.

    To tak wygląda, jak gdyby ćwiczący śpiewak miał śpiewać do nagrywacza płyt, który byłby zaopatrzony w wadliwą płytę. Dokonane nagranie na niej byłoby wadliwe. Ale Bóg może zniszczyć wadliwą płytę i może zrobić nową z innego materiału i lepszej jakości, odtwarzając na niej faliste odciski wytworzone przez głos śpiewaka, a ignorując inne odciski spowodowane niedoskonałością płyty. Wynikiem tego będzie doskonałe nagranie, które odda piękną melodię dokładnie tak, jak była ona śpiewana do nagrywacza płyt.

    Jednak co się tyczy świata, to różne zmiany w komórkach nerwowych będą odtworzone w ludzkim lub naturalnym ciele, które będzie stworzone, dokładnie tak samo jak były one w starym organizmie. Wynikiem tego będzie dokładna reprodukcja charakteru osoby, jaki miała ona w czasie jej śmierci. Małe dzieci, które umarły przed czasem uformowania charakteru, nie będą miały złych przyzwyczajeń do oduczenia się w zmartwychwstaniu. Będzie to w pewnej mierze na ich korzyść, ale z drugiej strony ta korzyść będzie zrównoważona brakiem uzyskanych przez nie lekcji w poprzednim doświadczeniu ze złem. One będą musiały uzyskać swoje doświadczenie w Tysiącleciu.

WAŻNOŚĆ CHARAKTERU

    Widzimy więc wielką ważność w formowaniu obecnie prawego charakteru. Jest to jedyna rzecz, którą mamy obecnie, a która będzie przywrócona w zmartwychwstaniu. Kiedy zrozumiemy tę myśl, to zdamy sobie sprawę z bezwartościowości i przemijalności wszystkich innych rzeczy. Wówczas nasza uwaga nie będzie tak wielce skupiona na tym, co będziemy jedli i pili, jakie ubiory będziemy nosili, ile pieniędzy możemy zarobić, jakie lekarstwa powinniśmy użyć na nasze różne choroby cielesne, itd. Chociaż te rzeczy są niezbędne, abyśmy mogli zachować nasze zdrowie i siły i wykonywać skuteczniej służbę dla Pana, Prawdy i braci, to jednak główną rzeczą jest kształtowanie charakteru na podobieństwo Chrystusowe. Nasz czas, energia, itd. powinny przeto być skierowane najpierw i przede wszystkim w tym kierunku, ponieważ jest to wolą Bożą, aby Jego dzieci "były przypodobane obrazowi Syna jego, żeby on był pierworodnym między wieloma braćmi" (Rzym. 8:29).

    Oto dlaczego Jezus powiedział: "Szukajcie naprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego" (Mat. 6:33). Oto dlaczego Apostoł pisał; "Wszystko poczytam sobie za szkodę dla zacności znajomości Chrystusa Jezusa, Pana mojego" (Filip. 3:8). Wszystkie rzeczy, które świat uważa za bardzo wspaniałe i pożądane, powinny być uważane przez nas za stratę i śmieci, abyśmy tylko mogli zdobyć uznanie Chrystusowe.

    Czy nasze sprawy domowe lub zawodowe napełniają nasz umysł? Czy troszczymy się o nasz bilans? Jeżeli tak, to wiedzmy, że te i inne sprawy ziemskie są tylko drugorzędnymi. Wykonajmy nasz obowiązek wobec tych spraw, ale nie pozwólmy, aby one wypełniły nasz umysł i serce. Raczej powiedzmy z Apostołem: "To jedno czynię" (Filip. 3:14).

RÓŻNICA POMIĘDZY NAGRYWACZEM PŁYT A CZŁOWIEKIEM

    W ten sposób nagrywacz płyt służy jako dobry przykład metody, przy pomocy której Bóg zachowa tożsamość każdej osoby w zmartwychwstaniu. Jednak jest wielka i poważna różnica pomiędzy nagrywaczem płyt a człowiekiem. Nagrywacz płyt jest tylko mechanicznym wynalazkiem, a człowiek jest duszą żyjącą, istotą obdarzoną czuciem.

    Nagrywacz płyt jest całkiem wytworem jego otoczenia. Nie ma on świadomości lub zmysłu moralnego, tzn. nie ma żadnej zdolności odróżniania dobrego od zła i nie ma woli. Gdy osoba śpiewa do niego, to nie może on powiedzieć: "Nie podoba mi się ten śpiew. Nie zgadzam się z tym uczuciem". Nie może on powstać i wyjść celem poszukania sobie sympatyczniejszego towarzystwa. Słowem nie może on dobrowolnie zmienić swoje otoczenie i musi rejestrować wszystko, co do niego się mówi lub śpiewa, tak długo jak jego płyta się kręci.

    Chociaż podobnie do nagrywacza płyt człowiek ulega wpływowi swego otoczenia, to jednak może je mniej lub więcej zmienić jak chce. Zwykle może on wybrać sobie lepszych lub gorszych towarzyszy, lepsze lub gorsze książki, lepszy lub gorszy sposób życia, itd. Jest wiele prawdy w starym przysłowiu: "Ciągnie swój do swego". Jeżeli jesteście usposobienia pobożnego, to ludzie o światowym zmyśle nie będą chcieli waszego towarzystwa ani wy ich towarzystwa. Jeżeli będziecie trwać w społeczności z ludźmi światowymi, gdy możecie się od nich odłączyć, to mniej lub więcej się zarazicie. Niektóre ich światowe uczucia staną się waszymi uczuciami, ponieważ Apostoł mówi: "Złe rozmowy psują dobre obyczaje" (1 Kor. 15:33).

    Przypuśćmy, że jesteście członkiem jednej z sekciarskich denominacji Chrześcijaństwa i doszliście do zrozumienia, że poważne błędy, podobne do doktryny o wiecznych mękach, są nauczane w tym wyznaniu i że macie społeczność z ludźmi światowymi, więc powinniście od nich się odłączyć. Bóg napomina nas do tego: "Wynijdźcie spośrodku ich"; "oczyśćcie się wy, którzy nosicie naczynia [nauki] Pańskie" (2 Kor. 6:17; Iz. 52:11). Apostoł nalega na nas, abyśmy nie opuszczali społecznego zgromadzenia (Żyd. 10:25). Czy w tym jest sprzeczność? Nie. Apostoł zwraca się do tych, którzy usiłują stać się podobni do Chrystusa i napomina ich do częstego wzajemnego schodzenia się celem pobudzania się do miłości i do dobrych uczynków a to tym bardziej, gdy widzimy, że dzień przybliża się, dzień Pański - dzień pomsty na Chrześcijaństwo, dzień wyzwolenia Kościoła. Jeżeli pójdziemy za radą Apostoła, to zauważymy, że wynikający z tego wpływ na nasz umysł i serce będzie korzystny.

    Nie możemy jednak zupełnie uniknąć stykania się ze złem, które znajduje się w świecie i Bóg nie ma tego na myśli, że to powinniśmy uczynić. Nasi przodkowie - z których wielu było pobożnymi mężami - zrozumiawszy naukę Pisma Świętego, że Kościół nie jest ze świata, ale jest odłączony od niego, zamknęli się w klasztorach, lecz na próżno, Nie mogli oni uniknąć zła znajdującego się w świecie i nie jest to celem Bożym, aby Jego dzieci miały w ten sposób odłączyć się od świata. Złu, którego nie możemy uniknąć, musimy stawić opór w tym znaczeniu, że nie powinniśmy ulec jego wpływowi, aby czynić lub myśleć źle. Przeciwnie, musimy zwyciężyć zło dobrym, ponieważ tylko zwycięzcom Jezus obiecał udział w Jego Królestwie. Oznacza to, że złe wpływy z zewnątrz powinny być użyte jako sposobności do umożliwienia nam przy łasce Bożej, aby wytworzyć dobre zwyczaje myśli, słów i czynów, zwyczaje wiary, cierpliwości, cichości i miłości. Przypuśćmy, że nie macie nic, aby doświadczyć waszej cierpliwości, jak więc możecie rozwinąć te silną zaletę? Uczymy się posłuszeństwa z tego, co cierpimy, tak jak nauczył się Jezus, nasz wielki Przewodnik (Żyd. 5:8).

    Tak więc, chociaż nagrywacz płyt, tak długo jak jego płyta kręci się, musi rejestrować wszelkie dźwięki, które pochodzą z zewnątrz to natomiast my rejestrujemy na naszym organizmie nasze własne myśli, słowa i czyny, a nie drugich, chyba że je sobie przyswajamy jako swoje. Bóg dozwolił każdemu z nas mieć wolną wolę, chociaż równocześnie On czuwa nad tym, aby wszystkie rzeczy działały na dobro tym, którzy Go miłują, tzn. wybranym według postanowienia Bożego (Rzym. 8:28).

    Wielka więc różnica pomiędzy nagrywaczem płyt a istotą ludzką polega na tym, że ta druga posiada świadomość, zdolność odróżniania co jest dobre, a co jest złe i wolną wolę wyboru pomiędzy obiema zasadami oraz możność przyjęcia lub odrzucenia ich według jej pragnienia. Inna wielka różnica jest ta, że nagrywacz płyt nie może dowolnie wymazać lub pogłębić odciski raz wytworzone na jego płytach. Ludzie zaś mogą to uczynić w mniejszej lub większej mierze. Aby to zrozumieć, zastanówmy się co to jest dusza żyjąca.

DUSZA ŻYJĄCA

    Słowo Boże mówi nam: "Stworzył tedy Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i natchnął w oblicze jego dech żywota. I stał się człowiek duszą żyjącą" (1 Moj. 2:7). Kiedy człowiek został stworzony z prochu ziemi, czyli z pierwiastków ziemi, to miał on wszelką możność słuchu, mowy, myśli i czynu; ale bez mocy życia żadna z tych władz nie mogłaby być wykonywana. Wówczas Bóg natchnął w nozdrza człowieka dech żywota - ducha lub moc życia. Wtedy dopiero, a nie wcześniej, człowiek stał się duszą żyjącą. Widzimy więc, że dusza nie jest ciałem ani nie jest to duch życia, ale jest to cała czująca istota; istota, która jest obdarzona zmysłem spostrzegania.

    Dominującą częścią duszy jest wola. Jest to ja, rzeczywista osoba, ponieważ w pewnym znaczeniu ciało jest tylko narzędziem woli. Jednak nie może być woli bez ciała. Człowiek, którego mózg został uszkodzony, nie może powiedzieć po odzyskaniu przytomności, co się stało w czasie jego nieświadomości. Jest to niewątpliwie dobitny dowód, że jego umysł i wola nie są niezależne od jego organizmu.

    Jak już zaznaczono, szara substancja mózgu jest organem woli i inteligencji. Można ją podzielić na trzy ośrodki: (1) ośrodek okolicy czoła, który dotyczy rozmyślania i woli; (2) ośrodek ruchowy lub ideoruchowy znajdujący się w środku ponad uszami; (3) ośrodek czuciowy znajdujący się z tyłu głowy. Ta różnica jednak nie jest zupełna.

    Neurony lub komórki nerwowe w tych ośrodkach są uporządkowane w grupy. Na przykład, komórki nerwowe, które kontrolują prawą stronę ciała, są umieszczone po lewej stronie mózgu - ośrodek nogi znajduje się w szarej substancji na szczycie mózgu, ośrodek ramienia znajduje się poniżej po tej samej (lewej) stronie mózgu, a ośrodek szyi i twarzy, włączając mowę, znajduje się jeszcze niżej. To, co stosuje się do rodzaju ludzkiego, stosuje się również, choć w mniejszym stopniu, do wszystkich ssaków. Ssaki również mają mózgi składające się z szarej i białej substancji wraz z neuronami i włóknami nerwowymi. One również odpowiadają na bodźce, mają świadomość i mogą do pewnego stopnia rozumować. Wysuwane argumenty na poparcie powszechnie wyznawanej doktryny przeciwnej Pismu Świętemu, co się tyczy natury duszy ludzkiej i jej rzekomej wrodzonej nieśmiertelności, stosowałyby się również do niższych zwierząt.

    Profesor Dawid Ferrier, szkocki neurolog, wykazał różne ośrodki, wystawiając mózg małpy i czyniąc doświadczenia za pomocą biegunów baterii. (Mózg jest nieczuły na ból). Po dokonaniu pewnych czynności był on w stanie, przez kolejne dotykanie różnych punktów ośrodka ruchowego, doprowadzić małpę do wykonania różnych czynności, takich jak wyciągnięcie jej ramienia, chwycenie jabłka, skierowanie go do ust i ugryzienie go. Z tych doświadczeń zdobyto cenną znajomość, która pozwoliła chirurgom u ludzi chorych umiejscowić ośrodek mózgu dotknięty w licznych wypadkach nowotworem, ropniem itd.

    Włókna, które łączą komórki nerwowe ze sobą i z różnymi częściami ciała, tworzą - zgromadzone w cienkie lub grube sznury - różne nerwy. Nerwy są sklasyfikowane na nerwy czuciowe, nerwy ruchowe, itd. Nerwy czuciowe przekazują wrażenia oczu, uszu, ust, skóry i innych części ciała odpowiednim komórkom w ośrodku czuciowym. Stamtąd wrażenia są przekazane przez łączące włókna najpierw wyższym ośrodkom intelektualnym, a potem zazwyczaj komórkom nerwowym w ośrodku ruchowym. Te z kolei wytwarzają podniety, które są przekazane przez nerwy ruchowe odpowiednim mięśniom szczęki, krtani, ramienia, nogi lub innym częściom ciała.

    Na przykład, ktoś podnosi kij przed wami. Wrażenie uderza wasze oczy i natychmiast impuls jest przekazany ośrodkom wzrokowym w tylnej części waszego mózgu, pozwalając wam widzieć co się dzieje. Wiadomość ta następnie jest przekazana waszym ośrodkom intelektualnym i rozpoznajecie fakt, że człowiek ten chce was uderzyć. Natychmiast ośrodki intelektualne stają się bardzo czynne. One błyskawicznie wysyłają tę wiadomość do ośrodków waszych obu ramion z tym wynikiem, że wasze lewe ramię podnosi się celem ochronienia was, a wasza prawa ręka usiłuje chwycić rękę lub kij waszego przeciwnika. Równocześnie wiadomość jest błyskawicznie wysłana do waszego ośrodka mowy i z kolei impulsy są przekazane mięśniom waszego gardła i ustom z tym wynikiem, że wołacie "Przestań!" Skomplikowany proces, a jednak wszystko to dzieje się w jednej sekundzie! Naprawdę jesteśmy nader cudownie stworzeni!

JAK TWORZY SIĘ PRZYZWYCZAJENIE

    Najpierw przerwa między spostrzeżeniem jakiegoś szczególnego wrażenia a czynnością, która z tego wynika ma znaczną trwałość; ale im częściej te same myśli, słowa i czyny następują po spostrzeżeniu pewnego wrażenia lub serii wrażeń, tym krótsza staje się przerwa aż w końcu jest całkiem nieznaczna. Nie zachodzi obecnie potrzeba świadomego wysiłku woli; czynność ta staje się mniej lub więcej automatyczna i przyzwyczajenie jest nabyte.

    Jak to możemy wyjaśnić? Być może, że tak jak prąd elektryczny przepływa o wiele łatwiej przez gruby przewód niż przez cienki, tak podobnie włókna - które łączą pewne komórki czuciowe z pewnymi komórkami intelektualnymi i ruchowymi - mogą na skutek częstego używania ich stać się grubsze i czynniejsze, a same komórki mogą również stać się wydajniejsze w pracy. W wyniku tego świadomy wysiłek nie jest już potrzebny.

PRZYZWYCZAJENIE FIZYCZNE

    Może to być wyjaśnione przez pokazanie, jak tworzy się przyzwyczajenie fizyczne. Kiedy osoba zaczyna uczyć się, jak jechać na rowerze, to mówi się jej, że kiedykolwiek rower pochyla się na bok, to powinna natychmiast obrócić przednie koło na tę samą stronę, aby uniknąć upadku. Jednak skoro tylko ona wsiądzie na rower i pozostawiona jest bez pomocy, już rozciągnięta leży na ziemi. Dlaczego tak się dzieje? Jej komórki czuciowe odpowiednio ją ostrzegają, gdy rower pochyla się na bok. Ale w tym okresie jej ćwiczenia, musi ona uczynić wyraźnie świadomy wysiłek, aby przekazać wiadomość tę komórkom ruchowym, które rządzą mięśniami ramion. Zanim ona nawet pomyślała o obróceniu przedniego koła na tę stronę, to już była na ziemi.

    Po kilku jednak upadkach, bolesne doświadczenia uczą ją szybciej i dokładniej myśleć. Gdy następnym razem wsiada ona na rower i czuje, że nachyla się on na bok, to natychmiast obraca przednie koło na tę samą stronę. Jednak nie nauczyła się jeszcze, jak daleko obrócić kierownicę i w rezultacie znowu obraca ją za daleko i upada na ziemię. Jeżeli nadal osoba ta trwa w uprawianiu jazdy przez kilka dni, to będzie w stanie jechać na rowerze, choć zajmie całą szerokość drogi dla jazdy swego roweru. Jednak nie ujedzie daleko, a jej komórki nerwowe zmęczą się i znowu upadnie na ziemię. Przy większej cierpliwości i wytrwałości zauważy niebawem ku swojej radości, że potrafi jechać na rowerze przez całe kilometry z przypadkowym tylko zachwianiem się.

    Kiedy staje się ona biegłą w jeździe na rowerze, jak różni się jej czynność! Jak pięknie mknie na rowerze! Z jaką doskonałą równowagą! Jak dokładnie wybiera swoją drogę pomiędzy kamieniami i dołami! A jednak rzadko musi myśleć, co czyni! Wdaje się w ożywioną rozmowę z towarzyszem drogi lub podziwia, otaczający krajobraz i to prawie bez zachwiania się. Dlaczego tak sprawnie jedzie? Dlatego, ponieważ jej ośrodki czuciowe i ruchowe mózgu, które mają do czynienia w zachowaniu jej równowagi na rowerze, tak skutecznie działają i tak dobrze są związane przez włókna wzajemnego komunikowania się, że wysiłek woli jest rzadko potrzebny lub wcale niepotrzebny. Czynność ta stała się automatyczna i przyzwyczajenie zostało nabyte. Oto w jaki sposób tworzy się przyzwyczajenie.

    Przykład powyżej podany wykazuje sposób nabycia przyzwyczajenia fizycznego. Jednak niezbędny proces do nabycia przyzwyczajeń umysłowych, moralnych i religijnych (które są o wiele ważniejsze, ponieważ one stanowią charakter, a zatem są najważniejszą częścią tożsamości osoby) jest głównie ten sam. Jeżeli więc człowiek w swoich wysiłkach, aby opanować sztukę jazdy na rowerze, jest chętny stawić czoło śmiechom i szyderstwom przyjaciół i obcych osób i gotowy jest poddać się bólom i sromocie spowodowanym przez częste upadki i jeżeli może on wytrwać pomimo tych i wszelkich innych form zniechęcenia aż jego wysiłki zostaną ukoronowane powodzeniem, to o wiele większy powód powinniśmy mieć do złożenia wszelkiego ciężaru i grzechu, który nas snadnie obstępuje tak, abyśmy mogli przez cierpliwość (cierpliwą wytrwałość) biec w zawodzie, który nam jest wystawiony! W tym usiłowaniu wielce będziemy wsparci przez rozmyślanie nad wiarą Starożytnych Godnych i patrzenie na Jezusa, Wodza i Dokończyciela wiary, który dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotą, a jako wynik tego, usiadł na prawicy tronu Bożego (Żyd. 12:1, 2).

PRZYZWYCZAJENIE UMYSŁOWE I MORALNE

    Im częściej pewne myśli, słowa i czyny następują po pewnych wrażeniach lub serii wrażeń, tym łatwiej są one wywołane. Na początku świadomy wysiłek jest niezbędny. Ale na skutek długiej praktyki one stają się mniej lub więcej automatyczne i przyzwyczajenie umysłowe lub moralne, dobre lub złe, jest nabyte. Na przykład, udając się do Słowa Porady, które nasz Ojciec Niebieski nam dał i znalazłszy w nim przysłowie, że "odpowiedź łagodna uśmierza gniew; ale słowa przykre wzruszają popędliwość" (Przyp. 15:1) i nakaz, że powinniśmy błogosławić tym, którzy nas przeklinają; dobrze czynić tym, którzy nas mają w nienawiści i modlić się za tymi, którzy nam złość wyrządzają i prześladują nas (Mat. 5:44), więc przypuśćmy, że postanawiamy przy łasce Bożej, iż będziemy usiłowali iść za tą dobrą radą w ten sposób nam podaną. Nie potrwa długo, by nasze postanowienie było wystawione na próbę. Być może tego samego dnia ktoś będzie nas przeklinał nie w znaczeniu wypowiedzenia przekleństwa przeciwko nam, ale będzie on usiłował świadomie lub nieświadomie szkodzić naszemu dobremu imieniu. Natychmiast czujemy się tym utrapieni i podnieceni i zanim znajdziemy czas do pomyślenia, już dajemy z kolei ostrą odpowiedź. Potem co za uczucie wstydu nas opanowuje! Uznajemy, że oddaliśmy złem za zło i wyznajemy nasz grzech przed naszym Ojcem Niebieskim, prosząc Go przebaczenie przez zasługę naszego drogiego Pana, który umarł za nas i błagamy Boga, aby nadal okazywał nam łaskę w naszych dalszych wysiłkach czynienia sprawiedliwości. Zdając sobie sprawę, że nasz upadek był spowodowany tym, iż nasz mózg był o wiele więcej przyzwyczajony do okazywania posłuszeństwa złym myślom niż dobrym myślom i że więcej myśleliśmy o sobie niż o Bogu, więc czynimy wysiłek, aby "podbić wszelką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe" i aby tylko myśleć o tym, co jest prawdziwe, poczciwe, sprawiedliwe, czyste, przyjemne i chwalebne (2 Kor. 10:5; Filip. 4:8) i uciekać się do Pana o łaskę i siłę w każdym czasie potrzeby.

    Jeżeli wytrwamy pomimo niepowodzeń, to zauważymy wkrótce, że będziemy w stanie znosić obelgi w cierpliwości i oddawać dobrym za zło. Z początku będziemy to czynić niezgrabnie tak iż czasami będziemy się zapytywali, czy nie byłoby lepiej po prostu nie zwracać uwagi na tego, który nam złość wyrządza. Ale jeżeli będziemy kontynuowali to ćwiczenie, to zauważymy, że coraz łatwiej nam będzie okazywać cichość, uprzejmość i dobrotliwość wobec drugich, aż w końcu nabędziemy przyzwyczajenia czułości; a potem bez wielkiego świadomego wysiłku, jeżeli już nie bez wysiłku, będziemy błogosławili tym, którzy nas przeklinają i dobrze czynili tym, którzy nas nienawidzą. To, co nam wielce dopomoże w naszych wysiłkach miłowania naszych nieprzyjaciół to znajomość, że Bóg jest wielką Pierwszą Przyczyną, a nasi nieprzyjaciele drugą przyczyną, i że oni nie mogą powiedzieć lub uczynić nam coś bez Boskiego zezwolenia. Wszystko, co Bóg czyni, ma mądry i miłujący cel. Gdy więc Bóg dozwala, że ktoś nas obraża lub szkodzi naszemu dobremu imieniu, to musi to być na nasze dobro. Co za dobro - pytacie się - może taka działalność nam uczynić. Dobro jakie z tego wynika dla nas jest to, iż uzdolnią nas to do umartwiania uczynków ciała, do zapierania się i do rozwijania wiary, cichości, samokontroli, cierpliwości, pokoju i miłości.

    Stary umysł będzie domagał się sprawiedliwości, ale nowy umysł będzie trzymał ciało w poddaniu i miłość ostatecznie zatryumfuje. Ci, którzy mówią lub czynią nam źle, zamiast nam szkodzić, wyświadczają nam przysługę. Obietnica udziału z Chrystusem w Jego Królestwie jest uczyniona tym, którzy nie tylko wierzą w Chrystusa, ale również cierpią dla Niego i którzy zwyciężają zło dobrym. Jak możemy okazać się zwycięzcami, jeżeli nasz Ojciec Niebieski nie pozwoli, abyśmy byli kuszeni? Przeto drodzy bracia "chlubmy się z ucisków, wiedząc, iż ucisk cierpliwość sprawuje, a cierpliwość doświadczenie, a doświadczenie nadzieję; a nadzieja nie pohańbią, przeto iż miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który nam jest dany" (Rzym. 5:3-5).

    Nie oznacza to jednak że mamy, wystawiać drugich na próbę, aby mogli oni z tego skorzystać duchowo. Czy nasz Pan nie powiedział że "muszą zgorszenia [przyczyny do potknięcia się] przyjść; wszakże biada człowiekowi onemu, przez którego przychodzi zgorszenie"? Strzeżmy się więc, abyśmy się nie stali kamieniem obrażenia dla kogokolwiek z małych w Chrystusie. Pożyteczniej by takiemu było, aby zawieszony był kamień młyński na jego szyi a utopiony był w głębokości morskiej niż miałby być powodem potknięcia się jednego z tych małych w Chrystusie (Mat. 18:6, 7).

    Jest zawsze łatwiej nabyć złe przyzwyczajenie niż dobre. Złe przyzwyczajenia więcej podobają się ciału. One mają swoją podstawę w samolubstwie. Z drugiej strony dobre przyzwyczajenia mają swoją podstawę w miłości do Boga i sprawiedliwości, i wymagają zaparcia samego siebie. Inny powód, dla którego jest łatwiej nabyć złe przyzwyczajenie jest ten, że nasze organizmy są wszystkie niedoskonałe z powodu upadku. "Nie masz sprawiedliwego ani jednego" (Rzym. 3:10). Jedyne istoty ludzkie, które posiadały doskonały organizm ludzki, to Adam i Jezus. Adam stał się nieposłuszny Bogu. Gdy zauważył on, że ta, którą tak wielce miłował, wzięła owoc zakazany, to postanowił umrzeć z nią i spożyć też z tego owocu. On powinien mieć więcej wiary i miłości do Boga. W ten sposób okazał on nie tylko brak wiary, ale również samowolę lub miłowanie siebie. Jego płyta - że tak się wyrazimy - stała się wadliwa. Dźwięki charakteru, które z niej pochodziły stały się ostre i niezgodne. Ponieważ wszystkie dzieła Boże są doskonałe, więc Bóg był zmuszony przez Swoją miłość jak i nie mniej przez Swoją sprawiedliwość zniszczyć Adama i skazać cały rodzaj ludzki niedoskonały przez dziedziczność na ten sam los.

    Jezus natomiast był posłuszny Bogu pod każdym względem. On okazał wiarę, cichość, uprzejmość, długie znoszenie, cierpliwość, miłość, itd. Wynikająca z tego płyta albo nagranie dało piękną harmonię i wykazało, że był On upoważniony do życia wiecznego. Jego stałą rozkoszą było czynienie woli Jego Ojca. W posłuszeństwie tej woli upokorzył się On do śmierci i to do śmierci krzyżowej. Dlatego został On wielce wywyższony i dane Mu było imię nad wszelkie imię. "O jak słodko brzmi imię Jezusa w uszach wierzącego!" Jest On "zacniejszy nad innych dziesięć tysięcy", a "wszystek jest pożądany".

    Co za różnica z nami! Kiedy jako małe dzieci zaczynamy myśleć, mówić i działać, to wykazujemy prawdę zawartą w przysłowiu: "Ojcowie jedli grona cierpkie, a synów zęby ścierpnęły" (Jer. 31:29). Wiele z nut, które wydaliśmy od samego początku, było ostrych, zgrzytających i niezgodnych, takie jak pycha, niecierpliwość, gniew, złośliwość, zazdrość. itd. Wszyscy widzieliście małe dzieci, którym gdy odbierze się zabawki, to krzyczą ze złości i może usiłują was uderzyć. Te różne zarysy charakteru zaznaczają się bardziej w miarę jak rośniemy, a wynikiem tego jest to, że gdy osiągamy wiek powściągliwości około 14 lat, to stwierdzamy, że linie naszego charakteru już zostały głęboko wyryte na naszym organizmie i że nabyliśmy liczne złe zwyczaje. Obecnie stwierdzamy, że jest rzeczą nader trudna, a w niektórych wypadkach wprost niemożliwa, aby wykorzenić te charakterystyki. Jest tu podana sugestia dla rodziców: ojcowie i matki mogą wiele uczynić przez rozsądne wychowywanie, trzymając w kontroli naturalne złe zalety posiadane przez ich dzieci, a rozwijając u nich dobre zalety. Z drugiej strony jednak, każde dziecko ma swoje naturalne usposobienie i własną wolę tak, iż choć wychowanie jest rozsądne, to jednak rodzice często doznają rozczarowania z osiągniętego wyniku. Podłożem każdej myśli, słowa i czynu są dwa duchy przeciwne sobie. Pierwszy umysł albo usposobienie jest złe, a drugie święte. Jeżeli nasze myśli, słowa i czyny są wynikiem złego ducha lub umysłu, złego usposobienia, to wynikające z tego nuty będą ostre i niezgodne; ale jeżeli one pochodzą z świętego ducha lub umysłu, z ducha prawdy i miłości, to wynikające z tego nuty będą przyjemne i harmonijne. Te dwa duchy są podobne do dwóch biegunów, pozytywnego i negatywnego, czyli północnego i południowego magnesu; one wzajemnie się odpychają. Zły duch jest duchem Szatana, duchem pychy, niewiary, samolubstwa, złości, zazdrości, sporu, oczerniania i obmowy. Zaś Duch Święty jest Duchem Bożym i Chrystusowym, duchem pokory, wiary, miłości, samokontroli, cierpliwości, wspaniałomyślności pokoju, uprzejmości i samoofiary. Jedynie ci, którzy mogą otrzymać Ducha Świętego, są naśladowcami Chrystusowymi. Przez tego Ducha oni stopniowo wymazują linie pychy i powoli z bólem zastępują je liniami pokory. Linie niewiary zastępują liniami wiary; linie niecierpliwości liniami cierpliwości; linie chciwości liniami hojności, itd.

    Należy jednak pamiętać, że chociaż Bóg spodziewa się postępu z naszej strony, to jednak nie spodziewa się doskonałości w ciele. Jesteśmy przyjęci w umiłowanym Chrystusie. Jeżeliby było możliwe dla kogokolwiek stać się doskonałym w ciele, to Jezus nie potrzebowałby umrzeć za nas.

Gdy wytworzymy prawe linie charakteru o ile to będzie możliwe na naszym organizmie, to Bóg da nam w zmartwychwstaniu - jak już to było wyjaśnione - nowe ciało z tymi wyrytymi liniami charakteru, które rozwinęliśmy. Jednak ciało duchowe nie będzie miało żadnych niedoskonałości, które były spowodowane upadkiem. W ten sposób nasza tożsamość będzie zachowana. Poznamy samych siebie i poznamy jedni drugich. Obyśmy wszyscy byli wierni naszym ślubom poświęcenia tak, abyśmy mogli w zmartwychwstaniu otrzymać zaszczyt noszenia wyobrażenia naszego drogiego Pana i Zbawiciela, a to na chwałę naszego drogiego Ojca Niebieskiego! Amen.

TP ’69, 50-58.

Wróć do Archiwum