TOWARZYSTWO JAKO PRZEWÓD
(Ciąg dalszy z T.P. `70, 45)
JAK rozpaczliwe musi być położenie tych braci, szukających dowodów aby podtrzymać swoje stanowisko. Chwytają się tekstu Pisma Świętego, który odnosi się jedynie do Najwyższego Kapłana świata. Odwołują się również do Obj. 14:8, jako innego dowodu, iż Towarzystwo ma władzę i mówią, że tekst ten uczy to samo co Obj. 8:3-5. Jeżeli uczy on to samo to jednak nie uczy, aby Towarzystwo miało taką władzę, bo wtedy przedstawiałoby czynności Arcykapłana, a nie czynności towarzystwa akcyjnego. Przeto żaden z tych tekstów nie odnosi się do Towarzystwa. Powtarzamy, że Towarzystwo powinno wykazać literalny dowód Pisma Św.; a że nie ma żadnych dowodów, ażeby papieże mieli być zastępcami Apostołów i spadkobiercami ich władzy, podobnie nie ma żadnych dowodów Pisma Św. na poparcie roszczeń Towarzystwa, że jest ono następcą i spadkobiercą władz onego sługi.
BŁĘDY I FAŁSZYWE PRZEDSTAWIENIE RZECZY
Błędne postępki Towarzystwa od czasu, gdy stało się ono niezależną i samowładną instytucją (która jednak nie była taką za życia onego Sługi) dowodzą, iż nie jest ono przewodem do prowadzenia Kapłaństwa Bożego. Ambitne postępowanie przywódców Towarzystwa było wielkim błędem, jako też wielkim przestępstwem. Ich postępek w sprawie brytyjskiej, sposób w jaki postąpili z Radą Dyrektorów, wydanie VII tomu i "przesiewanie podczas żniwa", wyborcza agitacja w roku 1918, albo rzucenie hasła "unikajcie takowych" itd., odznaczały się wielkimi błędami. Zapewne, że Bóg posiada za wiele mądrości, ażeby miał wybrać takiego rodzaju przewód w celu kierowania pracą Jego Kapłaństwa. Same te błędy bez wątpienia dowodzą, że Pan dozwolił na to, aby pociągnąć do tego klasę ludzi, która w sposób, naturalny i z przyzwyczajenia błądzi - Wielkie Grono, Lewitów Epifanii.
Co więcej, ich błędne tłumaczenie różnych rzeczy dowodzi, iż Towarzystwo nie jest dostatecznie uzdolnione, by było Pańskim przewodem dla Jego Kapłanów, by udzielało im pokarmu na czas słuszny. Nawet jego właśni obrońcy przyznają, że wiele błędów znajduje się w VII tomie i w Strażnicy, których jednak zwolennicy Towarzystwa nie mogą się dopatrzeć. Oprócz tego w książce tej nie można właściwie znaleźć nic pouczającego i tłumaczone są rzeczy nie wyjaśnione przez naszego Pastora. W dodatku, gdy zastanowimy się nad błędem w tłumaczeniu i naukach odnośnie Elijasza i Elizeusza, żęcia, zamknięcia drzwi, uwielbienia Kościoła i upadku Babilonu (czego spodziewano się w roku 1918), a także śmierci pierworodnych Egiptu, że większość głosów stanowi zawsze wolę Bożą, że Towarzystwo jest przewodem, odnośnie przypowieści o groszu, siedmiu lat urodzajnych i siedmiu lat głodu itd., jesteśmy pewni, że Pan nie wybrałby takiego przewodu do udzielania pokarmu na czasie dla klasy Jego Kapłaństwa, nie użyłby takiej organizacji, której brakuje tyle duchowego rozsądku i która tak śmiało podaje nierozumne wymysły i zgadywania twierdząc, że jest to "pokarm na czas słuszny". Dla usprawiedliwienia się Towarzystwo twierdzi, że "wierny Sługa" także popełnił błędy. Prawdą jest, że popełnił on kilka błędów, lecz w tych czterdziestu dwóch (42) latach, w których nauczał Kościół, nie uczynił on ani dziesiątej części błędów w tłumaczeniu, które uczyniło Towarzystwo w okresie dwóch lat. Tu i ówdzie on Sługa zmienił i poprawił małe błędy w tym wielkim systemie Prawdy, którą przez tak długi czas uczył, Towarzystwo zaś będzie musiało poprawić prawie wszystkie nowe rzeczy, które wydało od czasu przywłaszczenia sobie urzędu przewodu. Oprócz tego br. Russell prawie zawsze sam odkrył i poprawił swoje błędy, zaś Towarzystwo nie może ich zauważyć i dowiaduje się o nich nie prędzej aż pokażą mu je inni, lub gdy czas wykaże, że jego przepowiednie nie wypełniły się. Wiemy tylko o jednej przepowiedni (którą naturalny człowiek mógł uczynić), która wypełniła się, podczas gdy przepowiednie br. Russella zwykle wypełniały się. On posiadał równowagę umysłu i jasność widzenia, co było potrzebne by mógł być tym przewodem dla udzielania pokarmu na czas słuszny domownikom wiary, czego jednak Towarzystwo nie posiada. Stąd jest widoczne, że Pan nie wybrał takiego przewodu Prawdy (3 Moj. 21:20; 2 Tym. 2:15; 1 Tym. 3:2; Tyt. 1:9).
Z OWOCÓW ICH POZNACIE JE
Nauka o przewodzie jest zła, ponieważ jej zwolennicy zbytnio uwielbiają swą instytucję a to nie dozwala im dostatecznie i względnie badać nauki i taktykę Towarzystwa, chociaż tym sposobem mogliby uwolnić się od wielkich błędów i unikać duchowego niebezpieczeństwa (Ps. 146:3). Dla usprawiedliwienia się oni twierdzą, że to jest Pańska sprawa by utrzymać ten przewód w czystości; i dlatego nie czuwają właściwie, owszem przyjmują wszystko bezkrytycznie cokolwiek udziela im przewód. Takie zapatrywanie i usposobienie nazywa się kuszeniem Boga (Mat. 4:7), który nie zezwala na takie rzeczy, lecz strofuje i napomina abyśmy byli trzeźwi i czujni wszystkiego doświadczając (1 Piotra 5:8, 9; 1 Tes. 5:21; 1 Jana 4:1). Tego rodzaju zapatrywanie i postępowanie wytwarza w zwolennikach przewodu usposobienie jakie posiadają członkowie Kościoła Katolickiego tj., iż uwielbiają swych duchownych przewodników, wcale nie doświadczają ich nauk przyjmując je bezkrytycznie, a przez to przyjmują błędy.
Nauka o przewodzie jest jeszcze dlatego zła, że czyni lud Boży zależnym od instytucji (1 Kor. 7:23). W praktyce zwolennicy tej nauki stali się niewolnikami, poddanymi podobnie jak zwolennicy papiestwa. Jedni i drudzy używają tego samego argumentu: "Jeżeli nie będziemy w harmonii z przewodem, to znaczy, iż nie możemy być w harmonii z Bogiem". Myśl ta rozbudziła ducha bojaźni między zwolennikami Towarzystwa. Oni boją się sprzeciwiać mu aby przez to nie utracić możności służenia Prawdzie, społeczności z braćmi i wiecznego zbawienia. Z tego powodu obawiają się rozważać, zastanawiać i właściwie rozbierać nauki Towarzystwa, a tym sposobem zachęcają swych przewodników do nadużyć. Takie postępowanie czyni ich niewolnikami Towarzystwa, wytwarza obawę iż mogą się stać niegodnymi Kapłaństwa Bożego. W dodatku, od śmierci br. Russella przywódcy Towarzystwa nauczają tak ustnie jak i przez pisma (podobnie jak czynią to inne denominacje), że Towarzystwo nie jest jedynie instytucją handlową, jako towarzystwo akcyjne ale także religijną, do której wstępuje się przez ofiarowanie - poświęcenie samych siebie. Czegoś podobnego nie uczył on Sługa. Z podobnych nauk i twierdzeń wyłonił się system Antychrysta, w ślad którego wstępuje Towarzystwo, ponieważ jego zarząd uważa za głowę a członków Towarzystwa za ciało, jak tego nowy pogląd J.F.R. o Elijaszu i Elizeuszu dowodzi.
Nauka ta uczyniła wielu z ludu Bożego podporami podtrzymującymi te idee i czyny, gwałcąc tym sposobem zasady. Od śmierci br. Russella Towarzystwu nie chodzi czy to co czynią jego członkowie, opiera się na Prawdzie i sprawiedliwości, ale czy są lojalnymi wobec obecnego zarządu, który ma kontrolę nad sprawami Towarzystwa. Stąd ci, którzy obstawali za Prawdą i sprawiedliwością oraz za sposobem rządzenia podanym przez br. Russella zostali usunięci, natomiast ci, którzy z wyuzdaną bezczelnością napadli na braci gwałcąc sprawiedliwość, zostali poparci i uznani jako przewód - źródło. Korespondencje i dyskusje różnych braci podtrzymujących tę naukę dowodzą, że im wcale nie chodzi o zasady, ale by być lojalnymi przewodowi, a to jest uważane przez przeciętnych zwolenników za dostateczne w rzeczach wiary. To jest wielkie sekciarstwo. Tak właśnie postępują rzymsko-katolicy; papiestwo musi być podtrzymywane, choćby nawet zasada sprawiedliwości i Prawda zostały pogwałcone. Laicy, nie mają myśleć sami za siebie, lub opierać swoje postępowanie na zasadach, lecz ich powinnością jest stać przy papieżu jako przewodzie Chrystusowym!
Powyższe uwagi dowodzą, że nauka o przewodzie została użyta aby posiąść władzę i tym sposobem zwodzić lud Boży, by wywyższyć stojących na czele, by stłumić Prawdę i sprawiedliwość, uczynić lud Boży niewolnikami i obchodzić się z nim nielitościwie; wiernych zaś sług Bożych uważać za zwodzicieli i szkodliwych wilków.
PRAWDZIWY POGLĄD NA PRZEWÓD
Wykażemy teraz ze słów br. Russella trzeci i prawdziwy pogląd na Towarzystwo, jako przewód. Podamy tu wyciąg z opublikowanej w roku 1894 broszury zatytułowanej "Wyjawienie Konspiracji" (str. 55-62 w ang.):
"Stowarzyszenie było założone w 1881 roku w czasie, gdy bezpłatnie rozdano 1 400 000 broszur pod tytułem "Pokarm Dla Myślących Chrześcijan". Składało się ono z pięciu osób, a sprawy były zupełnie pod moim kierownictwem. Później w 1884 roku Towarzystwo wystąpiło do władz o uzyskanie czarteru. Cel wzięcia czarteru był wyraźnie zaznaczony w Strażnicy ze stycznia 1891 roku jak następuje: "Towarzystwo to jest jedynie Stowarzyszeniem dla prowadzenia interesu. Ono zostało zapisane jako korporacja w stanie Pennsylvania upełnomocniona do posiadania, nabywania lub sprzedawania posiadłości w swoim własnym imieniu, tak jak by to czyniła jedna osoba. Towarzystwo nie jest sektą ani też nie posiada żadnego wyznania wiary. Ono jest jedynie używane dla celów handlowych i gospodarczych do pomocy w rozpowszechnianiu Prawdy. Ktokolwiek zapisał się na subskrypcję jednej lub więcej gazetek kwartalnika pod nazwą "Old Theology Tracts" (6 centów rocznie za egzemplarz); uważany jest za czynnego członka Stowarzyszenia, lecz bez prawa - głosowania. Każdy kto zapisał się na subskrypcję tego pisma za sumę 10 dolarów lub ofiarował Stowarzyszeniu 10 dolarów albo więcej na rozgłaszanie Prawdy, staje się członkiem posiadającym prawo głosu i otrzymuje jeden głos za każde 10 dolarów [to jednak nie ma znaczyć, aby się ktoś stawał członkiem przez poświęcenie]. Sprawy Stowarzyszenia są tak zarządzone, że zupełna kontrola tychże spoczywa w rękach brata i siostry Russell tak długo, jak długo oni będą żyć. W rzeczywistości celem założenia korporacji jest: Po pierwsze, posiadanie przewodu, czyli funduszu [a nie przewodu, który by miał dawać pokarm na czas słuszny, lub kontrolować pracę] przez który ci, którzy sobie życzą mogą używać ich pieniężnego talentu, mniej lub więcej, z lepszym pożytkiem dla rozszerzania Prawdy, aniżeli gdyby to czyniły jednostki niezależnie jedna od drugiej. Po drugie, korporacja została założona z powodu niepewności życia tych, którzy obecnie zarządzają tymi funduszami ... Żadnej własności Stowarzyszenie nie posiada, nie płaci pensji, komornego, lub innych wydatków. Zadaniem Stowarzyszenia jest użycie każdego otrzymanego dolara w rozszerzaniu Prawdy z najlepszą korzyścią i jak można najprędzej ..." Z tego co powyżej zaznaczono i z innych miejsc w Watch Tower, gdzie był traktowany ten przedmiot można dowiedzieć się, że zawsze było moim zamiarem, aby zarządzanie Stowarzyszeniem spoczywało w moich i siostry Russell rękach tak długo jak żyjemy, tak jak to nadmienione jest w czarterze tzn., że większość udzielonych głosów obiera urzędników. ... Mając do dnia l grudnia 1893 roku trzy tysiące siedemset pięć (3705) na ogólną liczbę sześć tysięcy trzysta osiemdziesiąt trzy (6383) udziałów głosujących, ja i siostra Russell obieraliśmy urzędników i mieliśmy kontrolę nad Stowarzyszeniem, co też było rozumiane przez wybranych urzędników na samym początku. Ich osobista działalność miała się rozpocząć w razie naszej śmierci. Ale bądźcie pewni, że jesteśmy gotowi mieć udział i dzielić odpowiedzialność naszego stanowiska z kimkolwiek [nie z wieloma], jeśliby wkład tej osoby do Stowarzyszenia przewyższał naszą większość głosów; w takim razie moglibyśmy posiadać mniejszość głosów. Taki niewątpliwie mógłby kierować wydatkami itd. [To dowodzi, że on Sługa nigdy nie myślał aby za jego życia Stowarzyszenie miało być kontrolowane przez pewną liczbę członków, którzy by mieli więcej udziałów głosujących niż on, lecz, że był on gotów przypuścić do udziału w odpowiedzialności swojego stanowiska jedną osobę, która posiadałaby więcej udziałów głosujących od niego.] ... Według tego co ogłoszono w styczniowym numerze Strażnicy z roku 1891, jeszcze raz powtarzamy, iż Stowarzyszenie nie posiada żadnej własności, nie płaci pensji itd. Ażeby ktoś źle nie zrozumiał, wyjaśniamy: Wydawnictwo Strażnicy, które finansowo ja przedstawiam, posiada Dom Biblijny, kupuje papier, płaci za druk, oprawę książek, za klisze itd., trzyma na składzie wielki zapas Wykładów Pisma Św. i broszur, załatwia sprawy Stowarzyszenia w każdym czasie i po wiele niższej cenie, aniżeli jakakolwiek światowa firma mogłaby to uczynić za tego rodzaju lub mniejszą posługę. Aby to wykonać, potrzeba tysiące dolarów, które leżałyby bezczynnie w kliszach, w książkach, długach kolporterskich, gazetach itd.; i dlatego wydawnictwo Strażnicy udzieli teraz Stowarzyszeniu pożyczki wynoszącej ok. 20 tysięcy dolarów (której procent wynosi 1200 dolarów rocznie), które jednak są dobrze zabezpieczone przez inne posiadłości należące do mnie. Fundusze Stowarzyszenia zwykle bywają użyte pierwej niż przyjdą, ponieważ według przyjętego Planu Dobrych Nadziei, wiemy ile pieniędzy się spodziewać.
(C.d.n.)
TP ’70, 62-64.