HOŁD BRATA JOLLY'EGO

"Halleluja! iż ujął królestwo Pan Bóg wszechmogący. Weselmy się i radujmy się a dajmy mu chwałę; bo przyszło wesele Barankowe, a małżonka jego nagotowała się" - Obj. 19:6, 7.

    Jaka radość musiała zapanować w niebie, gdy zeszłej niedzieli po południu ostatni członek drogiej Oblubienicy Jezusa został z radością powitany w domu! Jak niebo musiało być przepełnione radością i rozbrzmiewać triumfem, gdy po raz pierwszy w historii oglądano Baranka i skompletowaną małżonkę Barankową w chwale! 144 000 stojących z Barankiem na Górze Syon! Ostatni żywy kamień został w końcu przeniesiony z dalekiego kamieniołomu i umieszczony w chwalebnej świątyni! I jaka niewymowna radość przypadła w udziale naszemu bardzo umiłowanemu bratu Johnsonowi, który wreszcie, i to po raz pierwszy, oglądał swego drogiego i błogosławionego Zbawiciela w całej Jego chwale! Jak on musiał się cieszyć, gdy spotkał za zasłoną wszystkich innych świętych! Swoich aniołów stróżów i zastępy innych aniołów! A ponad wszystko jego wielkiego, wszechwiedzącego, wszechsprawiedliwego, wszechmocnego i wszechmiłującego Ojca niebieskiego!

    My głęboko odczuwamy naszą stratę tutaj na ziemi. Będzie nam go brakować bardziej, niżeli słowami można to wyrazić. Jednakże jego praca tutaj została zakończona i jego Pan wezwał go do domu. Siódmy anioł, lub gwiazda ostatniego okresu Kościoła Chrystusowego na ziemi, zakończył swoją pracę. Pan w Swojej mądrości zabrał z ziemi siódmego pasterza i ósmego księcia. Praca miłości naszego Pastora została tutaj zakończona, chociaż nasz drogi Mistrz będzie go dalej używał w celu błogosławienia nas: przez jego liczne pisma oświecające nas, przez pamięć o jego wielkiej wierności wśród przygniatających doświadczeń i trudności, wzmacniającą nas i przez jego nieobecność manifestującą nam, że Oblubienica jest teraz kompletna w chwale. W ten sposób nie przez niepewny dźwięk trąby wskazuje nam, że jako słudzy Jego Wielkiej Kompanii i Młodocianych Godnych, mamy wielką pracę do wykonania. Ponieważ jesteśmy tutaj zebrani osobiście i ponieważ inni wierni słudzy Najwyższego łączą się z nami dzisiaj i w dniach następnych w ich rozmyślaniach i modlitwach, odnówmy nasze śluby poświęcenia wobec naszego niebieskiego Ojca, przyjmując z radością Jego świętą wolę we wszystkich sprawach i znajdując wielką rozkosz w pełnieniu Jego woli. Nie kazano nam czcić Posłannika Epifanicznego, ani oddawać mu za wiele honoru, ponieważ był naszym współsługą, lecz miłujemy go bardzo i będziemy zawsze przechowywać pamięć o nim.

    Osobiście chciałbym oświadczyć, że po Posłanniku Parousyjnym, nasz drogi brat Johnson posiadał większy wpływ na moje życie, aniżeli jakakolwiek inna osoba. Jako prawdziwy przyjaciel i brat ganił, łajał i napominał mnie z cierpliwością i nauką. Pan często mnie oczyszczał przez jego usługi, za które jestem mu wdzięczny. Raduję się w nadziei, stania się ostatecznie jedną z towarzyszek Oblubienicy, które będą przyprowadzone przed Króla z wielką radością i weselem. Wszyscy smucimy się naszą tymczasową stratą lecz jeżeli, jako poświęceni słudzy Najwyższego pozostaniemy wierni do śmierci, będziemy znowu z nim razem i ujrzymy go w chwale razem ze wszystkimi niebieskimi zastępami. Niech pełen wierności przykład naszego drogiego brata Johnsona dopomoże nam wszystkim osiągnąć pełnię radości w Panu. Niech Bóg błogosławi pamięć o nim! (Po tej usłudze orszak pogrzebowy udał się w kierunku cmentarza, gdzie brat Hoefle powiedział kilka słów i przeczytał Psalm 23, po czym zaśpiewano hymn pochwalny i zakończono modlitwą).

TP ’71, 76-77.

Wróć do Archiwum