CHRYSTUS - JEGO CIERPIENIA

(Dokończenie z T.P. '71, 95)

    JEGO człowieczeństwo przywołuje na myśl dobroć Boga względem Niego w przeszłości od najwcześniejszych dni, gdy Bóg opatrznościowo opiekował się Nim przy Jego narodzeniu, troszczył się o Niego w Jego dzieciństwie dając Mu widoki pełne nadziei (w. 10). Było ono przedmiotem opieki Bożej, gdy było jeszcze płodem i gdy przychodziło na świat - nawet w tych czasach Pan był Jego Bogiem (w. 11). Teraz przy ukrzyżowaniu Jego ludzka natura błagała Boga, by się nie oddalał od niej, ponieważ była w momencie szczytowym Swej rozterki i tęskniła, by Bóg był po jej stronie skoro nikt z ludzi nie dawał jej pomocy (w. 12). Najpotężniejsi otaczali ją wrogością, naprawdę najpotężniejsi z nominalnego cielesnego Izraela, Sanhedryn, a szczególnie jego główni kapłani byli tymi, co ją oblegali (w. 13). Otwierali oni szeroko usta, aby ją zniszczyć, tak jak głodny lew otwiera swą paszczę, rycząc, aby pożreć swą ofiarę (w. 14). Odczuła ona, że jej władze i siły życiowe wylewały się jak woda, wylewająca się z naczynia. Kiedy krzyż z powodu swego ciężaru i ciężaru Jego ciała dotknął dna otworu, w którym stał, odczuła ona wstrząśnienie, które rozczepiło kości ramion, nóg i krzyża pacierzowego. Serce Jego, cierpiące paraliż, widoczny z faktu, że krew z wodą płynęła z Niego przy przebiciu Go dzidą, rozpuszczało się jak wosk na ogniu (w. 15). Gorączka towarzysząca ukrzyżowaniu pochłaniała siły Jego ludzkiej natury, pozostawiając ją jak rozbity czerep naczynia garncarza. Straszliwe pragnienie sprawiało, iż język przysechł Mu do dziąseł. Człowieczeństwo Jego zdało sobie sprawę w tym czasie z tego, że choć służyło ono Bogu wiernie, Bóg je opuścił i pozwolił mu umrzeć (w. 16). Sekciarze pragnąć pożreć Jego ciało, otoczyli je; nawet niegodziwy Sanhedryn oblegał je. Oni przyczynili się do tego, że ręce Jego i stopy były przebite gwoździami w czasie ukrzyżowania (w. 17). Każda z Jego kości, wyraźnie oddzielona od innej, bo były one rozczepione, taki powodowała ból, że można kości Jego uważać z powodu ich bólu za każdą będącą osobno. Cierpienia te były jeszcze pomnożone przez fakt, iż na męki Jego spoglądały wrogie oczy ludzi (w. 18). Jego nieliczne ziemskie posiadłości - Jego odzież - krzyżujący rozdzielili między sobą i rzucali kości, aby określić komu z czterech krzyżujących Go żołnierzy ma przypaść Jego szata (w. 19). Taki jest opis doświadczeń Jezusa na krzyżu jako człowieka. Z tego opisu widzimy, że Jego ludzka natura była bez grzechu pomimo straszliwych katuszy, które przechodził.

PSALM 22

    Będzie użytecznym sparafrazować resztę Psalmu, wpierw podając jego podział: wiersze od 20 do 22 opisują doświadczenia Jezusa, jako Nowego Stworzenia w czasie Jego męki na krzyżu; wiersze 23-25 przedstawiają Jego służbę w Wieku Ewangelii względem Kościoła; wiersze 26, 27 mówią o Jego służbie względem Kapłanów i Lewitów w Tysiącleciu, a w. 28-32 mówią o Jego służbie względem klasy restytucji. Jego Nowe Stworzenie pragnęło łaski Bożej na krzyżu i otrzymało ją, bo Bóg był jej oparciem i o Jego pomoc ono prosiło (w. 20). Jego Nowe Stworzenie modliło się o uwolnienie od ciężkiego błędu i od władzy sekciarstwa (w. 21). Prosiło ono, aby Bóg je uwolnił od mówczego narzędzia Szatana, Sanhedrynu, a specjalnie od jego najwyższych kapłanów, co Bóg mógł uczynić, skoro uwolnił je od władzy samego Szatana (w. 22). Poprzez cały Wiek Ewangelii Jezus objawiał względem Kościoła plan Boży na czasie, jako wyraz charakteru Bożego, co było oczywiście chwaleniem Boga (w. 23). Wzywał Jezus, aby Boga chwalił Kościół, jako Duchowy Jakub, czy Izrael, jako wielbiący Boga, głosząc Jego Słowo, jako to, które przyczynia się do chwały Boga i Jego gloryfikacji (w. 24). Powinni oni to czynić, bo Bóg wysoko ceni cierpienia Jezusa, jako zasługujące na skasowanie wyroku na Adama i kwalifikujące Go na miłosiernego i wiernego Najwyższego Kapłana, który w tym charakterze ma łaskę Boga i odpowiedź na Jego modlitwy (w. 25). Poprzez całe Tysiąclecie będzie Jezus przyczyniać się do chwały Boga, objawiając Małemu Stadku, Wielkiej Kompanii, Starożytnym i Młodocianym Godnym, jako kongregacji prawdy Tysiąclecia i przed nimi, jako wielbiącymi Boga, wypełni Swe obietnice wobec Boga wprowadzenia w życie Tysiącletnich zarysów Planu (w. 26). Te cztery klasy, które w tym życiu okazały się skłonne do nauki i dające się prowadzić, będą korzystać z błogosławieństw dla wybranych i będą bardzo szczęśliwe z tego powodu. Jako szukający Boga w tym życiu będą oni czcić Boga przez rozgłaszanie Jego Słowa w czasie Tysiąclecia i w tym życiu rozwiną takie charaktery, iż otrzymają życie wieczne (w. 27).

    Cała ludzkość będąc nauczona Słowa i pamiętając Jego nauki i swe przeszłe doświadczenia ze złem, a także swe doświadczenia ze sprawiedliwością na jakiś czas zwróci się do Pana, a wszystkie rodziny ziemi przez jakiś czas będą Mu służyć (w. 28) a to dlatego, bo wówczas Królestwo będzie Pana naszego, a On będzie Władcą narodów (w. 29). Napełnieni miłością restytucjoniści wszędzie będą przyswajać sobie błogosławieństwo Prawdy i jej Ducha ze wszelkim błogosławieństwem restytucji towarzyszącym takiemu przyswajaniu; będą oni służyć Panu karmiąc tych, którzy są głodni chleba żywota, dając pić wodę żywota tym, którzy są jej spragnieni, przyodziewając szatą sprawiedliwości tych, którzy jej nie mają, dając chorym od grzechu lekarstwa wyciśnięte z liści drzewa żywota, modląc się o powrót umarłych z grobu i opiekując się nimi po ich powrocie aż do czasu, gdy oni będą mogli dać sobie radę sami. Wszyscy umarli powrócą z grobów i poddadzą się władzy Chrystusa, tzn. ci, którzy z powodu klątwy nie mogli utrzymać się przy życiu, lecz podlegli procesowi śmierci, aż ta ich wprowadziła w stan śmierci (w. 30). Małe Stadko będzie specjalnie służyć Jehowie, jako ci, którzy będą Królami i Kapłanami Tysiąclecia, odsuwając na bok wszelki zarys przekleństwa i dokonywując zupełnej restytucji względem całej ludzkości. To Małe Stadko będzie specjalną rodziną Boga ciesząc się życiem na Boskim poziomie, jako Oblubienica Chrystusa i Współspadkobiercy (w. 31). Wezmą oni w Królestwie urzędy i będą wykonywać swą władzę, której skutkiem będzie rozpowszechnienie wobec całego świata ludzkości poprzez Prawdę Tysiąclecia, jej Ducha i Opatrzności, Boskiego charakteru, jako doskonałego w Jego mądrości, mocy, sprawiedliwości i miłości, doskonałego w jego połączeniu tych przymiotów, a także doskonałego w ich dominacji nad wszystkimi innymi przymiotami Boga, z których wszystkie są doskonałe. Dzięki temu postępowaniu przyczynią się oni do regeneracji w sprawiedliwości i życiu wszystkich skłonnych do posłuszeństwa i posłusznych z ludzkości. To jest rzecz, której właśnie dokona Bóg (w. 32). Nasze badanie Psalmu 22 pokazuje fakt, że po cierpieniach Chrystusa (w. 2-22) nastąpi Jego służba błogosławienia Wieku Ewangelii (23-25), potem Jego służba Tysiąclecia względem czterech wybranych klas (26, 27) oraz Jego i Kościoła tysiącletnia służba względem świata. Na tym zamykamy nasze rozważanie form cierpienia Jezusa.

    Obecnie zastanowimy się nad duchem, w jakim Jezus znosił Swe cierpienia. Przede wszystkim powiemy, że duch, w jakim znosił On Swe cierpienia był duchem, który wyrażał w sposób doskonały każdą z wyższych pierwszorzędnych łask - wiarę, nadzieję, samokontrolę, cierpliwość, pobożność, braterską miłość i miłosierdzie, każda z nich w harmonii z sobą i każda w harmonii z sześcioma innymi i w tej harmonii dominując nad inne Jego łaski. Życie Jego było zaprawdę życiem wiary, gdy chodzi o Boga i Jego własną osobę, charakter, słowo i pracę. Jest to szczególnie widoczne, gdy zważymy misję badania, służby, życia i znoszenia cierpień, które starał się On przeprowadzić i przeprowadził w życiu; misję, którą we wszystkich jej szczegółach poznał w czasie Swego 40-dniowego pobytu na puszczy. Jeśli istniał ktoś, kto szedł drogą wiary, to był nim Jezus; był On bowiem pionierem Wysokiego Powołania - Poprzednikiem tych wszystkich, którzy poszli za Nim. Na każdym zakręcie drogi znajdował On nowy aspekt życia wiary który otwierał się przed Nim, On zaś wstępował nań i przechodził go z pełną ufnością. Każdy krok na wąskiej ścieżce, każda forma Jego cierpienia bez względu na to, czy to było fizyczne wyczerpanie, umysłowy smutek czy fizyczny ból, to każde doświadczenie każdej z tych trzech form Jego cierpienia wymagało od Niego praktykowania wiary zarówno, jako umysłowego ocenienia jak i ufności serca. Nadzieja również była cechą charakteryzującą Jego cierpienia. W każdej formie cierpienia pragnął On i spodziewał się podobać się Bogu, zdobyć Kościół jako Swą Oblubienicę, odkupić świat i stać się godnym chwały następującej po cierpieniu. Z pewnością musiał On w każdym momencie Swego postępowania ujawniać samokontrolę; był On bowiem stale otoczony takimi okolicznościami, które wymagały, by panował nad Sobą, chcąc dobrze czynić, jeśli miał wyjść z tego zwycięzcą. Jeszcze więcej musiał On okazywać cierpliwości, czyli tej zalety, której sferą działania są okoliczności najeżone przeszkodami, trudnościami i cierpieniami. Musiał On znosić opór i sprzeciwianie się grzeszników i to pomimo Jego fizycznego cierpienia, umysłowego smutku i fizycznego gwałtu. Wytrwał On w Swym czynieniu dobrze pomimo związanych z tym trudności, które On znosił pogodnie - a to właśnie Biblia nazywa cierpliwością.

    Pobożność jeszcze więcej charakteryzowała tego ducha, w którym znosił On Swe cierpienia; pobożność bowiem jest obowiązkową miłością względem Boga z całego serca, myśli, duszy i siły; powiedziane zaś jest wyraźnie, że wysłuchany został On w Swych modlitwach w Gietsemane z powodu Swej pobożności (do Żydów 5:7, przekład Diaglotta, w tekście polskim jest podane słowo "uczciwość"). Bóg był dla Niego wszystkim we wszystkim. Boga On uznawał jako pierwszego we wszystkich rzeczach (Psalm 16:8). Wszystko, co On dokonał lub czego nie robił, było przez Niego dokonane lub pozostawione częściowo ze względu na Jego pobożność. Każdy czyn, którego On dokonał był dopełniony przez Niego z pełnej miłości do Boga; każde cierpienie jakie znosił, znosił je częściowo z powodu wszystko przenikającej obowiązkowej miłości do Boga. Redukował On wszystkie Swe działania i cierpienia do terminów lojalności względem Boga, najpierw do tej formy lojalności, która jest zbudowana, wypływa i harmonizuje z najwyższą miłością obowiązkową do Boga; a potem do tej formy lojalności, która się buduje, wypływa i harmonizuje z najwyższą bezinteresowną miłością do Boga. Ta pobożność w części przenikała i napełniała każdy motyw, sposób i ducha, którego miały Jego cierpienia. Braterska miłość odegrała częściowo rolę w duchu, w jakim On cierpiał. Dzięki Jego karnacji, przez którą stał się ciałem z naszego ciała, kością z kości naszych i krwią z krwi naszej, Jego obowiązkowa miłość względem bliźnich współpracowała z Jego innymi wyższymi pierwszorzędnymi łaskami, napełniając Duchem Pańskim Jego cierpienia. Braterska miłość nie była najważniejszą pobudką w tym, gdyż obowiązkowa najwyższa miłość i bezinteresowna miłość względem Boga były najwyższym motywem, lecz współdziała w tym z nimi; nie była to bowiem obowiązkowa miłość Jego względem bliźniego, która skłoniła Go do poświęcenia się na cierpienia i śmierć, jednak nie wypoczywała ona całkowicie, lecz odgrywała w tym podległą rolę. Ona sprawiała, iż miał On bratnie uczucie dla biednej, potępionej z powodu grzechu i straconej ludzkości.

    Łaską, która ponad wszystkie inne charakteryzowała Jego ducha cierpień, była bezinteresowna miłość, dobra wola, która oparta na upodobaniu w dobrych zasadach - w zgodzie z Prawdą i jej duchem - raduje się i jest w społecznej jedności z tymi, którzy są w harmonii z dobrymi zasadami, współczuje z tymi, którzy nie są w tej harmonii lub są traktowani w przeciwieństwie do dobrych zasad i z powodu tego upodobania jedności i współczucia jest gotowa oddać życie, by popierać te dobre zasady w błogosławieniu innych. Przede wszystkim, jako wyraz bezinteresownej miłości oddał On ją Bogu w jej radości, jedności, sympatii i ofierze; Bóg bowiem był najważniejszym przedmiotem Jego miłości. Następnie oddał On ją dla braci w jej radości, jedności, sympatii i ofierze. Oddał On im tę formę sympatii, która współczuła z nimi w złym traktowaniu, jakiego doznali i współczuła za nich w ich błędach, winach i brakach - przy tym ta ostatnia forma sympatii była taka, że z oczywistych powodów nie oddał On jej Bogu. Z powodu takiego upodobania, jedności i sympatii ofiarował On się za nich na śmierć. Trzecim przedmiotem Jego bezinteresownej miłości była ludzkość w ogólności. Tym ludziom dał On w tej mierze Swą ocenę, na jaką pozwalały resztki obrazu Boga w nich, które przeżyły zniszczenie dokonane przez upadek, jak np. wiara setnika i kobiety syryjsko-fenickiej. Głównym jednak motywem Jego bezinteresownej miłości względem nich była Jego litość dla nich z powodu ich fizycznej, umysłowej, artystycznej, moralnej i religijnej degradacji i straszliwego złego traktowania ich przez upadłych aniołów i upadłych ludzi. Z wszelką pewnością niszczące skutki przekleństwa na nich wywołały w Nim najgłębszą sympatię i częściowo charakteryzowały Jego ducha, w jakim znosił Swoje cierpienia. Wszystko to pobudzało Go do tego, iż poddał się On cierpieniom w ofierze dla ich dobra. Także bezinteresowna miłość do Jego wrogów, przyjmując głównie formę litości i ofiary, była cechą ducha, w którym cierpiał zło. Jego miłość do prawdy, sprawiedliwości i świętobliwości oraz Jego nienawiść błędu, grzechu i bezbożności współpracowały stanowiąc ducha, w którym cierpiał. Te wyższe pierwszorzędne łaski, dominując nad inne łaski - niższe pierwszorzędne, drugorzędne i trzeciorzędne - sprawiały, że te inne łaski działały stosownie do wymagań okoliczności jako składniki ducha Jego cierpień. Tak więc duch, w którym On cierpiał był doskonały.

    Cel dla którego On cierpiał, był wielostronny. Po pierwsze postanowił On służyć, podobać się i gloryfikować Boga. Poświęciwszy wszystko Bogu, zamierzył On, by wszystko co miał służyło Bogu, a czego dokonał służąc sprawie Bożej prawdy, sprawiedliwości i świętobliwości - posuwając naprzód Boski Plan Wieków. Służba tej sprawie była radością dla Jego duszy, bo dążył On do podobania się Bogu. Ostatecznie zaś poprzez taką służbę i podobanie się Bogu dążył On do gloryfikacji Boga, którego plan, jako łączący w sobie doskonałą mądrość, moc, sprawiedliwość i miłość ma doprowadzić do zbawienia czterech wybranych klas, pokutujących upadłych aniołów, posłusznych Żydów i pogan - razem 7 klas - wykonanie tego przyczyni się do możliwie największej chwały Boga. Tak więc skierowane ku Bogu cierpienia Jezusa miały najszlachetniejsze i najwznioślejsze cele. Drugim celem Jego cierpień było odkupienie Kościoła, aby uczynić go Jego Współdziedzicem i Oblubienicą w Boskiej naturze. Trzecim celem Jego cierpień było odkupienie trzech innych wybranych klas: Starożytnych Godnych, Wielkiej Kompanii i Młodocianych Godnych - aby uczynić ich Jego i Kościoła towarzyszami w nagrodach, zaszczytach, pracach i dziedzictwach Tysiąclecia i po Tysiąclecia. Czwarty cel Jego cierpienia to odkupienie świata z Adamowej klątwy i ofiarowanie ludziom przy sprzyjających okolicznościach błogosławieństw restytucji Tysiąclecia i nagrodzenie wiernych wśród nich wiecznotrwałym, doskonałym życiem ludzkim na ziemi w czasie po Tysiącleciu. Piątym celem Jego cierpienia było danie upadłym aniołom możliwości pojednania się z Bogiem i doprowadzenie do tego pojednania tych z nich, którzy się poprawią. Szóstym celem Jego cierpienia było umieszczenie Go w takiej pozycji, w której będzie mógł On zniszczyć wszelkie zło i wszelkie niepoprawne bezbożne istoty. Siódmym celem Jego cierpienia było doprowadzenie do takiego stanu rzeczy, że prawda, sprawiedliwość i świętobliwość będą wiecznie przeważać we wszystkich Boskich wszechświatach. Na najwyższą chwałę zasługuje Jego siedem celów, dla których podjął się On cierpieć.

    Jeszcze słowo o wynikach Jego cierpień. Pierwszy z nich, to skutek tych cierpień na Niego Samego, który był podwójny. Przede wszystkim doprowadziły one Jego człowieczeństwo do stanu, w którym już go więcej nie potrzebował do Swego własnego użytku, a to sprawiło, że było ono gotowe, jako rzecz wartościowa do odkupienia Adama i jego rasy; Jego bowiem cierpienia dopełniając Jego śmierci jako doskonałej ludzkiej istoty, uczyniły jej zasługę całkiem dostateczną do okupu Adama i rasy ludzkiej w nim. Po drugie, cierpienia te rozwinęły w Nim pewne łaski, których kultywowanie w stworzeniach Bożych jest nieodstępne od cierpień. Wszystkie Jego łaski uzyskały swą doskonałość poprzez Jego cierpienia (Psalm 45:9); łaski jednak, które specjalnie potrzebują cierpień dla swego rozwoju są to: wiara, sympatia, miłosierdzie, cierpliwość i wierność (Żyd. 2:10, 17, 18; 4:15; 5:7-9; 1 Piotra 1:7). Te łaski z resztą wyższych pierwszorzędnych łask specjalnie czyniły Go zdolnym do Jego służby dla wybranych i nie wybranych, jak również dla upadłych aniołów. Stąd widzimy, że Jego cierpienia miały dla Niego znaczenie wychowawcze, przygotowując Go do Jego przyszłej pracy, zaszczytu, urzędu i dziedzictwa. Inne skutki Jego cierpień były na korzyść innych: Bóg uzyskał w Nim poprzez nie i z nich odpowiedniego Namiestnika; Kościół właściwą Głowę itd.; inne wybrane klasy odpowiedniego Wodza itd.; świat i upadli aniołowie odpowiedniego Odkupiciela. Ewentualnym ich rezultatem będzie Jego skuteczne przeprowadzenie Boskich planów i celów nie tylko dla aniołów i potomków Adama, lecz i dla nowych rodzajów istot, które Bóg zamierza doprowadzić do doskonałości na planetach wszechświatów przez Chrystusa jako Jego wieczne dzieło, w którym będą mieli zaszczyt brać udział wybrani spośród ludzkości i spośród aniołów. Nieskończenie owocne będą więc rezultaty cierpień Jezusa na chwałę Boga i dla błogosławienia innych. Chwalmy Boga, źródło tych cudów oraz Jezusa, ich Sprawcę (Obj. 5:12, 13) i ufajmy, miłujmy oraz słuchajmy Ich za te cuda, wykonując naszą rozsądną służbę!

TP ’72, 8-11.

Wróć do Archiwum