Przypowieść o siewcy

Gdy Pan Jezus chodził jeszcze po ziemi, to opowiadał różne historie, pewnego razu powiedział zebranym dokoła niego ludziom:

Przypowieść o siewcy

Słuchajcie! – Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, to część ziaren upadło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne ziarna upadły na grunt skalisty, gdzie nie miały wiele ziemi, i szybko wzeszły, bo nie były głęboko w glebie. Lecz gdy słońce wzeszło, to jego gorąco sprawiło, że małe roślinki uschły, bo nie miały wystarczająco dużych korzeni, żeby nadążyć z pobieraniem wody. Inne ziarna upadły między chwasty, a chwasty rozrosły się, wybujały i zabrały młodym roślinkom wodę oraz dostęp do słońca, tak że zadusiły je i nie wydały pożądanego owocu. A jeszcze inne wreszcie upadły na żyzną, dobrą ziemię i wydawały plon, wschodząc i rosnąc – z niektórych ziaren wyrosły kłosy, w których było 30 ziaren, z innych kłosy, w których było 60 ziaren, a znalazły się i takie, w których było aż sto ziaren, które urosły na kłosie z pojedynczego ziarenka. A na końcu Pan Jezus dodał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!

Gdy później uczniowie pytali Pana Jezusa co miała znaczyć jego opowieść, to wyjaśnił im, że ziarna przedstawiają słowo Boże, które jest głoszone wszystkim ludziom. Różne rodzaje podłoża, na które upadają ziarna, to różne rodzaje serc ludzkich, do których dociera to słowo Boże.

  • Po drodze chodzi wielu ludzi, droga jest twarda i zwykle dużo się na niej dzieje, czasem nie ma na niej ani trochę ziemi, czyli miejsca, w którym słowo Boże mogłoby zapuścić korzenie i zmienić życie tego, kto je usłyszał, a jeśli nawet jest – to bardzo malutko. Ptaki – to różne sprawy życiowe. Czasami nawet na tablicach reklamowych można przeczytac wersety biblijne, albo zachęty do czytania Biblii. Niedawno widziałem to na tablicy przy drodze pomiędzy Bielawą a Dzierżoniowem. Ale wielu nawet jeśli je przeczyta, to za chwilę zapomina o tym, bo śpieszy sie gdzieś, albo zobaczy coś interesującego po drugiej stronie ulicy. Nie ma czasu ani miejsca, żeby to ziarnko w nich zakiełkowało.
  • Grunt skalisty, to taki, na którym może być już troszkę ziemi – można sobie wyobrazić na przykład chodnik, gdzie troszkę ziemi jest pomiędzy różnymi płytami chodnikowymi – szczególnie tam, gdzie nierówno do siebie przylegają, albo miejsca, gdzie skały i kamienie są przykryte tylko cieniutką warstwą ziemi. Gdy tam upadnie ziarenko, to szybko może wzejść – woda jest niedaleko (bo po deszczu nie wsiąkła głęboko w ziemię, tylko zatrzymała się na tej skale, czy też kamieniach), ciepło słońca też szybciutko przechodzi przez tą cienką warstwę ziemi – i takie ziarno szybko wschodzi. Tak jak ci, którzy zastanowią się nad usłyszanym słowem Bożym i zachwycą się nim – zrozumieją, że Pan Jezus przyszedł właśnie dla nich i chce ich błogosławić. Ale gdy słońce świeci coraz goręcej, woda im się szybko kończy – czyli gdy doświadczenia stają się cięższe, to słowo Boże jakie do nich dotarło okazuje się niewystarczające (nie dlatego, że Pan Bóg zapomniał im go dać, ale dlatego, że nie wystarczająco pilnie starali się o nie – tak jak mama stawia dzbanek z herbatą i woła: „chodź, napij się!”, a czasem dzieci wcale nie przychodzą, bo są zajęte bawieniem się. Czy dziwne, że wtedy brakuje im picia?).Można powiedzieć, że oni posłuchali słów Pana Jezusa: „Kto chce, niech… idzie za mną”, tylko nie zwrócili uwagi na to, że Pan Jezus tak naprawdę powiedział: „Kto chce, niech weźmie swój krzyż i idzie za mną”. Jeśli trzeba wziąć krzyż, to znaczy, że trzeba coś dźwigać, a nie iść z pustymi rękami. A noszenie czegoś może być trudne – zależnie od tego, jak ciężka to jest rzecz. Jakąś jedną rzecz ze sklepu łatwo jest nieść, ale czasami cała torba, którą niesie tata ze sklepu bywa bardzo ciężka – i wtedy można sobie pomyśleć, że ja jednak nie chcę tego nieść. I tak właśnie i w tej opowieści Pana Jezusa – niektórzy myślą sobie: to chodzenie za Jezusem jest zbyt trudne, i przestają to robić – ich roślinka usycha.
  • Ziarno, które upadło między chwasty tak naprawdę też upadło na dobrą ziemię! Tam gdzie początkowo miało dość miejsca na rozwinięcie korzenia, dobry dostęp do wody i odpowiednią głębokość, tak, że słońce pomagało w rośnięciu tej roślinki. Ale ludzie o takich sercach pozwolili, żeby obok roślinki rosnącej z tego zasianego ziarenka, wyrastały też inne rośliny – które zabierały jej miejsce i składniki odżywcze. Taką inną rośliną – chwastem – mogą (choć nie muszą) być na przykład gry komputerowe. Gdy w ciągu całego dnia nie starczyło wam czasu aby na przykład poczytać lub posłuchać opowieści biblijnych, bo cały czas graliście – to znaczy, że ten chwast tego dnia zabrał waszym ziarenkom całe jedzenie i miejsce. Jeśli to będzie się powtarzało, to w końcu przestaniecie mieć ochotę słuchać i zajmować się sprawami biblijnymi – i to ziarenko zadusi się, a nawet jeśli zdążyło przez pewien czas rosnąć, to nie wyda żadnych, albo prawie żadnych owoców.
  • I ostatni rodzaj ziemi to dobra ziemia – taka, o którą dba się, żeby było na niej miejsce dla roślinek. Być może pomagaliście swoim rodzicom lub dziadkom na działce przy plewieniu? To właśnie jest pozbywanie się chwastów, tych zajęć, które chciałyby zająć niepotrzebnie dużą ilość czasu w naszym życiu, nawet jeśli same w sobie nie są złe (tak jak gry komputerowe same w sobie nie są złe i ja też czasem w nie gram).

Warto też zastanowić się nad rolą siewcy. Jak myślicie, czy jego zadanie jest łatwe? Spróbujmy się zastanowić – czy ten, kto głosi słowo Boże wie, czyje serce jest dobrą glebą? Czy umie przeczytać czyjeś myśli? Nie, choć może się czasem próbować domyślać, że u tej osoby może mieć większe szanse niż u inne – ale: czy pamiętacie jak prorok Samuel szukał przyszłego króla wśród synów Jessego i wydawało mu się, że każdy z jego pierwszych siedmiu synów będzie odpowiedni, a Bóg wybrał dopiero ósmego, Dawida, o którym żaden z nich nie pomyślał, że mógłby się do tego nadawać? Podobnie jest z dobrą glebą w sercach ludzi – tylko Bóg może ją zobaczyć, ale to nie znaczy, że mamy nie próbować. Samuel sprawdził każdego z synów Jessego, a siewca stara się zasiać ziarno słowa Bożego w każdym sercu.

Apostoł Paweł opowiadając o swojej pracy jako siewca, powiedział: „Ja siałem, Apollos (jego towarzysz) podlewał, ale Bóg dał wzrost” – i dodał, że jesteśmy pomocnikami Boga w tej pracy, a wszyscy ludzie – ziemią, na której siejemy. (Więcej na ten temat możecie przeczytać w 1 liście do Koryntian rozdziale 3).

Czy chcecie spróbować też być siewcami?

Potrzebne będą:

  • kilka osób
  • szalik, chusta lub prześcieradło
  • torebka ryżu preparowanego lub dowolnego zboża (na przykład pszenicy lub żyta)
  • duża kartka papieru
  • przybory do rysowania lub malowania

Przygotowania:
Szalik, chustę, lub pocięte na pasy prześcieradło należy związać, lub zszyć, żeby stworzyć zakładane na ramię „pojemniki na ziarna”.

Gdy wszystko gotowe: Podzielcie kartkę na cztery części o różnym kształcie, albo na obszary, które będą przedstawiały a) drogę, b) skalistą ziemię, c) zachwaszczoną ziemię i d) dobrą ziemię. Podzielcie się na grupy i niech każda z grup pokoloruje odpowiednio obszary. Następnie załóżcie „pojemniki na ziarna”, włóżcie do nich ziarna i, zebrawszy się dookoła kartki, zamaszystymi ruchami, tak jak siewca, rzucajcie ziarna – ale tylko na dobrą ziemię! Starajcie się, aby ziarna trafiły tylko tam!

Czy wam się udało? Prawdopodobnie nie – gdy głosimy słowo Boże, to choćbyśmy starali się głosić je tylko tym, w których widzimy taką dobrą ziemię, to okazuje się, że w ich sercach są różne rodzaje ziemi. Ale nie martwcie się, do nas należy sianie, a Pan Bóg potrafi zadbać o to, by ziarna słowa Bożego trafiły do serc jego prawdziwych dzieci!