Złe skutki postmillenaryzmu
Posłuchaj lub pobierz mp3:
Kontynuując nasze rozważania, historia pokazuje, że wszędzie tam, gdzie panuje postmillenaryzm, prowadzi on do obniżenia biblijnych standardów doktryny i praktyki oraz do zeświecczenia Kościoła, co dowodzi, iż nie jest on biblijną doktryną. Powód tego jest dosyć oczywisty: stosunkowo niewielu ludzi przejawia aspiracje do świątobliwego życia, pełnej samozaparcia służby oraz radosnego wytrwania dla sprawiedliwości, co jest przesłaniem Biblii dla świętych. Stwierdzono to w wielu doświadczeniach już setki lat temu. By zatem pozyskać tych, którzy zostali zniechęceni tak wzniosłymi doktrynami i zasadami, świecki kler ustanowił kompromis z tymi zasadami, dostosowując swe nauki do ideałów tych, których chciał pozyskać, czego wynikiem było obniżenie biblijnych standardów wiary i życia. Polityka taka prowadziła do wielu błędów doktryny i praktyki; do świeckości zamiast świątobliwości, służby i cierpienia; do unii Kościoła z państwem; do panowania papiestwa i niektórych protestanckich kościołów przy wsparciu państwa. A zatem postmillenaryzm zawsze prowadził do takich form zła. Fakt przynoszenia przez niego złych owoców dowodzi, iż jest on złym drzewem, w którego cieniu nie powinniśmy dłużej przebywać.
Zwolennicy postmillenaryzmu próbują dowieść swych racji pewnymi biblijnymi cytatami, które jednak błędnie stosują (i część z nich omówiliśmy już wcześniej). Twierdzą np., że słowa Chrystusa o głoszeniu Ewangelii wszystkim narodom przed Jego powrotem (ewangelia Mateusza rozdział 24 werset 14: „A Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi na świadectwo dla wszystkich narodów. I wtedy nastąpi koniec”) potwierdzają ich naukę, jednak w rzeczywistości fragment ten nie zawiera myśli o nawróceniu świata. Mówi on jedynie, że Ewangelia będzie głoszona wśród wszystkich narodów na świadectwo, lecz nie mówi ani słowa o tym, jak to świadectwo będzie przyjęte.
Na podstawie faktu, że Jezus nakazuje Swym naśladowcom znajdować uczniów nie tylko wśród Żydów, co dotychczas czynili, lecz wśród wszystkich narodów (ewangelia Mateusza rozdział 28 wersety 18 i 19: „(18) A Jezus podszedł do nich i powiedział: ‚Otrzymałem pełną władzę w niebie i na ziemi. (19) Idźcie więc i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach! Udzielajcie im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego!'”), wnoszą, że ich teoria jest prawidłowa, ignorując fakt, że polecenie, by nie ograniczać wysiłków nawracania tylko do jednego narodu, lecz rozszerzyć je na wszystkie, nie musi oznaczać, że wszyscy zostaną nawróceni.
W podobny sposób wypaczają stwierdzenie św. Pawła (Dzieje Apostolskie rozdział 17 werset 30: „Toteż Bóg w swej dobroci, nie zważając już na minione czasy niewiedzy, wzywa obecnie każdego człowieka, gdziekolwiek by się znajdował, aby odmieniwszy swe życie pokutował”), które wskazuje, że chociaż wcześniej Bóg zalecał pokutę tylko niektórym – Żydom, teraz zaleca ją wszystkim – zarówno Żydom, jak i poganom, na podstawie czego uczą, iż wszyscy zostaną nawróceni w Wieku Ewangelii. Zapominają o tym, że zalecenia nie zawsze są realizowane, np. te wobec Żydów, by pokutowali. Chociaż Pan je podawał, to również prorokował, iż nie będą one wypełniane, jak wskazują na to wersety jakie cytowaliśmy w drugim odcinku niniejszej serii.
Nie powinniśmy też przypuszczać, że skoro zalecenia nie miały być realizowane, to Pan nie podawałby ich Swym uczniom, ponieważ dał On wiele takich, które nie zostały wypełnione, np. Dziesięć Przykazań. Powinniśmy raczej wyciągnąć wniosek, iż udzielił ich Swym naśladowcom wiedząc, że wysiłki podjęte w celu ich wypełnienia doprowadzą w rezultacie do rozgłoszenia ogólnoświatowego świadectwa o nadchodzącym Królestwie (o czym mówi ewangelia Mateusza rozdział 24 werset 14) oraz do rozwinięcia w Jego uczniach szlachetnych charakterów czyniących ich gotowymi na Królestwo.
Tak więc nasza analiza postmillenaryzmu dowodzi, że w Piśmie Świętym, w rozumie ani w faktach nie ma niczego na jego poparcie, podczas gdy jest w nich wiele na jego odrzucenie.
Na tym kończymy niniejszą krótką serię – na zakończenie – ciekawostka historyczna:
W 799 roku podczas rozruchów w Rzymie szlachta o mało nie zamordowała papieża Leona III, za jego bezprawne przywłaszczanie sobie władzy. Papież udał się do Karola Wielkiego z prośbą o pomoc, który jej udzielił – przybył do Rzymu, pomógł mu i wydał surowy sąd nad wrogami papieża. W rewanżu w roku 800 Karol Wielki został przez niego koronowany na cesarza rzymskiego, „z woli Boga”. Od tego czasu było śmiele twierdzonym i ogólnie uznawanym, że kościół Rzymski był Królestwem Bożym na ziemi i że papieże kolejno reprezentowali Chrystusa, jako Króla królów, a kardynałowie i biskupi byli Jego współdziedzicami. Na podtrzymanie tych roszczeń, papieżom została przyznana ogólna władza tak w sprawach świeckich, jak i religijnych, a królowie i cesarze największych państw europejskich i całego świata (nawet w Anglii i w Niemczech) korzyli się u nóg papieża, uznając go Królem królów. Innymi słowy – skoro wtedy rozpoczęło się Królestwo Boże na ziemi, to po tysiącu lat Chrystus powinien wrócić, zakończyć wszystkie ziemskie sprawy i przejąć nawrócony świat.
Tymczasem jednak w wyniku działań Napoleona 15 lutego 1798 francuski generał Berthier wkroczył do Rzymu i założył tam Republikę, a pięć dni później papież jako więzień został przewieziony do Francji, gdzie też po roku zmarł. Odtąd też nawet nie wspomina się o papieskim prawie ustanawiania i obalania królów. Co więcej, następny papież, który rozpoczął swój pontyfikat w 1800 roku pod imieniem Pius VII opublikował orędzie, w którym oświadczył, że „według nauki Ewangelii wszyscy winni być poddani postanowionym rządom”. Stwierdzenie to obejmowało oczywiście i jego samego.