W obecnym tempie świat nigdy nie zostałby nawrócony
Posłuchaj lub pobierz mp3:
Gdyby nadal trwało obecne tempo nawracania świata i gdyby obecne środki i potencjał były jedynymi dostępnymi, świat nigdy nie zostałby nawrócony – i to pomimo wielkiej misyjnej „krucjaty” z początku XIX wieku (związanej z powstaniem Towarzystw Biblijnych) i późniejszych misyjnych wysiłków aż do obecnych czasów.
W 1886 roku „The Watchman” (gazeta organizacji Y.M.C.A – Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej) opublikowała diagram ukazujący podział ludzkości pod względem wyznawanej religii:
Ludność świata: 1424 mln, w tym:
- Poganie: 856 mln (60,11%)
- Mahometanie: 170 mln (11,94%)
- Żydzi: 8 mln (0,56%)
- Rzymsko-katolicy: 190 mln (13,34%)
- Grecko-katolicy: 84 mln (5,9%)
- Protestanci: 116 mln (8,15%)
I skomentowała go następująco:
„Wyobrażenia niektórych o duchowym stanie świata są bardzo mgliste i niesprecyzowane. Słyszymy o chlubnym dziele przebudzenia w kraju i za granicą, o niedawnych wysiłkach misyjnych, o tym, jak jeden kraj po drugim otwiera się na przyjęcie Ewangelii, i o wielkich kwotach pieniężnych poświęconych na jej rozpowszechnianie. I zdaje się, iż czynione są odpowiednie wysiłki w celu ewangelizowania narodów ziemi. Obecnie [w 1886 roku] ludność świata oblicza się na 1 424 000 000. Jednak studiując diagram, zauważamy, że więcej niż połowę, prawie dwie trzecie ludności stanowią zupełni poganie, a pozostali są w większości naśladowcami Mahometa bądź członkami wielkich odstępczych kościołów, których religia jest praktycznie schrystianizowanym bałwochwalstwem. O tych kościołach prawie nie można powiedzieć, że są wierne Ewangelii Chrystusowej i nauczają jej. Nawet gdy chodzi o sto szesnaście milionów nominalnych protestantów, to musimy pamiętać, jak wielka ich liczba w Niemczech, Anglii i Stanach Zjednoczonych popadła w niewiarę, w ciemność głębszą niż pogaństwo, jeśli to możliwe. Wielu zostało zaślepionych przez różne przesądy lub skrajną niewiedzę. Tak więc gdy osiem milionów Żydów wciąż odrzuca Jezusa z Nazaretu, i kiedy więcej niż trzysta milionów tych, którzy noszą Jego imię, odstąpiło od Jego nauk, sto siedemdziesiąt milionów innych kłania się Mahometowi, a większość pozostałych ludzi do dnia dzisiejszego czci rzeczy martwe, swoich przodków, nieżyjących bohaterów lub samego diabła. Wszyscy na różne sposoby czczą stworzenia i służą im zamiast Stworzycielowi, który jest na wieki błogosławionym Bogiem wszystkich. Czy to nie wystarcza, by zasmucić serca myślących chrześcijan?”
Wikipedia pod hasłem „Religia” za CIA World Factbook podaje, że na podstawie danych z 2010 r procentowy udział religii kształtuje się następująco:
- Chrześcijaństwo – 33,43%
- Islam – 24,35%
- Hinduizm – 13,78%
- Buddyzm – 7,13%
- Sikhizm – 0,36%
- Judaizm – 0,21%
- Bahaizm – 0,11%
- bezwyznaniowi – 9,42%
Nawet zresztą gdyby pogaństwo zostało zewnętrznie schrystianizowane, tak jak chrześcijaństwo, to prawdopodobnie 999 osób z każdego 1000 i tak w dalszym ciągu wymagałoby nawrócenia, ponieważ wątpliwym jest, czy w gronie ponad 2 200 000 000 aktualnie przyznających się do chrześcijaństwa osób jest więcej niż 1‰ prawdziwych chrześcijan – nie tylko „z imienia”… Prowadzi nas to do kolejnej uwagi: że liczba i siła chętnych pracowników oraz ich dobrowolnych zwolenników jest całkowicie niewystarczająca do pokonania przeszkód stawianych dziełu nawrócenia świata przez diabła, świat i ciało. A nawet gdybyśmy mieli wystarczającą siłę, wraz z niezbędnym wsparciem dla takiego dzieła, nie mielibyśmy do dyspozycji dostatecznie dużo czasu na przeprowadzenie takiego gigantycznego zadania, którego wykonanie wymagałoby wieków – gdy tymczasem proroctwa odnośnie znaków i chronologiczne wskazują, że nie ma tyle dostępnego czasu na to. Już z porównania tych wartości procentowych wynika, że w ciągu 124 lat między tymi dwoma raportami ilość chrześcijan (przynajmniej z nazwy) w stosunku do ilości ludzkości zwiększyła się o zaledwie niecałe 6 punktów procentowych, podczas gdy np. wyznających islam – o ponad 12 punktów procentowych (przy czym w ilości wyznawców: bardziej niż podwoiła), a prognozy też nie nastrajają optymistycznie w tym kierunku – według raportu amerykańskiego instytutu Pew Research Center (z 2015 roku) do 2050 roku „liczba muzułmanów wzrośnie o 2/3, doganiając w tym czasie chrześcijaństwo. Razem ich wyznawcy będą stanowić 60 proc. światowej populacji”. Jan Wójcik w swoim opracowaniu tego raportu napisał: „(…) Co zatem powoduje, że islam rośnie w dwukrotnie szybszym tempie od przyrostu naturalnego? Najistotniejszym czynnikiem jest tu demografia. Średnia dzietność w rodzinach muzułmańskich to 3,1, a w chrześcijańskich 2,7 – a więc znacznie powyżej 2,1, pozwalającej utrzymać obecną populację. I to będzie decydowało o dalszym utrzymywaniu się przewagi liczebnej. Przy czym to jednak muzułmanie będą zwycięzcami, którzy zwiększą swój udział w światowej populacji z 23 proc. do niecałych 30 proc. (…)”
Oprócz tego rośnie też ilość osób określających siebie jako ateiści, agnostycy i podobnie. Wszystko to wskazuje, że wysiłki nawrócenia świata będą nieskuteczne przed momentem, w którym to Jezus zrobi to po swoim powrocie.