W 4 Mojżeszowej jest On Wężem Miedzianym
Biblia w taki lub inny sposób, w swych doktrynach, przykazaniach, obietnicach, napomnieniach, proroctwach i typach, w każdej z ksiąg wskazuje na Jezusa, Mesjasza (Chrystusa), w którym skupia się wielki Boski Plan Zbawienia, zarówno Kościoła, jak i świata. Ponieważ w istocie tych świadectw jest bardzo wiele, podamy tylko niektóre z nich.
W 4 Mojżeszowej jest On Wężem Miedzianym:
- 4 Mojżeszowa rozdział 21 werset 9: „Mojżesz zrobił więc węża, wykonał go z miedzi i osadził na drzewcu. Wówczas ten, kogo ukąsił wąż, a spojrzał na miedzianego węża, pozostawał przy życiu”.
- Ewangelia Jana rozdział 3 wersety 14 i 15: „(14) A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, (15) aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”.
2 Koryntian rozdział 5 werset 21: „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”.
W pewnym momencie swej podróży do Kanaanu Izraelici ponownie w pewnych okolicznościach zaczęli szemrać – buntować się, narzekać, okazując brak wdzięczności i wiary. Karząc ich za taką postawę Bóg dopuścił, by pokąsały ich bardzo liczne „ogniste” węże – które i dziś są spotykane w owym rejonie świata, i których jad sprawia, że ciało i system nerwowy są tak podrażnione, iż ma się wrażenie ognistego bólu, powodującego śmierć w ciągu czasem zaledwie kilku godzin. Gdy Izraelici zaczęli rozumieć, że były one karą ze strony Pana, wołali do Mojżesza o pomoc, który otrzymał od Boga informację, że ma wykonać miedzianego węża i powiesić go na drzewie, tak by był widoczny dla Izraelitów nawet z pewnego oddalenia. I każdy kto podnosił na niego swój wzrok, zostawał uleczony i zachowywał swoje życie.
Była to lekcja wiary dla cielesnego Izraela – oni zgrzeszyli i ciążyła nad nimi kara za ów grzech, ale Boskie miłosierdzie mogło dotrzeć do tych, którzy przez wiarę uznali możliwość otrzymania go. Łatwo można sobie wyobrazić początkowe wątpliwości ludu – jaka korzyść może wyniknąć z patrzenia na miedzianego węża zawieszonego na drzewie? Jaki wpływ to mogłoby mieć na ukąszenia tych węży? Jak może to uleczyć konających? Czy to nie jest jakieś oszustwo? Co ten Mojżesz sobie myśli? Czemu on szydzi z nas, zamiast przygotować jakieś lekarstwo, jakąś surowicę, maść, cokolwiek? Jednak w miarę gdy rozchodziła się wieść, że ci, którzy spoglądali na tego węża, faktycznie byli uzdrawiani, to – również łatwo – można się domyślić, że każdy starał się pomóc drugim, by też mogli wyjść z namiotów, czy podejść bliżej, spojrzeć na tego węża i żyć. Widzimy – oni nie tylko ponieśli karę, lecz przy okazji było to także wielką pomocą dla ich wiary – dzięki temu mogli wyraźniej zrozumieć, że to Bóg był ich wodzem, że dzięki Niemu mogli wszystkiego dokonać, i że szemranie przeciwko Niemu ściągnie na nich Jego niełaskę i przykrą karę.
Bez Boskiej pomocy być może nigdy nie moglibyśmy zrozumieć antytypicznego znaczenia tej historii, jednak sam nasz Pan zwraca naszą uwagę na fakt, że Izraelici pokąsani przez te węże typicznie przedstawiali (byli symbolami, figurami) grzeszników pokąsanych przez grzech i ponoszących jego skutki – ogólny upadek, degenerację. Nasz Pan oświadczył (w cytowanym powyżej Jana rozdziale 3 wersetach 13 i 14), że to On sam był antytypem (rzeczywistością, pozafigurą) tego miedzianego węża powieszonego na drzewie na puszczy – że będąc ukrzyżowanym, On, który nie znał grzechu, został uczyniony grzechem za nas, przestępców – grzeszników (a tym bardziej za Żydów, którzy byli obarczeni dodatkowym przekleństwem, wynikającym z dotyczącego ich Zakonu – gdyby nie chodziło o nich, Jezus nie musiałby ponosić aż tak haniebnej śmierci – przez ukrzyżowanie – wystarczyłoby, żeby jakkolwiek stracił życie, do którego miał pełne prawo. Jednak, jak mówi Galacjan rozdział 3 werset 13: „Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie” – była to najgorsza kara wynikająca z Zakonu, więc żeby móc odkupić nawet i najgorszych z nich, musiał ponieść taki rodzaj śmierci jak oni).
Dzięki Pańskiemu wyjaśnieniu rozpoznajemy tę wielką prawdę zawartą w tym typie (symbolu/obrazie) – że jedynym sposobem, jaki przygotował Bóg w celu przywrócenia ludziom wiecznego życia jest przyjęcie Chrystusa, więcej – przyjęcie Chrystusa ukrzyżowanego, i wiara w to, że przyjęcie Jego może to życie przywrócić.
Lekcją dla nas jest najwyraźniej to, że nie wystarczy wierzyć w Jezusa jako wielkiego nauczyciela, równego Platonowi, Zoroastrowi, Konfucjuszowi, czy dowolnemu innemu uznawanemu przez siebie nauczycielowi, ani nawet w to, że był On nauczycielem ponad wszystkich innych nauczycieli. Lekcją jest to, że to przez ukrzyżowanie naszego Pana zostało dokonane odkupienie, które było konieczne i bez którego nie można by mieć życia wiecznego.
Kolejną lekcją z tego typu jest to, iż nie tylko było konieczne, żeby Chrystus umarł za nasze grzechy, lecz także, że przez tą Jego śmierć nikt nie może być zbawiony w inny sposób jak tylko przez patrzenie na Niego – czyli przez aktywną wiarę w zasługę w Jego wielkiej ofiary pojednana – czyli w to, że Jego ofiara jest skuteczną, jest w stanie dokonać pojednania nas samych z Bogiem. Zgodnie z tym my spojrzeliśmy na Niego, patrzymy i żyjemy – patrzymy na Jezusa, Wodza (autora/sprawcę) naszej wiary, aż On stanie się jej „dokończycielem” – zgodnie z tym, co mówi Hebrajczyków rozdział 12 werset 2: „Patrząc na Jezusa, wodza i dokończyciela wiary, który dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotę, i usiadł na prawicy stolicy Bożej” (a w innym tłumaczeniu: „Utkwijmy wzrok w Jezusie, w Tym, który wzbudza i doskonali wiarę, i który ze względu na czekającą Go radość wycierpiał krzyż, nie zważając na hańbę, i zajął miejsce po prawej stronie tronu Boga”).
Niektórzy z nas mają przywilej spoglądać ku Niemu jeszcze w tym życiu, inni otrzymają tą możliwość po wzbudzeniu z grobu – możliwość uwierzenia, że przez Jego krew można otrzymać odpuszczenie grzechów i pojednanie z Ojcem, postępowania zgodnie z tą wiarą i dzięki temu zachowania swego życia na wieczność.