Miłość ‚nie myśli złego; Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy’
Posłuchaj lub pobierz mp3:
– 1 Koryntów rozdział 13 wersety 5-6
Zastosujmy myśli apostoła Pawła w praktyce do nas samych:
Czy posiadam ducha miłości, który „nie myśli złego”, który jest prostolinijny, nie podejrzewający zła, nie wyszukujący zła w drugich, ani nie przypisujący im złych intencji? Czy posiadam miłość, która zawsze stara się wspaniałomyślnie tłumaczyć postępowanie drugich, tak aby raczej założyć wszelkie możliwe marginesy na wystąpienie błędu w moim osądzie, niż zakwestionować motywy ich serc? Doskonała miłość jest sama w sobie pełna dobrych intencji, ona woli i, na tyle, na ile jest to możliwe, stara się patrzeć na słowa i postępowanie innych z tego samego punktu widzenia. Ona nie ceni wysoko uraz ani domysłów, posądzeń; nie tworzy też sobie dowodów złych intencji z drobnostek – ani takich, którymi poprzez jedne domysły, udowadnia następne domysły, a tymi jeszcze kolejne, ani takich, które wynikają z jakichś okoliczności danej sprawy. Jak mówi pewne mądre przysłowie: „Gdzie mało miłości, tam wiele wad”.
Niemniej jednak, chociaż miłość pomija zniewagi i nie zwraca na nie uwagi, nie pielęgnując uraz, to nie oznacza to, że miłość miałaby traktować czynicieli zła w dokładnie taki sam sposób, jak traktowałaby swoich przyjaciół. Właściwym, a czasem nawet niezbędnym, może być pewnego rodzaju zauważenie tych zniewag/wykroczeń, to jest na tyle, by nie okazywać takiej samej serdeczności jak poprzednio. Ale przy tym nie powinno być okazywanej ani nienawiści, złośliwości ani kłótliwości – nic poza uprzejmością i łagodnością, tak by zostawić otwartymi drzwi do pełnego pojednania się tak szybko, jak to tylko będzie możliwe, robiąc przy tym wszystko, co jest możliwe, aby zachęcić do takiego pojednania i przejawiając chęć do przebaczenia i zapomnienia doznanej krzywdy.
Czy posiadam miłość, która jest szczera, która „nie raduje się z niesprawiedliwości [nie-równości], ale się raduje z prawdy”? Czy zasady dobra i zła są tak silnie zakorzenione w moim umyśle, czy jestem w tak ścisłej harmonii z dobrem, a w sprzeczności ze złem, że boleję z powodu zła, gdziekolwiek ono się pojawia i współczuję z wszystkimi, którzy w nie popadają, albo bywają usidleni pokusami? Czy tak bardzo sprzeciwiam się złu, że nie zachęcałbym do niego, nawet gdyby to miało przynieść mi jakąś korzyść? Czy jestem tak bardzo w harmonii z dobrem, z prawdą, że nie mógłbym uniknąć radowania się z prawdy i jej powodzenia, nawet gdyby wymagało to naruszenia opinii jakie sobie na jakiś temat uprzednio wyrobiłem, albo gdyby było to niekorzystne dla niektórych z moich ziemskich interesów?
Każdy, kto pragnie rozwinąć w swoim sercu Ducha Świętego, doskonałą miłość, powinien uważnie strzec tego punktu szczerości swoich intencji oraz uczciwości swego postępowania. Nawet najmniejsza pokusa aby cieszyć się upadkiem dowolnej osoby, lub rzeczy, która w jakimkolwiek stopniu przedstawia sprawiedliwość albo dobroć, powinna zostać potępiona i przezwyciężona. Doskonała „miłość nie raduje się z niesprawiedliwości”, w żadnych okolicznościach ani warunkach, i nie będzie cieszyć się, lecz wyłącznie smucić się, z upadku drugiego, nawet jeśli upadek tej osoby miałby oznaczać nasze własne wywyższenie.
Boska miłość, którą apostoł opisuje tutaj jako ducha ludu Bożego, jest miłością, która stoi wysoko ponad wszelkim samolubstwem i jest oparta na ustalonych zasadach, które powinny być z każdym dniem coraz wyraźniej rozpoznawane, i które zawsze i za wszelką cenę, powinny być czynione naszymi własnymi zasadami. Jakkolwiek korzystnym mógłby być błąd, miłość nie może brać w nim żadnego udziału i nie może pożądać nagrody, jakie zło niesie ze sobą. Powinna natomiast mieć przyjemność z prawdy – prawdy na każdy temat, a szczególnie prawdy odnośnie Boskiego objawienia, jakkolwiek niepopularną mogłaby być ta prawda, jakkolwiek wiele prześladowań mogłaby pociągnąć jej obrona, oraz jakkolwiek wiele mogłaby kosztować utrata przyjaźni tego świata i wszystkich, którzy zostali zaślepieni przez boga tego świata. Duch miłości jest tak przywiązany do prawdy, że raduje się z udziału w stratach, prześladowaniach, niepokojach, czy czymkolwiek innym, co może stanąć na drodze prawdy albo jej sług. W Pańskiej ocenie jest wszystko jedno, czy wstydzimy się Jego, czy Jego Słowa (a słowo Pańskie jest prawdą) – i On deklaruje (w ewangelii Łukasza rozdziale 9 wersecie 26): „Kto bowiem wstydzi się mnie i moich słów, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale swojej i Ojca, i aniołów świętych”