Miłość ‚nie unosi się gniewem’

Miłość 'nie unosi się gniewem'– 1 Koryntów rozdział 13 werset 5

Kontynuując nasze rozważania 1 Koryntów rozdziału 13, przechodzimy do słów Apostoła Pawła, że miłość „nie unosi się gniewem” – i ponownie proponujemy zastosować jego myśli w praktyce do siebie samego:

Czy posiadam miłość odznaczającą się łagodnym usposobieniem, która „nie jest porywcza do gniewu”, którą niełatwo sprowokować by wybuchła, uniosła się gniewem? Miłość, która umożliwia mi zauważenie racji leżących po obu stronach sporu, która obdarza mnie duchem zdrowego rozsądku, umożliwiającym mi dostrzeżenie, że unoszenie się gniewem oraz gwałtowny gniew nie tylko są niewłaściwe, ale – co gorsze – są one szkodliwe, krzywdzące tych, ku którym bywa on kierowany? A dodatkowo – jest także szkodliwy w swym wpływie dla mego własnego serca i ciała?

To prawda, że bywają przypadki, w których miłość musi być stanowczą, surową niemalże do stanu srogości i nieugiętości – jest tak w przypadkach, gdy chodzi o zasady, lub gdy chodzi o zdobycie wartościowych lekcji. Tego rodzaju stanowczość i nieugiętość może być określana gniewem, gdy używa się tego słowa w jego właściwym sensie, to jest sprawiedliwego oburzenia, wykonywanego dla miłościwego celu – dla czynienia dobrze, ale i w takim przypadku powinien być on wykonywany tylko przez pewien czas – tylko tak długo, jak spełnia swoje zadanie. Jeżeli przejawiamy takie sprawiedliwe oburzenie, sprawiedliwy gniew, to powinniśmy zwracać baczną uwagę, by nie grzeszyć przy tym ani naszymi ustami, ani w naszych sercach, gdyż w nich powinniśmy w każdym momencie żywić wyłącznie dobre, miłujące i szczodre uczucia ku tym, którzy są naszymi nieprzyjaciółmi oraz ku tym z naszych przyjaciół, którym pragniemy pomóc, pouczyć lub naprawić.

Bycie porywczym do gniewu, dawanie się łatwo sprowokować do gniewu, oznacza posiadanie złego usposobienia, grymaśności, marudzenia, braku poczucia humoru, drażliwości i łatwości obrażania się. Takie usposobienie jest całkowicie przeciwne duchowi miłości, i ktokolwiek jest po stronie Pańskiej, pragnie podobać się Jemu i zostać zwycięzcą, powinien usilnie, wręcz zazdrośnie, strzec się przed ową powszechną porywczością naszych czasów. Do takiego stopnia, do jakiego takie usposobienie jest popierane lub dobrowolnie wykonywane, albo choćby nie zwalczane, to staje się to dowodem braków i niedoskonałości w rozwijaniu w sobie Świętego Ducha naszego Ojca, oraz braku podobieństwa do naszego Pana Jezusa, który jest naszym wzorem.

Bardzo mało jest takich dowodów niewłaściwego usposobienia, które byłyby traktowane przez swego posiadacza z taką łagodnością i wieloma usprawiedliwieniami dla ich ciągłego przejawiania, jak rozważany przez nas. Ale jakkolwiek wiele naszych wrodzonych, odziedziczonych słabości i zaburzeń nerwowych mogłoby sprzyjać takiemu duchowi narzekania, mrukliwości i łatwego obrażania się, to każde serce wypełnione Duchem Pańskim musi sprzeciwiać się tej skłonności do zła w nas, i musi prowadzić „dobry bój” przeciwko niemu (1 Tymoteusza rozdział 1 werset 18).

Nie powinniśmy mówić „taki już jestem”, „taka jest moja droga”, gdyż wszystkie „drogi” naszej upadłej natury są złe i naszym obowiązkiem, naszym interesem jest sprzeciwianie się i pokonywanie słabości naszej upadłej natury, tak samo jak i wszystkich innych „uczynków ciała” i diabła (Rzymian rozdział 8 werset 13, Galatów rozdział 5 wersety 19-23). Na niewiele innych sposobów jesteśmy w stanie bardziej ukazać naszym przyjaciołom i domownikom wiary potęgę łaski jaką jest miłość. W miarę jak ona w nas wzrasta, powinna czynić każde z dzieci Bożych posiadaczami coraz bardziej łagodnego, serdecznego usposobienia. W żaden inny sposób nie możemy lepiej okazywać naszego uwielbienia dla Tego, który powołał nas z ciemności do swej cudownej światłości (1 Piotra rozdział 2 werset 9), niż przez okazywanie ducha miłości we wszystkich codziennych sprawach naszego życia.

Poprzednia stronaNastępna strona