Pycha – wada widoczna u drugich lecz nie u siebie

Pycha - wada widoczna u drugich lecz nie u siebieChcielibyśmy podzielić się z Wami kazaniem pt. „Pycha a pokora”, jakie trochę ponad 100 lat temu wypowiedział podczas jednej z konwencji (zjazdu/konferencji) br. B.H. Barton, a które uważamy za ponadczasowe i nie mniej wartościowe dla nas dzisiaj, niż było to dla jego oryginalnych słuchaczy. Z uwagi na długość tego kazania podzielimy je na 9 części.

linia podziału

Drodzy bracia i siostry, może będziecie zdziwieni, gdy wam powiem, że dzisiaj po południu stanę się policjantem i wydam nakaz aresztowania was. Naturalnie, że wszyscy pragniecie się dowiedzieć, jakie przestępstwo mam wam do zarzucenia: morderstwo, rabunek czy coś podobnego? Zapewniam was, że jest to coś znacznie gorszego od tych rzeczy, a tym jest PYCHA.

Otóż jest ona o wiele poważniejszą rzeczą aniżeli morderstwo lub rabunek, ponieważ ani wy, ani ja nie mamy zamiaru nikogo zamordować lub obrabować, wszyscy jednak jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie, jeśli chodzi o pychę. Obecnie weźmiemy pod uwagę fragment z listu św. Jakuba rozdziału 4 wersetów 5 i 6: „(5) Albo czy sądzicie, że na próżno Pismo mówi: Zazdrośnie chce On mieć tylko dla siebie ducha, któremu dał w nas mieszkanie? (6) Owszem, większą jeszcze okazuje łaskę, gdyż mówi: Bóg się pysznym przeciwstawia, a pokornym łaskę daje”.

Jestem pewny drodzy braterstwo, że nie ma ważniejszego przedmiotu od tego, nad którym obecnie pragniemy się zastanowić, lecz jest on ciągle jednym z najtrudniejszych do przedstawienia. Po pierwsze to ci, którzy potrzebują napomnienia w tym kierunku, są najmniej skłonnymi do przyjęcia lub uwierzenia w to, że posiadają pychę. Spostrzegam, że ci, którzy posiadają największą miarę pychy, są tymi, którzy potrafią się nawet buntować na samą myśl, że ona może się znajdować w ich sercach. Oni widzą pychę w drugich, lecz przeoczają tę, którą sami posiadają.

Dowiedziawszy się o pewnym pastorze z jednej denominacji, interesującym się naszymi poglądami na nauki Pisma Świętego, ucieszyłem się tym bardzo i wkrótce zapoznałem się z nim. Zauważyłem jednak, że posiada on wielką miarę pychy. Kiedyś powiedział mi: „Mówią o mnie, że jestem najlepszym studentem biblijnym w stanie Ohio. Ja osobiście nigdy o tym nie wspomniałem, lecz inni tak mówią o mnie. Bracie Barton, jeżeli chcesz dowiedzieć się czegokolwiek o Biblii, to napisz do mnie”. Pomyślałem, że ten biedny człowiek potrzebuje pomocy, więc powiedziałem: „Cieszę się, że rozpoznałeś niektóre prawdy, lecz mam dla ciebie jedno ostrzeżenie, a mianowicie: bez względu na to, jak wielkie błogosławieństwa otrzymamy z poznania Prawdy, możemy je bardzo szybko utracić, jeżeli nasze serca nie będą w harmonii z Duchem Bożym. Jeżeli nasze serca będą napełnione pychą, to ona zniszczy wszystko, co mogliśmy otrzymać ze Słowa Bożego. Bracie, nie zapominaj nigdy, studiując Słowo Boże, uprawiać cnoty pokory”. „Tak, tak — odpowiedział — ja wiem jak okropną rzeczą jest pycha. Czasami, gdy spoglądam na zgromadzenie i widzę, jak niewiasty pysznią się swymi kapeluszami i ubiorami, to jestem tym bardzo poruszony. Wiem bowiem, że niektóre z nich noszą je z powodu pychy”. Pycha objawia się więc w różny sposób, a jednym z nich jest to, że osoba dotknięta nią myśli, że wie wszystko.

Kiedyś byłem zaproszony na obiad przez pewną siostrę i odniosłem wrażenie, że miała ona skłonności do pychy. Nie osądzam jej, lecz na podstawie jej słów i zachowania się zauważyłem, że jest ona ofiarą pychy. Po południu usłużyłem wykładem na ten temat, mając ją na uwadze. Naturalnie, że nie powiedziałem jej tego w wykładzie, lecz on odnosił się szczególnie do niej. Byłem jednak ostrożny do tego stopnia, że gdy podawałem uwagi odnoszące się do niej, to spoglądałem w inną stronę. Po zakończeniu wykładu zauważyłem, że wstała i szła wprost do mnie. Pomyślałem, że musiała widocznie spostrzec, że wykład odnosił się do niej. Podeszła do mnie i powiedziała: „O, bracie Barton, tak bardzo się cieszę, że wybrałeś dziś ten temat, ponieważ niektórzy znajdujący się tu potrzebują tej lekcji”. Ona zastosowała wszystko do drugich, lecz nie do siebie.

Ponieważ nie wiecie, kogo ja dziś mogę mieć na myśli, więc przypuśćcie, że to odnosi się do was i wówczas będziecie bezpieczni. Skoro zaś zauważycie, że to może stosować się do was, to proszę, przyjmijcie tę lekcję. Ja nigdy nie mówię o rzeczach, których nie potrzebujemy. Niektórzy z pastorów mają zwyczaj mówić: „Wiem, że nie czynicie tych złych rzeczy, o których wam wspominam. Znam jednak ludzi z innych okolic, którzy je czynią”. Nie podoba mi się podobny sposób podchodzenia do sprawy. Jeżeli wiem o czymkolwiek, czego bracia potrzebują w innych miejscowościach, to czekam z tym, aż tam się znajdę i wtedy im o tym mówię. Wiem także co nieco o potrzebach braci zgromadzonych na obecnej konwencji i o tych chcę mówić.

Następna strona