Co z tymi, którzy zgrzeszyliby dobrowolnie?
Posłuchaj lub pobierz mp3:
Teraz zwróćmy uwagę na tę połowę, która wskutek swoich dobrowolnych grzechów poszłaby na śmierć. Ci ludzie zostaliby na wieki odcięci od życia. Pozostałaby im jedynie nadzieja, że Bóg w swej miłości będzie pamiętał o nich jako o swoich stworzeniach, o dziele swoich rąk, i da im nową próbę. Ale w jakim celu? Jedynie ze względu na nadzieję, że po wzbudzeniu ich i ponownym wypróbowaniu, niektórzy z nich, mając większe doświadczenie, wybiorą posłuszeństwo i będą żyć.
Lecz gdyby nawet założyć, że ów plan przyniósłby równie dobre wyniki jak plan przyjęty przez Boga, byłyby w stosunku do niego poważne zarzuty.
O ile bardziej zgodne z mądrością Bożą jest ograniczenie grzechu do pewnych rozmiarów, tak jak to zapewnia przyjęty przez Boga plan. Nawet nasz słaby umysł jest w stanie ocenić, że daleko lepiej jest mieć tylko jedno doskonałe i bezstronne prawo, mówiące, że zapłatą za dobrowolny grzech jest śmierć – zniszczenie – odcięcie od życia.
Bóg w ten sposób ogranicza zło, na które zezwolił, i zapewnia, iż tysiącletnie panowanie Chrystusa dokona zupełnego wytępienia zła oraz dobrowolnych złoczyńców i na całą wieczność wprowadzi sprawiedliwość opartą na pełni wiedzy, a także na doskonałym, dobrowolnym posłuszeństwie doskonałych istot.
Omówimy jeszcze dwa (z kilku możliwych) inne zastrzeżenia do tak sformułowanego planu. Na następnej stronie: pierwsze z nich.