‚Nie zaniedbujmy wspólnych zgromadzeń’
„Nie zaniedbujmy wspólnych zgromadzeń, jak się to stało zwyczajem niektórych. Natomiast zachęcajmy się wzajemnie, im bardziej widzimy, że zbliża się Dzień Pana” – Hebrajczyków rozdział 10 werset 25.
Zalecenie Pańskie odnośnie zgromadzania się Jego ludu, podane tu poprzez Apostoła Pawła, zgadza się najzupełniej ze słowami naszego Pana Jezusa: „Gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem w pośrodku ich” – z ewangelii Mateusza rozdziału 18 wersetu 20. Cel tych zgromadzeń wskazany jest jasno: odbywają się one po to, aby umożliwiać czynienie wspólnych postępów w sprawach duchowych; dają sposobność do wzajemnego pobudzania się i zachęcania do coraz większej miłości względem Pana i siebie nawzajem oraz do wzmożenia wszelkiego rodzaju dobrych uczynków – tak by były one wyrazem uwielbienia dla naszego Ojca, błogosławieństwem dla braterstwa i by czyniły dobro wszystkim w miarę nadarzających się okazji.
Ktoś, kto mówi: „Miłuję Boga”, a jednak nienawidzi brata swego, nie wie, co mówi i zwodzi samego siebie (1 Jana rozdział 4 werset 20: „Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”). Podobnie mylą się, naszym zdaniem, ci, którzy mówią: „Pragnę być z Panem, cieszyć się Jego błogosławieństwem i społecznością z Nim”, a tymczasem zaniedbują sposobności zgromadzania się z braćmi i nie cieszą się z ich towarzystwa i społeczności.
Jest rzeczą naturalną, że każda istota ludzka musi szukać jakiegoś towarzystwa; a doświadczenie potwierdza prawdziwość przysłowia, że „swój do swego ciągnie”. Jeżeli zatem nie cenimy społeczności z osobami uduchowionymi, nie pragniemy jej i nie zabiegamy o nią, jeżeli nie staramy się stwarzać okazji, aby z niej korzystać, to możemy być pewni, że świadczy to o naszym niezdrowym stanie duchowym. Ludzie cieleśni lubią przebywać w cielesnym towarzystwie i społeczności oraz cieszyć się nimi. Świadomie też planują i organizują wspólnie sprawy służbowe i przyjemności, mimo że ich ogólne światowe nadzieje i plany są bardzo ograniczone – i to nie tylko w porównaniu do nader wielkich i kosztownych nadziei Nowego Stworzenia, ale także i całej ludzkości – „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, w serce człowieka nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Koryntów rozdział 2 werset 9).
Kiedy nasze umysły zostają przemienione przez odnowienie ducha świętego, nasze pragnienie społeczności nie ginie, lecz otrzymuje inny kierunek; znajdujemy bowiem szerokie pole do społeczności, badania, dyskusji i radowania się – w obrębie tematyki obejmującej historię grzechu i wzdychającego stworzenia, tak w przeszłości, jak i obecnie, Boski plan odkupienia i zbliżające się wybawienie wzdychającego stworzenia, wysokie powołanie do współdziedzictwa z Panem, nadzieja dla niezbawionych zmarłych, cel, sposób i czas wtórego przyjścia naszego Pana, itd. Co za obfite pole do myślenia, studiowania, społeczności i wspólnoty!
Nic więc dziwnego, jeśli mówimy, że ten, kto nie docenia przywileju spotykania się z innymi, aby rozmawiać na te, i podobne temu, tematy, jest pod pewnym względem chory duchowo, bez względu na to, czy jest w stanie tę dolegliwość u siebie dostrzec, czy też nie…