Dokąd pędzisz…
Dokąd pędzisz drogi przyjacielu…
każdego dnia, w tym biegu.., dech tracisz.
Prócz ciebie, śpieszy się innych wielu..,
ten pęd, kiedyś, upadkiem zapłacisz!
Nie potrafi człowiek chodzić zwolna..,
więc biega, za wszelkimi sprawami!
Jego mentalność, już nie jest zdolna,
pojąć, że chodzić mógłby – czasami.
Dzisiejszy człowiek ma przedziwne wymogi,
chce chodzić szybciej – niż mogą jego nogi.
Spraw ma ciągle dużo, codzień.., i od nowa,
że aż zapomina, roztrzęsiona głowa!
No bo, ile może nasz mózg, zmieścić w sobie,
spraw do załatwienia, w tak krótkiej dobie?!
Ale człowiek wciąż biega, niemalże lata..,
te chodniki ulic, butami zamiata.
A gdy wraca do domu, to już ledwie dyszy…
serca i myśli swych, już nawet nie słyszy.
Zmęczony, nie wchodzi do domu, lecz wpada…
nie ma sił, po ludzku, z rodziną – pogadać!
Nie ma humoru.., nic go nie kontentuje,
gdyż człowiek dzisiejszy – zawsze źle się czuje!
Dokąd tak pędzisz codzień, człowiecze…
w tym pędzie, życie z ciebie wyciecze!
Naucz się chodzić wolniejszym krokiem…
i patrzeć w przyszłość – pogodnym wzrokiem!
Tym pośpiechem, tyko zamęczasz sam siebie…
także i tych, co żyją, najbliżej ciebie.
Aby lepiej żyć, od siebie zacząć trzeba,
nie zmienisz siebie, bez pomocy – z nieba!
autor: s. Stefania Łąpińska, wiersz pochodzi ze zbioru „By klejnot lśnił…”