W moim imieniu
Było nas dwóch lub trzech w podróży
Do miejsca, gdzie modły składano,
Wpadliśmy w objęcia szalejącej burzy,
Lecz nikt nie baczył wcale na nią.
Wzniosły się nasze pochwalne pieśni
I najgorętsze płynęły modlitwy,
Sam Mistrz był z nami tam obecny
I chlebem żywota karmił obficie.
Na twarzach naszych gościł wyraz
Miłości, wolności, zadowolenia.
Jego dotknięcie każdy z nas odczuł
I słów: Chodź do mnie! – miał dar słyszenia.
Nikt z nas nie widział, jak dotknął klamki,
Nie otworzyły drzwi żadne ręce.
Pokój w sercach znakiem Jego obecności.
Czy wypadało prosić o więcej?
Każdy z nas poczuł uwolnienie od grzechu,
Chrystus nas kupił: wszystkich i każdego.
I trosk zdjęliśmy swoich wielkie brzemię,
Głos powołania słysząc niebiańskiego.
Ducha ogarnął pokój błogi,
Z jaspisowego spłynął on morza
I dodał sił na dni dalszej drogi,
Które opatrzność udzieli nam Boża.
Malutka garstka nas tam była,
W miejscu, gdzie żeśmy się modlili.
Na zewnątrz walka się toczyła,
Lecz Pan był z nami tamtej chwili.
Przyszedł, by spełnić przyrzeczenie,
Że tam, gdzie są umiłowani,
On da nam radość, pocieszenie,
Gdzie dwóch lub trzech – On będzie z nami.
Wiersze Brzasku numer 86