‚Czego szukacie?’

'Czego szukacie?'– ewangelia Jana rozdział 1 werset 38

Ewangelie świadczą, że Żydzi, poniekąd dobrze rozpoznając proroctwa czasowe zawarte w Starym Testamencie, oczekiwali Mesjasza w mniej więcej właściwym momencie, choć myśleli raczej o tym, że będzie to potężny przywódca, który wyzwoli ich spod panowania Rzymian i odbuduje potęgę Izraela. Jedno z takich świadectw czytamy w ewangelii Łukasza rozdziale 3 wersecie 15: „lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem”. To ogólne oczekiwanie przyczyniło się do tego że kazania wygłaszane przez Jana Chrzciciela pociągały wielkie rzesze gdy głosił, że przybliżyło się Królestwo Mesjasza, i, w takim stopniu, w jakim Żydzi zawierzali poselstwu Jana i pokutowali, to w takim też stopniu byli później w stanie przyjąć poselstwo Jezusa i późniejsze prawdy ewangelii. Nie jest więc rzeczą dziwną, że ci, którzy stawali się uczniami Jezusa byli w pewnym stopniu zapoznani z Janem i sympatyzowali z jego naukami. Czyż nie jest to regułą Boskiej opatrzności, że niższy stopień wiedzy i pobożności prowadzi do wyższego? Zapewne tak było także i w tym przypadku – Jan Chrzciciel wskazał swoim słuchaczom Mesjasza, a to umożliwiło im stać się Jego uczniami.

Ewangelia Jana rozdział 1 wersety 36 i 37 mówią, że dwaj uczniowie, którzy usłyszeli od Jana, że Jezus jest Barankiem Bożym, natychmiast wywnioskowali, że skoro znaleźli tego Mesjasza, którego Jan zapowiadał, to należy szukać społeczności właśnie z Nim, i, jeśli to możliwe – zapoznać się z Jego nauką. Co więc zrobili? Po prostu poszli za Jezusem, a Jan Chrzciciel wcale ich nie zatrzymywał, ani tego im nie odradzał, jak, mam wrażenie, zrobiłoby wielu innych nauczycieli. Dalszy opis Biblijny świadczy o pokorze i skromności owych uczniów – oni nie zawołali Jezusa, nie zatrzymali go i nie oświadczyli mu z dumą: „Panie, jesteśmy ważnymi uczniami Jana Chrzciciela, a teraz chcemy zapoznać się z tobą” – nie, oni spokojnie poszli za Jezusem, chcąc dowiedzieć się gdzie mieszka – szukali odpowiedniej sposobności, żeby móc się z nim zapoznać bez narzucania się mu. Gdy szli tak już pewien czas – jak mówi werset 38: „Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie?”, czyli, jak to dziś moglibyśmy powiedzieć: Czym mogę wam służyć? (bo najwyraźniej macie do mnie jakąś sprawę), oni, zaskoczeni, zapytali (dalszy ciąg wersetów 38 i 39): „Nauczycielu gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie” – i rzeczywiście zobaczyli, a ponadto przez resztę dnia mogli z nim porozmawiać i popytać o różne rzeczy – które choć nie są opisane, zapewne wiązały się z Królestwem Bożym, Janem Chrzcicielem i nim samym.

Warto zwrócić uwagę na słowa wypowiedziane do nich przez Jezusa: „Czego szukacie?”, gdyż jest w nich szczególna moc. Bez wątpienia nasz Pan użył tego pytania, aby pobudzić owych dwóch uczniów do myślenia. Jest to też bardzo dobre pytanie, które może postawić sobie każdy z nas, i które w stosownym czasie możemy zadać każdemu, kto interesuje się prawdą. Czego my tak naprawdę szukamy? Jakie są nasze oczekiwania? Można by dodać: jaki jest cel naszego spotykania się w Zborach, czy też innych społecznościach do jakich należymy? Wiemy, że świat szuka bogactwa, zaszczytów, sławy, wygód i innych, podobnych rzeczy. Wiemy także, że także i wśród tych, którzy zwrócili się ku Panu, którzy się nawrócili, wielu wciąż jeszcze posiada ducha światowości. Oni owszem, chcieliby być uczniami Pana, ale też w dalszym ciągu chcieliby rozwijać swoje ambicje i cieszyć się różnymi nadziejami posiadanymi przez świat. Dlatego bardzo stosowne jest, abyśmy dobrze zastanowili się nad słowami Mistrza, tak jak gdyby one były skierowane bezpośrednio do każdego z nas: „Czego szukacie?” Odpowiedzmy na to naszemu Mistrzowi w naszych sercach i poprzez modlitwę, ale zanim odpowiemy, to postarajmy się, aby ta odpowiedź była prawdziwa. Choćbyśmy bowiem zwodzili samych siebie, to przecież Jego nie oszukamy… A gdy się tak zastanawiamy, to przemyślmy, czy zgadzamy się ze słowami Jezusa, który podpowiada nam w ewangelii Mateusza rozdziale 6 wersecie 33: „Szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane”. Zastanówmy się też – czy koniecznie musimy otrzymać te największe obiecywane w Biblii nagrody? Czy, jeśli okazałoby się, że nabór do najwyższych stanowisk w Królestwie Bożym już się zakończył i teraz Pan oferuje inne nagrody w innych warunkach, to będziemy niezadowoleni i powiemy: „jak tak, to ja nie chcę takiego Królestwa!”? Czy też ucieszymy się, z tego, co otrzymamy, a na co tak naprawdę i tak nie zasługujemy, wierząc, że jaką by nie była dostępna dla nas nagroda, to i tak, jak mówi 1 Koryntian rozdział 2 werset 9 „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”!?

Tak czy inaczej, pamiętajmy, że tego obiecanego Królestwa nie można osiągnąć podążając niesprawiedliwymi ścieżkami. Niesprawiedliwość, nieprawość, bezprawie, samopobłażanie i samolubstwo w jakiejkolwiek formie, są ścieżkami prowadzącymi w innych kierunkach. Pamiętajmy też, że nasz Mistrz dowiódł swoimi słowami i swoimi czynami, że przez pobożne życie w obecnych czasach ściągniemy na siebie prześladowania podobne do tych, które były jego udziałem. Jak mówi ewangelia Mateusza rozdział 10, wersety 24, 25 i 22 „Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak jego pan. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, to o ileż bardziej nazwą tak jego domowników” „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia”, bo „Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi” – tak tłumaczy Jezus w ewangelii Jana rozdziale 15 wersecie 19.

Gdy mówimy, że szukamy Królestwa, to znaczy, że wybieramy wąską ścieżkę samozaparcia, jedyną, jaka jest dostępna i otwarta w obecnym czasie. W przyszłości, dla świata, będzie otwarta łatwiejsza droga (Izajasza rozdział 35), ale dziś jest dostępna tylko ta. Jeżeli na nią wstępujemy, to oznacza, że zaciągnęliśmy się pod sztandar Pana, z pełną świadomością, że nasza wierność Jemu będzie oznaczała dla nas opozycję ze strony świata, ciała i Przeciwnika, w miarę jak będziemy się starali być dobrymi żołnierzami krzyża i znosić trudy w walce przeciwko grzechowi. I tylko tacy, którzy szczerze i uczciwie poszukują Pana, bez chytrości i bez samolubstwa, to tacy go odnajdą, będą mieli społeczność z nim i staną się jego prawdziwymi uczniami, a ostatecznie otrzymają swój dział w Jego Królestwie.

Starszy artykułSpis artykułówNowszy artykuł