‚… nie zachowałeś bowiem tego, co Pan ci polecił’

'... nie zachowałeś bowiem tego, co Pan ci polecił'„(13) I rzekł Samuel do Saula: Popełniłeś błąd. Gdybyś zachował przykazanie Pana, Boga twego, które ci nałożył, niechybnie umocniłby Pan twoje panowanie nad Izraelem na wieki. (14) A teraz panowanie twoje nie ostoi się. Pan wyszukał sobie człowieka według swego serca: ustanowił go Pan wodzem swego ludu, nie zachowałeś bowiem tego, co Pan ci polecił” – 1 Samuelowa rozdział 13 wersety 13-14.

Omawiana przez nas historia miała miejsce w czasie, gdy chociaż Izraelem rządził król Saul, to kraj ten był całkowicie, lub praktycznie całkowicie zdominowany przez Filistynów, którzy tu i ówdzie mieli swoje garnizony i zbierali pewnego rodzaju podatki od ludu za zostawianie ich w spokoju. Przy Saulu stacjonował jedynie stały oddział w liczbie trzech tysięcy żołnierzy – tysiąc oddał pod komendę swego syna, Jonatana, a dwa tysiące stanowiło jego osobistą gwardię. Izraelici byli też bardzo słabo uzbrojeni, gdyż Filistyni nie pozwalali im posiadać broni, żeby się nie buntowali – werset 22 opisuje ich żałosny stan: „Tak się więc stało, że w czasie wojny nikt z ludzi, którzy byli z Saulem i Jonatanem, nie miał ani miecza, ani włóczni; mieli je tylko Saul i syn jego, Jonatan”. Jedyne w co byli uzbrojeni Izraelici, to narzędzia rolnicze: „lemiesze, motyki, widły lub siekiery”, jak mówią wersety 20-21, a dodatkowo, żeby je naostrzyć, Izraelici musieli udawać się do Filistynów i słono za to płacić.

W tym to czasie, jak mówi werset 3 „Jonatan pobił załogę filistyńską, która była w Geba. Usłyszeli to Filistyni. Saul oznajmił o tym głosem trąby w całym kraju, mówiąc: Niech usłyszą o tym Hebrajczycy!” – ale nie było to oznajmienie wielkiego zwycięstwa, ale powód do strachu. Naród przestraszył się konsekwencji wystąpienia przeciw okupantowi, który od razu postanowił dać nauczkę Izraelitom. Przeciwko tym uzbrojonym w narzędzia rolnicze Izraelitom (werset 5) „Filistyni zgromadzili się do walki przeciw Izraelowi: trzy tysiące rydwanów i sześć tysięcy konnicy, piechoty zaś było tak wiele, jak piasku nad brzegiem morza”. Widząc ten pokaz siły, Izraelici na sam widok tych żołnierzy się pochowali „w jaskiniach, rozpadlinach, skałach, dołach i cysternach (studniach)”.

Wtedy do króla Saula dotarła wieść od Samuela, aby poczekał w pewnym miejscu zwanym Gilgal siedem dni na jego przybycie, zanim zacznie cokolwiek robić. Król zrobił tak jak powiedział Samuel i poszedł w to miejsce. I choć Filistyni zbliżali się, a Izraelici uciekali przed nimi, to on „nadal był w Gilgal”, jak mówi werset 7, i faktycznie (werset 8) „siedem dni czekał, stosownie do terminu podanego przez Samuela”. Problem w tym, że kolejne dni mijały, a Samuel nie przychodził, minął siódmy dzień – a „Samuel nie przychodził jednak”, więc widząc to „dlatego odchodził lud od Saula” – czyli dlatego ilość jego żołnierzy skurczyła się z trzech tysięcy do „około sześciuset ludzi” (werset 15).

Dlaczego Samuel tak długo zwlekał? Prawdopodobnie zrozumiał, że wolą Bożą było doprowadzenie ludzi do stanu poczucia własnej niemocy, stanu w którym nie mieliby poczucia, że mimo wszystko mogą wygrać o własnych siłach, stanu, w którym szczerze wołaliby do Boga o pomoc. Gdy jednak siódmy dzień minął, Saul widząc jak kolejni żołnierze dezerterują a Samuel ciągle nie przybywa, postanowił usłużyć sobie samemu jako kapłan i złożył Bogu ofiary nie będąc do tego uprawnionym (werset 9).

Werset 10 „Zaledwie skończył składać całopalenie, przybył Samuel”, surowo go zganił i oznajmił, że z powodu nieokazania pełnego posłuszeństwa Panu („nie zachowałeś bowiem tego, co Pan ci polecił” – werset 14), jego ród nie będzie miał prawa do reprezentowania Boga w królestwie Izraela. Król Saul usprawiedliwiał się i wyjaśniał okoliczności – że w sytuacji w jakiej się znalazł uważał za konieczne podjęcie jakichś działań, a to, co uczynił wydawało mu się jedynym słusznym zachowaniem – „pomyślałem, że Filistyńczycy wkrótce ruszą na mnie do Gilgal, a ja nie zdążyłem pozyskać łaski przed obliczem Pańskim, ośmieliłem się przeto złożyć ofiarę całopalną” (werset 12).

Zwróćmy uwagę, że bardzo niewielu spośród współczesnych i znanych z historii królów czy generałów byłoby bardziej od Saula gotowymi pełnić wolę Bożą. Bardzo niewielu z nich w ogóle zaczekałoby owe siedem dni, bardzo niewielu zwróciłoby jakąkolwiek uwagę na proroka – skoro samemu było królami/generałami. Bardzo niewielu przeprosiłoby Samuela i wyjaśniałoby dlaczego zrobili to co zrobili.

Mogłoby się wydawać, że gdyby Saulowi były dane kolejne szanse, to on stopniowo mógłby się nauczyć lekcji absolutnego posłuszeństwa Bogu – niestety gdy po pewnym dłuższym czasie znalazł się w bardzo podobnej sytuacji, to mimo posiadania doświadczenia, nie wyciągnął z tego wniosków i ponownie zawiódł na tym samym punkcie (opisuje to rozdział 15). Podobnie jest z niektórymi z nas – że potrzebują oni wielu doświadczeń i prób, abyśmy nauczyli się lekcji całkowitego polegania na Panu i pełnego posłuszeństwa każdemu z jego wymagań. Dlaczego więc decyzja co do Saula była tak surowa? Prawdopodobnie z dwóch głównych powodów – po pierwsze, aby każdy następny król zasiadający na symbolicznym tronie Pańskim, wiedział, że musi zachować bezgraniczne posłuszeństwo nie tylko literze, ale także duchowi poleceń Pańskich – królowie w Izraelu nie mogli bowiem być równocześnie kapłanami, niezależnie od wszystkiego innego nie mieli prawa robić tego, co zrobił Saul, więc choćby Samuel wcale nie przyszedł, Saul nie miał prawa przywłaszczać sobie urzędu kapłańskiego. Powinien zauważyć, że główną treścią informacji otrzymanej od Samuela było to, żeby na Niego zaczekał – i powinien uwierzyć w Boskie kierownictwo w tej sprawie, że choćby i jeszcze więcej ludzi go opuściło, to Bóg będzie potrafił dać mu zwycięstwo, tak jak wcześniej dał znacznie większe zwycięstwo Gedeonowi, mającemu jeszcze mniej, bo tylko 300 żołnierzy.

Po drugie dlatego, że królowie Izraela mieli w znacznym stopniu przedstawiać, obrazować Królestwo Chrystusa i Jego Kościoła. A ci, którzy mieli stać się współdziedzicami Chrystusa w jego Królestwie chwały (Rzymian rozdział 8 werset 17), musieli nauczyć się posłuszeństwa Bogu, gdyż w innym przypadku nie mogliby zostać uznani za godnych zaszczytów jakie Bóg im oferował w tym królestwie. Nie tylko zewnętrznego posłuszeństwa, ale wewnętrznego, płynącego z serca, z umiłowania dobrych zasad, nie tylko co do litery Boskiego prawa, ale także jego ducha. A wyżyny tego do jakiego stopnia musieli się oni wznieść w swym posłuszeństwie, jeżeli mieli „razem z Nim królować” (2 Tymoteusza rozdział 2 werset 12) pokazuje to, że i ich wzór i Głowa, Jezus, który mówił w ewangelii Jana rozdziale 8 wersetach 28 i 29, że: „niczego nie czynię sam z siebie, lecz to głoszę, czego nauczył mnie Ojciec. (29) Ten zaś, który Mnie posłał, jest ze Mną. Nie pozostawił Mnie samego, ponieważ zawsze czynię to, co się Jemu podoba”, to i on „chociaż był Synem [Bożym], nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hebrajczyków rozdział 5 werset 8). Radujmy się więc z tak wspaniałych i do najwyższego stopnia posłusznych Bożemu prawu królów, którzy wraz z Jezusem będą rządzić w Jego Królestwie dla dobra wszystkich swoich poddanych!

Starszy artykułSpis artykułówNowszy artykuł