Bukłaki wśród dymu

Bukłaki wśród dymu„Bo chociaż jestem jak bukłak wśród dymu, nie zapomniałem Twych ustaw” – Psalm 119 werset 83

(Tłumaczenie artykułu pt. „Wineskins in the smoke”. Autor: W.R.)

Psalm 119 jest podzielony na 22 części po osiem wersetów każda – czyli łącznie 172 wersety. Praktycznie w każdym z nich psalmista odnosi się do Boskich praw, słów, nakazów, przepisów, zarządzeń, obietnic albo czegoś, co im odpowiada. Podziały są zaznaczone literami hebrajskiego alfabetu, tj. Aleph, Beth, Gimel, Daleth, He, Waw, Zayin, Heth, Teth, Yodh, Kaph, Lamedh, Mem, Nun, Samekh, Ayin, Pe, Tsadhe, Qoph, Resh, Sin, Taw.

W całym tym psalmie jest obecna zasmucona perspektywa jednostki, która kocha Boskie nakazy i zarządzenia, oraz stara się je przestrzegać. Na tej podstawie przedstawia ona swoją prośbę Panu o uwolnienie jej od prześladowców. Mówi, że zaczepiają go z tego powodu, że ONI nie uznają Najwyższego, a ON owszem. Jest zdumiony tym kłopotliwym położeniem – że pomimo swych prób aby postępować właściwie i tak jest źle traktowany. We współczesnym języku jego pytanie mogłoby brzmieć: „dlaczego złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom?” albo – dlaczego te rzeczy przydarzają się MNIE?

PRZEWAGA GRZECHU

Będąc stworzony na obraz Boży, rodzaj ludzki przejawia myślenie refleksyjne – to jest cechę, przez którą dana jednostka jest w stanie spojrzeć na samego siebie z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora: drugiego siebie. Oznacza to, że głębi naszych własnych umysłów jesteśmy w stanie ocenić nasze własne wady i zalety. W tym wewnętrznym dialogu możemy równocześnie oskarżać i usprawiedliwiać samych siebie, ważąc sprawę z różnych punktów widzenia i próbując wyrównać obie strony wagi – po to, aby dojść do właściwej oceny samych siebie, czy byłaby ona korzystna czy też niekorzystna. Ta wewnętrzna debata jest wywoływana przez ową najbardziej niezwykłą umiejętność, Sumienie, które samo w sobie jest dowodem, że w ludzkości jest odciśnięte przez jej Stwórcę pojęcie dobra i zła. Bez tego wewnętrznego głosu nie nauczylibyśmy się jak modyfikować nasze zachowanie ani nie nauczylibyśmy się relatywnych wartości sprawiedliwości oraz grzechu, co jest najważniejszą spośród lekcji, jakie Bóg pragnie abyśmy pojęli – i właśnie to jest Boskim uzasadnieniem dla dozwolenia zła, z którego w ostatecznym rozrachunku skorzysta cały świat.

Od samego początku od kiedy ludzkość odpadła od pełnej cnót doskonałości w Edenie, w myślących umysłach utrzymywało się niejasne poczucie winy, i wielu próbowało w ten czy w inny sposób je zaspokoić. Takie zadośćuczynienie może być albo narodowe – tak jak w czasie dorocznego Dnia Zadośćuczynienia (inaczej zwanego też: Dniem Pojednania) w starożytnym Izraelu; albo osobiste – tak jak było to czynione przez Żydów z ofiarami za indywidualne grzechy przy bramie Przybytku albo (później) w Świątyni.

Pisarz Psalmu 119 powinien być zaznajomiony z tymi praktykami. Jako pobożny Żyd, bez wątpienia był ostrożny, aby składać swoje ofiary zgodnie z przepisami Zakonu. Ale to nie swoje drobiazgowe przestrzeganie tej kwestii jest tym, na co się powołuje. Jest tak dlatego, że nawet najbardziej skrupulatnie przestrzegający przepisów człowiek doszedłby do zrozumienia, że niedoskonałość oraz nieporadność i tak są obecne we wszystkich sprawach obecnego życia. Nie, sprawiedliwość z Boskiego punktu widzenia nie polega na sumiennym odhaczaniu kolejno wszystkich prawidłowych rubryk. Myślący Żyd spoglądałby poza ramy zwykłych prawnych regulacji – jak czytamy w Micheasza rozdziale 6 wersecie 8: „On ci oznajmił, człowieku, co jest dobre i czego PAN żąda od ciebie: jedynie tego, byś czynił sprawiedliwie, kochał miłosierdzie i pokornie chodził z twoim Bogiem”.

Apostoł Paweł, który początkowo był skrupulatnym czynicielem i gorliwym obrońcą prawa Mojżeszowego, napisał (w Hebrajczyków rozdziale 10 wersetach 3 i 4): „(3) Ale przez nie każdego roku odbywa się PRZYPOMNIENIE GRZECHÓW. (4) Niemożliwe jest bowiem, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy”.

Literalne ofiary Izraela wskazywały – jako typy – na prawdziwe znaczenie zbawienia: wiarę w Chrystusa, który był antytypicznym cielcem (typ = cień/obraz/symbol, antytyp = rzeczywistość na jaką wskazuje typ). Jednakże, dla większości współczesnych ludzi, ta myśl wcale nie jest bardziej zadowalającym rozwiązaniem winy grzechu, niż ofiary składane ze zwierząt. W rzeczywistości samo w sobie pojęcie „grzechu” jest postrzegane jako osobliwe i przestarzałe. Myśl o zabijaniu zwierząt w celu zadośćuczynienia za grzech byłaby uważana przez wielu za barbarzyńską i bezsensowną. Dokładnie tak jest też z Chrystusem. Jego krwawa śmierć na krzyżu jest – dla wielu – nie tylko zbyt nieprzyjemna by ją rozważać, ale także niepotrzebna, stąd drwią z takiego poglądu.

BUKŁAK WŚRÓD DYMU

Obraz worka z koźlej skóry w którym składowano i przenoszono wino w czasach Starego Testamentu lepiej służy naszej analogii niż czyni to „butelka” z Przekładu Autoryzowanego, która współczesnym umysłom sugeruje szklany pojemnik, jaki był niedostępny dla naszego psalmisty (w polskich przekładach Biblii nie ma tego problemu – we wszystkich do których dotarłem jest: bukłak, wór/worek, łagiew lub miech /przypis tłumacza). W wersecie, który rozważamy (Psalm 119 werset 83: „Bo chociaż jestem jak bukłak wśród dymu, nie zapomniałem Twych ustaw”), ów „dym” odnosi się do efektu działania ognia, który go wywołuje. Przywoływanym obrazem jest wysuszona i pokruszona skórzana sakwa, która była nieostrożnie składowana nad kuchennym piecem. Jej szwy są popękane i już się nie nadaje do spełniania swoich zadań. [Przypis tłumacza: w dawnych czasach dym spełniał funkcję konserwującą, wino jakie znajdowało się wewnątrz bukłaka było chronione przed szkodliwymi bakteriami, a jednocześnie nawilżało pojemnik od środka – gdy jednak wina zabrakło, pojemnik wysychał i się niszczył.]

Aby zobrazować tę kwestię spójrzmy do Jozuego rozdziału 9 wersetów 3-6 („(3) Również mieszkańcy Gibeonu dowiedzieli się, co Jozue uczynił z miastami Jerychem i Aj, (4) i postanowili użyć podstępu. Wybrali się w drogę i zaopatrzyli się w zapasy podróżne, i wzięli na swoje osły stare wory i zużyte bukłaki na wino, podarte i powiązane. (5) Na nogach mieli zdarte i połatane sandały, a na sobie – znoszone szaty. Cały ich chleb, który mieli na pożywienie, był suchy i pokruszony. (6) W takim stanie przybyli do Jozuego i do obozu w Gilgal i rzekli do niego i do mężów izraelskich: Przybywamy z dalekiego kraju; zawrzyjcie z nami przymierze”), gdzie zawarta jest historia sprytnych Gibeonitów, którzy przyjechali do obozu Jozuego, prowadząc osły, „stare wory i zużyte bukłaki na wino, podarte i powiązane”, które miały wyglądać na zużyte i, w związku z tym, świadczyć o braku zagrożenia dla Żydowskich najeźdźców. Aby wzmocnić to wrażenie ubrali stare ubrania i połatane sandały – tak zaniedbane jak to tylko było możliwe. Wielu ludzi ze starszej generacji w Wielkiej Brytanii – zanim tenisówki i adidasy stały się standardowym obuwiem – będzie pamiętało wyschnięte skórzane podeszwy, pełne dziur, desperacko wymagające naprawy (podeszw i obcasów). Obraz ten daje nam pewne pojęcie o ogólnym wyglądzie podstępnych Gibeonitów i niesionych przez nich bukłaków. [Na marginesie: Chociaż ten podstęp ocalił ich życie, Gibeonici zostali zmuszeni do służby przez Izraela jako – używając słów Przekładu Autoryzowanego – „rąbacze drewna i czerpacze wody” (Jozuego rozdział 9 werset 21). Przypis tłumacza: w polskim tłumaczeniu lepiej jest to widoczne w wersecie 27 niż 21: „(27) W tym dniu jednak Jozue przeznaczył ich do rąbania drewna i do czerpania wody dla zgromadzenia i dla ołtarza PANA w miejscu, które miał On wybrać — i tak jest do dnia dzisiejszego”].

W ewangelii Mateusza rozdziale 9 wersetach 16 i 17, Jezus zauważa, że podobnie jak znoszone ubrania osiągają punkt, w którym nie mogą już być dalej naprawiane, tak też się dzieje z bukłakami, gdy zakończy się ich elastyczne życie: „(16) Nikt nie przyszywa łaty z surowego płótna do starego płaszcza. Bo rozrywa ono szwy i robi się jeszcze większa dziura. (17) Tak samo nie wlewa się młodego wina do starych skórzanych bukłaków. W przeciwnym razie stwardniałe bukłaki pękają, a wino się wylewa. Młode wino wlewa się do nowych, elastycznych bukłaków. W ten sposób i jedno, i drugie się zachowuje”.

[Uczynimy tutaj dygresję aby zauważyć, że w symbologii wina – ducha świętego – podobnie jest z świeckim umysłem, który nie może zawierać w sobie ducha sprawiedliwości i prawdy, dlatego, że jest niezdolny do zrozumienia duchowych rzeczy, ponieważ są one możliwe do zrozumienia jedynie za pomocą wiary (1 Koryntian rozdział 2 werset 14 – „Lecz cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego. Są bowiem dla niego głupstwem i nie może ich poznać, ponieważ rozsądza się je duchowo”)]

A CO POWIESZ O SOBIE?

Stosując ten symbol do samych siebie, Chrześcijan, jak często możemy czuć się pustymi, opróżnionymi z całego ducha? Czasami dzieje się tak, ponieważ zgrzeszyliśmy przeciwko naszemu sumieniu, uszkadzając przy tym łaski (cechy) naszego charakteru, i czyniąc się podatnymi na błędy w osądzie. Być może zatwardziliśmy nasze serce przeciwko pokutowaniu za jakiś konkretny grzech – do którego Apostoł odnosi się jako do „krępującego”, albo osaczającego nas grzechu; takiego, który powraca i jest tak „znajomy” naszemu rutynowemu postępowaniu, że go „pieścimy” zamiast zmierzyć się z nim twarzą w twarz (Hebrajczyków rozdział 12 werset 1: „Przeto i my, mając wokoło takie mnóstwo świadków, złożywszy wszelki ciężar i grzech, który tak łatwo nas osacza, biegnijmy wytrwale w wyznaczonym nam przez bój zawodzie”).

Albo też, bez żadnej winy z naszej strony, możemy znaleźć samych siebie jakby odłożonych na półkę, odrzuconych przez innych jako bezwartościowi, poddanych żarowi niesprawiedliwego krytycyzmu i obmowy, podobnych do wysuszonej i bezużytecznej rzeczy. Być może już dłużej nie zachwycamy się radościami zbawienia tak ekstatycznie jak w przeszłości. W takich okolicznościach musimy chwytać się Bożej obietnicy dla nas i ożywiać naszą wiarę w Niego, ufając, że zachowa nas z powodu swego imienia (Psalm 119 wersety 49 i 50: „(49) Wspomnij o Twojej obietnicy danej słudze Twemu, bo z nią wiążę moją nadzieję. (50) Ona pokrzepia mnie w utrapieniu, gdyż słowo Twoje daje mi życie”).

Posiadanie świadomości grzechu, nie mając jednocześnie żadnej drogi do pokuty, byłoby bardzo smutnym stanem. Ale Chrystus został wystawiony dla naszego usprawiedliwienia, i wszyscy, którzy przyjmują go jako Zbawiciela są usprawiedliwiani – uznawani za sprawiedliwych, czystych, tak że wierzący może czerpać pokój z tego zapewnienia z Rzymian rozdziału 8 wersetu 1: „Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia”.

PONOWNE NAWRÓCENIE

W procesie rozwijania charakteru zdarzy się, że upadniemy i odkryjemy, że nie jesteśmy tacy święci jak nam się wydawało. Zmierzymy się z sytuacjami, w których nasza wiara nie będzie wystarczającą. Po dziesięciu, dwudziestu albo więcej latach naszego chrześcijańskiego biegu odkryjemy, że jest on trudniejszy niż tego oczekiwaliśmy. Może kusić nas by się poddać, i przy jakiejś okazji możemy tak właśnie uczynić. W drodze miłosiernego oczyszczania nas, Pan może dozwolić na powstanie w naszym życiu ciężkich prób. Być może potrzebujemy przejść przez „ponowne” nawrócenie, odnawiając naszą pierwszą miłość dla Pana, naprawiając nasze drogi, oczyszczając cały nagromadzony gruz ze strychu naszej duszy, i ponownie rozpoczynając ten bieg – silniejsi niż kiedykolwiek (jak mówi Psalm 119 werset 67: „Zanim doznałem utrapienia, błądziłem; lecz teraz przestrzegam twego słowa”).

Dobrym przykładem jest Apostoł Piotr, który po tym gdy trzykrotnie dosłownie zaparł się naszego Pana, za co gorzko i ze łzami napominał samego siebie, został przywrócony do łaski Chrystusa. Jezus wyszedł mu naprzeciw w owej scenie na plaży, żeby podkreślić przebaczenie dla niego, po czym Piotr rozpoczął wzorcową służbę dla pierwotnego kościoła, oraz, poprzez swe pisma, dla kościoła przez cały Wiek Ewangelii (ewangelia Jana rozdział 21 wersety 15-19: „(15) Gdy spożyli posiłek, Jezus zapytał Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie bardziej niż oni?”. Piotr odparł: „Tak, Panie! Ty wiesz, że Cię kocham”. Wtedy powiedział do niego: „Paś moje baranki”. (16) Zapytał go powtórnie: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?”. Odrzekł Mu: „Tak, Panie! Ty wiesz, że Cię kocham”. Powiedział mu: „Paś moje owce”. (17) I zapytał go po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?”. Wtedy Piotr się zasmucił, że już trzeci raz go zapytał: „Czy kochasz Mnie?”. I odpowiedział Mu: „Panie, Ty wiesz o wszystkim. Ty wiesz, że Cię kocham”. Jezus rzekł do niego: „Paś moje owce. (18) Uroczyście zapewniam cię: Kiedy byłeś młodszy, przepasywałeś się i szedłeś, dokąd chciałeś. Kiedy jednak się zestarzejesz, wyciągniesz swoje ręce, a ktoś inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. (19) Powiedział to, aby wskazać, jaką śmiercią uwielbi Boga. Następnie rzekł do niego: „Pójdź za Mną!””).

Czy i my czasami nie jesteśmy takimi Piotrami? Być może nie zaparliśmy się Pana słowami, ale mogliśmy rzucić cień na jego imię, albo uczynić zły przykład dla drugich przez odrzucenie zasad, które On popiera, a które my reprezentujemy jako ambasadorzy Chrystusa. (Jeśli tak, to) tak jak nasz psalmista, możemy być pewni, że Chrystus jest w stanie w pełni nas wybawić (Hebrajczyków rozdział 7 werset 25): „Dlatego też całkowicie może zbawić tych, którzy przez niego przychodzą do Boga, bo zawsze żyje, aby wstawiać się za nimi”.

Zbawicielu, owioń nas swym przebaczeniem:
Ty znasz wszystkie nasze słabości;
Ty chodziłeś po tej ziemi przed nami,
Ty czułeś jej najuciążliwsze udręki;
Samotny i smutny, słaby i zmęczony,
Poprzez pustynie chodziłeś.

Duchu naszego Boga, schodzący,
Napełnij nasze serca niebiańską radością,
Miłością, z całą namiętnością jaka się z tym wiąże,
Przyjemnością, która nigdy nie straci uroku:
Gdy jesteśmy tak zaopatrzeni, ułaskawieni i poprowadzeni,
Nic nie może naruszyć naszego pokoju.
– J. Edmeston (1821)