Niepodległość POLSKI na kartach Pisma Świętego?

Niepodległość POLSKI na kartach Pisma Świętego?Artykuł z 11.11.2018, autorstwa Davvid Stopynsky, opublikowany za zgodą autora (nieznacznie zredagowany).

Dzisiejsze rocznicowe święto dla całego narodu Polskiego jest niezwykle ważne.

Każdy człowiek posiada mniejsze lub większe skłonności do szanowania i miłowania swojego domu, zamieszkiwanej miejscowości, ojczyzny, planety. Trudno zresztą bez nich żyć – są potrzebne aby nawiązywać i utrzymywać społeczne relacje na gruncie rodzinnym, sąsiedzkim, narodowym czy ogólnoludzkim. Będąc elementem naszej istoty, winny zajmować przynależne im miejsca. A my winniśmy próbować określić tą „właściwą pozycję” dla każdej z nich. Jeden będzie bardziej miłował swój dom, inny ojczyznę, dla jeszcze innego najważniejsza będzie planeta – każdy na miarę swojego rozsądku stara się odnaleźć właściwe proporcje. A chrześcijanin?

Trzeba zauważyć, że każdy szczery chrześcijanin w istocie czuje się być obywatelem przyszłej ojczyzny, przyszłego królestwa Bożego o które nieustannie przecież się modli: „przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jak w niebie tak i na ziemi”. I niezależnie od tego, czy owo Królestwo umiejscawia w niebie czy też na ziemi – to otwarcie tęskni za nim, za jego sprawiedliwością, jego porządkiem, ładem, pokojem, bezpieczeństwem, wiecznością itd. Chrześcijanin o swoim obecnym życiu myśli w istocie w kategoriach przemijającego etapu, fazy przygotowawczej do nowych, lepszych warunków, w którym nie będzie już bólu, smutku, mozołu, krzyku, łez czy śmierci. Ta wizja nowej i sprawiedliwej ojczyzny motywuje go do odpowiedniej pracy nad sobą, aby mógł stać się jej wiecznym obywatelem.

Rodzi się zatem pytanie – jak chrześcijanin może godzić wizję przyszłej ojczyzny z wizją obecnej ojczyzny – niezależnie czy chodzi o Polskę, Rosję, Izrael, Iran czy jakąkolwiek inną. Z pewnością jest to dobry i warty rozważenia problem, aktualny szczególnie dziś.

Cofając się do początków narodów dojdziemy do czasów gdy żadnego podziału narodowego nie było. Zaczęły się one w czasach Noego, gdy to sam Bóg zapoczątkował owe podziały ludzkości mieszając ich języki u stóp wieży Babel. Gdy nie mogli się już porozumiewać, nie mogli też realizować wspólnych idei, i w rezultacie rozproszyli się po całej ziemi. Kultura każdego narodu mniej lub bardziej wyraźnie przywołuje ten wspólny korzeń – wielki potop, wielką wodę, z której Bóg/bogowie cudem ratują praprzodków. Rozproszone rodziny – mniejsze czy większe – zaczęły się dostosowywać do własnych problemów, rozwiązywać je po swojemu, wytwarzać własną kulturę, idee, no i własne sposoby na bronienie siebie, swoich osiągnięć, czy wizji. Czasem łączyły się ze sobą, łącząc też języki, zwyczaje, normy i idee, a czasem tępiły się bezlitośnie. Każdy naród stał się innym, i historia zapisała te różnice – niejednokrotnie bardzo krwawą czcionką. Narody powstawały i narody upadały, po niektórych pozostały liczne pamiątki, po innych znów prawie żadne.

Uczciwy czytelnik Pisma Świętego zauważy, że w pewnym momencie historii Bóg wyróżnił jedną rodzinę – Jakuba i jego dzieci – tworząc z niej odrębny naród, odłączony od wszystkich innych narodów. Jakub, syn Izaaka i wnuk Abrahama, otrzymał pod koniec swojego życia imię Izrael, stąd ten nowo powstający naród również przyjął je za własne. Stop – ale my jesteśmy Polakami, więc cóż nam do owego narodu? Chciałbym jedynie wskazać na pewien aspekt dotyczący ich narodowego istnienia, który ważny jest dla nas, Narodu Polskiego. Zatem Izrael jako jedyny naród na ziemi został połączony z Bogiem narodowym przymierzem i obietnicami. Za wierność temu Przymierzu miał obiecane narodowe błogosławieństwa, lecz za niewierność – narodowe kary. Bóg zapowiedział, że w przypadku niewierności ostateczną karą będzie olbrzymia tragedia narodowa – rozproszenie i utrata uprzywilejowanej pozycji przed Bogiem, (3 Mojżeszowa rozdział 26 wersety 24-44 – z uwagi na miejsce zacytujemy tylko niektóre: „(24) również ja postąpię wam na przekór i uderzę was siedmiokrotnie ze względu na wasze grzechy. (…) (33) A was rozrzucę między narodami i dobędę na was miecza; ziemia wasza będzie opustoszała, a miasta zburzone. (…) (44) Ale także i wtedy, gdy będą w kraju swych nieprzyjaciół, ja nie wzgardzę nimi i nie będę się nimi brzydził tak, aby ich zniszczyć całkowicie, zrywając moje przymierze z nimi, gdyż ja jestem Jahwe, Bóg ich”), z której jednak jest nadzieja powrotu (3 Mojżeszowa rozdział 26 werset 45: „(45) Wspomnę o nich, o przymierzu z ich przodkami, kiedy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej na oczach narodów, abym był ich Bogiem. Ja jestem Jahwe”). W kilku miejscach Pisma Świętego naród Izraelski został przyrównany do drzewa figowego (m.in. w Ozeasza rozdziale 9 wersecie 10: „(10) Jak winne grona na pustyni, tak Izraela znalazłem; jak na pierwszy owoc figowego drzewa na waszych przodków patrzyłem: lecz przyszli do Baal-Peor i oddali się hańbie, i stali się wstrętni jak to, co kochali”, czy Joela rozdziale 1 wersecie 7: „(7) Winnicę moją uczynił pustkowiem, a moje drzewo figowe połupał: obnażył je zupełnie i porzucił, tak że gałęzie ich pobielały” + kontekst). Pan Jezus kończąc swoją misję przeklął drzewo figowe „niech się więcej z ciebie owoc nie rodzi na wiek” (ewangelia Mateusza rozdział 21 werset 19: „I ujrzawszy jedno figowe drzewo przy drodze, przyszedł do niego, i nie znalazł nic na niem, tylko same liście, i rzekł mu: Niechaj się więcej z ciebie owoc nie rodzi na wieki. I uschło zarazem one figowe drzewo” – przy czym oddanie „na wieki”, lub „nigdy” wynika z błędu w tłumaczeniu), tj. na jakiś ograniczony okres. Odwołał się tutaj do starotestamentowego przyrównania Izraela do drzewa figowego, oraz zapowiedzi narodowego nieszczęścia jakie miało ich spotkać za niewierność. Ważnym jest zauważyć, aby zapamiętać owo Biblijne porównanie – drzewo figowe dobrze przedstawia naród Izraela. Ta myśl będzie ważna aby odkryć, co Biblia mówi o niepodległej Polsce.

Polski naród wywodzi się z rodziny Słowian. Nie jest najmłodszym z narodów, ale do najstarszych też nie należy. Piastowie, Andegawenowie i Jagiellonowie dali nam mocne, jednoczące idee i wartości. Unijna wspólnota z narodem Litwinów pomogła nam wytworzyć jedno z najbardziej otwartych i wielokulturowych społeczeństw swoich czasów. Jedną z charakterystycznych oznak takowych społeczeństw jest wolność religijna (tolerancja różnych teologicznych systemów wierzeń) i wolność wyznania (wolność do praktykowania religijnych przekonań). Tereny starego cesarstwa Rzymskiego od czasów Edyktu Tesalońskiego (380 r. n.e.) napełniły się brakiem owych wolności. W Rzeczypospolitej Polskiej udało się jednak tą wolność wprowadzić i utrzymać przez wiele lat, co – prawdę mówiąc – stanowiło ewenement ówczesnych czasów.

Niestety to, co stanowiło o sile naszego narodu, stało się również zarzewiem naszego upadku. Otwartość i wielokulturowość wspierana partykularnymi, samolubnymi interesami doprowadziła do ustanawiania nierozsądnych praw i przywilejów, a to z kolei do zanarchizowania władzy, i utworzenia stronnictw kolaborujących z wrogami. Nie potrafiliśmy wznieść się ponad własne interesy i różnice, a rozrastające się trzy sąsiednie mocarstwa umiejętnie to wykorzystywały. W rezultacie na 123 lata utraciliśmy prawo do samostanowienia, własną suwerenność i niepodległość. Ich odzyskanie w roku 1918 jest więc dla narodu Polskiego znaczącym i pamiętnym wydarzeniem. Odzyskaliśmy bowiem prawo i moc do samodzielnego kształtowania własnego ustroju, budowania relacji wewnętrznych i zewnętrznych, podtrzymywania własnej kultury, propagowania wspólnotowych, jednoczących idei. Jednak szybko okazało się, że niezwykle trudno jest odrobić straty narodowego upadku i rozbiorów. Wszystkie europejskie państwa, powstające na miejscu upadających mocarstw, przez kilka lat po I Wojnie Światowej krwawo walczyły o swoje istnienie. Tak samo i Polska. Jednak w latach trzydziestych upadłe imperia powstały z kolan, i ponownie wciągnęły narody – w tym Polskę – w kolejny ogólnoświatowy konflikt. Polskie ziemie chyba najobficiej spłynęły krwią, walec wojennych frontów przetaczał się przez nie kilka razy, zostawiając zgliszcza, dziesiątkując naród, siejąc zniszczenie i strach. Utraciliśmy prawie wszystko, i choć pozornie stanowiliśmy po 1945 roku odrębne państwo, w rzeczywistości staliśmy się na kolejne 50 lat całkowicie zależnym organizmem, lennem poddanym obcej władzy.

Owe kajdany zaczęliśmy zrzucać około 30 lat temu, w latach 90-tych XX wieku. Potrzebowaliśmy nowych sojuszników, nowych gwarantów dla naszej suwerenności i niepodległości, i w naszych poszukiwaniach związaliśmy się z europejskimi stowarzyszeniami państw, dzisiaj zjednoczonymi w formę zwaną Unią Europejską. Potrzebowaliśmy również nowych, skutecznych pomysłów, wizji rozwoju gospodarczego i ekonomicznego – dotychczasowe zorientowane były „na wschód”, jak i nie posiadaliśmy ludzi mogących stworzyć jakieś niezależne wizje. Przyjęliśmy myśli europejskie z ich korzyściami, ale też i wszelkimi wadami, a nasze niezrozumienie zasad ich funkcjonowania oraz mierność naszych przywódców zostały po raz kolejny bezlitośnie wykorzystane. Okazało się, że wodzowie europejscy bardziej stoją na straży własnych interesów niż głoszonych wartości, a ponadnarodowe instytucje, mając niezwykle nikły mandat demokratyczny, dysponują jednocześnie niezwykle ogromną władzą. Stąd też obecni przywódcy narodu Polskiego postanowili szukać alternatywnych sojuszników, lepszych gwarantów naszej suwerenności i niepodległości, stąd też projekt Trójmorza, Grupa Wyszehradzka i szerokie działania transatlantyckie. Wydają się im one być korzystnymi i racjonalnymi działaniami, mogącymi przynieść naszemu narodowi wymierne korzyści i solidniejsze oparcie, stąd też zapewne tak mocny sprzeciw zagorzałych sympatyków dotychczasowych rozwiązań polityczno-gospodarczych. Jaka będzie jednak cena tych nowych projektów? I czy będą mogły dać opór działalności ponadnarodowych koncernów, będących w rzeczywistości głównymi beneficjentami nowożytnych stosunków politycznych i gospodarczych?

Wróćmy do kwestii chrześcijanina. Co jest najbardziej urzekającym w wizji Królestwa Bożego oczekiwanego przez każdego chrześcijanina? Czyż nie jest to SPRAWIEDLIWOŚĆ praw w nim panujących, z wynikającą z tej sprawiedliwości ich trwałością i wiecznością? O tak, to jest podstawa tej niesamowitej wizji.

Spoglądając na historię zauważymy, że pierwsi chrześcijanie ODDZIELALI się od ówczesnej władzy politycznej, nie ingerowali w nią inaczej jak przez własny przykład sprawiedliwego, a nawet bezinteresownego działania. Chrześcijanin miał swoim życiem stanowić „list chrystusowy” dostępny do odczytania każdemu kto wchodził z nim w relację. Ich czyny miały potwierdzać ich przekonania i wskazywać jakimi prawami rządzi się ten, którego są naśladowcami. Każdy chrześcijanin miał być ambasadorem przyszłej Ojczyzny, rozsławiającym w obecnym życiu jej sprawiedliwe prawa i jej wieczne radości.

Wszystkie inne królestwa nie były elementem owego przyszłego Królestwa Bożego, lecz elementem obecnego upadłego porządku społecznego, „OBECNEGO złego świata” (Galacjan rozdział 1 werset 4: „On wydał samego siebie za nasze grzechy, aby nas wyrwać z obecnego złego świata zgodnie z wolą Boga, naszego Ojca”), na który największy wpływ miał szatan. One w rzeczywistości realizowały jego zamierzenia, cele, i wizje. Właśnie dlatego Jezus nazwał szatana „księciem/władcą TEGO świata” (ewangelia Jana rozdział 14 werset 30: „Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie”, rozdział 16 werset 11: „co do sądu, że książę tego świata został osądzony”), a Piotr zapowiadał, że TEN świat (obecny porządek społeczny) zostanie zniszczony podobnie jak zniszczony został przedpotopowy porządek społeczny (2 Piotra rozdział 3 wersety 6,7 i 10: „(6) i że za sprawą tych rzeczy ówczesny świat został zatopiony przez wodę i zniszczony. (7) I właśnie mocą tego samego Słowa obecne niebiosa i ziemia, ocalawszy, są teraz trzymane dla ognia aż do Dnia Sądu, kiedy to bezbożni zostaną wytraceni. (…) (10) Jednakże Dzień Pana nadejdzie „jak złodziej”. W Dniu tym niebiosa znikną z trzaskiem, żywioły roztopią się i rozpadną, ziemia zaś i wszystko, co na niej, zostaną spalone”). Biblia często słowo „świat” odnosi do porządku społecznego i religijnego, i dzieli go na „ziemię” w sensie porządku społecznego, oraz „niebo” w sensie porządku religijnego. Gdy Jezus był kuszony na pustyni, szatan zaoferował mu ogólnoświatowe uznanie narodów za cenę podporządkowania się jemu. Jezus nie poddał w wątpliwość możliwości spełnienia owej oferty – był przekonany, że szatan może to zrobić, bo jest on w rzeczywistości „władcą tego świata” (ewangelia Jana rozdział 12 werset 31: „(31) Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony”, Efezjan rozdział 2 werset 2: „W którycheście niekiedy chodzili według zwyczaju świata tego i według książęcia, który ma władzę na powietrzu, ducha tego, który teraz jest skuteczny w synach niedowiarstwa”).

Chrześcijanie nie bardzo mogą więc połączyć tych dwóch jakże odmiennych wizji. Królestwa tego świata nie mogą mieć nic wspólnego z królestwem Bożym (2 Koryntian rozdział 6 wersety 15-18: „(15) Lub co za ugoda Chrystusa z Belialem? Albo co za udział wiernego z niewiernym? (16) I co za zgoda Kościoła Bożego z bałwanami? My bowiem jesteśmy świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Będę mieszkał i przechadzał się pośród nich. I będę dla nich Bogiem, a oni będą mi ludem. (17) Przeto wyjdźcie spomiędzy nich. I odłączcie się, mówi Pan: (18) Nie dotykajcie nic nieczystego, A ja was przyjmę. I będę wam ojcem, A wy będziecie mi synami i córkami, Mówi Pan wszechmogący”). A jednak taka wizja ich połączenia się narodziła i w czwartym wieku za czasów Konstantyna stała się rzeczywistością. Głosi ona, że chrześcijanie mają już w tym życiu, własnymi siłami stworzyć Królestwo Boże na ziemi, a gdy to zrobią, wówczas Chrystus powróci. W tym celu podejmowane są liczne działania misyjne i ewangelizacyjne, ogromne starania, realizowane sprawiedliwie i niesprawiedliwie – lecz jednak przez prawie 2000 lat wciąż okazują się być nieskuteczne: większość ludzkości to poganie, a ci, którzy określają się mianem chrześcijan, w sporej większości są takimi jedynie z urodzenia, z zewnętrznych ceremonii i rytuałów, bez wewnętrznej przemiany serca. Czy coś co nie jest zgodne z wolą Bożą może zostać skutecznie zrealizowane?

Błąd popełniony w czasach Konstantyna był niestety wielokrotnie powtarzany – tak w czasach Reformacji, jak i w czasach nowożytnych. Niemal każdy (jeśli nie wszystkie) denominacyjne kościoły i społeczności religijne, łączą się mniej lub bardziej w swojej działalności z władzami państwowymi. Bardziej lub mniej świadomie podejmują działania mające w istocie na celu utrzymanie obecnego porządku świata, z jego błędnymi zasadami, nadziejami, oczekiwaniami i ideami.

Królestwo Boże jednak nadchodzi, zbliża się niezależnie od tego co ludzie będą próbować zrobić, aby je powstrzymać. Obecna rzeczywistość wypełniona jest zalewem ciągłych informacji objawiających niesprawiedliwość zasad świata w jakim przyszło nam żyć. Coraz więcej ludzi rozpoznaje niereformowalność obecnego porządku społecznego, oderwanie jego praw od nawet pozorów sprawiedliwości, ogromną niechęć do jakichkolwiek prawdziwych reform, ciągłą nieudolność rządzących, niestałość i brak realnej wizji bezpieczeństwa.

Wracając do Pisma Świętego

Jezus zapowiedział po czym będzie można rozpoznać czas Jego powrotu. Wśród wielu znaków (polecamy całe rozdziały – ewangelii Mateusza rozdział 24, ewangelii Łukasza rozdział 21) podał też bardzo interesujący, który dotyczy także odzyskania Polskiej suwerenności i niepodległości. Otóż Jezus użył obrazu naturalnego rytmu przyrody, aby przedstawić sposób w jaki będzie można rozpoznać bliskość Królestwa Bożego. Otóż odradzanie się drzew z zimowej stagnacji jest zapowiedzią nadchodzenia lata. Drzewa szykują się na lato – czyli okres owocowania – odmładzając gałęzie, wypuszczając młode pędy, świeże liście. I tutaj Jezus wskazuje: podobnie jest z Królestwem Bożym jak z owym latem, którego bliskość można rozpoznać patrząc na symboliczne drzewa.

Wskazał na zakwitnięcie drzewa figowego (ewangelia Mateusza rozdział 24 wersety 32 i 33: „(32) Uczcie się na przykładzie drzewa figowego: gdy jego gałązka staje się miękka i wypuszcza liście, rozpoznajecie, że zbliża się lato. (33) Tak też i wy, gdy zobaczycie to wszystko, wiedzcie, że jest już blisko, we drzwiach”), a także na zakwitnięcie innych drzew (ewangelia Łukasza rozdział 21 wersety 29-31: „(29) Opowiedział im też przypowieść: „Spójrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. (30) Gdy widzicie, że wypuszczają pąki, poznajecie, że już zbliża się lato. (31) Tak też i wy, gdy zobaczycie, że to się dzieje, wiedzcie, że królestwo Boże jest już blisko”). Skoro drzewo figowe – jak wcześniej wspomniano – zapisy Biblijne utożsamiają z narodem izraelskim, to inne drzewa muszą również odnosić się do innych narodów. Od I Wojny Światowej można zauważyć że dla niemal wszystkich narodów nadszedł czas odrodzenia, odzyskania niepodległości, suwerenności. Dziś, w 2018 roku, mamy o ponad 150 państw więcej niż było ich na mapach przed stu laty. Wśród owych państw jest również państwo Izrael, odrodzone po niemalże 2000 lat nieistnienia.

My, Naród Polski, byliśmy w czołówce tych „odradzających się drzew”, i nasze narodowe odrodzenie, podobnie jak inne narodowe odrodzenia, są niewątpliwie czymś niezwykle dziwnym w dziejach ludzkości, i – co uczciwie należy przyznać – wydaje się być nadzwyczaj zgodne z wspomnianą proroczą zapowiedzią Jezusa (z cytowanych powyżej: ewangelii Mateusza rozdziału 24 wersetów 32 i 33, oraz ewangelii Łukasza rozdziału 21 wersetów 29-31).

Stwierdzenie tego faktu prowadzi do niezwykle ważnych dla każdego chrześcijanina wniosków. Otóż jeśli w ten właśnie sposób zostało w Piśmie Świętym przepowiedziane odzyskanie niepodległości przez różne narody, to wówczas należy zauważyć, że nadchodzi spełnienie NAJWIĘKSZYCH PRAGNIEŃ I TĘSKNOT każdego prawdziwego chrześcijanina. Królestwo Boże, o które z gorliwością się modlimy: „Przyjdź Królestwo Twoje”, MUSI być blisko, we drzwiach. W ten sposób odzyskanie Niepodległości Polski zaznaczone jest w Piśmie Świętym, i choć jako takie nie jest celem chrześcijanina, winno być WIELKIM ŚWIADECTWEM dla niego, że nadchodzą WIELKIE ZMIANY.

Zatem – wszyscy naśladowcy Jezusa, usłyszmy ową zapowiedź (z ewangelii Łukasza rozdziału 21 wersetu 28): „Gdy to się zacznie dziać, WYPROSTUJCIE SIĘ [zmobilizujcie się wewnętrznie, w waszych sercach], i PODNIEŚCIE GŁOWY WASZE [uwalniajcie się od zmartwień i trudów codzienności] gdyż zbliża się odkupienie wasze”!!! Oto ostatni odcinek, nasza meta tuż, tuż…