Poglądy pastora C.T. Russella na organizację
Posłuchaj lub pobierz mp3:
We wczorajszym (22.08.2018r.) internetowym wydaniu jednego z bardziej znanych portali izraelskich – „Haaretz” (który jako gazeta papierowa działa już od 1918 r. i jest najstarszym dziennikiem wydawanym w Izraelu), ukazał się artykuł pod tytułem „Przed Herzlem był Pastor Russell: Zaniedbany rozdział syjonizmu”. Aż prosi się o przetłumaczenie go na język polski, ale z prozaicznego powodu – braku czasu – dziś nie możemy tego zrobić, postaramy się jutro. Tymczasem jednak odniesiemy się do pewnej rzeczy, którą autor tego artykułu wie – ale jej nie rozwija (jako, że nie taki jest temat jego artykułu), a jest to częste przypuszczenie tych, którzy słyszą nazwisko Russell: to jest – pastor C.T. Russell NIE BYŁ założycielem organizacji Świadków Jehowy. Nigdy nie utożsamiał się także ze „Świadkami Jehowy”, ani nie przyznawał się do tej nazwy. Więcej na ten temat można przeczytać na przykład W TYM ARTYKULE.
Ten, kto przejął władzę w „Towarzystwie Strażnica” po jego śmierci – J.F. Rutherford, zmienił i wypaczył (czasem na wprost przeciwne), bądź porzucił przeważającą większość jego nauk. Dość powiedzieć, że choćby tylko sam P.S.L. Johnson (główny „pielgrzym” i współpracownik C.T. Russella) napisał kilkadziesiąt artykułów i kilka książek zawierających polemikę z jego kolejnymi poglądami, coraz dalej odchodzącymi od poglądów C.T. Russella.
Aby zobaczyć różnicę w podejściu i duchu nauk C.T. Russella od podejścia organizacji Świadków Jehowy – na przykład w kwestii samej tylko organizacji, i konieczności bycia częścią jakiejś organizacji, wyznania, bądź denominacji, zacytujemy niektóre fragmenty z jego pism i odpowiedzi jakich udzielał, w kolejności +/- chronologicznej:
Fragment artykułu ze Strażnicy z 15 września 1885 roku:
„(…) Strzeż się organizacji. Jest zupełnie niepotrzebna. Nie potrzebujesz żadnych reguł oprócz biblijnych. Nie usiłuj wiązać cudzych sumień i nie pozwól, by inni wiązali Twoje. Tak wierz i tak bądź posłuszny jak obecnie rozumiesz Słowo Boże. I nadal wzrastaj w łasce, poznaniu i miłości dzień po dniu (…)”.
Fragment artykułu pt. „Kościół Boga żywego” (Reprinty Strażnicy, strona 1575, z 1893 roku)
„(…) Wyobraźcie sobie piękne, obszerne pastwisko otoczone mocnym i wysokim ogrodzeniem (prawem Bożym), w obrębie którego znajdują się wszystkie owce, ale nie istnieje żaden inny sposób dostania się do tej zagrody (stanu usprawiedliwienia), jak tylko przez Chrystusa, który jest drzwiami – wiara w Jego ofiarę za grzech stanowi jedyną drogę wiodącą do owczarni. Każdy, kto dostaje się do tej zagrody jakąkolwiek inną drogą, jest złodziejem i rabusiem. Takie jest pastwisko przygotowane przez Dobrego Pasterza dla owiec, które do Niego należą i za które złożył On swoje życie. Do tej prawdziwej zagrody Chrystusa weszło spore stado owiec. Należą one do prawdziwego Pasterza.
Rozglądamy się jednak po zielonych niwach i zauważamy, że tylko nieliczne owce, doprawdy malutkie stadko, wydają się mieć przyjemność w korzystaniu z wolności całej zagrody – wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił. A gdzie są inni? Patrzymy, a oto za drzwiami, po obu stronach ścieżki, znajdują się małe zagrody. Nad każdą z nich widnieje jakiś napis – prezbiterianie, metodyści, baptyści, adwentyści, katolicy rzymscy i greccy, episkopalianie, luteranie itd. Patrząc na te ich komórki, zauważamy, że różnią się między sobą. Jedne zbudowane są jak więzienia, z żelaznymi kratami, ogrodzeniami i łańcuchami, inne są mniej surowe, a niektóre mają jedynie wyznaczone „nieprzekraczalne granice” i owce rozumieją, że nie wolno im poza nie wychodzić.
Owe zagródki pełne są owiec, ale są to zwierzęta słabe, delikatne i chorowite, gdyż cierpią na brak właściwego ruchu i świeżego, pożywnego pokarmu. Są regularnie karmione, ale tylko łuskami [plewami], czasami z dodatkiem odrobiny mleka. Jedzą bez zamiłowania i nie mają z tego pożytku. Wiele z nich wygląda mizerniej i biedniej niż na początku, gdy znalazły się w zagrodzie. Inne znów oślepły. Ale, o dziwo, wszystkie wydają się być absolutnie zadowolone, każda ze swojej zagródki, i rzadko się zdarza, że któraś próbuje uciec.
Zauważyliśmy także, że zostali wyznaczeni podrzędni pasterze, by pomagać paść owce. To oni właśnie zbudowali owe zagródki, najwyraźniej bez zezwolenia Głównego Pasterza.
Nie mogąc zrozumieć, dlaczego owce pozwoliły się tak ogrodzić, przyglądamy się, w jaki sposób zostały zwiedzione, by znaleźć się za tymi różnymi ogrodzeniami. Gdy weszły do owczarni przez jedyne drzwi (wiarę w Chrystusa), każdy podrzędny pasterz starał się je przekonać, że konieczne jest znalezienie się w jednej z owych mniejszych zagród oraz że najlepsza jest właśnie ta, którą on reprezentuje. W rezultacie niemal wszystkie owce, które weszły do owczarni, zostały uwięzione, gdyż zaufały podrzędnym pasterzom i udały się za większością. Jedynie nieliczne z nich przeszły obok i cieszyły się wszystkimi swobodami owczarni. Podrzędni pasterze cały czas starali się przekonać własne owce, że wolne owce to heretycy i są na najlepszej drodze do zagłady. (…)”
Fragment odpowiedzi na pytanie z roku 1908 (wszystkie prezentowane fragmenty i odpowiedzi pochodzą z książki pt. „Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania?”):
„(…) Pan nie posłał mnie abym wygłaszał kazania przeciwko [tu: nazwy pewnych stowarzyszeń oraz wyznań]. Naszą sposobnością jest głosić prawdę, kazać prawdziwą Ewangelię Chrystusa a Pan powiada, że posłannictwo to wywierać będzie swój skutek na różne serca. Jeżeli znajdujecie się w jakimkolwiek snopie czy w jakiejkolwiek wiązce, wiedzcie, że nie jest to program ten, który pszenicy dotyczy. Pszenica ma być zebrana do gumna; nie ma być związana w snopy czy wiązki w obecnym życiu. Pszenica ma być wolna. Jeżeli znajdujecie się w jakiejkolwiek wiązce, lepiej z niej wyjdźcie. Ufajcie Panu i bądźcie z Nim w harmonii, a On wyprowadził was z wszelkich wiązek i z ludzkich organizacji. Zdaje się, że powinienem tu dodać słowo ostrzegawcze dla przykładu, a mianowicie: Gdybym na przykład był cieślą, wolałbym być wolnym człowiekiem, ale gdyby powiedziano, że jeśli nie wstąpię do unii, nie dostanę nigdzie pracy i że muszę płacić tyle a tyle pieniędzy do kasy unijnej, wstąpiłbym do unii. Rozumiałbym, że postąpiwszy tak, przyczyniam się do polepszenia bytu cieśli i nie wahałbym się wstąpić, ponieważ nie ma nic religijnego w działaniu ich unii; nie ma w niej nic takiego, co krępowałoby moje serce lub umysł. Ale gdyby organizacja ta robiła coś takiego, czego nie pochwalałbym, czułbym się najzupełniej wolnym do wycofania się z niej każdego czasu. Zrobiłbym takie zastrzeżenie. (…)”
Odpowiedź na pytanie z 1913 roku:
„Czy [używana przez C.T.Russella nazwa pod którą działał – dalej: „Nazwa”] uważa się za jedyny prawdziwy Kościół? Czy stara się utworzyć nową denominację?
Odpowiedź — Prawdziwym Kościołem, drodzy przyjaciele, jest Kościół biblijny. Nigdy nie było innego jak tylko jeden prawdziwy Kościół. Wszystkie inne kościoły nie są prawdziwymi, a gdybym ja starał się sformować nowy kościół, to byłby tylko kościół fałszywy, a to nie jest wcale naszym dążeniem. [„Nazwa”] utrzymuje, co też Pismo Święte potwierdza, że wszyscy co ufają w Pana Jezusa Chrystusa, i poświęcili się postępować Jego śladem, należą do Kościoła Boga żywego, których imiona zapisane są w niebie. [„Nazwa”] nie uznaje innego kościoła, Ono nie mówi, że jedynie [członkowie „Nazwa”] stanowią kościół. Owszem, ono uznaje, że prawdziwi Chrześcijanie we wszystkich kościołach powinni się przebudzić i to, co my staramy się czynić. [„Nazwa”] uznaje, że prawdziwi Chrześcijanie znajdują się w niebezpieczeństwie popadnięcia w niewiarę, chyba, że otrzymają prawdziwe światło ze Słowa Bożego, i w taki sposób stara się przyprowadzić wszystkich do badania Biblii, a tym sposobem do zupełnej jedności jako Kościół Chrystusowy.”
Odpowiedź na pytanie z 1914 roku:
„Jeżeli się zgadzam z obecną Prawdą jak, jest przedstawioną przez Brata Russella, żyjąc zgodnie w kościele od wielu lat, co ja bym zyskał, przyłączając się do [„Nazwy”]
Odpowiedź — Czy mam powiedzieć, że zdobyliby fortunę, powodzenie w interesie, lub wejście do towarzystwa? Co mam powiedzieć? Ja myślę, że zyskałby dobre sumienie. Dlaczego, czy Metodyści, Prezbiterianie, Baptyści, Luteranie lub Katolicy nie są dobrymi? Ja myślę dlatego, że żaden z tych kościołów nie stoi na tak rozległym fundamencie jak [„Nazwa”], żadna inna klasa ludzi nie uznaje świętych Bożych, bez względu na różnice wyznaniowe jak my.
Dlaczego, ktokolwiek chcąc przyłączyć się do [„Nazwy”] powinien opuścić nominalny Kościół? Po pierwsze, nikt nie może przyłączyć się do [„Nazwy”] w ten sam sposób jak się któż przyłącza do czegokolwiek innego. Lepiej jest trzymać się z daleka. Oni nie potrzebują nikogo przyjmować. Gdy ktokolwiek stał się wolnym, stał się też badaczem Biblii. Trudność była w tym, że umysł wasz był skrępowany i nie wiedzieliście jak badać Biblię, i lękaliście się jej, lecz odkąd staliście się wolnymi, odtąd staliście się badaczami Pisma Świętego.
Teraz mówisz: Czy nie mogę pozostać gdzie jestem? Nie jest moją rzeczą za kogoś decydować. Jeżeli komu głos Boży mówi, żeby został gdzie jest, to powinien iść za głosem Bożym; lecz dla innych sprawa przedstawia się inaczej. Widzicie, że zostawiam wolność dla każdego sumienia, bez względu czy kto zostaje w nominalnym kościele, lub z niego wychodzi. Wszystko, co mam do powiedzenia, jest to: Tak długo, jak byłbym Katolikiem, to każdy z moich sąsiadów i przyjaciół spodziewałby się po mnie, ażebym wierzył i podtrzymywał naukę Kościoła Katolickiego. Gdybym zaś nie mógł się pogodzić z jego nauką to moim obowiązkiem względem tegoż Kościoła byłoby wystąpić z niego, ponieważ nie mógłbym dłużej sumiennie reprezentować i popierać jego nauk, więc dla własnego sumienia powinienem wystąpić. Dlaczego? Ponieważ nie mógłbym nikomu powiedzieć, że jestem zupełnie zadowolony. Dłużej nie mógłbym wyznawać jego nauk. W tym względzie zdaje mi się, że bardzo mało Prezbiterian wierzy w dogmaty prezbiteriańskie i w innych kościołach czynią to samo. Gdyby wszyscy zastosowali to samo prawo, to zdaje się, że wiele kościołów by opustoszało, bo straciłoby swoich członków, ponieważ ci mówiliby: Ja nie mogę uznawać dłużej tych wierzeń, przeto nie mogę tu dłużej zostawać i być w zgodzie z własnym sumieniem, z Bogiem, lub z bliźnimi.
Co wtedy by było? Świetnie! Dlaczego? Jeżeliby wszyscy tak uczynili i zeszli się razem, wtedy nie byłoby innych jak Chrześcijanie. Wtedy czym oni by byli? Braćmi – badaczami Pisma Świętego.”
Fragment odpowiedzi na pytanie z roku 1915:
„Pytanie: Jeżeliby [„Nazwa”] głosiło rzeczy niezrozumiałe, lub które nie mogłyby być przez nas uznane, czy mielibyśmy do niego stosować Objawienie rozdział 18 werset 4: „Wynidźcie z niego ludu Mój” i jeżeli tak, to w jaki sposób?
(…)
Pewnego razu przyszedł do mnie pastor z Kościoła Reformowanego. Chciał wiedzieć jak ja prowadzę mój kościół. Na to ja mu odpowiedziałem: „Bracie — ja nie mam Kościoła”. Lecz on mówi: „Wiesz co ja przez to mam na myśli”. Ja zaś odpowiedziałem: „Ja także chcę tobie dać do zrozumienia co ja myślę. Naszym twierdzeniem jest, że Kościół jest tylko jeden. Jeżeli kto należy do tego Kościoła to należy do naszego Kościoła”. Patrzył na mnie ze zdziwieniem. Wtedy się odezwał: „Zapewne macie jakąś organizację, ilu członków do niej należy?” Ja zaś na to mu mówię: „Nie mogę powiedzieć ilu, ponieważ nie utrzymujemy listy członków”. „Jak to, wcale nie utrzymujecie listy członków?” „Wcale nie. Nie utrzymujemy żadnej listy, ich imiona zapisane są w niebie”. „A jak przeprowadzacie wasze wybory?” „Ogłaszamy wybory, i ktokolwiek, lub wszyscy z ludu Bożego, którzy się poświęcili i schodzą się regularnie na zebrania tego lub owego Zgromadzenia, mogą mieć przywilej wyrażenia swojego zdania i myśli, jaką jest wola Boża w tej sprawie i którzy mają służyć Zgromadzeniu jako starsi i diakoni”. „To jest prosta rzecz”. Do tego dodałem: „My nie płacimy żadnej pensji, więc ludzie nie mają się o co sprzeczać. Nigdy nie robimy żadnych składek”. „Jakże więc i skąd macie pieniądze”. „Teraz doktorze, gdy wam powiem całą prawdę to wątpię, czy doktor zechce uwierzyć. Gdy ktokolwiek zainteresuje się tymi rzeczami, a nie widzi, żeby kto chodził z koszykiem po kolekcie, a jednak widzi że są pewne wydatki, wtedy każdy sobie mówi: „Ta sala coś kosztuje, widzę że między zebraniami i przekąska jest dawana dla tych, co przybyli z daleka, jak bym ja mógł coś do tego dołożyć?” Spojrzał na mnie jakby myślał, że ja sobie z niego żartuję. – „Teraz doktorze, mówię tobie zwyczajną prawdę, ludzie zadają mi te pytania: „Chciałbym udzielić trochę pieniędzy na tę sprawę”. Gdy ktoś otrzymuje błogosławieństwo i ma możność, więc chce to użyć dla sprawy Bożej. Jeżeli ktoś nie ma możności, czemu żądać od niego?”
Gdy ktoś jest Badaczem Pisma Świętego, to nie ma z czego wychodzić, jako z organizacji. Jeżeli ktoś w coś nie wszedł, to też nie ma z czego wychodzić. Jeżeli mi ktoś powie, jak on się dostał do Babilonu przez zainteresowanie się prawdą i sprawami badaczy Pisma Świętego, to niech mi pokaże jak on może z niego wyskoczyć, i ja też z nim wyskoczę.”
Oczywiście tematu absolutnie nie wyczerpaliśmy – ale powinno być to wystarczające do wyrobienia sobie zdania na ten temat. No i, przy okazji, my – jako Zbór – podzielamy w tej kwestii poglądy pastora Russella.